XLVI

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stała kilkanaście metrów dalej. Bez wahania ruszyłam w jej strone. Gdy do niej dobiegłam, przytuliłam ją najmocniej jak umiałam. Odwzajemniła uścisk. Dopiero po kilku minutach oderwałyśmy się od siebie.

- Co się stało? Gdzie byłaś? - zapytałam, odgarniając kosmyk włosów z twarzy i odsłaniając jej wielkie, szare oczka.

- Ktoś ją zamknął w szpitalu psychiatrycznym. - odezwała się Lira, która od początku stała obok.

- Dlaczego?

- Tam nikt nie zagląda. - wyjaśniła krótko.

Dołączyli do nas Ruby, Henry i Emma.

- Kto to? - zapytał chłopak, wskazując na Lare.

- Moja siostra.

- Masz siostrę? - odezwała się Emma. Pokiwałam głową z uśmiechem.

- Jaka słodka! - krzyknął wilczek.

- Tylko jej nie zjedz. - zaśmiałam się, a ona spojrzała na mnie jak wilk. He, trafione porównanie.

- Czemu ma mnie zjeść? To kanilkan? - spytała mała.

- Nie kanilkan, tylko kanibal. - poprawiłam ją.

Dobrze wiedziała o kim, raczej czym mówi, ale ma 6 lat i przekręca słowa. Chociaż wydaje mi się, że robi to dla zabawy. Wymyśla swój własny język, bo... Jak to kiedyś uznała "Małpy z mózgiem są dziwni, nadają złe imiona dla dusz nafików." Tłumaczenie: "Ludzie są dziwni, nadają złe nazwy dla rzeczy."

- To długa i skomplikowana historia... - zaczeła Emma.

- Pochodzicie z świata baśni. Co w tym skomplikowanego i długiego? - odezwałam się.

- To dlaczego się tu znaleźliśmy.

- Zła Królowa rzuciła klątwe i przeniosła was tu, usówając wasze wspomnienia z tamtego świata.

- Ale... - chciała coś dodać, ale Lara jej przerwała.

- Nie jestem głupia!

- A Żaki może mi coś więcej powiedzieć. - łał. To jej pierwsze dłuższe zdanie, które powiedziała po naszemu.

- Powiedzieć? A nie "wydać głos"? - zażartowałam, na co ona pokazała mi język.

Wziełam ją na ręce i razem z Ruby, oraz Lirą poszłyśmy do domu Troy'a. Niestety Lara zasneła po drodze. Gdy weszłyśmy do środka w salonie siedział Sasza.

- Sasza! Szukałam cię. - powiedziałam jaknajciszej mogłam (choć nie było to zbyt cieche.), kładąc małą na kanapie i przykrywając kocem.

- Gdzie miałbym być? Tak się przecież ludzią nie pokaże. - odpowiedział szeptem. - A kto to?

- Moja siostra, Lara.

- Odzyskaliśmy wspomnienia, więc raczej nie musisz się już ukrywać. - wytłumaczyła Ruby. - Ale kim ty jesteś?

- Sasza. Przyjaciel Legolasa. A raczej Luke'a.

- Musimy pogadać, chodź. - zaprowadziłam go na taras.

- O co chodzi?

- Mam kilka pytań... - nic nie odpowiedział, dając mi znać, że mam mówić, więc zaczełam.
- Dlaczego wybiegłeś z lasu? Przecież wiedziałeś, że stoi tam Regina.

- Usłyszała nas i gdybym nie wybiegł, chciałaby sprawdzić, kto jest w lesie. Znalazłaby nas obu, więc pomyślałem, że lepiej będzie jak pomyśli, że to ja.

- Sprytne. - uśmiechnął się na moją uwagę. - Powiedziałeś, że Luke długo nie posiedzi w więzieniu. Co to znaczy?

- Niedługo się dowiesz.

- Nie moge teraz? - pokiwał głową z uśmiechem. Jęknełam. - Jak ja nie lubie tych waszych tajemnic!

- Tyle?

- Jest jeszcze coś jeszcze. Mówiłeś, że Luke, a raczej Legolas nauczył cię jak sobie radzić z torturami. Czy ty mógłbyś nauczyć mnie?

- Po co?

- Tak na zapas...

- Nie widze potrzeby, żebym musiał uczyć cię jak radzić sobie z torturami, więc zapytam raz jeszcze. Po co?

- Bo Żaki się mnie boi. - niedaleko nas pojawił się James. Postanowiłam teraz jego pomęczyć moimi pytaniami.

- Dlaczego kazałeś przywrócić wspomnienia mieszkańcom?

- Eh. Ci idioci mieli zdjąć klątwe, a nie przywrócić tym głupkom wspomnienia.

- Tak, czy siak, moje pytanie się nie zmienia. Po co?

- Jesteś strasznie wścibska. Ale myśle, że bardziej kumate osoby ci to wyjaśnią, a jak nie to wkońcu sama się dowiesz.

- Znowu te tajemnice?!

- Takie życie. Narka kundlu. Uważaj na sidła. - uśmiechnął się do Saszy, mrugając do niego i zniknął.

Westchnełam zirytowana i opadłam na leżak. Sasza usiadł na drugim, stojącym obok tego na, którym ja leżałam. Siedzieliśmy tak przez kilka minut, wkońcu zadałam pytanie, które siedziało mi w głowie.

- Jak myślisz, kto jest "bardziej kumatą" osobą?

- Nie wiem... Lira? Wkońcu James chce ją mieć po swojej stronie, nie bez powodu.

Przyznałam mu rację. Jamesowi najwyraźniej bardzo zależało na tym rzeby Lira była po jego stronie. Weszliśmy do salonu, w którym siedziały dziewczyny. Lara nadal spała na kanapie przykryta kocem.

Po obejrzeniu "Smerfy 2", Ruby musiała pójść. To, że mieszkańcy odzyskali wspomnienia, nie znaczy, że kawiarenka "U Babci" będzie zamknięta. Postanowiłam podpytać Lire, o co mogło chodzić Jamesowi.

- Jak myślisz, dlaczego James chciał zdjąć klątwe?

- Dlaczego myślisz, że to on?

- Regina rzuciła klątwe, Gold jest Mrocznym, a James ma jego sztylet i mógł go zmusić. - powiedziałam obojętnie. - Poza tym powiedział mi to.

- Kiedy?

- Kiedy wyszłam na taras. Pojawił się tam i powiedział, że kazał zdjąć klątwe, a nie przywrócić wam wspomnienia, a jak go zapytałam o co mu chodzi, odpowiedział, że bardziej kumate osoby mi to wyjaśnią.

- Czekaj... Klątwa obejmuje StoryBroock, nie?

- No.

- Więc tylko osoby w tym mieście się przeniosą, kiedy klątwa zostanie zdjęta. Luke i Troy są poza miastem. Nie przeniosą się.

____________________________________

Z okazji świat składam wam życzenia.

Żeby śmiały się pisanki
uśmiechały się baranki
mokry Śmingus zraszał skronie
dużo szczęścia sypiąc w dłonie

*

Dużych jajeczek,
wina pięć beczek,
tłustego boczku,
prostego kroczku.
Dwa wiadra wody
Świątecznej zgody

*

Dwa kurczaczki się spotkały
i pisankę dać nam chciały.
Z jajka woda wyleciała,
Śmigus-Dyngus obwieszczała.
Wesołego Alleluja


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro