12. Gaze ~ Stollinger

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


My heart stops when you look at me
Just one touch, now baby I believe

Kamil znowu przyłapał, tego bezczelnego Niemca na gapieniu się na niego. Obojętnie ile razy powtarzał mu, że jest szczęśliwy z Peterem, ten i tak sobie nic z tego nie robił.

Po raz kolejny szedł za nim. Stoch miał, już tego powoli dosyć. Jak on mógł być tak nachalny? Czy do niego naprawdę nic nie docierało?

Kamil postanowił, że po raz ostatni wyjaśni mu, co o nim myśli.

Gdy się obrócił, zobaczył lekko zdezorientowanego Wellingera, który intensywnie mu się przyglądał.

Kamil pomyślał, że Wellinger w tej sytuacji wygląda pięknie, te roztrzepane włosy, zdziwiony wyraz twarzy i to spojrzenie, które sprawiało, że jego serce biło szybciej.

Polak wiedział, że musi przestać o nim tak myśleć, w końcu był z Peterem, to on powinnien zaprzątać jego głowę.

-Wellinger wytłumacz mi dlaczego za mną chodzisz? I do jasnej cholery, czy ja ci ostatnio nie dałem wyraźnie do zrozumienia, że cię po prostu nie chcę? - wykrzyczał Kamil, trochę za ostro.

Andi patrzył na niego pełen smutku, a w kącikach jego oczu pojawiły się łzy, które zaczęły skapywać po jego twarzy. Po chwili wpatrywania się w Kamila, blondyn uciekł, Stoch na początku chciał za nim pobiec, ale wiedział, że lepiej będzie jeśli tego nie zrobi, dałby mu wtedy niepotrzebną nadzieję.

Przez cały dzień Kamil miał w głowie ten smutny wzrok, nie potrafił wyrzucić go z pamięci, to bolało. Dlaczego on musiał tak bardzo go ranić, przecież go kochał?
Większość osób, która go znała, zadawała mu takie pytanieni, jedak oni nie wiedzieli jaki jest Peter. Kamil wielokrotnie próbował z nim zerwać, jednak za każdym razem gdy to robił, Peter groził mu, że popełni samobójstwo, po wielokrotnych próbach zerwania, Kamil po prostu się poddał i marnie egzystował w czymś, co nazywało się związkiem, nie mając prawa na bycie szczęśliwym.

Podczas kolacji, jak zwykle siedział obok najstarszego Prevca, szukał wzrokiem Wellingera, którego po chwili zauważył  w najdalej oddalonym stoliku, pod oknem.

Niemiec tępo wpatrywał się w talerz, nic nie jadł. Obok niego siedział Stephan, który próbował go pocieszyć, jednak chyba marnie mu to szło, ponieważ po chwili sam zaczął jeść, wpatrując się, co jakiś czas z troską na młodszego.

Gdy Stephan poczuł jego wzrok na sobie, posłał mu mordercze spojrzenie. Między nimi zawsze była wzajemna niechęć. Starszy  Niemiec, wiedział, jak okrutnie Kamil odrzuca jego przyjaciela.

Kamil nie mógł dłużej patrzeć na załamanego Wellingera, postanowił, że mimo wszystko zostawi Petera i zawalczy o swoje szczęście.

Nie obyło się bez łez, próśb, krzyków, a nawet gróźb, jednak na Kamila to już nie działało, Polak szybko wezwał do Petera jego młodsze rodzeństwo. Cene i  Domen mieli zająć się bratem i przypilnować, go przed tym, aby nie zrobił sobie czegoś złego. Sam Kamil udał się pod pokój Wellingera.

Stojąc pod drzwiami ogarnęły go wątpliwości.
A co jeśli on mnie nie chce?
A może już za dużo razy go zraniłem i mi nie wybaczy?

Takie myśli krążyły w głowie Stocha, jednak ktoś mądry kiedyś powiedział mu, że o miłość trzeba walczyć, dlatego po chwili postanowił zapukać.

Otworzył mu zapłakany Wellinger, chłopak dla postronnej i nieznajomej osoby mógł wyglądać źle. Miał podpuchnięte oczy, nieobecny wzrok, jednak dla Kamila i tak wydawał się być pięknym.

Stoch postanowił zaryzykować i zbliżył się do niego przyciągając do pocałunku, początkowo Wellinger w ogóle nie zareagował, dopiero w ostatnim momencie gdy Stoch miał już się odsunąć, zaczął go żarliwie oddawać.

Po chwili oboje zarumieni odkleili się od siebie.
Wiedzieli, że muszą porozmawiać, jednak nie wiedzieli jak się za to zabrać.
Pierwszy postanowił przełamać się Wellinger.

-Kamil co to ma znaczyć?
Dlaczego mnie pocałowałeś, a co na to Peter?

-Andi, wiesz ja tak naprawdę nigdy go nie kochałem.

Niemiec wpatrywał się w niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

-O czym ty mówisz?

-Wy myślicie, że tak naprawdę znacie Petera, jednak w rzeczywistości nie wiecie o nim prawie nic. On mi groził, że się zabije, jeśli go zostawie, a ja nie chciałem go mieć na sumieniu, więc postanowiłem pozostać z nim, jednak później zdałem sobie sprawę, jak cierpis. Zrozumiałem wtedy, że chcę być z tobą i żadne groźby tego nie zmienią. Zrozumiałem, że cię kocham,  ponieważ moje serce zatrzymuje się kiedy spoglądasz na mnie, jeden dotyk a ja kochanie zaczynam wierzyć.

Teraz to Andi pod wpływem emocji nie wytrzymał i wpił się w jego usta, po chwili oderwali się i ze względu na dosyć późną decyzję, postanowili iść spać.

Przed snem jeszcze  przez chwilę wpatrywali się w siebie nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.

Co jak co, ale to spojrzenie Kamil uwielbiał najbardziej, te oczy, wpatrujące się w niego z gamą emocji od miłości po zaufanie.

Po chwili zasnęli, nastała noc, a po nim poranek, potem kolejna noc i następny poranek, a oni nadal trwali przy sobie szczęśliwi i wypełnieni miłością.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro