Upadek. Elsa i Hans

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hans siedział w swojej celi, która stała się jego domem odkąd jego plan nie wypalił. Był dzisiaj 24 grudnia, za oknem śnieg padał już od rana. Arendel wyglądał naprawdę pięknie, zwłaszcza za sprawą królowej Elsy. Hans nie mógł pojąć co go podkusiło, fakt faktem zawsze to on był zawsze w tyle za swoimi braćmi. Nawet teraz własny ojciec go wygnał i musi siedzieć tutaj a nie w domu u ojca. Chociaż musiał przyznać że ta cela była przytulniejsza od innych. Lub poprostu tak mu się zdawało. Pamiętał jak ojciec oprowadzał go po lochach zamkowych gdy był małym chłopcem. Wtedy to wszystko wydawało mu się dość odeażające że ludzie muszą spać w takich niewygodnych warunkach kiedy to on spał w pałacowym pokoju. Teraz doskonale rozumiał i znał aż za dobrze uczucie pustki i samotności. Zdarzało się że Anna przychodziła do niego lecz patrzyła na niego z odrazą i nie wieżyła mu gdy ją przepraszał z całego serca. Co innego królowa Elsa. Niby włada lodem a nie jest taka zimna na jaką wygląda. Usłyszał kroki. Gdy odwrócił głowę ujrzał ją w pięknej sukni i koronie na głowie.
-Witaj Hans, odpowiedziała miękko.
-Wasza wysokość. Odpowiedział.
-Wiem że nie spędzasz świąt z rodziną więc przyniosłam ci coś.
To mówiąc strażnik otworzył dżwi i królowa podała mu talerzyk z ciastkami.
-Dziękuję Wasza miłość. Lekko uśmiechnął się.
Potem królowa opuściła cele.
-Wesołych świąt Hans. Odpowiedziała i odwzajemniła uśmiech.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro