Seks Na Zgodę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hey, pomimo że głównie wyłączyłam się z wattp z powodu choroby i powrotu do ciężkiej rehabilitacji znalazłam kilka one-shotów więc stwierdziłam że opublikuje je wam. Mam przerwę w pisaniu historii długich, które wciąż będę prowadzić! ale za jakiś czas. Zapraszam do czytania i komentarzy haha

Ten one-shot to fragment rozdziału u @BlackSabath83 która zaproponowała mi urozmaicenie u niej camren haha ( wybacz mi kochana że nie podaje nazwy opowieści, nie mogę sobie jej przypomnieć.)

------

Od powrotu do wspólnego mieszkania Camila nie odezwała się do mnie ani słowem. Doskonale zdaje sobie sprawę, że jest zła wręcz wściekła na mnie za to, co zrobiłam oraz jaka lekkomyślna się stałam w tamtym czasie, ale to nie była moja wina. No dobra trochę była, ale kto by nie zrobił tego, co ja gdyby był na moim miejscu? Również zrobiłabym to wszystko dla swojej brązowowłosej ślicznotki, lecz ona chyba sądziła, co innego skoro zostawiłam ją samą na tak długo kompletnie nie myśląc, że mogłabym zginąć i nigdy nie wrócić do niej a jedyne, co bym pozostawiła to wspomnienie, gdy odeszłam bez słowa.

Wychodząc z łazienki potarłam ręcznikiem włosy, aby szybciej mogły się wysuszyć a najbardziej żeby nie oklapły, nienawidziłam tego, więc idąc spokojnym, cichym krokiem wciąż tarłam je szukając spojrzeniem niskiej dziewczyny. Ubrana tylko w krótkie spodenki i zwykłą czarną bluzkę poczułam jak po moich nogach przeleciał zimny strumień powietrza, gdy tylko stanęłam w progu naszej kuchni. Okno było uchylone, białe smugi pary unosiły się kierując swoje ruchy w stronę zimnej nocy idealnie obejmując szybę, na której zbierały się przez to krople. Obserwowałam to, nie chciałam patrzeć na nic innego, świetnie wiedziałam, iż będę musiała porozmawiać z nią o wszystkim lub prędzej wypowiem się monologiem zakończonym milczeniem. Zrezygnowana ostatni raz spojrzałam na spływającą wodę po szkle, wzdychając weszłam do kuchni dopiero teraz słysząc głośne uderzenia nożem o drewnianą deskę.

Świetnie, wściekła kobieta i nóż. Idealny moment Jauregui na śmierć.

Camila stała do mnie plecami, jej długie falowane włosy spływały kaskadą jak wodospad, drobne ręce cięły z zapałem warzywa dając wrażenie jakby myślała o zabójstwie kogoś, nie będę ukrywać, iż zapewne myślała o mnie tnąc te wszystkie marchewki i inne rzeczy, ale zamiast się nakręcać powinnam już od razu chociażby przywitać się a nie stać tu jak kołek na dodatek z kijem w tyłku, ponieważ aż tak bardzo stres uderzył we mnie. Nie mogłam jej stracić, każdego dnia mając ją poza zasięgiem wzroku cierpiałam katusze, dosłownie czułam się jakby wyrywano mi serce lub odbierano wodę, jakiej człowiek potrzebuje do przeżycia. Nie widziałam świata poza nią, na samą myśl o braku jej uśmiechu, głośnego słodkiego śmiechu lub jak rano w łóżku jęczy niewyspana, że chce jeszcze pięć minut snu, które zamieniają się w piętnaście, to chce mi się płakać. Miałam uczucia jak każdy i jak na złość obdarowałam nimi kogoś ponownie, ale teraz w tym właśnie momencie byłam oraz jestem pewna, że to jest właśnie ta właściwa osoba. Karla Camila Cabello Estrabao kobieta, która odebrała mi serce dając ze wzajemnością swoje, zmieniła moje spojrzenie na świat i w życiu dała mi wiele, może zbyt wiele, ale chciałam się odwdzięczyć. Każdego dnia zamierzałam dawać jej szczęście, możliwe, że i również łzy, ale starałabym się pomimo wszystko bylebyśmy miały siebie zawsze.

Na zawsze.

Brunetka wciąż zajęta gotowaniem kompletnie mnie olewała, czułam napięcie roznoszące się po pomieszczeniu. Gdybym miała sama nóż w ręku mogłabym aż ciąć te gęste powietrze, jakie między nami powstaje i nawet nie mówię tu o tej dobrej stronie. Naprawdę powinnam komuś wspomnieć żeby szykował dla mnie trumnę, lub mogłam zostać na tej wyspie zjedzona przez węże czy coś. W tedy na pewno bym nie została zadźgana przez miłość swojego życia, ale cóż tak bywa prawda?

Z duszą na ramieniu zdecydowałam się w końcu podejść do niej, już dawno się tak nie stresowałam jak teraz, odmawiając cichą modlitwę o swoje zdrowie objęłam ją w talii przysuwając się jak najbliżej niej. Kładąc głowę na ramię dziewczyny patrzyłam na kolację, jaką nam przygotowuję, makaron gotował się w garnku a jakiś sos z warzywami oraz mięsem już powoli bulgotał na głębokiej patelni. Pachniało nieziemsko jednakże nie miałam apetytu, mój żołądek był ściśnięty na supeł jak jakaś lina. Łapiąc ciężki oddech przez nos kątem oka obserwowałam Camile, nic nie reagowała lub może próbowała nie reagować? Jej szczęka się uwydatniła to zawsze znaczyło, iż zaciska zęby ze wściekłości, mięśnie na plecach oraz brzuchu spięły się nieznacznie jakby mój dotyk ją parzył. To bolało, jej niewzruszenie wobec mojej osoby bolało, byłam zmęczona i wykończona psychicznie oraz fizycznie. Marzyłam, aby położyć się do łóżka spędzając całą noc z nią u boku a nie wkurzając się na siebie i drzeć koty jak stare małżeństwo, choć tak wiem stare małżeństwo nie musiało robić jakichś misji z ratowaniem swojej skóry.

-Przeszkadzasz mi.- szepnęła chłodno próbując zepchnąć mój podbródek ze swojego ramienia.

-Camz, porozmawiajmy.- mruknęłam odsuwając się nieznacznie gdyż czułam jak była na granicy wybuchu.

-Nie ma, o czym Lauren.- uderzyła łyżką o patelnię kilka razy, aby pozbyć się z niej nadmiaru sosu.- Kolacja będzie za jakieś półgodziny.

Czując jak wściekłość wraz ze zranieniem przelewa się we mnie sapnęłam pod nosem zaciskając dłonie w pięści. Stałam od niej dosłownie trzy kroki, mogłabym szybkim ruchem ją odwrócić w swoją stronę i zacząć krzyczeć, lecz nie mogłam. Po prostu nie dałabym rady unieść głosu, tak bardzo dawno nie miałam jej przy sobie, że to mnie dusiło. Rozrywający ból w środku przyprawiał o mdłości a złość na wszystko a przede wszystkim na siebie coraz mocniej wytrącała mnie ze stoickiego jak na razie spokoju. Dziewczyna wciąż nie reagowała, mieszała sos, odcedzała makaron jak gdyby nigdy nic, a może to ja tak bardzo odzwyczaiłam się od tego widoku? Widoku jej mieszkającej ze mną w spokojnej atmosferze.

Odczekując moment, kiedy odłożyła wszystko pospiesznie złapałam jej ramię odwracając całe ciało tak abym mogła przycisnąć jej tyłek do blatu żeby tylko nie uciekła. Nie zniosłabym już tej całej zabawy w kotka i myszkę, dlatego trzymając ją za lewę ramię patrzyłam się wprost w jej oczy próbując oddychać spokojnie.

-Nie ignoruj mnie!- warknęłam zaciskając mocniej palce na drobnym ciele gdzie z łatwością mogłam wyczuć jej kości.

-Lauren masz mnie puścić w tej chwili.- syknęła próbując znów się wyrwać z pomiędzy mojego ciała.

Nie pozwalając jej na to przycisnęłam mocniej swoje ciało do niej w taki sposób abym mogła mieć doskonały widok na mięsiste usta brązowookiej ślicznotki proszące o gorące pocałunki i gryzienie. Zanim się spostrzegłam poczułam jak zimna stal dotyka moich warg, mrugając zaskoczona ujrzałam w jej oczach zaciętość i coś jeszcze, czego nie mogłam odgadnąć. Nie wiedząc, co zrobić zjechałam dłonią z jej ramienia na nadgarstek delikatnie go trąc kciukiem. Była piękna, może nawet i bardziej niż to słowo mogłoby oznaczać.

-Nawet nie waż się mnie całować.- mówiąc to przycisnęła ostrze noża na moich delikatnie uchylonych ustach.

-Co takiego ci zrobiłam?

Miałam w głębokim poważaniu to wszystko, myśl, że mnie zrani fizycznie nie jest nawet porównywalna do bólu psychicznego, dlatego nie mogąc się powstrzymać włożyłam swoje udo między jej w dość pewny sposób wciąż nie spuszczając wzroku z orzechowych w tym świetle teraz tęczówek.

-Co?! Jeszcze pytasz?!- krzyknęła a ja złapałam jej rękę w momencie, w którym mogłaby mnie nieumyślnie drasnąć.- Zostawiłaś mnie! Byłam sama jak palec z myślami, że nie żyjesz, że nigdy cię nie ujrzę i...

Przerwałam jej mocnym pocałunkiem, gdy tylko odsunęłam jak najszybciej nóż. Słysząc łoskot upadającego przedmiotu dotknęłam jej twarzy jakby była ze szkła, chciałam tym pocałunkiem przelać swój cały ból, całą tęsknotę. Broniła się, próbowała mnie odepchnąć, lecz wciąż nie odrywałam się od niej. Moje udo ocierało się o jej krocze przy każdym ruchu, jaki powodowała, w końcu nie mogąc wytrzymać ułożyłam jedną z dłoni na tył jej głowy i przyciskając ją do siebie wepchnęłam swój język w agresywny sposób odbierając jej powietrze. Była gorąca, czując słodki posmak soku, jaki wcześniej piła całowałam ją zażarcie nie pozwalając ani na moment żeby ode mnie uciekła. Chciałam ją czuć jak najmocniej, jak najbardziej byleby była moja cała a ja jej. Camila w końcu poddając się przewiesiła swoje przedramiona przez mój kark i nabijając się na moje udo oddawała każdy pocałunek z coraz większą zadyszką. Obie oddychałyśmy ciężko, czując rozpływające się ciepło w podbrzuszu zdecydowałam się na złapanie jej kubańskiego tyłka, aby jednym zwinnym ruchem podnieść ją usadawiając od razu na chłodny blat.

-Jesteś idiotką Jauregui.- sapnęła pomiędzy mokrymi pocałunkami.

-Wiem.- mruczałam, gdy moje usta znalazły się na linii jej szczęki powoli, niespiesznie sunąc ku dołowi.

W kuchni nadzwyczajnie zrobiło się gorąco, czułam pod wargami słony posmak, gdy tylko koniuszkiem języka lizałam jej karmelową skórę, po której spływały kropelki potu. Moje dłonie wodziły po jej talii, nie mogąc się oprzeć wsunęłam chłodne palce pod materiał koszulki wyczuwając spinające się na brzuchu mięśnie dziewczyny. Była boska, z chęcią chciałabym przelecieć ją tu i teraz, ale nie mogłam, nie chciałam być chciwa tym bardziej, kiedy ona była wciąż zła, zraniona oraz samotna, pomimo iż miała mnie ponownie obok. Brązowowłosa szczypała moje wargi zębami podgryzając je, co chwile, chciała sprawić bym oszalała na jej punkcie, kiedy nogami w końcu objęła moje biodra i przyciągając jeszcze bliżej prawie straciłabym równowagę pchając jej całe ciało na kuchenny blat. Bez żadnego ostrzeżenia wplątała swoją dłoń w moje włosy pociągając mocno, przez co otwierając szerzej usta z cichym jękiem poczułam jej język przejeżdżający po moim podniebieniu. Stała się teraz pewniejsza, drobne dłonie sunęły po mojej klatce piersiowej dość oschle, zimno i nad wyraz agresywnie czułam wręcz jak bardzo jej wściekłość rośnie z każdym pocałunkiem. Nie nadążając odwróciłam twarz by, chociaż trochę odetchnąć, zmęczyła mnie, lecz ją to w ogóle nie przejęło za to bardziej chyba podkręciło skoro wgryzła się boleśnie w moją szyję jak jakiś wampir. Lizała ją i ssała a jej zwinne palce błądziły przy gumce od spodenek, jakie miałam, byłam podniecona cholernie jej pragnęłam i doskonale zdawała sobie sprawę z tego.

-Nienawidzę cię.- warknęła wbijając paznokcie w moje biodra, przez co syknęłam mimowolnie z bólu wymieszanego wraz z pożądaniem.-Tak bardzo nienawidzę.

Szeptała mi całując łapczywie, jej każde dotknięcie było przesycone gamą uczuć chciała dominować szczerze mówiąc już to powoli jej się udawało. Ta kobieta sprawiała, że się poddawałam za każdym razem tym bardziej, kiedy dotykała mnie w taki sposób jak teraz. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, kiedy zeskoczyła z blatu przy okazji popychając mnie do tyłu specjalnie, aby móc odejść. Marszcząc brwi z konsternacji na to, co do mnie powiedziała przygryzłam dolną wargę, przecież nigdy tego nie mówiła tylko raz, kiedy zrobiłam coś bardzo podłego, ale to było dla jej dobra. Idąc za nią prawie, że biegłam, czułam jak po moich udach spływa strużka soków, zdenerwowana jeszcze na ten fakt poprawiłam swoje niesforne już teraz prawie suche włosy. Docierając do sypialni zobaczyłam jak dziewczyna siedzi na skraju łóżka z pokerową miną, nic nie mogłam wyczytać. Kompletnie będąc ponownie zdezorientowana podeszłam do niej chcąc porozmawiać.

-Camz, co ty wyprawiasz?- spytałam stając kilka kroków przed nią.

Zamiast dostać odpowiedź na wszystko, ona po prostu wstała i uśmiechając się diabelsko zdjęła przede mną bluzkę rzucając ją gdzieś w bok. Na widok jej cudownego ciała poczułam jak moje krocze aż błaga o zajęcie się nim, ból oraz gorąc rozprzestrzeniał się u mnie a suchość w gardle była coraz większa. Szła w moją stronę powolnym zmysłowym krokiem a jej ciało wręcz zapraszało do oglądania i dotykania. Byłam spragniona, chciałam dotknąć każdy skrawek tej karmelowej skóry, poczuć pod ustami i językiem każdy centymetr smakując ją z czułością. Kobieta stanęła przede mną patrzyła się uwodzicielsko, tajemniczo i wyzywająco, była inna, jakiej jeszcze nigdy nie widziałam. Nie mogąc powstrzymać westchnienia przejechałam spojrzeniem po całym jej półnagim ciele, była tak cholernie seksowna, że na sam jej widok mogłabym dojść i to kilka razy.

Camila wsunęła swoją lewą dłoń we włosy odchylając przy tym delikatnie szyje abym miała doskonały widok na jej profil, specjalnie to robiła z wrażenia aż nie mogłam nic powiedzieć czy choćby zrobić. Blask księżyca oświetlał ją nieznacznie a ona zimno patrzyła na mnie kątem oka zwilżając swoje wargi koniuszkiem języka.

-Patrz się Jauregui, bo dziś tego nie dostaniesz.- prychnęła odwracając się w moją stronę i łapiąc mnie za koszulkę pocałowała agresywnie zagryzając pod koniec moją dolną wargę pociągając ją na moment.- To ja dziś będę cię pieprzyć zrozumiano?

Oniemiała tylko kiwnęłam głową z szeroko otwartymi oczami, dziewczyna bez namysłu pociągnęła mnie w stronę łóżka zmuszając abym usiadła na krańcu. Będąc totalnie zahipnotyzowana złapałam jej biodra, po których zsuwały się spodnie ukazując czarną koronkową bieliznę, byłam mokra ona też widziałam to doskonale gdyż przez wpadające światło do pokoju jej uda lśniły od lepkiej cieczy. Przełykając ledwo, co ślinę miałam przed sobą jej podbrzusze, stała tak, blisko że to byłby grzech gdybym nie złapała jej idealnych okrągłych pośladków. Wsuwając palce pod materiał dolnej części bielizny przysunęłam swoje usta do jej brzucha, chciałam go mieć dla siebie i pieścić, lecz nie było to mi dane. Ostrym ruchem złapała moją szczękę podnosząc ją do góry abym spojrzała się wprost w jej ciemne z podniecenia oczy.

-Mówiłam ci coś.- szepnęła nachylając się w taki sposób, że nasze usta dzieliły tylko milimetry.- Nie tkniesz mnie.

-Bawisz się mną.- mruknęłam ledwo zrozumiale trzymając dłonie na zewnętrznej stronie jej ud.

Camila uśmiechając się chytrze przejechała swoimi palcami tuż przy moim kroczu wywołując nieznaczne mimowolne drżenia. Wyczułam jej satysfakcję, jej oczy były przepełnione nią oraz chęcią zemsty, tak mi się zdawało i wcale się nie pomyliłam, kiedy ni z tego ni owego odwróciła się plecami abym mogłam widzieć jej całe smukłe, idealne ciało z odpowiednimi krągłościami. Boże dosłownie czuje jak zaraz dostanę zawału a ona bez żadnych słów poszła do szafy specjalnie pochylając się tak, aby jeszcze mocniej wyeksponować swój tyłek. Nie miałam bladego pojęcia, co robi a prędzej, czego szuka, lecz kiedy tylko oderwała się od swojej czynności doskonale zrozumiałam jak bardzo będę mieć przesrane. Dziewczyna trzymała w dłoniach czarną jak smoła wstążkę, okręciła nią swoje nadgarstki trzymając, aby nie zsunęła się przypadkiem. Twarz wciąż pokrywała maska zimnej kobiety pragnącej spełnić swoje zachcianki bez względu na drugą osobę. Nie powiem, przestraszyłam się na moment, choć cholernie jej ufam to i tak jej postawa w tym momencie mocno mnie zadziwia tym bardziej, kiedy milczy a jej wzrok jest zacięty objęty tajemnicą.

-Zdejmuj koszulkę.- rozkazała a ja w sekundę zrobiłam to, co mi kazała.

Czarny materiał z trudem zdjął się z mojego ciała, włosy opadły w nieładzie zakrywając moje oczy, dlatego poprawiając je jak najszybciej nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Brunetka wcześniej stojąca kilka kroków ode mnie teraz klęczała trzymając swoje dłonie okryte wstążką na udach. Trzymając się ledwo rękoma na skraju łóżka próbowałam zdobyć się na oddech, który z trudem mi przychodził tak jak przełykanie śliny. Camila pochyliła się przenosząc swój ciężar na ręce i jak kotka szła w moją stronę patrząc się prosto w oczy, w których zapewne nie było nic oprócz istnego pożądania. Miałam rozchylone uda, dzięki czemu bez żadnych oporów weszła między nie i prostując swoje plecy polizała delikatnie moje usta w tęsknym pocałunku. Jej piersi były cudownie okryte przez czarny stanik, błagały wręcz o dotyk i pieszczenie a ona wciąż uparcie mi tego zabraniała.

-Ręce do przodu.- mruknęła wprost do mojego ucha, po czym zagryzła jego płatek wydobywając dzięki temu ze mnie ciche jęki.

Nie broniłam się kolejny raz, jak najgrzeczniej i jak najłagodniej przysunęłam swoje nadgarstki do niej, aby mogła ułożyć na nich przyjemny w dotyku materiał. Zacisnęła go mocno, poczułam jak moje kości obijają się o siebie dając nieprzyjemne tarcie powodujące ból. Znów nic na to nie zareagowała, czy ja naprawdę już jej nie ruszam? Te pytanie obijało się w mojej głowie non stop nawet, kiedy popchnęła mnie na materac łóżka. Podciągnęłam się niedbale abym mogła być na jego środku, przez co dziewczyna jednym zwinnym ruchem pozbyła się moich spodenek, pod którymi nie miałam nic tak jak i pod koszulką. Kompletnie naga leżałam z związanymi nadgarstkami zdana tylko na jej łaskę.

Camila usiadła na mnie okrakiem dłońmi przejechała od ramion do klatki piersiowej a później przez brzuch. Miała gorącą skórę, mogłoby się zdawać, że paliła mnie a może to ja jednak byłam rozpalona jakbym miała wysoką gorączkę. Chciałam trzymać jej biodra, lecz nie mogłam, te cholerne więzy były za mocne. Zamiast dziś górować to właśnie ja zostałam zdominowana, biorąc świszczący oddech poczułam język dziewczyny na moim mostku, jej dłonie złapały mnie za nadgarstki układając idealnie nad głową bym dała jej większą przestrzeń. Całowała mnie, lizała i kąsała robiąc mokrą ścieżkę w stronę jednej z piersi gdzie bardzo chciałabym poczuć jej usta owijające się wokół mojego sutka. Jak na złość nie zrobiła tego, będąc już milimetry przy nim odwróciła głowę patrząc się na mnie z kpiącym uśmiechem? Jedna jej dłoń głaskała mój bok zaś druga ochoczo zbliżała się do piersi jakby nie mogła już wytrzymać tego oczekiwania. Ja ledwo wytrzymywałam, aby nie zacząć jej błagać o ulgę albo zostawienie w samotności, to, co robiła sprawiało, że traciłam zmysły. Jej język, usta i spojrzenie nęciły moje ciało. W końcu jak za sprawą wewnętrznej modlitwy z głośnym jękiem poczułam jej wargi ssące moją lewą pierś. Teraz w tym właśnie momencie, gdy patrzyła się na mnie bawiąc się moim sutkiem wyglądała na niewinną, delikatną i kompletnie niepasującą do odgrywania roli dominantki. Ssała go, co jakiś czas podgryzając z widoczną ekscytacją i uwielbieniem, przymykała przy tym powieki skupiona na własnych doznaniach. Jej język oplatał mnie, z tej pieszczoty czułam ból po jakimś czasie, lecz to nie było ważne, chciałam więcej. Chciałam ją już poczuć, choć czułam jak siedząc na moich biodrach, co jakiś czas ociera się o mnie, przez co mój brzuch już dawno miał na sobie stróżki jej słodko-słonych soczków, jakie uwielbiam. Jęcząc i skomląc wiłam się pod nią nie mogąc powstrzymać się od poruszania biodrami, pragnęłam jej tam a ona wciąż mi siebie nie dawała, dlatego chcąc, choć trochę przejąć kontroli nad sytuacją specjalnie mocniej się ruszałam by jej przemoczone majtki ocierały się o nią wywołując gęsią skórkę, która była widoczna gołym okiem. Zajęta swoją czynnością poczułam jej zdecydowany ucisk na biodrze abym się powstrzymała, teraz już nie była słodka i niewinna. W tym momencie patrzyła na mnie wściekle jakbym ponownie zrobiła coś złego, wbijając paznokcie w moją skórę jęknęłam uderzając głową o poduszki. Moje plecy wygięły się w łuk, gdy tylko jej udo znalazło się między moimi z mocnym uderzeniem.

-Kurwa Camz.- zaklęłam ledwo łapiąc powietrze.

Teraz brunetka jedną nogą będąc między moimi całowała mój brzuch. Pojedyncze ugryzienia lizała, aby ukoić powstały przez to ból. Moje krocze ocierało się o jej udo definitywnie go pokrywając dużą ilością lepkiej przeźroczystej cieczy. Dysząc spojrzałam jak powoli sunąc językiem zbliżała się do mojego centrum, w którym jej tak cholernie potrzebowałam. Wręcz piszcząc na jej dotyk poczułam jak liże mnie powoli, nieprzerwanie, co jakiś czas zasysając łechtaczkę spuchniętą od podniecenia. Nie mogąc wytrzymać miałam wrażenie jak zaraz dojdę, gdy tylko zrobi to ponownie i w momencie, kiedy zatoczyła kółeczka wokół mojego mokrego wejścia poczułam ogarniający mnie orgazm. Nie miałam nawet siły jęknąć przeciągle czy choć wymówić cokolwiek jedyne, co zrobiłam to patrzenie jak przeciera swoje usta pełne moich soków. Doszłam prosto na nią, w pewien sposób zawstydziłam się, gdy ona zamiast przestać wsadziła swoje dwa palce wywołując kolejne fale rozkoszy przeszywające mnie na wskroś. Tym razem pieprzyła mnie mocno, nie patrząc na nic pochyliła się w moją stronę, aby móc pocałować mnie w usta, nie dałam rady odwzajemnić tego, jedyne, co to jęczałam jej prosto do ucha, gdy ona tuląc mnie do siebie sprawiała, że ponownie doszłam. Opadając kompletnie na poduszki chciałam ją przytulić, lecz nie mogłam gdyż czarna wstążka wciąż ograniczała moje ruchy, sapiąc ze wściekłości próbowałam rozwiązać węzeł wiedząc doskonale, iż Cabello często zapominała o zabezpieczeniu supła. Kobieta skupiona na kolejnych torturach mojego ciała nawet nie zauważyła, kiedy uwolniłam swoje ręce. Łapiąc ją za biodra przewróciłam jej ciało pod siebie, aby w końcu zobaczyć ją w takiej pozycji, o której marzyłam tyle czasu. Brązowe włosy rozsypały się na poduszki w cudownym nieładzie, jej klatka piersiowa unosiła się w szybkich, krótkich oddechach, usta miała czerwone oraz podpuchnięte od całowania mnie. Była seksowna i moja, teraz w końcu jej wzrok zmienił się, gdy tylko zdobyłam na nowo ukradzioną wcześniej kontrolę.

-Zemszczę się słońce.- powiedziałam całując ją zachłannie.

Nie zamierzałam wiązać jej nadgarstków, chciałam czuć jej ręce wokół mojego ciała, kiedy będzie dochodzić z głośnymi jękami wymawiając moje imię. Bez żadnych ceregieli zerwałam z niej dolną część bielizny, byłam cholernie spragniona jej ciała, dlatego również schodząc z jej bioder niespostrzeżenie uniosłam jej tułów, aby jednym krótkim ruchem palców rozpiąć jej stanik. Była zdziwiona, nie rozumiała, co się dzieje doskonale to widziałam po jej rozbieganym spojrzeniu, więc nie tracąc czasu przyssałam się do jej małych jędrnych piersi, masowałam je oraz ściskałam. Chciałam się mścić i zrobić jej to wszystko, co ona mi, ale chyba nie dałabym rady, w tym momencie liczyło się dla mnie, aby w końcu jej głos wypełnił sypialnie. Była mokra, tak cholernie mokra, że gdy tylko dotknęłam jej krocza moje palce zalewały się jej sokami, które prowadziły do upragnionego wejścia, aby tylko mnie poczuła. Nie kłopocząc się z tym wszystkim momentalnie włożyłam w nią trzy palce by poczuła ból zmieszany z przyjemnością.

-Lo..L..-próbowała mówić, lecz jęki jej w tym przeszkadzały.

Nie przestawałam, moje palce wciąż w nią wchodziły idealnie uderzając w punkt G. Drobne ciało brunetki owinęło się wokół mnie próbując być jeszcze bliżej, pchnięcia były silne tak bardzo, że poruszałyśmy się obie w jednym zgranym ruchu. Czułam jak jej paznokcie drapią moje plecy, nie zdziwię się, kiedy w lustrze dostrzegę czerwone szramy pozostawione po tej nocy. Dziewczyna coraz bardziej przysuwała się do mnie, prawie, że coraz trudniej mogłam w niej pozostać, dlatego również wyjmując z niej palce usłyszałam stłumiony jęk zawodu, nie czekając przekręciłam ją na brzuch by była idealnie wypięta w moją stronę. Ręce miała przy swojej głowie zgięte w łokciach trzymając materiał prześcieradła, drżała cała czekając na to, co ją ma spotkać. Szorstkim ruchem podciągnęłam jej biodra do góry, aby mogła uderzyć swoimi pośladkami o mój brzuch. Jęknęła w poduszkę wyginając się mocniej byleby dotykać mnie.

-Mówiłaś, że nie będę cię mieć Cabello?- wymruczałam łapiąc smukłą szyję i unosząc jej twarz do góry kazałam tym ruchem, aby musiała unieść się na rękach.- Miałam tylko patrzeć tak?

-Lo, proszę.- jęknęła a ten widok sprawił, że bez namysłu uderzyłam ją w prawy pośladek.

Słysząc kolejne jęki uderzałam, co i rusz na zmianę masując, aby skóra stała się coraz mocniej wrażliwa. Moja dłoń powędrowała na jej ramię abym mogła trzymać dziewczynę, kiedy sama nie będzie w stanie. Palcem wskazującym drażniłam jej krocze, była taka mokra, że czułam jak jej soki spływają na moje nogi. Na sam widok, który miałam przed sobą czułam jak robię się ponownie mokra, nie czekając już włożyłam w nią ponownie trzy palce i wyginając je w różne strony powodowałam u niej mimowolne drżenia. Nie chcąc, aby moja zmęczona ręka dawała jej mniej przyjemności przycisnęłam jej tyłek do swojej kości biodrowej, aby i również łechtaczką uderzała o mnie. Jęczała głośno, miałam wrażenie, że sąsiedzi na pewno słyszą nas zza ściany, ale olałam to, chciałam wymęczyć te seksowne, idealne ciało.

-J-ja..- mruczała ocierając się i ledwo utrzymując się na rękach upadła, gdy tylko puściłam jej ramię przejeżdżając po jej plecach.

Doszła z głośnym jękiem, zmęczona odwróciła się na plecy ze wzrokiem pełnym miłości i tęsknoty. Ledwo kontaktowała, przybliżając się do niej przytuliłam ją całą rozedrganą. Wtuliła się we mnie jak mała koala, obejmując jedną nogą moje biodra wciąż czułam gorąc bijący od niej w tamtym miejscu, uspokajała się, dlatego z czułością całowałam ją po głowie, głaszcząc jej plecy.

-Tęskniłam Lolo, i wcale cię nie nienawidzę.- mruknęła w moją szyję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro