All apologies ~ team Germany

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"What else should I say?
Everyone is gay"

- Trenerze - jęknął Stephan, który miał już serdecznie dosyć wyczerpującego treningu.

- Czego chcesz Leyhe? - warknął Hongacher.

- No, bo to już trwa trzy godziny - westchnął zmęczony.

- Potrwa jeszcze i dwie, jeśli będziesz tak narzekał - ostrzegł Stefan, co spowodowało ogólną ciszę i przerażenie w oczach wszystkich członków drużyny.

- Daj spokój Stephan, jakoś wytrzymasz bez Andreasa te kilka godzin - stwierdził Markus, który bezceremonialnie pociągnął Stephana za nadgarstek. W głowie Hongachera zapaliła się czerwona lampka.

- Wellinger tu jest? W Polsce? - zapytał zaskoczony. Był przekonany, że jego podopieczny kuruje się w Niemczech.

- Tak - westchnął Freitag, którego spojrzenie uciekało w każdą stronę.

- Ah, tak - warknął zdenerwowany Stefan - co ja wam mówiłem?

- Zero seksu i czułości, przed zawodami - wymamrotał Geiger.

- No właśnie! A wy co robicie? Samowolkę! Nie zgadzam się na to! - krzyczał zdenerwowany trener, wymachując przy tym intensywanie rękoma. Mężczyźni spojrzeli na swoje buty. Zaczęli mieć serdecznie dosyć Horngachera, człowiek ten za bardzo mieszał się w ich sprawy prywatne, tak jakby miałe one jakiekolwiek znaczenie.

- Przepraszamy - wyszeptali, jak dzieci chodzące do podstawówki.

- Eh, co ja z wami mam? - Stefan zapytał sam siebie. Mówili mu, że będzie ciężko, ale nie spodziewał się, że aż tak. Przecież w tej drużynie panowały jedynie tańce i swawole.

- Gdzie jest ten Wellinger? Chciałbym z nim porozmawiać - oznajmił bezprecedensownie trener. Stephan spojrzał na niego przerażony i zacisnął usta w wąską kreskę.

- No Leyhe, zdradź gdzie ten twój kochaś, bo jak nie to.... - zamyślił się - to przebiegniesz dodatkowe pięć kilometrów - oznajmił złośliwie, mając nadzieję, że to złamie bruneta, ale on ani drgnął.

- No cóż, w takim razie wszyscy poniesiecie wspólną karę - stwierdził, licząc, że któryś z nich się wyłamie i nie mylił się.

- Pokój 116 - krzyknął zdenerwowany Constantin. Wszyscy zmierzyli go chłodnym wzrokiem.

- Dobry chłopiec - pochwalił go Stefan i oddalił się w kierunku hotelu, zostawiając swoich podopiecznych pełnych złości i żalu.

- Dlaczego to zrobiłeś? - warknął Eisenbichler, chwytając Schmida za koszulkę.

- Nie zamierzam płacić za głupotę tego lalusia - oznajmił szczerze, co spowodowało niekontrolowany ruch ze strony Stephana, już po chwili z nosa Constantina leciała krew.

- Przestańcie - warknął Geiger, który skrycie podkochiwał się w młodszym koledze.

- A ty co? Obrońca uciśnionych? - zapytał rozwścieczony Eisenbichler, który miał już po prostu dosyć. Przez tego całego Horngachera pokłócił się z Richardem, co spowodowało, że przez ostatnie dwa tygodnie nie uprawiali seksu, a to nie wpływało na niego dobrze. Czuł przepełniającą go frustrację.

- Nie, ale uważam, że lepiej, jakbyś go zostawił, inaczej będziemy mieli kłopoty z nim - westchnął Karl. Bał się nawet wymówić imienia, czy też nie daj Boże nazwiska, tego terrorysty, nazywanego inaczej ich trenerem. Geiger naprawdę zastanawiał się jak Polacy wytrzymali z tym szaleńcem.

- Ty wiesz, że to nie jest Voldemort? Możesz spokojnie wymawiać jego imię i nazwisko! Stefan Horngacher! Powtarzaj za mną - zachęcał Markus, nie mając pojęcia, że za jego plecami stał zdziwiony Niemiec.

- Dla ciebie trener - warknął do ucha Eisenbichlera.

- Tak jest - wymamrotał brunet, mierząc mężczyznę chłodnym wzrokiem. Stephan uważnie przyglądał się człowiekowi, który posłał mu szyderczy uśmiech.

- Nie martw się Leyhe, twój kochaś już się pakuje, za kilka godzin będzie w Niemczech, tam gdzie powinno być jego miejsce - oznajmił Horngacher, mając już zupełnie dosyć Lellingera. Ledwo poznał tą dwójkę, a już wiedział, że będą z nimi problemy. Mężczyźni byli bardzo otwarci, z niczym się nie kryli, a czasem wydawało się, że nie można ich od siebie odkleić.

Stephan spojrzał na niego wściekły, później przeniósł wzrok na Constantina, który z poczuciem winy zerkał na twarz Markusa, ten natomiast sprawiał wrażenie tykającej bomby, takiej co za niedługo ma wybuchnąć. Tylko Freitag zachowywał względny spokój, przynajmniej na pierwszy rzut oka.

W oczach Stephana pojawiły się łzy. Tęsknił za Schusterem.

- Nie możesz tego zrobić - stwierdził opanowany Richard.

- Ależ oczywiście, że mogę. Ja mogę zrobić wszystko - oznajmił z szatańskim uśmiechem, ale Stephan poczuł nagły przypływ odwagi.

- Idę do niego. Nie zamierzam słuchać tego, co mówisz. Nie jestem twoją marionetką, to nie ty pociągasz za sznurki - stwierdził rozłoszczony Stephan kierując się w kierunku hotelu.

- Jeśli to zrobisz wylatujesz z dzisiejszej drużynówki! - krzyknął za nim Hongacher, ale Stephan miał to w dupie.

- Richard, skaczesz za niego - rozkazał Stefan, ale wąsacz jedynie pokręcił głową. On też miał już dosyć.

- Nie, nie zamierzam - oznajmił z powagą i wziął za rękę Markusa, który spojrzał na niego z miłością.

- To koniec. Nie będziesz nami pomiatał - oznajmili i odsunęli się od niego.

****

- Kochanie zostaw te walizki - stwierdził Stephana biorąc od Andiego jedną ze swoich koszulek.
- Kazał mi się pakować, więc to robię - oznajmił Wellinger, ocierając ze swoich policzków resztki łez.
- Słońce, chodź do mnie - stwierdził rozbawiony Leyhe, wyciągając do swojego ukochanego umięśniona ramiona, młodszy niepewnie przytulił się do starszego.
- Ja przyjechałem do ciebie, bo cię kocham, a on kazał mi wypier.. -stwierdził zarumieniony Andreas.
- A to chuj - warknął Stephan - ale przestańmy o tym mówić, pozwól mi się sobą nacieszyć - stwierdził brunet, przytulając się do szyi blondyna.
- A jeśli on tu wejdzie? - zapytał przerażony Wellinger.
- To zobaczy, jak powinno się uprawiać seks, nic więcej - stwierdził Stephan, posyłając Andiemu znaczący uśmieszek, pod wpływem, którego policzki blondyna przybrały kolor dojrzałej maliny.
- Myślisz, że on jest niewyżyty i dlatego jest dla nas taki? - zapytał rozbawiony Wellinger.
- W sumie, może ma tak samo, jak Markus? Bez pieprzenia nie jest sobą - stwierdził poważnie Stephan.
- A ty Stephi? Co z tobą? - zapytał Andi błądząc swoimi długimi palcami po torsie Leyhe.
- A ja pragnę tylko ciebie - powiedział i rzucił blondyna na łóżko, co spowodowało chichot młodszego.
- Zaraz panu nie będzie tak do śmiechu - oznajmił Stephan, starając się rozpiąć dłońmi guzik spodni Wellingera.

****

- Cholera jasna, Richard! Tu jest szafka - warknął zdenerwowany Markus, który czuł, że po tej nocy będzie miał ciało pełne siniaków.
- Myślałem, że lubisz jak jestem brutalny - stwierdził Freitag, który lubieżnie oblizał swoje usta, mierząc przy tym Eisenbichlera pożądliwym wzrokiem.
- Nie wiem, co przez to rozumiesz, ale po prostu już mnie pieprz - rozkazał i jednym gestem zrzucił z młodszego, jego koszulę.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - stwierdził wąsacz, który przycisnął starszego do ściany. Niemalże natychmiast przeniósł swoje pocałunki na szyję Markusa, z ust starszego wydostywały się głośne jęki.

****

- Constantin, zaczekaj! - krzyknął Karl.

- Daj mi spokój! Nie chciałem wydać Wellingera! - tłumaczył niespokojnie najmłodszy członek drużyny.

- Co? - zapytał skonsternowany.

- No - zaczął Schmid, ale Geiger jedynie pokręcił głową, wziął głęboki wdech i przyciągnął do siebie Constantina, młodszy spojrzał na niego zdziwiony.

- Co ty robisz? - wyjąkał, skrywając się mocniej w ciele Karla.

- Kocham cię kotku - stwierdził czule Geiger, co wywołało ogólne szczęście Constantina.

- Ja ciebie też - oznajmił i pogładził go po jego policzku.

****

Wydawało się, że wszyscy są szczęśliwi, wszyscy z wyjątkiem Stefana, który stał po środku hotelu nie wiedząc co ma zrobić. Jak on ma ich rozdzielić? Słyszał jęki Andreasa, westchnięcia Markusa oraz czułe wyznania ze stron Karla.

Musiał coś zrobić. Pozostała mu tylko jedna opcja. Wybrał numer do tego, który miał mu pomóc. Werner Schuster miał być jego ostatnią nadzieją.

Szczerze to nigdy nie przepadałam za Horngacherem. W moim sercu na zawsze pozostanie Werner Schuster ❤ 🌹❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro