kenhina

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov Hinata

Szedłem ulicami Tokyo rozglądając się, przyjechaliśmy tu na mecz sparingowy z Nekomą. Zostajemy tu na dwa tygodnie w ramach obozu treningowego. Dzisiaj jest dzień przyjazdu więc cały ten dzień mamy wolny. Pogoda była okropna, było ciemno i ponuro i padał deszcz. Ale mimo tej pogody postanowiłem wybrać się na spacer po Tokyo. Chciałem przemyśleć parę sytuacji które miały miejsce w ostatnim czasie. Ostatnio bardzo pokłóciłem się z Kageyamą. Nie wpływa to na naszą grę, ale na mnie już tak. Postanowiłem w końcu wyznać mu co do niego czuję, jednak on wyśmiał mnie, rozpowiedział drużynie że jestem gejem. Jak się okazało nie przyjęli tego zbyt dobrze. Tsukishima, Kageyama i Nishinoya cały czas się ze mnie przez to wyśmiewają, a czasami nawet przechodzi to w drobną przemoc fizyczną. Moje stosunki z każdym z drużyny się znacząco pogorszyły. Na treningach nikt ze mną już nie rozmawiał. W końcu plotki rozeszły się po całej szkole. Tu już było gorzej. Codziennie byłem wyzywany, poniżany w czasami nawet bity. Powoli mnie to wykańczało, ale nie pokazywałem tego, nadal uśmiechałem się tak jak zawsze, nadal byłem pozytywny.

Kontynuowałem więc swój spacer po uliczkach Tokyo, na myśl o tym wszystkim łzy zaczęły powoli spływać po moich policzkach. Za każdym nowym wyzwiskiem czułem jakby w moje serce wbijała się nowa igła. Nie umiałem pozbyć się tych wszystkich myśli. Za każdym razem gdy zostawałem sam ze sobą przypominałem sobie każde nawet to najmniejsze wyzwysko skierowane w moją stronę.

Przez łzy obraz przed oczami zaczął mi się lekko rozmazywać, straciłem poczucie czasu, więc drżącymi z zimna i smutku rękami wyciągnąłem z kieszeni telefon. Było około godziny 20. Był wrzesień więc było już bardzo ciemno i zimno. Na moje szczęście nikt się nie przejmował tym gdy podczas obozów wracałem późno lub nie wracałem wcale i dopiero pojawiałem się na treningach. Szedłem więc przed siebie. Schowałem telefon i szedłem dalej przed siebie. Nie przejmowałem się tym że się zgubię ponieważ Tokyo znałem prawie tak dobrze jak moje rodzinne miasteczko, zawsze gdy byliśmy na obozach zwiedzałem każdy jego zakątek więc wiedziałem już gdzie co jest. Zacząłem się rozglądać dookoła, byłem w jakiejś ciemnej uliczce. Przeszedł mnie lekki dreszcz gdyż to miejsce wyglądało bardzo strasznie, klimatu dodawała mgła która z każdą chwilą wydawała się stawać coraz bardziej gęsta. Deszcz zaczął padać mocniej, w tym momencie byłem bardzo sobie wdzięczny za to że wziąłem parasol ze sobą.
Szedłem dalej tą uliczka, z każdym krokiem czułem się mniej pewnie. Zacząłem się rozglądać zdenerwowany dookoła. Zaczęło mi towarzyszyć okropnie uczucie bycia obserwowanym. Przyspieszyłem przez to kroku. Po paru lub parunastu minutach marszu ogarnęła mnie panika. Czułem że się zgubiłem, ale nie dopuszczałem tego do siebie ponieważ było to prawie niemożliwe. Każdy mój kolejny krok prowadził mnie do jeszcze bardziej mroczniejszych ulic. W okół nie było żadnych lamp. Zacząłem już dość bardzo panikować, aż w końcu zobaczyłem dobrze oświetlony park. Teraz zdałem sobie sprawę z tego gdzie jestem. Lekko się uspokoiłem i zacząłem się kierować w stronę parku. Straciłem czujność i w tym momencie poczułem jak jestem wciągany w jakąś poboczną uliczkę. Osoba która mnie tu wciągnęła zakryła mi usta a ja zacząłem się szarpać i panikować. Całe moje ciało zesztywniało ze strachu. Moje ręce zaczęły się trząść. Czułem że jest już po mnie.

Jednak po chwili usłyszałem bardzo znajomy głos.
-Shoyou... uspokój się- w pierwszej chwili tylko jeszcze bardziej zacząłem się szarpać, ale gdy usłyszałem swoje imię wypowiadane przez bardzo dobrze mi znany głos od razu przestałem się wyrywać. Moje ręce nadal się trzęsły, a serce biło szybko ale byłem minimalnie spokojniejszy.
Osoba stojąca za mną niepewnie mnie puściła, a ja od razu się odwróciłem aby przekonać się czy dobrze rozpoznałem głos. Wypuściłem z ulgą powietrze. Zacząłem się uspokajać gdy zobaczyłem znajomą mi twarz.

-Mozesz mi powiedzieć co tu robisz SAM o tak później porze?- blondyn zapytał zdenerwowanym głosem.

Wzdrygnalem się lekko i przeszedł mnie dreszcz. Dawno nie słyszałem go złego ale teraz w sumie się mu nie dziwię. Nie miałem nic na swoje usprawiedliwienie więc po prostu stałem ze spuszczoną głową

-Ehhh Shoyou wiesz jak tu jest niebezpiecznie?- Westchnął Kenma i popatrzył zmartwionym wzrokiem na Hinate. Hinata I Kuroo to były jedyne osoby przy których Kenma pokazywal jakiekolwiek emocje.

-W-wiem przepraszam...- Powiedział cichym głosem ze spuszczoną glową Hinata. Nagle poczuł czyjeś ramiona delikatnie obejmujące go. W pierwszym momencie zdezorientowany odtworzył oczy, podniósł głowę i popatrzył na Kenme, który go właśnie przytulał. Zestresował się lekko i nie bardzo wiedział co ma zrobić.

-Tesknilem za tobą Shoyou...- Powiedział Kenma cichym głosem tuż przy uchu Hinaty. Przeszedł go dreszcz i zarumienił się lekko. Po chwili jakby oprzytomniał i delikatnie przytulił się do Kenmy. On też tęsknił za Kenmą. Kozume był jedyną osobą, która wiedziała o tym wszystkim, wiedział też o innych problemach Shoyou.

-Ja też za tobą tęskniłem Kenma - Powiedział cichym głosem Hinata i trochę mocniej wtulił się w Kenme. W jego ramionach czuł się bezpiecznie. Nagle poczuł okropna chęć po prostu rozpłakałania sie, Kenma ewidentnie źle na niego działał. Powstrzymał się od tego.

-Shoyou proszę popatrz na mnie- Kenma powiedział cichym lecz stanowczym głosem. Hinata nie chciał podnosić głowy gdyż czuł że jego oczy się delikatnie zaszklily, nie chciał aby kenma widział jego łzy. Dlatego wcisnął tylko mocniej głowę w klatkę piersiową Kenmy. Poczuł jak Kenma delikatnie gładzi jego plecy, przez co zarumienił się lekko znów. Po trochę dłuższej chwili gdy Hinata dalej nie podniósł głowy, Kenma chwycił jego podbródek i sam podniósł głowę Hinaty patrząc w jego oczy. Shoyo przez to zarumienił się bardziej ponieważ twarz Kenmy była bardzo blisko jego. Kozume zaczął badawczo oglądać twarz Hinaty aż w końcu zatrzymał wzrok na jego zaszkoknych oczach.

-Prosze cię nie płacz, proszę- powiedział cicho kenma delikatnie kładąc rękę na policzku Hinaty, druga nadal gładząc jego plecy. Shoyo na to zarumienił się mocniej. Ręką kenmy była tak bardzo miękka. Niekontrolowanie wtulił policzek w jego rękę. Kenma na to uśmiechnął się czule i zaczął delikatnie gładzić policzek Hinaty kciukiem. Hinata zamknął oczy. Był zawstydozny, ale nie chciał przerywać tego momentu, było to bardzo miłe.

-Chodz Shoyou- Kenma przestał gładzić jego policzek i popatrzył lekko poważniejszym wzrokiem na Hinate. Rudowłosy na początku nie wiedział o co chodzi Kenmie więc popatrzył na niego niezrozumiale.

-Jest zimno, a ty masz tylko bluzę, przeziębisz się, chodź- Wytłumaczył kenma. Hinata chętnie poszedł za kenmą gdyż wiedział że mieszka on niedaleko. Czesto bywał u niego gdy był w Tokyo.

Po chwili byli już w domu kenmy. Hinata usiadł na łóżku w pokoju kenmy, a właściciel pokoju poszedł zrobić dla niego kakao. Hinata więc czekał na niego przy okazji zastanawiając się nad tym dlaczego dotyk Kenmy był taki miły. Po chwili wyciągnął z kieszeni telefon aby sprawdzić godzinę. Było po 21. Teoretycznie dawno powinien być w hotelu ale się tym nie przejmował. I tak nikt na to nie zwraca uwagi. Zaczął się rozglądać po pokoju Kenmy, ale nie znalazł nic ciekawego, więc położył się na łóżku kozume i zamknął oczy czekając na niego.

Minęło około dziesięć minut zanim Kenma wrócił. Kozume popatrzył na rudowłosego śpiącego na jego łóżku.

*Pov Kenma*

Hinata był tak strasznie uroczy gdy spał na moim łóżku. Nie chciałem go budzic. Położyłem więc kakao na szafce obok łóżka i usiadłem obok Shoyou. Był tak cholernie uroczy. Nie mogłem się powstrzymać od delikatnego pogłaskania jego włosów. Tak więc zacząłem głaskać miękkie i puszyste włosy rudowłosego. Wpatrywałem się w niego przez długą chwilę. Wyglądał tak niewinnie i spokojnie gdy spał. Ostatnio był to niecodzienny widok bo Hinata cały czas chodzil zestresowany przez tego pieprzonego Tobio. Jak ten śmieć mógł skrzywdzić moje słoneczko. Przyznaję jestem cholernie zazdrosny o Shoyou, ale też nie mogę patrzeć jak każdej nocy płacze przez tego przegrywa. Na samą myśl o tym że moje kochanie płacze przez niego krew się we mnie gotuje. Za każdym razem gdy widzę tego jebanego śmiecia mam ochotę go zajebać, ale przy Shoyou muszę udawać spokojnego i opanowanego. Nie chce go przestaszyc. Teraz jednak patrzyłem na słodko śpiącego rudowłosego. Usiadłem wygodniej na łóżku i wziąłem jego głowę na swoje kolana nadal głaszcząc jego włosy.

Po nie długim czasie bo około dwudziestu minutach Shoyou zaczął się budzić. Popatrzył na mnie i się zarumienił lekko "jak słodko" pomyślałem i lekko się do niego uśmiechnalem. Nagle Hinata gwałtownie się podniósł do siadu.

-P-przepraszma że zasnąłem, nawet nie wiem jak to się stało- powiedział zestresowany lekko się jąkając, przez to był jeszcze bardziej uroczy.

-Nie masz za co przepraszać Shoyou, nic się nie stało, przyniosłem ci kakao ale może być już trochę zimne- Zaśmiałem się cicho i podałem chłopakowi kubek z kakao które o dziwo nadal było całkiem ciepłe. Hinata od razu wziął ode mnie kubek i podziękował uśmiechając się promiennie. Ahh jak ja kocham jego uroczy uśmiech. Po dłuższej chwili Hinata się odezwał.

-K-kenma muszę powoli wracać- powiedział cicho ze smutnym wyrazem twarzy, nie chciałem żeby wracał, chciałem się nim nacieszyć. Za długo do nie widziałem, nie wypuścił bym go i tak stąd.

-Nie możesz zostać? Jutro przecież i tak macie dzień wolny prawda?- Powiedziałem patrząc na Hinate wyczekująco. Wiedziałem że się zgodzi ale i tak czekałem na jego odpowiedź. Shoyou chwilę się zastanawiał i po tej chwili odpowiedział.

-No dobrze jeżeli to nie kłopot to bardzo chętnie zostanę - Powiedział szeroko się uśmiechając, poczułem jak mówi serce zabiło szybciej gdy zobaczyłem ten uśmiech. Tak bardzo chciałem go przytulić.

-Nie masz ze sobą żadnych ubrań na zmianę no nie ?- Zapytałem cicho chłopaka.

-Nie mam, ale to nie problem... Mogę spać w tym w czym jestem teraz- odpowiedział Hinata, a ja zmierzyłem go wzrokiem. Nie ma mowy aby spał w tych ubraniach. Były one przemoczone i zapewne nie aż tak wygodne.

-Pozycze ci jakieś swoje ubrania- Powiedziałem tonem nie przyjmującym sprzeciwu i podszedłem do szafy szukając jakiś ubrań dla Hinaty. Chciałem wybrać specjalnie takie aby wyglądał w nich jeszcze bardziej uroczo niż zwykle. Sam fakt że miał mieć ubrane moje ubrania sprawiał że się lekko uśmiechałem. W końcu po chwili poszukiwań znalazłem dosc duży podkoszulek, luźne spodenki i dorzuciłem mu jeszcze bieliznę.

-N-no dobrze- Powiedział, widziałem że jest lekko zawstydozny. Podałem mu ubrania i powiedziałem że może iść się myć, ja pójdę po nim. Shoyou bardzo dobrze wiedział gdzie jest łazienka, spał u mnie już dużo razy. Chłopak wyszedł z pokoju a ja cierpliwie czekałem na jego powrót aby zobaczyć jak będzie wyglądał w moich ubrania.

Po dość krótkim czasie zauważyłem jak Shoyou lekko zarumieniony wychodzi z lazienki. Na jego widok zrobiło mi się gorąco. Miał mokre, roztrzepane włosy, koszulka zjeżdżała mu na ramię odkrywając obojczyk i część ramienia, a delikatne rumience były jak wisienka na torcie. Wyglądał cholernie uroczo i pociągająco. Ledwo się powstrzymalem od tego żeby do niego nie podejsc i nie pocałować.

-Dobrze więc teraz ja idę się umyć. Poczekaj tutaj. Jak chcesz możesz wybrać jakiś film- powiedziałem podjac chłopakowi laptop. Sam wziąłem ubrania na zmianę i udałem się do łazienki wychodząc z pokoju i zostawiając Hinate samego.

Wszedłem do łazienki i zamknąłem za sobą drzwi. Szybko się umyłem i wróciłem do mojego uroczego słoneczka. W końcu mogłem z nim spędzić czas sam na sam. Mogłem mu w końcu dać to czego nie otrzymywał przez długi czas. W końcu mogłem go mieć tylko dla siebie.

Wyszedłem z łazienki. Byłem ubrany w luźna koszulkę ale nie aż tak jak ta którą miał na siebie Shoyou, oprócz tego miałem jeszcze luźne spodenki i oczywiście bielizne. Wszedłem do swojego pokoju i zobaczyłem moje cudne sloneczko. Leżał na łóżku i przeglądał filmy na laptopie. Spodenki przez to że są bardzo luźne podwinely mu się ponad połowę ud. Był tak cholernie uroczy. Skierowałem się w stronę łóżka i na nim usiadłem.

-Wybrałeś już film skar- szybko urwałem w połowie słowa. Powstrzymalem się od dokończenia. Nie moge. Jeszcze nie. Mam nadzieję że dzisiaj się to zmieni. Chłopak odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął uroczo.

-Wybrałem. Może to być horror?- zapytał z lekkim uśmiechem. Cieszyłem się że wybrał horror, bo jest osobą dość strachliwą a to wiąże się z tym, że będzie się bał, a gdy będzie się bał to pewnie się do mnie przytuli, a to będzie tylko na moją korzyść.

-Jasne- powiedziałem uśmiechnięty i usiadłem obok Hinaty. Shoyou nieskrępowany położył się obok mnie, po chwili też się położyłem obok niego i zaczęliśmy oglądać film.

Po około 15 minutach filmu zauważyłem że Shoyou zaczął się bardziej o mnie opierać, więc objąłem go ramieniem i lekko przysunąłem go do  siebie, na początku był zarumieniony, ale po chwili bardzo lekko się we mnie wtulił. Na moich ustach pojawił się uśmiech. Dotyk Hinaty sprawiał że czułem się tak cholernie dobrze.

Jakoś w połowie filmu był pierwszy straszny moment, Hinata lekko podskoczył i wtulił się we mnie. Lekko się na to zarumieniłem, ale przytuliłem go mocniej ramieniem do siebie cicho uspokajając. Uspokoił się ale nadal mimo to mnie nie puścił przytulając się do mnie. Ucieszyło mnie to i zacząłem delikatnie głaskać go po plecach.

Pod koniec filmu, Hinata już całkiem na mnie leżał, a ja obejmowałem go obydwoma rękami. Jednak ręką delikatnie gładzikiem jego plecy pod koszulką, a druga gładziłem jego włosy. Shoyou obejmował mnie lekko za szyję rumieniąc się.

*Pov Hinata*

Czułem rękę Kenmy pod swoją koszulką. Gładził mnie po plecach i włosach. Czułem się bardzo dobrze, podobała mi się ta bliskość. Teraz zdałem sobie sprawę z tego że przy Kenmie czuję się o wiele lepiej niż przy Kageyamie. Zacząłem powoli sobie uświadamiać że to co czuje do Kenny to już nie tylko przyjaźń ale coś więcej.

Podniosłem lekko głowę patrząc kenmie w oczy.
Usłyszałem wtedy jego cichy szept

- Jesteś tak bardzo uroczy - wyszeptał mi do ucha, zarumieniłem się na to bardzo i schowałem głowę w klatkę piersiową Kenmy. Poczulem wtedy jak Kenma całuje mnie w czubek glowy.

-Shoyou... Chce z tobą o czymś porozmawiać.- powiedział poważnym głosem i podniósł moją głowę tak abym patrzył mu w oczy. Lekko się zestresowałem.

-o-o czym? - zapytałem zestresowany, patrząc w oczy Kenmy.

-Od naszego pierwszego spotkania...- Zaczął niepewnie -od naszego pierwszego spotkania podobasz mi się, nie tylko z wyglądu ale co najważniejsze z charakteru. Kocham cię Shoyou, za to jak uroczy jesteś, za to jak starasz się każdemu pomóc, za twoj optymizm i dobre nastawienie, kocham cię za twoje gorsze jak i te lepsze chwilę - wyszeptał kenma lekko zarumieniony. Po usłyszeniu tego, w oczach Hinaty pojawiły się łzy. Pierwszy raz usłyszał coś takiego. Teraz był już przekonany że to co czuł do Kenmy to również jest miłość, on również go kocha, po chwili zdobył się na odwagę i zaczął drżącym głosem.

-K-kozume... Ja ciebie też kocham, jestem ci bardzo wdzięczny za to że byłeś przy mnie wtedy gdy nie było nikogo- zaczął mówić ale głos mu się załamał i łzy szczęścia pojawiły się w jego oczach. -Kocham cię Kenma- Powiedział zarumieniony i popatrzył w oczy Kenmy.

Kenma uśmiechnął się szeroko do Hinaty i mocno go przytulił, patrzył mu w oczy lecz jego wzrok zjeżdżał na usta Shoyou. Hinata zauważył to i zrozumiał o co chodzi Kenmie. Mocno się zarumienił, ale położył delikatnie rękę na policzku Kenmy i podniósł głowę wyżej, spojrzał Kenmie w oczy, ale po chwili je zamknął, przybliżając się do Kenny i delikatnie łącząc ich wargi w pocałunku pełnym miłości i uczuć....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro