So baby pull me closer ( Tanfang)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla callmemcvey ❤❤❤

Daniel przez tyle lat, szukał kogoś kto przynajmniej w małym stopniu, będzie podobny do niego. Kogoś równie uroczego, przystojnego i empatycznego, niestety na swojej drodze nie spotkał nikogo takiego.

Był sam i czuł się z tym źle, wielokrotnie myślał o nim, o tym co robi, czy znalazł sobie kogoś na jego miejsce, nie było dnia by nie zaprzątał sobie głowy słodkim Johannem, z którym rozstał się trzy lata temu.

Mimo upływu czasu Daniel nadal go kochał i to było najgorsze, zawsze gdy znalazł już sobie jakiegoś chłopaka, zrywał z nim, gdyż niestety nie potrafił go pokochać. Jego serce już przez wiele lat zajęte jest przez Forfanga.

Rozżalony swoimi głupimi uczuciami, udał się do baru, by zapomnieć o swoich problemach, nawet nie spodziewał się kogo tam spotka i jak bardzo to wszystko odmieni jego los.

****

Johann poprawił swoją koszulę, która przez tego idiotę Andersa wyglądała jak psu z gardła wyjęta. Czuł na niego wściekłość, przecież mógł wczoraj bardziej uważać, chociaż gdyby się nad tym bardziej zastanowić to Fannemal nie miał szans, by zrobić cokolwiek.
Wszystko wczoraj działo się tak szybko, kolacja, alkohol, a potem w magiczny sposób wylądowali w łóżku.

To nie  ich pierwszy i zapewne nie ostatni raz, ostatnio często im się to zdarzało.

W ten sposób odreagowali wszystkie emocje, jednak te wspólnie spędzone noce nie miały dla nich znaczenia, oboje byli po prostu marnie zakochani w osobach, z którymi nie mieli szans w jakikolwiek sposób się spotykać, to było przykre.

Sfrustrowany swoim życiem udał się do baru, by zapomnieć o tych niebieskich tęczówkach, śniących mu się po nocach, o blond włosach, które tak bardzo uwielbiał dotykać, o silnych ramionach, które tak często go przytulały, czuł się źle z tym, że przez tyle czasu nie potrafił o nim zapomnieć.

Podszedł do barmana, aby zamówić drinka i nagle poczuł czyjś dotyk na swoim ramieniu, dotyk stanowczy, a  w pewien sposób jednak delikatny, od razu wiedział kto się za nim znajdował.

Przerażony bardzo powoli odwrócił się do tyłu i zauważył osobę, która kiedyś tak bardzo zawładnęła jego życiem, właśnie w tym barze w całej okazałości stał przed nim Daniel Andre Tande.

****

Daniel usiadł przy jednym ze stolików położonych w kącie, miał stamtąd widok na wszystkich wchodzących do baru. Zaczął obczajać różnych mężczyzn, zastanawiając się, który z nich najbardziej nadawałby się jako przygoda na jedną noc.

Niestety, ale nie znalazł tam nikogo kto odpowiadałby jego oczekiwaniom, już miał zamiar wyjść, jednak w ostatniej chwili zatrzymał się i zauważył jego.

Wyglądał idealnie, tak samo jak trzy lata temu, w żaden sposób się nie zmienił.

Nie zauważył go. Daniel długo zastanawiał się czy do niego podejść, czy warto robić sobie nadzieję, po rozważeniu wszystkich za i przeciw stwierdził, że jednak warto.

Podszedł do niego powolnym krokiem i położył rękę na jego ramieniu.

Zauważył, że Johann bardzo powoli odwraca się w jego stronę i już po chwili mógł ujrzeć jego idealną twarz, w którą tak bardzo kochał się wpatrywać. Jego piękne oczy patrzyły na niego z nutką przerażenia i niedowierzania.

Daniel nie za bardzo wiedział jak ma rozpocząć tą rozmowę, w końcu ich rozstanie nie należało do tych przyjemnych, a oni wtedy powiedzieli sobie o kilka słów za dużo, jednak wypity alkohol krążący w jego żyłach robił swoje, Tande zaczął bajerować swojego byłego chłopaka.

Z każdym zdaniem zbliżał się do niego, co raz bardziej, w pewnym momencie doszło do tego, że jego dłoń spoczęła na kolanie młodszego i zaczęła je w bardzo delikatny sposób gładzić.

-Wiesz powiedz swoim przyjaciołom, że bardzo miło było ich poznać, ale lepiej nie mi się na oczy nie pokazują, mam nadzieję że już nigdy ich nie spotkam - wybełkotał Daniel, który naprawdę bardzo mocno nienawidził przyjaciół Johanna, którzy w ogromnym stopniu przyczynili się do ich rozstania.

Młodszy na jego słowa parsknął śmiechem i omal nie wylał piwa, które trzymał w ręku. Wiedział, że Daniel nigdy nie pałał sympatią do jego znajomych, ale nie spodziewał się, że było między nimi aż tak źle.

Nagle Daniel ni stąd ni zowąd zadał pytanie, które tak bardzo nurtowało go od samego początku ich spotkania.

-Masz kogoś? -spytał z ogromną nadzieją w głosie.

Johann wahał się nad odpowiedzią, w końcu z jednej strony miał Andersa do którego mógł zawsze przyjść, wyżalić się, a czasem nawet pieprzyć, ale z drugiej strony oni oboje traktowali się jak przyjaciele z korzyściami mniejszymi bądź większymi. Johann długo zastanawiał się nad tym, co ma odpowiedzieć Danielowi, który przez ten cały czas mocno świdrował go wzrokiem.

W końcu postanowił, że nie będzie kłamać, pokręcił przecząco głową i popatrzył na Daniela, na twarzy którego malowała się ulga pomieszana z nadzieją.

W Tande jakby diabeł wstąpił, już po chwili rzucił się na niego i połączył ich usta w pocałunku, w którym starał się przekazać wszystkie swoje emocje, tęsknotę, smutek, a przede wszystkim miłość.

Po kilku minutach zasapani oderwali się od siebie. Nie za bardzo wiedzieli, co mają powiedzieć, między nimi panowało dziwne napięcie.

Szybko zdecydowali się wyjść z klubu i udać się do domu jednego z nich. Weszli do Land Rovera Daniela i zaczęli się całować, mieli jechać do domu, ale nie mogli oderwać się od siebie, więc wylądowali na tylnych siedzeniach samochodu.

Tam wszystko działo się szybko, Johann przyciągał Daniela do siebie bliżej, Tande całował jego szyję zdobiąc ją malinkami, potem wszystko potoczyło się w wiadomy im sposób.

Po skończeniu tego wszystkiego zaczęli się powoli ubierać, nie za bardzo wiedzieli jak to wszystko ma się skończyć.

Johann bardzo delikatnie siedział na kolanach Daniela i wpatrywał się w jego oczy, w których wiedział to co na samym początku ich związku, wielką miłość.

Wtedy zrozumiał, że on nadal mimo wszystko, obojętnie od tego ile będzie miał facetów, żadnego z nich nie pokocha tak mocno jak tego blondyna, który kurczowo trzymał go w swoich ramionach, to on był przeznaczony dla niego od początku. I tak mu mówi jego serce, tak mu mówią sny, dla niego jest on, a on dla niego.

Daniel spogląda w te piękne tęczówki i wie, że zawsze niezależnie od sytuacji jego serce będzie należeć do tej uroczej osóbki, dlatego pod wpływem tego przenikliwego spojrzenia, mówi ciche:

-Kocham Cię.

A Johann odpowiada mu tym samym.

Po tych wszystkich wydarzeniach stają się silniejsi i nierozłączni. Żyją jak w bajce, w której Daniel jest księciem, a Johann księżniczką.

Tande chroni swojego Forfanga przed całym złem i natrętnymi mężczyznami, a księżniczka w dobrze znany jej sposób wynagradza mu to wszystko.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro