Prezent

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


One Shot dla Scanty-123


Zanim zaczniemy przepraszam, iż takie krótkie. Ale ja cholera jasna drugi raz dla kogoś coś takiego pisze ;) Dobrze, że nie widzieliście moich komentarzy tego pisząc xD" Tak, więc mam nadzieję, że się podoba Rikki i niczego nie pokręciłam ^^

~~*~~

Wampirzyca siedziała w swoim zagraconym pokoju z wielkimi słuchawkami na uszach. Z prawie szaleńczym uśmiechem wystukiwała o biurko dziki rytm muzyki, który właśnie leciał w tle. Każdy kocha leniwe niedziele, ale ten dzień bez dawki porządnego metalu to nie jest dobry dzień.

— A gdyby tak posłuchać tego cuda z sąsiadami? — Nie żeby coś, ale większa część osób w tym bloku to same leniwe kluchy, którym brakuje odrobinę czadu. Czasami brakowało jej tej swojej rozdartej rodziny, ale tylko tak czasami. Kto normalny chciałby mieszkać ze swoim rodzeństwem mając tysiąc lat na karku? Na pewno nie ona.

Właśnie miała wprowadzić swój plan w życie, kiedy walnęły drzwi przez które do środka wpadł blond włosy młodzieniec. Mina Rikki skrzywiła się nieznacznie. Była kurwa niedziela...a on wchodzi jak do siebie. Co ona gada.. On wchodzi jak do stodoły! Lawless popatrzył na dziewczynę po czym zaczął wymachiwać rękami jakby coś do niej mówił. Zabawne, jak mężczyźni próbują zwrócić na siebie uwagę kobiet. Niby samce Alfa, a nie potrafią porządnie powiedzieć, co ich uwiera w tyłku. Wampirzyca wzniosła oczy do nieba i ściągnęła słuchawki.

— Tu się puka Lawlessie.

— Pukałem, ale niektórzy są głusi Lydio — Uśmiechnął się złośliwie widząc jak brązowowłosa wampirzyca skrzywiła się na swoje imię. Lubił jak się denerwowała. Wtedy była urocza.

— Tam są drzwi — Dlaczego on zawsze działał jej na nerwy? No tak, był tym rozdartym bratem wśród swojej rodziny.

— Ale obiecałaś Rikki — Wiedząc, że nie będzie zadowolona jak kolejny raz wypowie jej imię — a jutro są urodziny aniołka.

Dotąd nie potrafiła uwierzyć, ze ten diabeł Todoroki też obchodzi urodziny. Co straszniejsze ma je dwudziestego czwartego grudnia. Rozumiecie to?! Diabeł i urodziny w wigilie. Koniec świata, Armagedon, koń by się uśmiał. Widząc błagające spojrzenie blondyna westchnęła. No tak zapomniała, że sie zgodziła by mu pomóc. Dlaczego to zrobiła? No cóż.. Servamp się jej diabelnie podobał i nie miała serca powiedzieć mu " Nie ". Spojrzała zrezygnowana w okno widząc sypiący śnieg. Ona nie lubi takiej ilości wody.

— Rikki.. — Chciwość zamruczała błagalnie — za pomoc postawie ci ciastko!

— Shake, ciastko i jestem twoja — Jakkolwiek głupio to zabrzmiało to kiedy do naszej wampirzycy to dotarło poczuła jak jej policzki robią się czerwone i ukryła twarz we włosach.

— Dobry z ciebie negocjator — Okulary błysnęły złowieszczo — zgoda!

I takim magicznym sposobem po dziesięciu minutach dziewczyna dreptała obok Lawlessa szczętnie okryta szalikiem mając w głowie już tylko przyjemniejszą część jedzenia ciastka w towarzystwie Servampa. Chłopak, co jakiś czas rzucał w jej stronę ukradkowe spojrzenia szczerząc się jak głupi do sera. Chyba dzisiejszy dzień nie będzie taki zły.

— Lawless zobacz, może to? — Wampir pokręcił głową próbując obudzić się z zamyślenia i spojrzał na zadowoloną dziewczynę. Rikki trzymała w dłoniach czarny wełniany sweter robiony na drutach z reniferem na środku.

— Raczej Licht nie będzie cieszył się z rogacza na środku — No jakby przyszedł z takim prezentem to albo wyszedłby z rozbitym nosem albo wyrwanym sercem. Jak kto woli, zabijajcie mnie w swoich myślach do woli.

Wampirzyca pokręciła zrezygnowana głową i od razu złapała za portfel leżący obok ze wzorami klawiszy, a Lawless od razu mruknął " Licht ma już coś takiego " Nosz cholera jasna! Jeszcze trochę, a przyniesie wibrator może tego aniołek nie ma. Chociaż chuj go wie. W końcu, co nie wyciąga to tamten albo ma albo będzie kręcił nosem.

— Nie cierpię imprez — Servamp usiadł zrezygnowany na pobliskim krześle — nigdy nie wiem, co mu kupić. Jemu pewnie nic się nie spodoba. W końcu to aniołek.

Nagle w głowie wampirzycy coś zaświtało i szybko zniknęła kolejny raz między półkami. Czemu wcześniej o tym nie pomyślała? Przecież on lubi skrzydlate zabawki to jasne jak słońce! Siedzą jak kretyni od połowy dnia w centrum szukając prezentu, a tak naprawdę mieli to pod nosem. Znalazła plecak ze skrzydełkami, jednak zbyt wysoko by sięgnęła po niego normalnie. Niestety ludzi było zbyt dużo by użyć wampirzych zdolności, więc jak głupia próbowała doskoczyć do półki.

— Może ci pomogę? — Prawie wrzasnęła, kiedy koło jej ucha pojawiła się Chciwość. Ten wampir to jakiś szpieg z krainy deszczowców czy jak? Czerwone oczy uchwyciły cel do którego chciała dostać się dziewczyna. Stanął na palcach ściągając plecak — Rikki to..

— Pomyślałam, że to się Lichtowi spodoba. Stary plecak już się sprał i..

— To jest genialne! — Złapał dziewczynę za rękę i okręcił jak w tańcu — wiedziałem, że na coś wpadniesz!

Wampirzyca zarumieniła się lekko i wtedy uchwyciła spojrzenie chłopaka, które powędrowało do góry. Sama także tam spojrzała widząc jemiołę wiszącą centralnie nad nimi.

— Wiesz co mówią..

— Że jak widzisz chwast to go wyrwij? — Nie lubiła takich niezręcznych sytuacji, więc wolała obrócić to wszystko w żart.

— Pod jemiołą się całuje — Na twarzy wampira pojawił się złośliwy uśmieszek — dawaj całusa Lydio.

Dziewczyna zręcznie się uchyliła przed jego ustami stając już kawałek dalej.

— Pierw ciastko i shake. Potem do tego wrócimy — Uśmiechnęła się złośliwe pokazując mu język.

— Ech te kobiety — rozłożył teatralnie ręce — prawdziwe z nich negocjatorki..


A Wam jak się szykują święta ? ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro