Will you come and save me? ~Stollinger

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obiecuję ci, że nigdy cię nie skrzywdzę, zawsze będę cię chronił i  traktował jak księżniczkę. Nasze życie będzie niekończącą się bajką. Andi kocham cię najbardziej na świecie i zawsze będę.
Wiem, że moje życie bez ciebie będzie niekompletne, chcę cię mieć zawsze przy sobie, Andreasie Wellingerze, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim mężem?

****

Te słowa tak mocno wyryte w jego głowie, teraz wydają mu się komedią, bujdą czymś co nigdy nie miało znaczenia.

Bierze do ręki żyletkę, czy warto?

Chwilę zajmuje mu rozważenie wszystkich za i przeciw, finalnie dochodzi do wniosku, że warto.

Przyciska, do swojej bladej skóry ostrze, już po chwili z jego nadgarstka płynie brunatna krew, która skapuje na podłogę, jednak jego to nie przejmuje i tak nikt tego nie zobaczy, on znowu poszedł do klubu, by się upić, pewnie znowu to zrobi.

Po policzkach Andiego spływają słone łzy. Kiedy to wszystko stało się takie popieprzone, kiedy tak naprawdę Kamil z kochającego chłopaka, zmienił się w potwora?

Przykłada ostrze po raz kolejny, drugie cięcie, za wszystkie krzyki, skierowane pod jego adresem.

(Retrospekcja)

-Jesteś taki beznadziejny! I tak nic nie osiągniesz, po co chodzisz na te treningi, jak i tak skakać nie umiesz, idź lepiej posprzątaj tą kuchnie i zrób ten cholerny obiad, bo jestem głodny!

Andi nie może uwierzyć, wpatruje się w swojego ukochanego. Taka sytuacja ma miejsce po raz pierwszy, gdy podchodzi do niego bliżej, wyczuwa alkohol.

-Kamil czy ty piłeś? - pyta Andi, kładąc dłoń na ramieniu Kamila.

Stoch natychmiastowo ją strzępuje.

-Nie twój zasrany interes - mówi zimno Stoch i szybko udaje się do salonu.

Tymczasem Andi idzie do kuchni zrobić ten pieprzony obiad.

Z jego oczu płyną łzy, słowa Kamila sprawiły mu wielki ból, gdyby wiedział że to dopiero początek.

(Koniec retrospekcji)

To wtedy wszystko się zaczęło. Kamil stracił formę i zaczął pić. Andi, jak głupi, miał nadzieję, że mu przejdzie że za nie długo przestanie, nic bardziej mylnego, potem było jeszcze gorzej, to był dopiero początek rozpaczy.

Trzecie cięcie za wyzwiska.

Retrospekcja

-Przestań żreć to czekoladę, bo się z progu nie wybijesz. Chociaż w sumie to i tak nic nie da, za dużo już tego zjadłeś to temu tak słabo skaczesz. Jesteś zerem, nawet patrzeć na ciebie nie mogę - syczy Kamil i wychodzi do kuchni, po kolejne tego dnia piwo.

Andi nie wierzy w jego słowa. W czym on mu zawinił?

****
-Przestań ryczeć zachowujesz się gorzej, niż baba! Jak ja z tobą wytrzymuje?

-Jesteś taki beznadziejny!

-Nadajesz się tylko do jednego.

-Weź zakryj czymś tą twarz, bo patrzeć na ciebie nie mogę.

-Grubas!

- Dziwka

(Koniec retrospekcji)

To była agresja słowna, która bardzo szybko przeszła do rękoczynów.

Jego obraz zostaje zamazany przez łzy.

Czwarte cięcie za uderzenia.

(Retrospekcja)

Pierwsze uderzenie padło dokładnie trzy miesiące temu, w dniu jego urodzin.

Była impreza wszyscy bawili się doskonale, alkohol lał się strumieniami, nikt nie kontolował tego, co robi.

Andi stał obok Stephana, rozmawiali, po chwili Leyhe przytulił do siebie blondyna.
Całe  zajście zobaczył Kamil, który poszedł do nich pijackim krokiem i wymierzył Andiemu siarczysty policzek.

Wtedy wszyscy zamarli, byli zdziwieni zachowaniem Kamila, taki spokojny człowiek, zrobił coś takiego? Zwalili to na alkohol, gdyby wiedzieli, że to początek końca, może zareagowaliby na to zupełnie inaczej.

Kamil regularnie go bił.

Za to, że zupa była za zimna, że podłoga brudna, specjalnie szukał powodów, by go uderzyć, czasem robił to tak po prostu.

Początkowo uderzał w policzek, jednak to było zauważalne, potem przeniósł się z uderzeniami, tam gdzie nikt na pierwszy rzut oka, tego nie widział.

To przez niego Andi chodził ciągle w grubych swetrach, nie przebierał  się w towarzystwie innych, a każdy siniak bądź rane tłumaczył upadkiem. Wszyscy mu wierzyli, był takim dobrym akorem.

(Koniec retrospekcji)

To jeszcze nie było najgorsze.

Piąte cięcie za zmuszanie.

(Retrospekcja)

Kamil jak zwykle poszedł do baru, zostawiając Andiego samego.

Wellinger nigdy przez ten czas nie potrafił zasnąć, zawsze czytał jakieś książki lub oglądał filmy, kiedyś jadł jeszcze czekoladę, ale teraz były to czasy zamierzchłe, po tym jak Kamil mu powiedział, że jest gruby, wziął się porządnie za siebie i w ciągu miesiąca schudł prawie dziesięć kilo.

Siedział na kanapie i uważnie przysłuchiwał się, czy Kamil idzie. On naprawdę chciał zasnąć, ale nie potrafił, mimo tego, co robił mu Kamil, za bardzo przyzwyczaił się do jego ramion.

Po drugiej w nocy usłyszał szuranie przed drzwiami, wiedział, że to jego ukochany Polak.

Tak, jest to bardzo dziwne, ale Adreas Wellinger, mimo tych wszystkich wyrządzonych szkód nadal go kochał.

Kamil wszedł do salonu, w którym stał Andi i obrzucił go bardzo dziwnym spojrzeniem, już po chwili całował Wellingera.

Blondyn był zdziwiony jego zachowaniem, jeszcze niedawno Kamil odrzucał go przy każdym pocałunku, a teraz sam inicjuje coś takiego, po prostu wspaniale!

Gdyby Andi wiedział, że ta radość jest zupełnie przedwczesna może spróbowałby się wyrwać.

Już po chwili Kamil zaczął rozpinać koszulę swojego ukochanego i w tym momecnie do Andiego dotarło to, że on tego nie chcę. Nie ma zamiaru stać się zabawką do zaspokajania potrzeb, niestety jego prośby nic nie dały, a jedynie rozjuszyły Kamila, który jak to stwierdził " Wziął, co swoje".

Można się domyśleć co się potem stało. Krzyk, płacz, uderzenia, łzy.

A następnego dnia strach i niedowierzanie, to wtedy Andi po raz pierwszy zaczął się bać Kamila i unikał go, jak ognia.

Za każdym razem, gdy na niego spojrzał, czuł jego palce pod swoją skórą, a jego ogarniał żywy ogień, który nie potrafił w żaden sposób zniknąć.

(Koniec retrospekcji)

Andi ze łzami w oczach wpatruje się w swoje ręce, które bardzo mocno krwawią, jednak jemu to nie przeszkadza, wykonuje kolejne cięcia.

-Za to, że ci ufałem.

-Za to, że ci wierzyłem.

-Za to, że nie potrafiłem odejść.

-Za to, że nie byłem dla ciebie satysfakcjonujący.

-A najważniejsze, za to że cię kocham.

To cięcie jest najgłębsze i powoduje, że Andi zaczyna tracić przytomność.

Wydaje mu się, że słyszy jakiś głos, czy to Kamil?

Czy przyszedł go uratować?

To pytanie krąży w głowie Wellingera, do momentu jak ostatecznie traci przytomność.

Perspektywa Kamila

Przyszedłem dzisiaj wyjątkowo wcześniej do domu, chciałem porozmawiać z Andim, powiedzieć mu, że lepiej dla niego, by się wyprowadził.

Miałem świadomość, że go ranię, jednak nie potrafiłem inaczej, alkohol w moich żyłach podpowiadał mi, że robię dobrze, wiem że to słaby doradca.

Wchodząc do domu nie usłyszałem dźwięku telewizora, co było dziwne, ponieważ Andi zawsze cokolwiek robił miał włączony telewizor, o co często się kłóciliśmy.

Perspektywa osoby trzeciej

Poszedł do sypialni, ale tam również go nie było, nagle zauważył, że światło w łazience jest włączone.

Widok, który tam zastał sprawił, że jego całe życie przestało mieć jakiekolwiek sens.

Jego słońce leżało na podłodze całe we krwi, Kamil doskonale zdawał sobie sprawę, że to jego wina.

Szybko zadzwonił po kartkę, służba medyczna zjawiła się w dosyć szybkim czasie.

Zabrali Andiego do szpitala, Kamilowi udało się ich wybłagać, by mógł jechać razem z nimi.

Całą drogę patrzył na niego i nie mógł powstrzymać łez, dlaczego on to wszystko tak bardzo spieprzył?

Ze zniecierpliwieniem czekał na lekarza, który zajął się Andim.

Po pół godzinie lekarz wyszedł z sali i poinformował go, że stan Andiego jest stabilny, a sam chłopak jest przytomny.

Ostrzegł go również przed tym, że Andi ma anemię, jest za chudy i ma bardzo wyniszczony organizm.

Te słowa jedynie dobiły Kamila, on doskonale wiedział, że to jego wina.

Po chwili wahania udał się do sali Andiego, chcąc na niego spojrzeć chociaż ten ostatni raz.

Widok, który tam zastał złamał jego serce.

Andi wyglądał tak krucho, blado i obojętnie, jednak gdy zobaczył Kamila w jego oczach pojawiło się coś na kształt strachu?

Kamil podszedł do niego bliżej, z każdym krokiem Andi przesuwał się na drugą stronę łóżka.

Kamil nie wiedział, co robić. W głowie rozważał kilka opcji i wiedział, że najrozsądniejszą z nich byłoby po prostu wyjść, zostawić go i nie zadawać mu już więcej bólu, ale wie również że należały mu się przeprosiny, więc został, by z nim porozmawiać.

Podszedł bliżej jego łóżka i klęknął przy nim, mimo że obok znajdowało się krzesło on nie miał zamiaru na nim siedzieć, jego postawa miała wskazywać że żałuje.

Spojrzał na Andiego, jednak chłopak w żadnym stopniu nie reaguje na jego poczynania, to samo obojętne i delikatnie przerażone spojrzenie.

Co on zrobił z tym chłopakiem? Z osoby, która była kiedyś najbardziej zakreconą, uśmiechnętą i pozytywną postacią, zrobił się wrak człowieka, a to wszystko wina alkoholu, niespełnionych marzeń i jego ambicji.

-Andreas, ja wiem, że głupie przepraszam, tutaj nic nie da, wiem że cię zraniłem doszczętnie. To wszystko moja wina, wiem to. Moja i alkoholu. Ja... Andi, nie wiem co ci powiedzieć, nie potrafię w logiczny sposób wyjaśnić mojego postępowania. Mimo to, że cię kocham, krzywdziłem cię cały czas, ale teraz już tak nie będzie. Zostawię cię na zawsze będziesz szczęśliwy, co ty na to? Andi czego pragniesz?

I wtedy padają słowa, których Kamil nigdy by się nie spodziewał.

-Zostań - mówi słabym głosem Andi.

Kamil wpatruje się w niego w szoku, czeka na jakieś wyjaśnienia.

-Andi, ale czy ty jesteś pewny swojej decyzji? - pyta bardzo niepewnie Kamil, który jest zdziwiony zachowaniem swojego narzeczonego?

Stoch nie ma pojęcia kim teraz jest tak naprawdę dla Andiego, mimo że na jego palcu nadal znajduje się pierścionek zaręczynowy, on sam nie potrafi cokolowiek stwierdzić.

-Tak Kamil jestem pewien. Mimo wszystko, co mi zrobiłeś ja nadal cię kocham i chyba nigdy nie przestanę, to nie oznacza że od razu ci wybaczę. Twoje słowa nadal krążą w mojej głowie, czuje twój dotyk pod skórą, a od tych wszystkich wspomnień aż mi w głowie huczy, ale ja nie potrafię żyć bez ciebie, ale Kamil jeśli chcesz zostać w moim życiu musisz mi coś obiecać.

Kamil wpatruje się w niego z oczekiwaniem, dla tej wspaniałej osóbki zrobi wszystko, jeśli chodzi o niego nie ma granic.

-Musisz iść na odwyk, zaczniesz się leczyć. Dobrze? - pyta Andi i po raz pierwszy tego dnia spogląda na niego wzrokiem innym niż tym obojętnym.

Kamil nie ma pojęcia, jak mógł patrzeć w te słodkie, niebieskie oczęta i w jakikolwiek sposób niszczyć tą anielską istotę.

-Zgadzam się, ale pod warunkiem, że ty Andi pójdziesz do psychologa, lekarz powiedział, że podejrzewa u ciebie anoreksję - mówi złamany Kamil, a po jego policzkach zaczynają spływać łzy, doskonale wie że to jego wina, że to przez niego jego słoneczko leży w szpitalu.

Wie, że musi teraz to wszystko naprawić.

*****

I obiecuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską i że cię nie opuszcze aż do śmierci.

W tym wypadku Kamil dotrzymał słowa, a ich życie stało się jedną wielką bajką.

Adoptowali dziecko, kupili nowy dom, zamieszkali w nowym miejscu, wszystko rozpoczęli od nowa, co wyszło im na dobre.

Teraz trwają przy sobie, już 30 lat i w żaden sposób nie zamierzają przestać.

Kamil każdego dnia dziękuję Andiemu za wybaczenie i całuje jego nadgarstki, a blondyn każdego dnia cieszy się, że w końcu ma swoją bajkę i swojego księcia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro