Levi x reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Drugi shot z Levim ^-^ mam nadzieję, że się spodoba :3

- No dobra szczeniaki...- ciężkie buty Levie'go uderzały o beton tworząc wraz z padającym deszczem oraz świstającym wiatrem istną harmonię dźwięków - które z was wrzuciło wszystkie moje białe koszule w błoto ? - spytał dość spokojnie patrząc na grupkę nowych rekrutów składającą się z Erena,Mikasy,Armina,Jeana,Sashy oraz ciebie którzy byli ostatnio widziani na miejscu niejakiej "zbrodni".
- Kapralu my naprawdę nic nie mamy z tym wspólnego - zaczął trzęsący się Eren
- Pozwoliłem ci zabrać głos Jeager ?! - wybuchł podchodząc do chłopaka
- N-nie - schylił głowę unikając przenikliwego wzroku czarnych oczu mężczyzny
- No właśnie... -ponownie zaczął chodzić w tę i z powrotem.
Stałaś między końskim ryjem (czyt. Jeanem), a panną mam wieczny okres i wiedźmowaty nos (czyt. Annie). Szczerze ? To Ty byłaś winowajczynią, jednak to nie było specjalnie,weszłaś rano do pokoju Levie'go chcąc przekazać mu wiadomość od Erwina. Nie było go w środku jednak za oknem na haczykach suszyły się białe jak śnieg koszule. Mocno wiało więc postanowiłaś zdjąć je stamtąd jednak przez wrodzony pech wszytkie spadły prosto w błoto i tak o cała historia.
Oczywiście instynkt przetrwania nie pozwolił tobie na przyznanie do winy,to w końcu jak samobójstwo więc siedziałaś cicho. Poza tym kto by podejrzewał takie cudne dziewczę jak Ty...długie lśniące (K.W) włosy,duże (K.O) oczy,każdemu pomaga...anioł który wcale nic nie zbroił.
- (T.I) ! Co tak stoisz cicho co...? - z rozmyślań oderwał cię głęboki głos kaprala.
Zauważyłaś,że zostałaś tylko Ty
- Gdzie są inni ? - rozejrzałaś się przełykając głośno ślinę
- Mieli alibi,ale widocznie ich nie słyszałaś myśląc jak wybrnąć z sytuacji...- zmrużył oczy - przyznaj się lepiej bo nie będę taki miły
- J-ja...
- Ty Ty...nie przeciągaj mam ważniejsze sprawy niż to ! - krzyknął widocznie zirytowany
- Dobrze to ja,ale to nie tak jak kapral myśli...
- Nie obchodzą mnie twoje wytłumaczenia,za karę będziesz mi służyć przez najbliższy miesiąc...jedno potknięcie, a wylatujesz - oznajmił z powagą po czym odszedł zadowolony z siebie.

Następnego dnia ~

Zapukałaś ostrożnie punkt szósta,cisza. Ryzykując weszłaś cicho zamykając za sobą drzwi,aby nie zbudzić śpiącej bestii
- K-Kapralu miałam Cię obudzić...- spojrzałaś na Levie'go
Spał w najlepsze śliniąc poduszkę,promienie słońca wpadające przez okno podkreślały czerń jego włosów oraz mleczny odcień skóry,podeszłaś ostrożnie tykając go w ramie.
To starczyło żeby otworzył oczy,z prędkością błyskawicy wstał przerzucając cię przez ramię na łóżko tak,że siedział na obezwładnionej tobie. Dopiero wtedy zauważyłaś u niego brak koszulki i idealnie wyrzeźbione ciało
- Ach to Ty - wstał pomagając Ci usiąść - wybacz,ale to tak z przyzwyczajenia,następnym razem oblej mnie zimną wodą. Oczywiście potem będziesz musiała wszystko dokładnie i wysuszyć jednak to bezpieczniejsze - przeczesał czuprynę zaczynając się ubierać.
Siedziałaś z burakiem na twarzy starając nie patrzeć w stronę półnagiego mężczyzny
- Co się tak gapisz? Przyzwyczajaj się bo będziesz mnie takiego widziała przez miesiąc - poczochrał ci włosy następnie zapinając wszystkie paski - a jeśli jeszcze coś przeskrobiesz to dłużej - na jego ustach przez sekundę przeszedł ledwo zauważalny uśmiech - idę zjeść - rzucił idąc do wyjścia
- W takim razie ja też - wstałaś jednak ruchem ręki nakazał tobie siadać
- O nie panienka sprząta mi pokój,późnej sprawdzę wszystko dokładnie - posłał w twoją stronę zniewalający,szarmancki uśmiech wychodząc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro