4. Kiedy spędzacie razem czas

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Saitama

Minęło już kilka miesięcy odkąd zaczęłam spędzać trochę więcej czasu z Saitamą i Genosem. Dzisiaj akurat ten drugi musiał wcześniej pójść, więc zostałam sam na sam z Sai-chanem. Jakoś nigdy szczególnie nie wiedziałam co robić z Saitamą, oprócz wspólnego czytania mang oraz opowiadania o naszych kolekcjach.

- Hej, Sai – zaczęłam. - Porobimy coś?

- A co? - zapytał.

- W tym sęk, że nie wiem – zajęczałam i udawałam, że jestem bliska płaczu. - Albo nie, czekaj. Wiem! Porównujmy nasze życia do życia bohaterów naszych mang!

- Huh?

- No proszę~. - Zrobiłam szczenięce oczy. Po chwili zastanowienia w końcu się zgodził. Usiedliśmy naprzeciwko siebie.

- Zacznę – powiedziałam. - Moje życie jest jak życie Kanekiego Kena z Tokyo Ghoula.

- Umarli Ci rodzice, a Ty po jakimś czasie stałaś się jednookim ghulem? - zapytał, a ja jedynie się zaśmiałam.

- Nie... Moi rodzice żyją i mają się dobrze, na razie ich nie uśmiercam – powiedziałam.

- Na razie?

- Huh, spokojnie Sai. Wracając, moje życie jest jak życie Kanekiego, ponieważ przez większy okres czasu moim jedynym przyjacielem był Genos. Czyli Genos był dla mnie jak Hide dla Kanekiego – dopowiedziałam.

- Był?

- Był, ale teraz mam was obu~ - odpowiedziałam szczerze. - Teraz ty, Sai~

- W zasadzie nie ma takiej mangi, do której mógłbym porównać swoje życie.

- Huh? Jak to? - Zdziwiłam się.

- Powiedz mi, w której mandze bohaterowie oblewają kilkanaście rozmów kwalifikacyjnych o pracę?

- Oblałeś kilkanaście rozmów kwalifikacyjnych...? - zapytałam retorycznie, nie spodziewając się tego.

- A potem po uratowaniu jakiegoś dzieciaka z dziwną brodą, na skutek morderczego treningu straciłem wszystkie włosy.

- Miałeś włosy? - zapytałam, na co walnął wielkiego facepalma. - Chciałabym móc zobaczyć...

- Mam zdjęcia z liceum, mogę Ci kiedyś pokazać.

- Ale ja chcę teraz. - Totalnie się teraz napaliłam na zobaczenie go z włosami. - No weź, inaczej w nocy spać nie będę mogła!

- Ech... Niech Ci będzie – odpowiedział i wyciągnął portfel, w którym było zdjęcie. Chwilę mi zajęło nim odnalazłam Saia na zdjęciu, ale kiedy to zrobiłam zaczęłam piszczeć jak głupia. Co prawda, z mimiki twarzy tak wiele się nie zmieniło, ale trzeba przyznać, że Saitama z włosami jest bardzo słodki.

Genos

Minęło już kilka miesięcy odkąd znam się z Genosem. Dzięki Saitamie zaczęliśmy spędzać trochę więcej czasu ze sobą. Dobrze wiedziałam, że chciał mieć tylko trochę spokoju od niego, w końcu jak sam przyznał, nie nadaje się na senseia.

- Genos, co dzisiaj zamierzasz robić? - zapytałam, przerywając ciszę między nami.

- Trening.

- Trening? Przecież codziennie trenujesz - powiedziałam smutno.

- Wróg nigdy nie śpi. Nigdy nie wiesz kiedy zaatakuje – odpowiedział, nadal poważnie.

- Oj, daj już spokój. Ten jeden raz możesz odpuścić – dodałam ukrywając swoją irytację. - Poza tym jesteś cyborgiem, więc jak zamierzasz poprawiać swoją kondycję czy siłę?

- Nie powinienem zanied...

- Po prostu ten jeden dzień sobie odpuść. Nic ci się nie stanie, więc siedź na dupie – Powiedziałam, ciągnąc go z powrotem do pokoju kiedy zamierzał wyjść i iść trenować.

- Niech Ci będzie. Chyba nic się nie stanie jeśli dzisiaj odpuszczę. - Na moje szczęście, naprawdę odpuścił.

- I tak ma być~. - Odwróciłam się od niego i podeszłam do szafki z filmami. - Pooglądajmy coś!

- A coś bardziej produktywnego?

- Przecież oglądanie komedii to najbardziej produktywna rzecz jaką możemy dzisiaj zrobić! - powiedziałam próbując naśladować jego powagę. - Chyba, że chcesz się bardziej pośmiać, to mogę włączyć amerykańskie horrory.

- Amerykańskie horrory?

- Horror jest tylko dla określenia wieku widzów. Tak naprawdę nic strasznego – dodałam, a on jedynie pokiwał głową.

Po chwili zrozumiałam, że błędem było włączanie horroru zamiast komedii. Jednak dla niego postanowiłam wytrzymać, przecież nie po to namawiałam go na zostanie w domu by pokazać, że boję się zwyczajnego horroru.

Speed-o'-Sound Sonic

- Hej, Sonic, popatrz co sobie kupiłam! - wykrzyczałam w jego stronę kiedy próbował sobie na spokojnie siedzieć i czyścić swoją katanę. Zerknął jedynie kątem oka i powrócił do czyszczenia swojego atrybutu. - No hej! Nie ignoruj mnie!

- Dobrze wiesz, że wszystkie bluzki, które sobie kupujesz, wyglądają tak samo.

- Sonic, Sonic, Sonic... - zaczęłam. - Toż to klasyka gatunku ludzkiego, zwana książką. Ale chodzi mi bardziej o tematykę! - dopowiedziałam i rzuciłam książkę w jego stronę. Złapał ją i po prostu mi ją odrzucił.

- Ech, nawet nie spojrzałeś... A pomyślałam, że razem byśmy poczytali o wszystkich rodzajach mieczy i katan~ - powiedziałam, przeciągając ostatnie słowo i czekałam na jego reakcję. Tak jak się spodziewałam, od razu się ożywił.

- A-ah, przecież nie chcesz jej czytać – dodałam słodkim głosem, takim jak się mówi do dzieci.

- To nie, nie muszę poświęcać Ci mojego cennego czasu – odpowiedział i usiadł z powrotem na fotelu. Dobrze jednak wiedziałam, że bardzo mu zależy. Oszczędzając mu bólu proszenia, po prostu podeszłam do niego, wywaliłam katanę z rąk i położyłam się na jego kolanach, jedną rękę przewieszając przez jego szyję.

- [Imię], złaź – powiedział wkurzony.

- No już, mnie nie oszukasz. Wiem, że chcesz, dlatego postanawiam cię wyręczyć i sama ci tę książkę pokazać. - Uśmiechnęłam się do niego. - Sonic, jesteśmy przyjaciółmi, to ten jeden raz możesz odpuścić.

- Jesteśmy?

- Gdybyśmy nie byli, to byś mi teraz nie pozwalał siedzieć sobie na kolanach, a nasza znajomość zakończyłaby się już kilka miesięcy temu. To jak? Chcesz zobaczyć? - Zamiast odpowiedzieć, po prostu zrzucił mnie z siebie. Już myślałam, że faktycznie sobie odpuścił, gdyby nie to, że po chwili położył się obok mnie.

- Jak już, to nie na moich kolanach. Jesteś zbyt ciężka na to – powiedział zgryźliwie.

- Ranisz – zaśmiałam się i razem zaczęliśmy przeglądać książkę.

--------------------------------------------------------------

Nigdy nie mam pomysłów na Genosa. Genos, dlaczego ty mi to robisz?

Ostatnio piszę w takiej kolejności:

1. Sonic

2. Saitama

3. Genos

Nie wiem co to znaczy. xDD

Wiecie co będzie następnym razem? Wiecie? Bo ja wiem. I Wam nie powiem. Domyślcie się, hmpf.! (Widzicie? Kropka i wykrzyknik, patrzcie jaka ja poważna)

Ale pewnie wiecie co jest w 5 scenariuszu. B)

Jeśli znajdziecie błędy - krzyczeć!

Dziękuję i do zobaczenia~

*Chowa się z powrotem pod łóżko*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro