Rozdział 14

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Narrator P.O.V

Po tym jak Melody zabiła Alana, straciła przytomność przez zbyt wielkie obrażenia. Podczas jej nieprzytomności reszta załogi pokonała Morię oraz odzyskała wszystkie skradzione cienie. Cała załoga, poza Sanjim i Zoro , którzy ledwo trzymali się na nogach.  Niestety pojawił się tajemiczy mężczyzna, znany jako Kuma. Był jednym z Shichibukai. Dostał rozkaz, aby zabić wszystkich, którzy byli świadkami zdarzeniach na Thriller Bark oraz na schwytanie Słomianego kapelusza Luffiego.  Zoro podjął trudną decyzję i w desperacji zaoferował swoją głowę zamiast Luffiego, jednak Sanji nie zgadzał się na to i przekonywał Kumę, aby to jego życie zabrał. Zoro, tak samo jak Sanji nie godził się na to, więc uderzył kucharza tak, że ten stracił przytomność po czym oddalił się z Kumą. Nikt nie wiedział jednak, iż pewne 2 pary oczu obserwowały całe zdarzenie...

Melody P.O.V

Złość. To w tej chwili czułam... A to wszystko przez ten głupi sen...

* Wspomnienie*

Siedziałam na ławce na jednej z ulic jakiegoś miasteczka, jedząc popcorn wzięty nie wiadomo skąd. Patrzyłam na przechodzących ludzi, którzy mieli szczęśliwe twarze. Pary szły, trzymając się za ręce, dzieci bawiły się w wesołym miasteczku niedaleko. Wszystko było radosne i szczęśliwe. Jednak nagle nie wiedzieć czemu, wszyscy klękli i mieli ponure wyrazy twarzy. Jeden chłopiec o Brązowych włosach biegł wesoło, śmiejąc się głośno. Niestety nie zwrócił uwagi dokąd biegnie i wpadł na postać w jakimś białym kombinezonie. Nie widziałam twarzy, jednak można było się zorientować, iż postać była zła. Chłopiec sowicie przepraszał.

- Przepraszam...! - kiedy miał powiedzieć imię zadzwoniło mi w uszach. To, co powiedziała postać również zostało zagłuszone. Jakbym nie mogła wiedzieć jak brzmi głos tej osoby. To strasznie frustrujące. Próbowałam podejść bliżej, jednak nic to nie dało. Chciałam coś powiedzieć, jednak słowa nie chciały wyjść. Zupełnie tak, jakby to była pustka. Byłam niemową w moim własnym śnie. To nie jest przyjemne. Obserwowałam cicho sytuację. Chłopiec strasznie przepraszał, a postać tylko kopnęła chłopca tak, że ten upadł płasko na ziemi. Próbowałam się ruszać, jednak nie mogłam. Było to zupełnie tak, jakby moje ciało ważyło 30 ton. Nie mogłam za cholerę ruszyć, mimo moich szczerych chęci. Podczas gdy ja uparcie próbowałam się ruszyć, postać wyjęła pistolet i wymierzyła go w chłopca.

- Proszę! Nie rób tego! J-Ja zrobię wszystko! Błagam!-  Szarooki próbował przebłagać osobę, jednak ta nie chciała go słuchać i strzeliła. Kula trafiła prosto między oczy chłopca (Headshot xD Potrzebuje lekarza... robię sobie żarty ze śmierci dziecka ;-;). Wyglądało na to, iż postać była rozbawiona. Fala złości zalała moje ciało. Na szczęście odzyskałam kontrolę nad ciałem i szybko podbiegłam do postaci, i już miałam dać jej pięknego kopniaka prosto w twarz, ale poczułam jak coś mnie oblewa. Otworzyłam oczy, nagle szybko wstając do siadu i zastałam Luffiego , który trzymał w ręce pusty kufel piwa. 

- Oi Melody, nie śpisz już! - wykrzyknął radośnie czarnowłosy. 

- Luffy... Możesz powiedzieć mi dlaczego jestem mokra? - zapytałam spokojnym ale i groźnym tonem. Kapitan tylko głupio się uśmiechnął.

- Cóż.. Brook zaczął grać piosenkę więc zaczęliśmy do niej tańczyć i tak jakoś kufel mi się wyślizgnął, i wylało się na ciebie. - zaśmiał się chłopak. Na mojej głowie pojawiła się wielka żyła.

- Wyślizgnął ci się? - zapytałam z uśmiechem. Luffy pokiwał głową. Wtedy wzięłam katanę i zamachnęłam się na niego. Chłopak szybko uniknął ciosu.

-OI, MELODY! CO TO MIAŁO BYĆ?! - krzyknął zdenerwowany Luffy.

- Oj przepraszam. Wyślizgnęła mi się~- powiedziałam wesołym głosem. Luffy przełknął ślinę i pobiegł dla drogiego życia. 

-Luuuffy~Nie uciekaj ode mnie~- powiedziałam śpiewającym głosem i zaczęłam go gonić. - Ja tylko chcę cię pociąć na drobne kawałki~

-Nie dzięki! Wolę być w całości! - krzyknął czarnowłosy skacząc po stołach. I tak zaczął się mój pościg za tym półmózgiem.

Narratora P.O.V

Kiedy Melody goniła Luffiego cała sala śmiała się jeszcze głośniej niż poprzednio. Tylko Zoro nie należał do tego grona, ponieważ leżał nieprzytomny z wielką ilością bandaży. Jak na razie Słomiane Kapelusze mają spokój ale na jak długo? 

// Heeeeeejka~ Cóż przepraszam bardzo za brak  rozdziału w tamtym tygodniu ale miałam dużo sprawdzianów i jeszcze wiele mnie czeka.  Jak na razie  tu jest mała rekompensata. Tak czy siak postaram się napisać rozdział na Sobotę ale nie wiem czy mi się uda z powodu sprawdzianów. Już jutro mam kolejny sprawdzian z biologii, a chyba 3 godziny zajęło mi napisanie tego bo nie potrafiłam ubrać w słowa swojej fantazji T-T. Następny tydzień też jest pracowity ale postaram się jak najszybciej zaktualizować opowiadanie. Jak na razie życzę miłego wieczoru/dnia/ Dobrej nocy. (wybierz sobie bo nie wiem kiedy to przeczytałaś/ przeczytałeś). Do zobaczenia w następnym rodziale~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro