Pomadka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng






Życie wydawało się o wiele bardziej prostrze, kiedy nie musiałeś się martwić zdemaskowaniem na każdym kroku wszelkimi sposobami. Mahiru w ciszy obserwował swoje dwa koty z których Raimei wygladała jakby zaraz miała wybuchnąć i pod postacią kota rzucała nienawistne spojrzenia w stronę klienteli, która nie miała więcej niż pięć lat. Niestety to musiał być problem. Dzisiejszego ranka szef poprosił go o przyprowadzenie swoich kotów, bo w kawiarni dzisiaj był dzień dziecka. Osobiście nigdy by się na to nie zgodził gdyby nie ona. Dziewczyna, która od dłuższego czasu trzymała się Servampów i pracowała z nim w barze.

Jak Mizuki usłyszała o planie szefa, aż z zachwycenia klasnęła w dłonie. Swoją drogą nie tylko on z powodu entuzjazmu zgodził się na to, ale także Osaka. Patrząc teraz na jej minę, kiedy dzieci kolejny raz zakładają jej koronę na głowę przez myśl mu przeszło, iż powoli żałowała tej zgody. Kuro ubrany wcale nie gorzej po prostu się poddał drzemiąc obok niej jak jeden z dzieciaków robił mu z grzywki zebrę. Dzięki niebiosom ta farba jest zmywalna.

Wracając do Mizuki. Dziewczyna przewróciła im cały świat do góry nogami, gdy któregoś dnia przyprowadziła ją niebieskowłosa twierdząc, że znalazła ją wśród wróżek. Co z resztą potwierdziła Layla. Wtedy obie wampirzyce były na misji, więc to było całkiem możliwe. Żeńskie Lenistwo zwracało się do niej najczęściej wróżkowe dziecko mimo, że kobieta nie dość, iż była od niej wyższa o dobre dziesięć centymetrów to jej miodowe włosy sięgały do bioder.

— Coś się stało Mahiru? — Brązowowłosy drgnął, gdy wcześniej wspomniane włosy mignęły mu przy nosie i w jego nozdrza uderzył przyjemny zapach truskawkowego szamponu, który ostatnio przyniosła Raimei. Swoją drogą czy wszystkie kobiety mają manię na zapachy owoców?

— No.. Nie no nic.

— Dlatego wpatrujesz się we mnie od dziesięciu minut wycierając szmatą cały czas ten sam stół? — Twarz nastolatka od razu zrobiła się koloru jego krawatu wyraźnie zawstydzony wytknięciem mu tego jakże wstydliwego faktu — wiesz.. Wolałabym byś nie zrobił dziury w stole.

— Ja!.. Ja..! Zamyśliłem się wybacz! — Kot zachichotała czym przyprawiła chłopaka o kolejne palpitacje serca i modlił się by go nie słyszała, lecz widząc jak jego oba Servampy momentalnie wpatrywały się w niego stracił na to jakąkolwiek nadzieję. Jasne patrzcie na swojego Pana, który teraz robi z siebie durnia.

Servamp zniszczenia wyraźnie niezbyt interesowała się jego szalenie bijącym sercem albo udawała, że się nim nie interesuje. Słysząc wołanie osób z jakiegoś stolika kawałek dalej przeprosiła chłopaka ruszając w tamtą stronę, a zrezygnowany Shirota wrócił do barku opierając rękę na policzku oraz zamykając oczy. Wiedział, że jego wampirzyca się w niego wpatruje wyraźnie już ignorując, iż jakiś dzieciak przefarbował jej przednią grzywkę na niebieską. Nie raz mu wspominała, że przy Mizuki powinien się opanować, bo niestety, ale Servampy mają w cholerę dobry słuch. No co ty kurwa nie powiesz Rai?

Prawie wrzasnął jak przed jego twarzą wyrosła niebieskowłosa trzymając palec gotowy do pstryknięcia.

— Wreszcie wstałeś — Dopiero po chwili do niego dotarło, że wcale nie siedział już przy barku, a leżał u siebie na łóżku zaś kobieta przed nim była ubrana w kelnerski strój, który zresztą dostała od Mizuki. Ku rozpaczy Sleepy Ash'a on także się na to załapał i czasami musieli pomagać jak pojawiło się więcej ludzi w kawiarence. Wtedy chłopak tłumaczył ich jako studentów, którzy dorabiają sobie na czarno — mówiłam byś się nie uczył do później nocy, bo zaśpisz i...

— Zaraz... Ja spałem..?

— No tak..

— Nie byłem w kawiarni?

— No mówię ci kurwa, że żeś zaspał — Czasami rozmawiając z Shirotą odnosiła wrażenie, że nastolatek jest odrobinę upośledzony i nie ma to nic wspólnego z jego chęcią pomocy wszystkim — mieliśmy iść sami z Kuro cię zastąpić i nawet rozmawiałam z Mizu....

— Czyli nie zrobiłem z siebie debila patrząc na nią jak sroka w gnat? — Zniecierpliwiona brew Osaki nagle uniosła się do góry na ostatnią wzmiankę i westchnęła zrezygnowana. Nastolatki są upierdliwe, ale zakochane to już w ogóle Armagedon.

— Zaraz go z siebie zrobisz jak się spóźnisz do roboty.

Brązowowłosy otworzył szeroko oczy i spojrzał w prawo widząc za kwadrans dwunastą. Chwile mu zajęła rejestracja tego, że zostało mu nie całe piętnaście minut do otwarcia kawiarni, bo o irono on miał do niej dzisiaj klucz. Poderwał się szybko z łóżka jakby sam diabeł go gonił i żeńskie Lenistwo mogło podziwać jak człowiek potrafi w szybkim tempie się ubierać prawie wywalając o własne nogawki.

Zainteresowany Sleepy Ash także wyjrzał z salonu trzymając w ustach szczoteczkę do zębów wpatrując się w swojego Pana. Mahiru niczym zawodowy piechur łapał wszystko pod rękę w biegu nie chcąc nic zapomnieć zanim wyjdą z domu mijając go w drzwiach.

— Mahiru uważaj na... — Zdążył tylko usłyszeć znudzony ton wampira w korytarzu, gdy potknął się o własne sznurówki, bo nie zawiązał ich o czasie i całą twarzą poleciał na drzwi wejściowe uderzając nią o klamkę — sznurówki..

— Trochę za późno, żeś go ostrzegł Kuro...

____________

Nastolatek dobiegł do pracy trzymając przy twarzy zmrożony kawałek lodu. Czuł jak oko i podbródek odrobinę mu puchną przez co pewnie wygląda jak bandyta, ale nie mógł z tego powodu nie przyjść do pracy. Osaka nieśmiało zaproponowała mu, że zadzwoni po Laylę i kobieta może go poskładać lecz brązowowłosy wybił jej z glowy ten pomysł. Mieli za mało czasu by czekać jeszcze na Storm.

Wpadł do pomieszczenia, gdzie przy barku stała już Kot układając torty na wystawach. Gdy usłyszała dzwonek uniosła na niego swoje czerwone oczy i otworzyła je szerzej.

— Jasna cholera! Mahiru, co się stało?! Byłeś się z kimś?! — Aż tak źle wygląda? Nerwowo spojrzał w prawo widząc swoje odbicie i zbladł. W domu nie wyglądało to tak źle, ale tutaj..

Jego podbródek jak i oko było całe zasinione, że mógł spokojnie konkurować z pandą o to kto ma większą plamę na oczach. Niestety do tego doszło opuchnięcie i wygladał jak nie jeden bijatyka po obdukcji, kiedy usłyszała głos Osaki.

— Bił się z klamką. Niestety.. Wygrała.

Miodowowłosa westchnęła wiedząc, że za dwa dni zbliża się dzień dziecka, a z taką twarzą przestraszy tylko dzieciaki. Spojrzała na zegarek widząc za pięć dwunastą by z powrotem wrócić wzrokiem na stojącego chłopaka. Powinna go poskładać do kupy. Zwłaszcza, że zaraz zbiegną się klienci, a on wygląda jakby poniósł go nie jeden melanż.

— Raimei, Kuro — Oba koty spojrzały na dziewczynę pytającym wzrokiem, kiedy Mizuki rozwiązywała fartuch w pośpiechu — zajmijcie się kawiarnią dopóki nie doprowadze Mahiru do ludzkiego stanu.

Nie dając nawet nikomu odpowiedzieć złapaŁa nastolatka za dłoń ciągnąc już na zaplecze przez co oba wampiry zostały w kawiarni. Shirota posłusznie wyszedł z Kot do magazyneri kawiarni, a ona prawie, że władczym ruchem posadziła go na schodku. W sumie gdyby nawet chciał się oprzeć niedałby rady, bo Mizuki tak jak jego wampiry miała tyle siły, że spokojnie może przenosić sobie samochody jedną ręką.

— Nie wiem czy zostawienie w kawiarni Raimei i Kuro to dobry pomysł.

— Twoja twarz wygląda gorzej — Widząc jak nastolatek się skrzywia uśmiechnęła się przepraszająco — dopóki nie zaczną się do siebie dobierać na barze to raczej nic złego się nie wydarzy.

No cóż.. Chyba nikt nie poinformował miodowowłosej, że do czegokolwiek Lenistwa się dotkną to to miejsce idzie z dymem. Wystarczy przypomnieć sobie, co się stało z restauracją do której chodzi Misono z Laylą i Lilym Oczywiście po generalnym remoncie.

— Przestań się tak przejmować Raimei jest bardziej rozgarnięta niż myślisz — Ona może i tak, ale pecha przyciąga jak dobrego rodzaju magnez. Już widział oczami wyobrazni jak cały budynek płonie niczym żywa pochodnia, a w tle leci melodia "Highway to Hell". Czasami odnosił wrażenie, że wampirzyca przez to, iż to właśnie Osaka ją do nich przyprowadziła przy okazji broniąc przed zirytowanym Shuhei'em traktuje jak pewnego rodzaju starszą siostrę. Chociaż... Cholera wie ile Kot ma lat. Nawet bałby się zapytać — no tyle powinno wystarczyć.

Brązowowłosy wyrwany z zamyśleń prawie czknął z szoku, kiedy zobaczył multum kosmetyków położonych obok niego wliczając w to fluid i puder.

— Zaraz...co ty chcesz z tym zrobić..?

— To chyba jasne. Zamaluje ci te obicia byś chociaż przez te parę godzin nie straszył ludzi.

— Oszalałaś?! Tylko kobiety się malują! — Mahiru zwinnie unikał gąbki na której był już nałożony fluid. Teraz Mizuki spokojnie mogła go porównać do węża, bo wił się nie gorzej niż Boa chcąc ratować swoją godność przed malunkiem.

— Przestań dramatyzować Mahiru tylko daj to swoją twarz — Zirytowana kobietami widząc, że jej prośby na nic się nie zdają, a siłują się ze sobą od dobrych piętnastu minut złapała dłoniami twarz chłopaka zmuszając by na nią spojrzał — na pewno z taką twarzą tam nie wyjdziesz, a chce ci pomóc do cholery.

Shirota w tej chwili dopiero zdał sobie sprawę jak blisko są ich twarze i zrobił się koloru krawatu, który dzisiaj założył. Chciał nawet coś odbąknąć, kiedy za nim otworzyły się drzwi popychając go na zdziwioną kobietę. Zlecieli po schodach i nastolatek wylądował na niej całując w usta. Jeszcze większy szok nadszedł w momencie jak do obojgu dotarło, że drzwi pomogły im w pocałunku. Brązowowłosy szybko kawałek się odsunął, jednak kiepsko mu to szło, bo zdążył się tylko kawałek podnieść.

— Jezu Przepraszam ja...

— Ekhem.. — Oboje spojrzeli do tyłu widząc w drzwiach niebieskowłosą, która wpatrywała się w nich z szeroko otwartymi oczami by zaraz przybrać swoją znudzoną mimikę próbując ukryć rozbawienie — ja wszystko rozumiem, ale wiecie co...

Zaczęła grzebać w kieszeni by zaraz rzucić szmatką prosto w Mahiru, który przy okazji oberwał nią w czoło.

— Jak już macie zamiar się migdalić to róbcie to przy zamkniętych drzwiach, co? Ja z Kuro sobie poradzę w pracy — Zaraz po tym odwróciła się na butach i mimo wszystko usłyszeli jej ubawione mruczenie pod nosem — a podobno to my mieliśmy się mizdrzyć na barku. Ta dzisiejsza młodzież.

— Hej! — Nastolatek poderwał się z ziemi dobiegając do zamkniętych już drzwi słysząc jak zamek lekko strzela i zaczął szarpać za klamkę, która nie chciała się ruszyć. Osaka zamknęła drzwi na klucz. — RAIMEI OTWIERAJ TE DRZWI! TO ROZKAZ SŁYSZYSZ DO CHOLERY?!

Mizuki dalej siedziała po turecku wpatrując się w walczącego z drzwiami chłopaka, kiedy poczuła jak wibruje jej telefon, więc machinalnie po niego sięgnęła unosząc zdziwiona jedną brew do góry widząc adresata w postaci Raimei. Chociaż bardziej ubawiła ją wiadomość: „Otworzę was po siedemnastej. Miłej zabawy"

Spojrzała na zegarek widząc dopiero dwunastą trzydzieści. Cóż patrząc na to, że musi pomalować chłopakowi twarz pomadkami to kto wie, co może jeszcze z tej sytuacji wyniknąć przez te parę godzin?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro