Skąd?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weronika...
Nie wiem o co chodzi, ale Ewelina od dwóch dni chodzi jakaś podenerwowana. Czyżby znowu planowała ucieczkę? A może coś naskrobała i boi się konsekwencji? Hm być może ona się boi, że znowu będę chciała popełnić samobójstwo? Chyba ta opcja jest najbardziej możliwa z tych trzech. Dziwi mnie jedno a mianowicie to, że moje byłe nie torturują tak bardzo Eweliny jak ostatnio. Może chcą, żeby mnie pilnowała? Albo myślą nad jakąś karą dla mnie bądź dla nas?
Kto ich wszystkich wie? Nigdy nie nadążałam za kobietami.
Właśnie czytam kolejną książkę no, bo co mam robić? Albo czytać albo spać bądź jeszcze gapić się w sufit rozmyślając nad sensem życia.
Kaszel jeszcze mi nie przeszedł a bardziej się pogorszył po tej ucieczce i no bolą mnie żebra, więc jest jeszcze gorzej niż było.
Nigdy nie przypuszczałam, że kobiety, w których się zakochałam będą sprawiać mi tyle problemów. Ciekawe co mnie będzie czekać po rozstaniu z Eweliną? Zabije mnie ta mała kruszynka?
- Skarbie jak się czujesz? - spytała narzeczona
- Słabo - wychrypiałam
- To bardzo nie dobrze - pogładziła mnie po policzku
- Daję radę Ewelina. Ty stąd uciekaj póki dały ci luzy - powiedziałam kaszląc
- Nie chcę bez ciebie już to mówiłam
- Poradzę sobie
- Boję się o ciebie
- A ja o ciebie i to bardziej niż o siebie, bo ja sobie dam radę a ty maleństwo nie - wykaszlałam
- Kocham cię rozumiesz?! Nie potrafiłam bym cię zostawić z tymi kretyntami! - krzyknęła ze łzami w oczach
- Eh mała nie płacz - złapałam ją za dłoń
Kobieta patrzyła na mnie roniąc kilka drobnych kropel z oczu. Szybkim ruchem otarłam jej łzy i się do niej uśmiechnęłam. Kobieta położyła głowę na moim ramieniu i złączyła nasze dłonie. Poczułam pod kciukiem na skórze Eweliny jakąś dziurkę i strupa. Obróciłam dłoń narzeczonej wewnętrzną stroną i ujrzałam zaschniętą jakby przypaloną na końcach ranę.
- Co ci tu zrobiły?
- Aneta zgasiła papierosa na mojej dłoni
- Suka, zabije ją - warknęłam
- Jesteś za słaba skarbie
- Wiem kurwa wiem. Przepraszam cię za to wszystko mała mogłam się z tobą nie wiązać i teraz sama bym tu była - rozpłakałam się
- Nie mów tak. Ja jestem z tobą szczęśliwa i tego nie żałuję. Szkoda mi tylko tego, że nie umiem żadnych sztuk walk by je pokonać
- Oj ty nigdy nie myślisz o sobie
- A wy co gołąbeczki? Widzę, że wam za dobrze to pora do roboty - wtrąciła się Aneta
- Odpierdol się szmato, bo zaraz obierwiesz - spojrzałam na nią gniewnie
- Oo ty lepiej ci co? Ciekawe co mi zrobisz jak jesteś uwięziona - zaśmiała się
- Chcesz się przekonać?
- No dawaj kurwo - śmiała się
- Policja! Na ziemię, ale już! - krzyknęli policjanci wchodząc do pokoju
- Co jest?! Skąd wy tu?! - zdziwiła się moja była
- Chyba wydałem jasne polecenie?! - odpowiedział jeden z nich
Aneta posłusznie położyła się na podłogę a policjant ją zakuł. Drugi aspirant podszedł do nas i wyjął kluczyki z kieszeni po czym uwolnił nasze nagraski.
- Pojadą panie z nami na komendę złożyć zeznania
- Dobrze, chodź kochanie - podała mi dłoń
Złapałam ją za rękę i się podniosłam z jej pomocą. Syknęłam z bólu gdy tylko stanęłam na równe nogi. Jebane żebra czy muszą być tak wrażliwe? Ewelina popatrzyła na mnie z troską a ja się lekko uśmiechnęłam.
Ubrałyśmy się na szybko po czym wyszłyśmy z domu. Wsiedliśmy do drugiego radiowozu i zaraz odjechaliśmy.
Przez całą drogę zastanawiałam się stąd oni się tu wzięli. Przecież farma stoi na odludziu i prócz nas żywej duszy nie było a jedynie konie, ale one przecież nie umieją mówić. Co nagle Anecie się odwidzała zemsta? Pokłóciła się z ukochaną i chcę ją teraz zamknąć? A może to Ewelina? Tylko jak skoro nie miałyśmy przy sobie telefonów. Mój był w bluzie a Eweliny chyba w kurtce.
Dziwna ta sytuacja, ale cieszę się, że moja ukochana nie będzie już dręczona a ja nie będę musiała na to wszystko patrzeć.
Oczywiście w podróży też kaszlałam, bo poczułam zimno jak wsiadałyśmy do auta no i się zaczął koncert. Policjant był nie zadowolony z mojego stanu zdrowia i krzywił się.
Gdy dojechaliśmy od razu poszliśmy złożyć zeznania i już po godzinie byliśmy wolne. Przed komisariatem czekała na nas jakaś koleżanka Eweliny przypuszczam, że to ta Ewa, ale nie wiem, bo nigdy jej nie widziałam na oczy.
- Hej i jak tam? Wszystko w porządku? - odezwała się
- Tak Ewa tylko muszę jechać z Werą do szpitala
- Możemy was zawieść z tatą
- Nie nie. Ja do żadnego szpitala nie jadę. W domu mam leki i maście przeróżne, więc dam radę
- Na pewno kochanie? A jak masz połamane żebra?
- Gdyby były to nie mogłabym chodzić a wiem, bo kiedyś miałam, ale całkiem inne
- Wolałabym to skonsultować z lekarzem, ale najwyżej zamówimy wizytę domową
- Jeżeli mnie będzie bardzo boleć to tak
- My jednak chętnie was podrzucimy, bo i tak to po drodze - wtrąciła się Ewa
- To super będziemy wdzięczne
- Nie ma sprawy. Zapraszam
Poszłyśmy za nieco niższą ode mnie brunetką. Nastolatka była przy kości i miała wyraźnie zaokrąglony tyłek.
Wsiadłyśmy na tylne siedzenia ciemnozielonego suwa a przyjaciółka Eweliny z przodu.
Wciąż mnie intrygowało to całe zajście. Jakim cudem policjanci nas znaleźli? Ktoś z nauczycieli zgłosił nasze zaginięcie? Stąd Farna w ogóle wiedziała, że jesteśmy na komisariacie skoro narzeczona mówiła, że padł jej telefon. Jakaś telepatia czy co?
Normlanie czuję się jak w jakimś kryminalne albo w książce detektywistycznej.
- Jednak bransoletka się przydała co? I o dziwo bardzo szybko - zagaiła Ewa
- Tak i uratowała nam życie. Dzięki kochana
- Drobiazg przynajmniej się nie nudziłam - zaśmiała się
Co? Jakaś bransoletka uratowała nam życie? Co miała lokalizację w sobie? A może kurde dzwoni na policję jak się ją naciśnie?
Boże niech ten dzień się już skończy.
_______________________________________

No to uratowane!
I co to za magia się stała? 🤭
Czy teraz w życiu głównych bohaterek będzie tylko dobrze?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro