3. Kiedy zapraszasz go do siebie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Saitama

Nigdy nie myślałam, że pojadę do Miasta-Z z własnej woli. Jednak chęć zobaczenia się z Genosem i jego nauczycielem była zbyt silna, żeby oprzeć się pokusie. Genos sam zresztą proponował spotkanie, co bardzo ułatwiło mi sprawę. Sprawa jednak tym razem wyglądała inaczej, tym razem to ja chciałam ich, a zwłaszcza Saitamę, zaprosić do siebie. Genosa, bo to w końcu mój stary, ale nadal dobry, przyjaciel, a Saitamę, bo dawno nikogo z podobnymi zainteresowaniami nie spotkałam, a ludzie z mojej ulubionej kurierskiej pracy są tak bardzo zabawowi, że już na pogrzebie bawiłam się lepiej niż z nimi.

Wędrowałam różnymi uliczkami, jednak nie mogłam ich znaleźć. Zapukałam również do domu gdzie mieszkał mężczyzna, ale tam także go nie zastałam. Pozostało jedynie szukać tam gdzie mógłby być, jednak nigdy nie zajmowałam się ratowaniem świata, dlatego nie wiem co superbohaterzy mogą robić.

W dosyć szybkim tempie zebrały się chmury burzowe i zaczęło padać, dlatego zmuszona byłam schować się w najbliższym sklepie, który okazał się sklepem z mangami. Z braku lepszego pomysłu, poszłam przeszukiwać regały z mangami,próbując znaleźć coś interesującego. Zbliżając się do następnego regału, zauważyłam znajomą czuprynę, choć w tym przypadku stosowniejsze byłoby użycie słowa "łysinę". Chwilę stałam, a potem podchodziłam po cichu do niego z zamiarem przestraszenia go.

- Yo, [Imię], co robisz? - zapytał rujnując moje plany nawet na mnie nie patrząc.

- Och... Hej, Sai. A nic. Próbuję przeczekać deszcz, bo Miasto-Z długie, szerokie i szkoda wracać samej do domu – odpowiedziałam. Mężczyzna obrócił się do mnie.

- Odprowadzić Cię? - Zaproponował.

- Właśnie, ja w tej sprawie tutaj – zaczęłam, a ten spojrzał na mnie niemo pytając. - Widzę, że Genosa tutaj nie ma, a szkoda. Ogółem chciałam was obu zaprosić do siebie. Genos co prawda jest moim przyjacielem i to chyba normalne, że przyjaciół się zaprasza, jednak z tobą też mogłabym się przy okazji poznać. Oczywiście jeśli byś chciał.

- Ok – odpowiedział nadal spokojnie. W głębi duszy ucieszyłam się, że to tylko on tu jest. Pociągnęłam go za sobą, nie zwracając uwagi na ulewę, i po prostu ruszyłam z nim w stronę mojego domu.

Genos

Nie chcąc czekać na kolejne przypadkowe spotkanie z chłopakiem-cyborgiem, postanowiłam przyjąć inicjatywę i sama wyruszyć go poszukać. Zapytanie Saitamy nie wchodziło w grę, zwłaszcza po tym, że nie mieliśmy kontaktu od dobrych trzech lat. Nie wiem z jakiego powodu, ale to nie zmienia faktu, że po tak długiej rozłące kiepsko jest się pytać o kogoś innego. Zwłaszcza o innego mężczyznę.

Nie chciałam się narzucać, ale potrzeba ponownego spotkania go była zbyt silna. Jednak próbowałam już wszystkiego, przez co nie wziąłby mnie za kolejnego fangirla. Chodziłam po całym mieście, uzgodniłam z jakimś sympatycznym potworem, żeby mnie zaatakował, jednak za każdym razem przychodził inny superbohater, chodziłam do budek z kebabami. Kompletnie nic nie działało.

Szłam dalej ulicą, aż poczułam, że ziemia drga. Już chciałam powiedzieć potworowi, z którym wszystko uzgadniałam, że nie musi już nic robić, jednak jak miałabym mu to powiedzieć, skoro to nie był on. Jeśli ziomeczek Krablante miał dwóch braci, to akurat prawdopodobnie ostatni z nich szedł w moją stronę i również krzyczał "to za braci".

Zamachnął się na mnie i już chciałam uciekać, gdy zamienił się w proch. Bardziej niż z tego,że jednak nie umrę, ucieszyłam się, że cel moich poszukiwań wreszcie się odnalazł.

- Nic Ci nie jest, [Imię]-san? - zapytał patrząc w moją stronę.

- Wiesz ile cię szukałam? - wypaliłam nawet tego nie przemyślając.

- Zdaje mi się, że nie rozumiem, [Imię]-san. - odpowiedział neutralnym tonem.

- Och, skończ już z tym "san", to tylko formalności – powiedziałam lekko się uśmiechając. - Byłeś mi potrzebny.

Powiedziałam uczciwie, na co popatrzył na mnie lekko zdezorientowanym wzrokiem, przez co po cichu się zaśmiałam.

- Potem ci wszystko wytłumaczę, w porządku? Dlatego, czy zechciałbyś mnie odwiedzić właśnie w tym momencie? - zapytałam wesoło.

- Nie wiem co na to sensei...

- Nie przejmuj się Sai-chanem. Jestem całkowicie pewna, że nie ma nic przeciwko.

- Jesteś pewna?

- Przecież to powiedziałam. No chodź, znając Saia robi coś w czym nie wolno mu przeszkadzać – dodałam i pociągnęłam go. Miał lekki opór co do tego czy iść ze mną, jednak ostatecznym argumentem, który przyjął to to, że znam się z jego nauczycielem dosyć długo.


Speed-o'-Sound Sonic

Stałam przed nim, szczerząc się jak głupia, ledwo powstrzymując się przed parsknięciem.

- Więc, panie Sonic. A miało to być nasze ostatnie spotkanie, z tego co mówiłeś – powiedziałam do niego.

- Miało, ale to nie moja wina, że ciągle wchodzisz mi w drogę – odpowiedział mocno zirytowany.

- Przyznaj się, że mnie lubisz~

Jeszcze chwilę się z nim droczyłam.Co chwile próbował mi uświadomić, że to ja na niego wpadam, anie on na mnie. Jeszcze chwilę pozwoliłam mu mówić jaka to ja jestem nieokrzesana i to w ogóle cud, że jeszcze żyję, choć powinien mnie już dawno zabić. Zakryłam mu dłonią usta i pokazałam mu palcem wskazującym, żeby był na chwilę cicho.

- Dobra, rozumiem już jak bardzo podirytowany jesteś faktem, że nie masz ode mnie ani na chwilę spokoju. Jednak skoro i tak jesteśmy na siebie skazani, to może zaczniemy od początku? - zapytałam całkowicie poważnie.

- Co masz na myśli?

- A to, że zapraszam ciebie do siebie na kawę.

- Nie lubię kawy – odpowiedział, starając się brzmieć tym razem normalnie.

- No trudno, ale i tak cię do siebie zapraszam. - Nie dodając nic więcej, zaczęłam go siłą do siebie ciągnąć. Nadal podchodził do tego z niejakim dystansem, jednak dało się wyczuć w jego postawie małą zmianę wobec mojej osoby. W końcu rzadko można napotkać osobę, która ot tak proponuje kawę, zwłaszcza jeśli chwilę wcześniej się tę osobę obrażało.

------------------------------------------------

Możliwe błędy składniowe, jak zauważycie, to proszę je pozaznaczać :< <3 W wordzie pieprzyłam się (można to wziąć dwuznacznie i w sumie trafnie, bo czuję się wyr... ekhm, wychędożona) z tym długo, bo word albo mi coś usunął, albo coś zmienił. ;--;

Inne błędy też zaznaczać

Jeszcze scenariusz kiedy spędzacie razem czas, a potem kiedy wyznaje miłość. B)

*Chowa się z powrotem pod łóżko*

PS Polecam piosenkę w mediach

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro