25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

* Pov. Ita*

Obudziły mnie promienie słońca. Uchyliłam powieki i zobaczyłam, że nie jestem w swoim łóżku, a na krawędzi łóżka śpi Undertaker. Był taki słodki, widać było tylko nos i usta resztę zasłaniały kosmyki szarych włosów. Miałam wielką potrzebę zobaczenia reszty twarzy i zastanawiającej blizny.

Wyciągnęłam rękę w jego stronę i ogarnęłam grzywkę. Zobaczyłam jak nagle usta wyginają się w uśmiechu, a oczy otwierają ukazując te nietypowe, piękne tęczówki. Szybko zabrałam rękę speszona. 
- P-przepraszam... Myślałam, że śpisz.
- Hihihi... Ja czuwałem przy tobie. - Cicho zamruczał i dodał - To co zrobiłaś było przyjemne. - Zrobiłam się cała czerwona i momentalnie zbladłam.

- Miałam koszmar. ... Ale i również fajny sen. Bo byłeś tam ty i wyglądałeś tak inaczej. Tak... Cudownie. Ale tam też były takie stwory i one zabiły rodziców i to tak bolało... - Grabarz podniósł się i usiadł na łóżku. Milczał. Przejechał paznokciem po mojej dłoni.
- To się zdarzyło naprawdę Ito.

Po moim policzku spłynęła samotna łza.

On natomiast przeniósł dłoń na swoją bliznę na twarzy.
- Wszyscy kogoś straciliśmy, albo stracimy. Hihihi..  Jakie to ironiczne. Takie słowa z ust shinigami...

Przytuliłam się do niego w ciszy, co odwzajemnił. Po chwili uchwycił mój podbródek uniósł lekko tak abym mogła spojrzeć w jego odsłonięte oczy poczym lekko pocałował w jeden policzek, drugi, a na koniec w usta.
Nie całował zachłannie ani agresywnie jakby wydawało się na sławnego i najlepszego żniwiarza, który nie daje sobie narobić na łeb.
Dopiero po chwili pogłębił pocałunek i przejechał językiem po mojej wardze prosząc o dostęp, który dałam ale nie spiesząc się. Uniósł dłoń i starł ostatnią, słoną kropelke z mojej twarzy. Zaczął napierać aż położył mnie z powrotem na poduszkach. Zawisnąwszy nade mną przejechał swoim długim, czarnym paznokciem w zdłuż szyi aż do dekoltu koszuli nocnej... Aż złapał mnie gwałtownie za pierś i ścisnął. Zachłysnęłam się powietrzem na co się tylko zaśmiał w ten swój sposób.

Po grze wstępnej oddałam się przyjemnościom zapominając o obecnych problemach, stracie rodziców zastępczych i wszystkim innym.
- Uder...
- Jestem Adrian Crevan. Hihihi...
- Dobrze, Adrian...

Niestety ta chwila nie trwała długo bo, gdy miałam nad sobą nagiego (sensownego i umięśnionego) Crevana, usłyszałam pisk Grella.
- Underuś?!  Jak możesz, tak bez wstydnie mi tu Itę dotykać?!

Adrian zaczął się śmiać, a potem zakrył kołdrą aż po głowy.

- I jeszcze się ukrywasz?! O nie tak nie będzie!  - Wykrzyknął czerwonowłosy  poczym wskoczył pod perzyne do nas.
Tak o to wylądowałam w trójkąciku.

Byłam ja tylko ja i dwóch bożków śmierci, którzy rozgrzewki mnie swoim dotykiem, zapachem i obecnością do czerwoności i spełnienia.
Kiedy prosiłam ich o przestanie śmiali się tylko i jeszcze bardziej męczyli...

Po dobrych paru godzinach byłam tak zmęczona, że Sebastian musiał mnie zanieść do łazienki, kiedy chciałam wziąć południową kąpiel.

Leżąc w gorącej wodzie rozmyślałam nad ostatnimi wydarzeniami i postanowiłam nie płakać więcej i zaprzysięgłam sobie zemstę.

ł********_-{-}*{%(?{-);)/;://%)_(-(?)****

No to ten tego... Wena powróciła. Ale mam pytanie co do tego że mój Watt coś przekręca i proszę czytelników o to by ostatnie trzy rozdziały sprawdzili na czym się kończy i np. Zrobili screeny.
Błagam ;)
         ~ jogity

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro