18. Pociąg

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hej, hej!
Komuś brakowało Nialla? ;)

Miłego dnia miśki <3

❄︎❄︎❄︎❄︎❄︎

Niall

Czasem wyobrażałem sobie, że jestem ślimakiem i chowam się w mojej skorupie, czyli pod kołdrą. Uwielbiałem to robić. Siedząc pod kołdrą mogłem robić naprawdę wiele rzeczy. Zaczynając od podjadania jakichś smakołyków, po oglądanie filmów i czytanie książek. A na dokładkę chroniło mnie to przed rodziną. W swojej skorupie jestem bezpieczny, nikt mi nie przeszkadza i mam spokój.

Niestety nie zawsze można się tak schować...

I to był jeden z tych momentów. Przyjeżdżali do mnie rodzice oraz Greg ze swoją rodziną. Mieliśmy umowę, że raz w miesiącu się spotykamy u kogoś z nas. I wszystko fajnie, ale no proszę, przecież będziemy widzieć się jeszcze za tydzień, w święta! Kocham ich, ale wolałbym spędzić ten weekend na randkowaniu z pizzą i filmami. Nie mogłem jednak tego zrobić, bo czekał mnie cały weekend z rodziną. Mama bardzo pilnowała, żebyśmy spędzali cały ten czas wspólnie. Rodzinne gry, seanse filmowe, domowe obiadki... Na to ostatnie akurat nie mogłem narzekać, ale znaczyło to też cały weekend bez pizzy.

Chociaż w sumie... I tak zamówię pizzę, jak już reszta pójdzie spać, o!

Uśmiechnąłem się na tę myśl i wyszedłem z domu. Niedługo powinni już być na dworcu, a ja obiecałem, że będę tam na nich czekać.

Nie bardzo podobała mi się perspektywa samotnego starcia ze swoją rodziną. Jeszcze poprzedniego dnia pytałem moich przyjaciół, czy któryś z nich nie chciałby pójść ze mną. Moja mama ich uwielbiała i na pewno ucieszyłaby się, gdyby przyszli... Niestety Liam miał akurat swoją zmianę w pracy, a Harry wspominał coś o jakimś bardzo ważnym spotkaniu. Zostawili mnie z tym całkiem samego...

- Hej, Niall! - Obok siebie usłyszałem czyjś głos. Uniosłem szybko głowę i uśmiechnąłem się, widząc przed sobą Zayna. Zamknął za sobą drzwi swojego mieszkania, po czym podszedł bliżej mnie. - Wychodzisz gdzieś?

- Rodzinka do mnie przyjeżdża, a koniecznie chcieli, żebym po nich poszedł. - Przewróciłem oczami, a mój sąsiad zaśmiał się cicho. Ruszyliśmy razem do wyjścia z budynku. Między nami przez chwilę panowała cisza.

- Czyli kierunek dworzec? - zapytał, a ja potwierdziłem ruchem głowy. Chłopak zastanawiał się nad czymś przez moment, po czym dodał - Masz coś przeciwko towarzystwu? Nie mam co prawda samochodu, żeby móc wysadzić cię na miejscu, ale możemy się przejść kawałek razem.

- Z nieba mi spadasz, chciałem zabrać ze sobą te ziemniaki, ale obaj są akurat zajęci...

- Liam jest teraz w pracy, a Harry? - wtrącił się mulat. Oho, mój kapitański instynkt wyczuwa Ziamowe fale... Kiedy ostatnio widziałem się z Liamem, wspominał, że zrobił coś głupiego i wszystko popsuł. Nie wiedziałem, o co wtedy chodziło, ale miałem nadzieję, że teraz już wszystko w porządku. Najwyraźniej w ciągu tych paru dni pogodzili się i znowu normalnie rozmawiali. Inaczej skąd wiedziałby, że dzisiaj akurat Liam miał popołudniową zmianę? W grę wchodziła jeszcze tylko opcja, że jest jasnowidzem...

- Skąd ty to wiesz? - spytałem, a moje fanboyowskie serduszko zadrżało w nadziei. Oby już wszystko było między nimi dobrze, oby już się pogodzili... Wielki potworze spaghetti, błagam, żeby między nimi wszystko już było w porządku!

- Wspominał o tym rano i... Umm... Chciałem zrobić mu niespodziankę i go odwiedzić pod koniec zmiany - wymamrotał i zaśmiał się odrobinę nerwowo. Wewnętrznie pisnąłem i zacząłem swój mały taniec radości, starając się nie okazywać tego na zewnątrz. - Albo nieważne... Po prostu pospaceruję sobie po okolicy, nie będę mu przeszkadzać. To był głupi pomysł, nie mów mu.

O nie, mój drogi, nie będziesz się teraz wycofywać.

- Zrób to, na pewno się ucieszy - zacząłem go przekonywać. Zayn chyba właśnie takiego potwierdzenia potrzebował. Wyraźnie widziałem jak bardzo chciał się z nim zobaczyć, ale bał się, że Liamowi nie spodobają się jego odwiedziny... Nie potrzebowałem zbyt dużo czasu, żeby upewnić ciemnowłosego w jego decyzji.

No ba, ma się ten urok osobisty i zdolność przekonywania wszystkich do swojego zdania.

Przez resztę drogi poruszyliśmy też parę innych tematów. Do tej pory nie rozmawialiśmy zbyt wiele. Łączyło nas tylko mieszkanie w tym samym budynku, a jedynym kontaktem jaki mieliśmy było witanie się na korytarzu. Miałem w planach zmienienie tego, dużo przyjemniej byłoby mieć wśród sąsiadów jakąś przyjazną sobie duszę. No wiecie, zawsze można wprosić się na obiadek i tak dalej. Może teraz będziemy częściej rozmawiać? Co to za pytanie, oczywiście, że będziemy! W końcu ma być w związku z jednym z moich przyjaciół, już ja tego dopilnuję. Widziałem jak ciągnie do siebie Zayna i Liama. Byłem pewien, że kiedyś będą razem i chciałem im pomóc, aby stało się to jak najszybciej. A na razie jedynym krokiem, jaki mogłem wykonać w tym kierunku, było przekonanie mulata do spotkania z jego przyszłym chłopakiem.

- Leć już do niego, Zayn.

Chłopak uśmiechnął się do mnie i chciał odejść w stronę kawiarni Liama, ale zatrzymał się w miejscu. Uśmiech z jego twarzy zniknął, a wzrok był utkwiony w jednym miejscu. Nie wiedziałem o co chodzi, ale najwyraźniej musiał zobaczyć coś ważnego. Coś, co zdecydowanie popsuło mu humor.

Ktoś wyrzucał zjadliwe jedzonko do kosza??? A nie, to by popsuło humor tylko mi...

Odwróciłem się, chcąc sprawdzić co tak przykuło uwagę ciemnowłosego. Jedynym wartym uwagi obiektem była grupka dziewczyn, stojąca na jednym z peronów. Trzy z nich witały czwartą, która najprawdopodobniej dopiero co wysiadła z pociągu. Kiedy wróciłem spojrzeniem do towarzyszącego mi chłopaka, zobaczyłem, że jego wzrok faktycznie spoczywał na tych dziewczynach. A konkretnie na ostatniej z nich. Dość mocno umalowana blondynka wzięła swoje bagaże i dziewczyny ruszyły przed siebie. Ich śmiech tak bardzo kontrastował ze smutkiem na twarzy Zayna...

- Perrie wróciła...

Z jego ust wydobył się bardzo przyciszony i odrobinę drżący głos. Nie miałem pojęciem kim była wspomniana przez niego Perrie, ale najwidoczniej nie miałem się tego dowiedzieć. Jeszcze zanim zdążyłem go o to zapytać, chłopak szybko się ze mną pożegnał. Tak nagle uznał, że musi iść. I nie byłem pewien, czy jego celem miała być kawiarnia Liama...

Nie bardzo wiedziałem co mogę zrobić. Na pewno nie miałem zamiaru zmuszać Zayna do odwiedzin u mojego przyjaciela, nawet gdybym miał taką możliwość... Pozostała mi tylko nadzieja, że ta cała Perrie nie zniszczy mojego shipu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro