Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Lubicie słuchać muzyki podczas czytania? Dodawać częściej piosenki? 🎧

- Mia White –

Kiedy wróciłam do klasy, cieszyłam się, że nauczyciel zadał jakąś pracę do wykonania, więc uwaga wszystkich nie spadła na mnie. W porządku, było kilka osób, które uniosło w górę głowę znad swoich zeszytów.

Usiadłam w ławce, która znajdowało się przed Ace. Poczułam, że pochyla się, zanim rzucił złożoną kartkę na moje biurko. Upewniłam się, że nauczyciel wtedy nie patrzył i otworzyłam pognieciony kawałek papieru.

Czego chcieli?

Ponownie spojrzałam na nauczyciela i kiedy twarzą był odwrócony do tablicy, napisałam krótkie podsumowanie tego, co się stało. Lekko wyrzuciłam go za siebie, wiedząc, że Ace go złapie. Usłyszałam jak otwiera wiadomość i coś pisze, zanim papier ponownie wrócił na moje biurko.

Pieprzyć jego rozkazy. On cię nie kontroluje.

Przewróciłam oczami i włożyłam papier do notesów, gdy zadzwonił dzwonek. Ace złapał mnie za rękę i wyciągnął z klasy.

Powiedziałam mu, że będę tęsknić za klasą, gdy zdałam sobie sprawę, że wyciąga mnie ze szkoły. Po prostu chrząknął i powiedział, że mogę opuścić jedną lekcje.

Ale znając moich rodziców, brak obecności na jednej lekcji był dla nich bardzo ważny.

Ace zatrzymał się, kiedy dotarliśmy do jego samochodu, zanim puścił moją rękę. Otworzył drzwi i spojrzał na mnie, mówiąc, żebym weszła.

- Czemu?

- Idziemy gdzieś. - po prostu odpowiedział. Westchnęłam mając nadzieję, że gdziekolwiek pójdziemy, będzie dobrze. Opuszczam zajęcia dla tego!

Wiem już, że Ace nie powie mi, gdzie planuje mnie zabrać, więc po prostu siedziałam cicho w samochodzie. Wyjrzałam przez okno i serce uderzyło mnie w pierś, gdy poczułam jego rękę na moim udzie. Moje brwi marszczyły się w zakłopotaniu, kiedy zauważyłam, że jechał z dala od miasta.

Samochód zatrzymał się przed czymś, co wyglądało jak stary opuszczony teren, i okłamałabym się, gdybym powiedziała, że się nie boję. Nie jestem fanem horrorów i zdecydowanie planuję żyć.

Ace wysiadł z samochodu i podszedł do mnie, zanim otworzył drzwi. Wyciągnął rękę, którą natychmiast chwyciłam. Kiedy zamknął za mną drzwi, zaprowadził mnie na ogrodzony teren. Część była otwarta, żeby ludzie mogli przechodzić, więc domyślam się, że ludzie tu przychodzili wcześniej.

- Nie martw się, jesteś ze mną bezpieczna. - zapewnił mnie Ace, gdy ścisnęłam jego rękę. Posłał mi swój topniejący uśmiech i pomógł mi przejść przez płot.

- Gdzie idziemy?

- Zobaczysz. - zachichotał.

Szliśmy dalej, aż dotarliśmy do ściany pokrytej winoroślą. Spojrzałam na niego ze zdezorientowanym wyrazem twarzy, z którego się tylko śmiał. Poruszał grubymi winoroślami i uświadomiłam sobie, że winorośle pokrywają łuk.

Przeszliśmy i wtedy moje oczy rozszerzyły się w miejscu przede mną. Duże drzewo stało pośrodku, otaczały go małe kwiaty wszelkiego rodzaju. Przywiązany do drzewa był jednym z najlepszych fortów drzew, jakie widziałam, a pod nim znajdował się mały teren piknikowy z czymś, co wyglądało jak wszystkie moje ulubione potrawy.

Spojrzałam na Ace i ma dumny uśmiech na twarzy.

- Jak ty ...?

On śmiał się.

- Mam swoje sposoby.

~ ~ ~

Cieszyłam się, że Ace i ja opuściliśmy szkołę. Świetnie się bawiłam. Ugotował i kupił moje ulubione potrawy i napoje, a on pokazał mi fortecę, którą zbudował z Levi i Benem. Powiedział, że znalazł to miejsce kilka lat temu i chciał zrobić z tego coś wyjątkowego.

Wszyscy troje spędzili dużo czasu, budując to i zaledwie kilka dni temu skończyli. Byłam pierwszą osobą, która tu przyszła. Poczułam się zaszczycona, że pokazali mi swoją małą sekretną kryjówkę.

Niestety, nasz jedyny czas dobieg końca, kiedy Ben zaczął biec w naszą stronę, a Levi za nim. Ace miał zirytowany wyraz twarzy, ale nic nie powiedział, ponieważ Ben narzekał na nudną szkołę.

Wszyscy spędzaliśmy czas w fortecy, aż w końcu dotarliśmy do domu. Ace odwiózł mnie od domu i odprowadził mnie do drzwi wejściowych.

- Dobranoc aniele. - wyszeptał, całując mnie w czoło. Uśmiechnęłam się i powiedziałam dobranoc, zanim weszłam do domu drzwiami wejściowymi. Szybko wzięłam prysznic i skończyłam pracę domową, zanim zadzwonił telefon.

Spojrzałam na identyfikator dzwoniącego, żeby zobaczyć, że to Sara, ale dziwne było to, że to nie ona dzwoniła.

- Max?

- Tak, to ja. - zachichotał nerwowo.

- Dlaczego dzwonisz z telefonu Sary?

- To trochę skomplikowane. - odpowiedział. - Tak czy inaczej, mam ci powiedzieć, że Sara idzie na imprezę w tę sobotę i chce, żebyś poszła.

- Kogo jest to impreza?

- Nie spodoba ci się to.

Jęknęłam, kiedy powiedział, że to impreza Mindy. Na szczęście nie było jej w domu, tylko u jej przyjaciół. Mimo to nadal nie chciałam iść. Max już miał się rozłączyć, kiedy usłyszałam, jak jego siostra krzyczy na niego, żeby tego nie skończył. Domyśliłam się, że walczą, więc po prostu milczałam, dopóki nie usłyszałam, jak Sara mówi.

- Idziesz. I możesz też zabrać swojego chłopaka.

- Ale...

- ŻADNYCH ALE. BĘDZIESZ NA TEJ IMPREZIE, ABY POMÓC MI ZNALEŹĆ MOJĄ BRATNIĄ DUSZĘ I MÓWIĘ CI ŻE TAM BĘDZIE.

- Dobrze.

- Dziękuje! - wiwatowała, zanim zakończyła rozmowę.

Ma szczęście, że jest moją najlepszą przyjaciółką.

- Chyba już idziemy. - podniosłam głowę do okna i zmrużyłem oczy na Ace'a, który stał tam z uśmiechem.

- Co Ty tutaj robisz?

Podszedł do mnie, kopiąc buty, zanim usiadł na moim łóżku obok mnie.

- Czy to przestępstwo, że chcę zobaczyć moją dziewczynę?

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, przyłożył usta do moich. Moje oczy zatrzepotały, gdy go pocałowałam. Jakoś udało mu się przesunąć naszą pozycję, tak że teraz unosił się nade mną. Jęknął i oparł się o prawą rękę, gdy jego lewa dłoń przesuwa się po mojej talii, przyciągając mnie bliżej.

On nagle odsunął się, ale pochylił głowę i zaczyna zasypywać prawą stronę mojej szyi pocałunkami. Nie wiem, czy to tylko ja, ale temperatura w pokoju zaczęła gwałtownie wzrastać. Zadbał o to, by zwolnić tempo, czyniąc go jeszcze bardziej zmysłowym. On porusza ustami po mojej szczęce, zanim jeszcze raz złapał mnie za usta.

Bez ostrzeżenia drzwi sypialni otwierają się, a ja i Ace patrzyliśmy na drzwi, żeby zobaczyć, jak głowa Bena wystaje za drzwi. Nie wyglądał na zakłopotanego.

- Ups przepraszam. Muszę przestać to robić. - uśmiechnął się bezczelnie. - Ciągle to robicie. Tylko pamiętaj, aby zachować potencjał genetyczny!- krzyknął, zatrzaskując drzwi.

Zasłoniłam twarz dłońmi, wiedząc, że rumienię się jak szaleniec. Usłyszałam ryk Ace'a i jak mamrocze "Zabiję go", zanim zapadła cisza. Usłyszałam szuranie, zanim ktoś złapał mnie za ręce i delikatnie odsunął je od mojej twarzy.

Ace stał obok mojego łóżka, uśmiechając się do mnie.

- Do zobaczenia jutro. - powiedział, dając mi ostatni pocałunek, zanim wyszedł przez okno.

Do następnego 😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro