[Tom 1] #3#

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

10 Kwietnia 2020

Sasuke przemknął ukradkiem wzdłuż linii pola, na którym stał spokojnie ich Sensei czytając jakąś cholerną książeczkę. Potrzebował planu na zdobycie dzwoneczków, ale nic konkretnego nie mógł wymyślić i pewna uporczywa myśl nie chciała zniknąć. Myśl związana z jedną osobą.


Naruto Uzumaki.


Kretyn i niszowy uczeń akademii, który z ledwością zdał.


Idiota, który dziś zrobił coś, czego Sasuke nigdy nie spodziewał się po nim. Był pewien, że chłopak spał, a mimo to odruchowo go zaatakował i powalił w tak szybki i płynny sposób, jakby to było coś wręcz naturalnego, wyuczonego. Coś ewidentnie tu nie pasowało. Ktoś, kto był uważany za najgłośniejszego, najbardziej tępego osobnika w całej szkole nie był w stanie się tak łatwo zmienić. Ludzie nie zmieniają się tak po prostu z dnia na dzień, a zwłaszcza nie nabierają nagle w magiczny sposób niesamowitych zdolności. Wiedział, że Uzumaki coś ukrywa, tylko co?


Stanął jak poparzony. Jego brew drgnęła niebezpiecznie.


- Jaja sobie robicie?


Blondyn spał oparty o drzewo z zielonymi goglami nasunięty na oczy. On i Sakura kombinują jak dorwać dzwoneczki, a ten tłumok tak po prostu poszedł sobie spać?! W jednej sekundzie Sasuke przekreślił wszelkie podejrzenia względem blondyna. To typowy imbecyl, bez dwóch zdań.


- Co za idiota... - Westchnął ciężko. Przykucnął przed chłopakiem. - Usuratonkachi, wstawaj do cholery.


Naruto mruknął coś mało składnie, ziewnął głęboko i obrócił się na bok twarzą naprzeciw Sasuke, zsuwając się lekko na ziemię.


- Nie śpij cholera! - Znów potrząsnął jego ramieniem. - Jak przez ciebie nie zdam, to zabije. Musimy pokonać Kakashi'ego i zdobyć dzwoneczki.


- Mmmhmm... - Naruto machnął lekceważąco ręka, a gdy Sasuke chciał coś warknąć, wskazał w nieokreślonym kierunku za siebie. - Kakashi-Sensei jest pięć kilometrów od nas na południe, a Sakura pół metra od niego... Klon Kakashi'ego został na polanie, a drugi zaś jest jakieś pięćset metrów od nas i zbliża się od wschoduuumm... - Jego ręka opadła bezwładnie.


Osłupiały patrzył w śpiącego chłopaka, a w głowie miał istny kocioł myśli. Czy Naruto właśnie z dokładnością do metrów oraz kilometrów powiedział, gdzie jest każdy z nich oraz klony? Usłyszał krzyk Sakury, który zaraz zamilkł. Spojrzał w przestrzeń z konsternacją. Ich Sensei dorwał dziewczynę? Sasuke uderzył sam siebie w twarz, ale zaraz syknął cicho na niewielki ból. Nie spał, to pewne...


Zaklął siarczyście pod nosem, złapał Naruto za fraki i czmychnął wraz z nim w pobliskie krzaki, gdy coś szurnęło nieopodal. Długo czekać nie musiał, gdy tuż obok przemknął Kakashi Hatake, a może jego klon? Nie był w stanie stwierdzić, nie umiał wyczuć chakry, to jego jedyna jak na razie najsłabsza strona. Zerknął na wciąż śpiącego blondyna. Jakim cudem Uzumaki to potrafił? To wręcz niedorzeczne, nierealne!


- Kim ty do cholery jesteś?! - Warknął w myślach, a kiedy upewnił się, że Hatake zniknął z pola widzenia, postanowił obudzić chłopaka. - Ej, Usuratonkachi, wstawaj do cholery! - Walnął go pięścią w głowę. - Mamy misje!


- Uhh, co ty znowu chcesz... - Jęknął blondyn, pocierając obolałą czaszkę i nasuwając gogle a na czoło. - Wiem, że będę przywiązany do kłody, ale nie musiałeś tak brutalnie... - Zaciął się, widząc bruneta z uniesioną brwią. - Eee, Sasuke? - Rozejrzał się z konsternacją. - Co? - Zamrugał kilkakrotnie i naraz zbladł. - Czego mnie budzisz?! Nie wyspałem się, a ty...!


- Ucisz się, kretynie. - Warknął, zatykając ręką usta drącego japę blondyna. - Kakashi dorwał Sakurę i powoli dochodzę do wniosku, że w pojedynkę nic nie zdziałamy...


Postanowił przemilczeć fakt, że to właściwie Naruto podsunął mu tę myśl, gdy wytknął lokalizację ich Sensei'a, klonów i jego idiotycznej fanki. Skoro potrafił tak idealnie wyłapać miejsce pobytu każdej osoby, a Sakura została najpewniej unieruchomiona, to oczywiste wnioski, że zostaną wyłapani po kolei. Kolejną rzeczą, co go zaczęło zastanawiać, to ilość osób w drużynie. Nie planował mieć żadnej, ale jeśli chciał wdrążyć swój plan pozbycia się brata, to musiał to przeboleć. Jak się nad tym zastanowić, to nigdy nie słyszał o drużynie z dwoma genin'ami i Sensei'em, więc to musiała być oczywista podpucha. Zadanie było podchwytliwe i ewidentnie miało ich skłócić, żeby nie współpracowali.


- Kurwa, porąbało cię?! - Wydusił głośnym szeptem, zabierając obolałą rękę, w którą został ugryziony. - Próbuje ratować twoją nic niewartą skórę tłumoku! Drzesz się tak bardzo, że Kakashi-Sensei wiedziałby od razu, gdzie jesteśmy.


- A co miałem innego robić? - Naruto prychnął w odpowiedzi, zakładając ręce przed sobą. - Poszedłeś w swój świat myśli, a mnie zakneblowałeś jak jakąś ofiarę niedoszłego gwałtu. Jeżeli by nas zaskoczył wróg, to nie miałbym szansy nawet ciebie o tym ostrzec. - Wywrócił oczami.


Patrzył oniemiały na Naruto, który zaraz zrobił głupią minę i zaczął się plątać w zeznaniach, tłumaczyć bez sensownie, jakby chciał ukryć swoje inteligentne spostrzeżenie. Sasuke ściągnął brwi. Coś tu ewidentnie było nie tak z tym idiotą, tylko co? Znów zatkał blondynowi usta dłonią, za co został obdarowany oburzoną miną.


- Zrozumiałem. - Sasuke westchnął ciężko. - Nawet taki idiota jak ty potrafi czasem wpaść na coś mądrego, jasne, spoko, a teraz zamknij paszczę i chodź ze mną. Musimy odratować Sakurę i wymyślić plan działania do zdobycia dzwonków. - Ruszył pochylony, ciągnąc za sobą chłopaka. - Słyszałem ją chyba z tej strony, ale nie jestem pewien...


Reszta przeprawy przeszła w martwej ciszy. Żadne z nich nie chciało jej przerywać, siedząc we własnym świecie myśli. Sasuke rozważając nad dziwnym i nietypowym zachowaniem Naruto, który o dziwo nie był idiotą, jakiego znał ze szkoły. Naruto zaś nad tym, czy Sasuke zaczął coś podejrzewać w stosunku do niego i jak wybrnąć z niezręcznych pytań na przyszłość, ale wiedział jedno, będzie musiał pogadać o tym z Obito-Sensei.


Reszta wydarzeń przemknęła błyskawicznie. Jak tylko odnaleźli i ocucili Sakurę, ta rzuciła się z płaczem na Sasuke. Dłuższą chwilę zajęło mu uspokojenie dziewczyny. Później wyjaśnił, to co przyuważył z nieścisłości w teście. Próbowali wymyślić plan działania na pokonanie Kakashi'ego, ale ten zaskoczył ich od tyłu. Naruto natychmiast wykonał kilkanaście klonów, żeby unieruchomić mężczyznę, a Sasuke odciągnął na bok Sakurę, po czym sam wykonał technikę kuli ognia. Oczywiście chybił, ale blondyn tymczasem zdołał złapać dzwoneczki i przekazać je Haruno, która szybko ukryła je w kieszeni wedle polecenia Uchihy. Niewielka dywersja poskutkowała na tyle, że nim doszło do poważniejszej walki, zadzwonił budzik ogłaszającym koniec czasu. Naruto został uwiązany do pnia za przespanie połowy misji i ignorowanie swoich towarzyszy, a dodatkowo miał nie dostać niczego do jedzenia. Sakura chciała się wtrącić, ale Sasuke natychmiast ją uciszyli, co zaś nie zwróciło uwagi Hatake. Niczego niepodejrzewający mężczyzna odszedł, dając im kolejną szansę na wygraną, po czym zniknął w kłębie dymu. Cisza, jaka nastała, była gęsta niczym mleko i żadne z trójki genin'ów nie miało ochoty jej przerywać. Do czasu...


- Dlaczego nie powiedzieliście Sensei'owi, że mamy dzwoneczki? - Sakura zerknęła na nich niepewnie. - Przecież... Moglibyśmy dzięki temu zdać! Znacz, no jedno z nas by wróciło do akademii, ale nadal...


- Pomyśl chwilę. - Sasuke jej przerwał, biorąc do rąk bento. - Jeżeli byłabyś na misji odzyskania lub przejęcia ważnego zwoju, to nie ogłaszałabyś tego przeciwnikowi na wstępie, że już go odebrałaś.


- To zadanie jest durne i bezsensowne... - Naruto burknął cicho, patrząc uparcie na suchą ziemię pod stopami. - Jest nas trójka i mamy niby działać jako drużyna, więc zdobycie dzwonków i tak nic by nie dało. Kakashi-Sensei już to powiedział, więc nawet jakbyśmy oddali je teraz, to nic nie zmieni.


Dziewczyna milczała, trawiąc słowa kolegów z drużyny. No tak, byli bandą dzieciaków, która miała pokazać drużynowe zaangażowanie, a ten test był na celu skłócenia ich. Jeżeli byłaby to prawdziwa misja, to przez głupie myślenie o samodzielnym kończeniu zadania doprowadziłoby jedynie do śmierci prawdopodobnie wszystkich w drużynie. Wyciągnęła z kieszeni dzwoneczki i przyjrzała się im z namysłem. Małe dwa srebrne dzwoneczki, jeden lekko uszkodzony. Zawieszone na cieniutkim czerwonym sznurku. Ile drużyn przed nimi otarło się o odebranie ich, a jak wielu to zrobiło i tak przegrało? Ściągnęła ze złością brwi. Była tak głupia i naiwna! Chciała zostać ninja, być częścią czegoś większego, a zachowała się jak ostatnia idiotka.


- Jeżeli coś tak głupiego ma nas skłócić i rozbić na wstępie, to nie chcę tych głupich dzwonków ani bycia w drużynie! - Warknęła zła. - Już wolę wrócić do akademii niż robić z siebie idiotkę i kogokolwiek z was skrzywdzić!


Zacisnęła mocniej wargi i z frustracją wstała na równe nogi, po czym z całej siły chciała cisnąć nimi w krzaki, ale nagle ktoś chwycił ją za nadgarstek. Zaskoczona spojrzała na Kakashi'ego. Patrzył na nią z czymś dziwnym w jedynym widocznym oku. Wyciągnął drugą dłoń pod zaciśniętą pięść dziewczyny, więc puściła dzwoneczki. Odsunęła się zażenowana od mężczyzny, a rumieniec wstydu wpełzł na jej mleczne policzki. Dała się ponieść emocjom i teraz dopiero wyszła na idiotkę, świetnie...


- A więc mówisz, że nie chcesz nikogo skrzywdzić ze swojej drużyny?


- B-Bo ja... - Zacisnęła mocniej dłonie na czerwonej tunice. - Naruto to idiota, który przespał połowę misji, a Sasuke jako pierwszy zrozumiał czym jest to zadanie, ale jednak oni działali jak drużyna, a ja...! ja... ja tylko zemdlałam, znałam genjutsu i dałam się łatwo wrobić... Te głupie dzwonki są do niczego potrzebne! Chciał nas pan skłócić i nie wyszło, a potem i tak mieliśmy później próbować je odebrać, ale już je mieliśmy dawno, bo Sasuke i Naruto je zabrali i kazali mi schować! Czuje się jak idiotka, bo nic nie zrobiłam! Nawet głupi Naruto cokolwiek zrobił, a ja nie! To wszystko bez sensu i...! - Wyrzuciła z siebie na jednym wdechu i zamilkła, gdy dłoń Jounin'a wylądowała na jej głowie. Zacisnęła mocno wargi, próbując powstrzymać płacz z frustracji. - Czuje się jak idiotka...


- Każdy w drużynie ma swoje zadanie, Sakura. - Kakashi zabrał rękę i uśmiechnął się pod maską. - Owszem, Naruto i Sasuke mnie zaskoczyli i odebrali dzwoneczki, ale to ty byłaś najmniej podejrzana z waszej trójki jako osoba, która je ukryła. Nie pisnęłaś nawet słowa o tym, że masz je w kieszeni. Pokazałaś, że drużyna może na ciebie liczyć, ale popracuj trochę nad nerwami, bo wyrzucanie przedmiotu misji to kiepski pomysł. - Przyznał z lekkim rozbawieniem. - W moich oczach, zdaliście śpiewająco. Jesteście gotowi do zostania prawdziwymi ninja, miło mi was powitać Team 7!


Naruto lekko uśmiechnął się na te słowa. Miał ochotę wykrzyczeć swój entuzjazm, ale niefortunnie zachrypnął lekko po ostatnich wydzieraniu się jak idiota i wiedział, że kolejny wrzask mógłby sprawić utratę głosu na kilka dni. Zerknął ukradkiem na Sasuke. On coś zaczął podejrzewać w jego kierunku, a to przerażało Uzumaki'ego najbardziej. Nie chciał okłamywać własnej drużyny, ale szczerze nie znał nikogo z nich na tyle długo, żeby móc zaufać, no nie wliczając Hatake, który go szkolił dawniej. Musiał pogadać z Obito w najbliższym czasie, co powinien dalej zrobić.


Odetchnął z ulgą, gdy Sakura podbiegła i zaczęła go uwalniać z więzów, paplając przy tym, jaka jest szczęśliwa, że jednak będzie z Sasuke w drużynie oraz jak bardzo Naruto jest niepoważny skoro zachował się jak dzieciak i praktycznie poszedł spać. Nie komentował tego w żadnym wypadku. Nie widział sensu rozmowy z kimkolwiek z nich, a zwłaszcza z pewnym Uchiha, który teraz pożerał go napastliwym wzrokiem. Wiedział jedno, Sasuke na bank coś podejrzewał i wcale się z tym nie krył.


🍥🍥


Cios.


Cios.


Unik.


Blok.


Cios.


Blok.


Blok.


Uni...


Jebudu!


- Au...


Obito westchnął ciężko. Naruto leżał obolały na trawie, rozmasowując obolałą klatkę piersiową. Zdawał się bardzo rozkojarzony. Niby to młody chciał z nim potrenować, ale czuł, że chodziło o coś innego.


- Jeszcze raz. - Naruto wysapał.


Obito podrapał się w tył głowy, podchodząc do nastolatka i wyciągnął rękę, pomagając mu wstać, z czego skorzystał.


- Naruto, o co chodzi?


- A muszę mieć problem, żeby chcieć z tobą potrenować walkę wręcz? - Otrzepał tyłek.


- Nie mówiłem o żadnym problemie. - Obito uniósł brew w górę, gdy Naruto zmarkotniał. - Dobra, to co się dzieje? - Cisza. - Mam powiadomić Hokage lub Kakashi'ego, żeby z tobą pogadali?


- Nie...


- Co się dzieje? - Powtórzył pytanie.


Naruto potarł ramię patrząc gdzieś w bok. Czuł się naprawdę niezręcznie w takiej sytuacji, ale musiał z kimś o tym pogadać. Hokage i Kakashi odpadali, od razu by zaczęli kombinować, jak odsunąć problem od niego lub daliby kolejne osoby do pilnowania. Rin miała własne problemy i klasę na głowie, zastępując Mizuki'ego w akademii. Team 11 został wysłany na misję i zwyczajnie ich nie było w wiosce przez kolejne kilka dni. Spojrzał żałośnie na Uchihę. Był jego ostatnią deską ratunku ze znanych sobie Shinobi, którym ufał na tyle, żeby mówić cokolwiek.


- Co sądzisz o Sasuke Uchiha? - Wymamrotał ostrożnie.


- Sasuke? - Obito założył ręce przed sobą. - Młodszy brat Itachi'ego, który jest w twojej drużynie? - Naruto skinął głową. - Cóż, za dzieciaka był raczej hałaśliwy i absorbujący, ale z czasem trochę wydoroślał i dojrzał. Jest raczej dobrym przyszłym shinobi, chociaż ciężko przebić się przez jego twardy czerep i udowodnić, że nie jest wszechwiedzący i robienie błędów, to ludzka rzecz. Myślę, że jest w porządku.


- A, myślisz, że... - Poruszył się niespokojnie, przeskakując z nogi na nogę. - My-Myślisz, że jest godny zaufania?


- Co ty kombinujesz? - Zwęził podejrzliwie spojrzenie. - Naruto...


- Chyba... Chyba Sasuke zaczyna coś podejrzewać... - Odchrząknął, czując powoli rosnącą gulę w gardle. - O-On... On chy-chyba zaczyna podejrzewać, że ni-nie jestem idiotą i u-udaje...


Przeklął cicho pod nosem. Wiedział, że Sasuke Uchiha to nie będzie łatwa osoba do oszukania, ale miał cień nadziei na odwodzenie go od tego trochę dłużej. Przeliczył się srogo. Problemem mógł być również fakt, że Naruto pomimo idealnego przeszkolenia, nigdy nie miał drużyny z prawdziwego zdarzenia i nie musiał udawać czy pilnować się na każdym kroku, bo jego towarzysze broni wiedzieli z kim mają do czynienia lub zwyczajnie miał on na sobie odpowiedni strój, który skrywał oblicze nastolatka w stu procentach.


Roztrzepał swoje czarne włosy palcami dłoni, sycząc pod nosem.


Uchiha od lat próbowali zmusić Hokage i starszyznę do przekazania opieki nad Naruto właśnie im, ale długo się przed tym broniono. Sasuke był synem głowy klanu, więc mogła istnieć też opcja, że interesował się Naruto ze względu na dawny rozkaz ojca, ale z drugiej zaś strony nie wyglądał na kogoś takiego. Od Itachi'ego wiedział również, że chłopak raczej próbował zaimponować jemu samemu niżeli ojcu, który traktował go od najmłodszych lat jako tego gorszego. Teraz to nie miało większego znaczenia. Klan Uchiha został niemal doszczętnie wybity, a pozostałymi przy życiu były tylko kilkoro dzieci młodszych od Sasuke, sam zainteresowany, Obito oraz Itachi, którego wiecznie nie było w wiosce z powodu misji ANBU. Obito był obecnie jedynym dorosłym i tymczasowo trzymał pieczę jako głównodowodzący klanem do czasu aż Sasuke nie będzie wystarczająco dojrzały do tego stanowiska. Z logicznego punktu widzenia, Sasuke Uchiha mógłby być bardzo silnym sojusznikiem na przyszłość lub największym wrogiem i niebezpieczeństwem, jaki świat widział. Wszystko zależało od tego, jak Obito wszystko rozegra.


- Obito-Sensei?


Podniósł wzrok wprost w niepewne błękitne oczy. Uśmiechnął się ciepło i roztrzepał dłonią blond włosy chłopaka.


- A co ty o nim sądzisz, Naruto?


Chłopak zamilkł na chwilkę. Zmarszczył brwi, próbując zebrać myśli.


- Jest trochę arogancki, zbyt pewny siebie, ale dobrze wykonuje się z nim misje i to świetnym sojusznik. Ma spore braki w obronie i podstawach kontroli chakry.


- Myślisz, że byłby godny twojego zaufania, gdyby podszlifował swoje braki, chociażby na poziomie podstawowym? - Obito przekrzywił głowę w bok, z przenikliwym spojrzeniem. Obserwował jak Uzumaki zawahał się na milisekundę i zaraz pokiwał ostrożnie głową. - To nie widzę problemów, żeby zagrać w nim w małą grę.


- Grę? - Naruto zmarszczył brwi. - Chyba nie rozumiem...


- Skoro uważasz go za inteligentnego i bardzo spostrzegawczego, to zabaw się z nim w grę w podchody. - Rozłożył ręce na boki, jakby mówił o czymś absurdalnie oczywistym. - Niech odkryje twoją tajemnicę w sposób subtelny i własny. Dobrze wiesz, że Góra nie będzie zbyt zachwycona, jeżeli kolejna osoba z twojego pokolenia dowie się prawdy, nim nadejdzie odpowiedni czas, więc najprostsze co możesz zrobić, to...


- Pozwolić, żeby sam do tego doszedł i sprawdzić jak bardzo można mu ufać z zachowaniem tak dużej tajemnicy. - Dokończył ostrożnie. Założył ręce przed sobą, patrząc uparcie w ziemię. - W ten sposób mogę przekonać się, czy jest godny zaufania. Wówczas mógłbym zdobyć silnego sojusznika na przyszłość, a Góra nie mogłaby nic z tym zrobić, bo sam zachowałem wszelkie środki ostrożności.


Obito uśmiechnął się szeroko. Naruto był naprawdę bardzo inteligentny i był pewien, że to geny Minato przebijały się w takich momentach najmocniej. Zawsze starał się nie dawać mu prostych odpowiedzi, a raczej pozwolić, żeby sam doszedł do odpowiednich wniosków. Było to swego rodzaju przykre, bo jednocześnie uczył go podejmowania własnych poważnych decyzji, które miały pomóc w roli Hokage w przyszłości. Położył znów dłoń na głowie zaskoczonego blondyna, który patrzył teraz na niego z nierozumieniem i niemym pytaniem.


- Wszystko będzie dobrze Naruto. - Uśmiechnął się nikle. - Cokolwiek zadecydujesz, pamiętaj, nie jesteś w tym sam.




★♡★♡★♡★♡★

Data publikacji: 10 Kwietnia 2020

Data korekty: 07 Lutego 2023

Ilość słów przed korektą: 1 357 + 811

Ilość słów obecnie: 2 725

Kilka słów od Autorki:

Minimalna korekta interpunkcyjna. Jest to również fuzja rozdziałów 4 i 5, bo uznała, że były zbyt krótkie. Dodałam również kilka skromnych poprawek w opisach, bo były zbyt lakoniczne.  Trochę lepiej wyjaśniłam obecną sytuację klanu Uchiha, co wcześniej nie wiem czemu pominęłam w głupi sposób.



Słowniczek dla dociekliwych:

Sensei - Mistrz, Nauczyciel

Usuratonkachi - Idiota, półgłówek, osoba nierozgarnięta

Team - Drużyna, Zespół

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro