9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziły mnie promienie słoneczne, które znalazły się w moim pokoju. Wstałam z najwygodniejszej rzeczy na świecie, czyli łóżka. Mojej siostry nie było, tak samo jak Dominika. Wyciągnęłam z walizki bordowy kombinezon. Przebrałsm się w łazience. Wykonałam najpotrzebniejsze rzeczy i opuściłam pomieszczenie. Założyłam na stopy białe sandałki i wyszłam z pokoju. Weszłam do jadalni, a następnie usiadłam obok Tande, który siedział przy stoliku Niemców i próbował mówić po niemiecku.

- Niemca to ty z siebie nigdy nie zrobisz, Tande. - zaśmiałam się, na co on spiorunował mnie wzrokiem.

- A idź w pizdu, Mantler.

- Po nazwisku to po pysku, skarbie. - pokazałam mu język.

- Z takimi odzywkami do Wellinger'a.

Spojrzałam w stronę blondyna, który patrzył na mnie cały czas swoimi niebieskimi oczami.

- Młodsza Mantler! - krzyknęła Sylvia. - Mam przykrą wiadomość. Jedziemy dziś do Poznania.

- Ktoś tam będzie prócz nas?

- Jeremi, Artur i Sylwia, a później przyjedzie Dominika, Bartek i Wera. - spojrzałam na Andreasa, który gotował się ze złości na imię Artur.

- Majka czas na rozmowę teraz. - warknął Niemiec i pociągnął mnie w stronę wyjścia, ale się wyrwałam.

- Ile razy mam ci mówić o tym, że ARTUR to mój przyjaciel, a nie CHŁOPAK.

- Mhm, napewno. - prychnął.

- Uu, Andi jest zazdrosny. - zaśmiał się Markus.

- Odezwij się jeszcze słowem. - powiedział skoczek narodowości niemieckiej.

Nagle na mój telefon przyszła jakaś wiadomość.

Artur:

Do zobaczenia dzisiaj w Poznaniu 😎

- Kto to? - zapytała Sylvia.

- Czyżby Arturek? Uważaj bo Andreas zaraz się zagotuje. - odezwał się Tande.

- STOP! - warknęłam. - Ja już nie mam sił... - powiedziałam, prawie płacząc. Wyszłam z jadalni, a weszłam do windy. - Gdzie jest ta odważna Maja? - zapytałam sama siebie.

***

Spakowałam swoją walizkę i wyszłam z pokoju hotelowego. Przez prawie cały dzień nie wychodziłam z pomieszczenia. Pojechaliśmy na stację, gdzie stali oni. Idioci. Za jakieś osiem minut ma przyjechać pociąg. Sylvia poszła się z nimi pożegnać, a Dominik za nią. Po chwili chłopak podszedł do mnie.

- Majuniu, nie idziesz się pożegnać? - zapytał, przytulając mnie. Kiwnęłam głową na nie.

- Maja, ja wiem, że jestem idiotą i jeszcze nie wiem kim, ale proszę Cię. - usłyszałam ten głos za swoimi plecami. Przez moje ciało przeszły ciarki.

- No jesteś, ale to nie zmienia faktu, że Ci wybaczę.

- Proszę cię...

- Zaraz, przyjdę idę po picie. -zwróciłam się do młodego Łupickiego. Słyszałam, że ktoś za mną idzie. Wiedziałam kto to. - Andreas...

- Majuniuuu... - przedłużył ostatnią literę. Złapał mnie za rękę i pociągnął do łazienki. Wciągnął mnie do środka kabiny i zamknął drzwi. Przywarł mnie do ściany i zaczął całować. Odczepił się po chwili. - Kocham cię najbardziej na świecie.

- Idiota. - uśmiechnęłam się i pstryknęłam go w nos. Wyszłam z kabiny, a następnie z WC. Zauważyłam, że pociąg przyjechał. Wyszłam z budynku. Zabrałam walizkę od Dominika. Podeszłam do Tande. - Papa, głupi kuzynie. - przytuliłam go, a następnie weszłam do pociągu. Witaj ukochana drogo!

***

ROZDZIAŁ MOŻE NIE JAKIŚ SUPER MEGA FAJNY, ALE STARAŁAM SIĘ B)
WIADOMOŚĆ:
Koło grudnia ( chyba ), a jak nie to niebawem pojawi się nowa książka, która będzie o Kristianie Kostovie B)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro