Bad liar ~ Tanfang

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

So look me in the eyes, tell me what you see, perfect paradise tearing at the seams.

Uśmiechnął się wprost do kamery, zgrywał pozory, chyba tak to teraz miało wyglądać. Podszedł do swojego chłopaka i chwycił go w pasie, czuł na sobie spojrzenie innych, kolejna farsa do odegrania.

Andreas wpił się w jego usta, a on? Oddał pocałunek, co innego miał zrobić. Sprawiali wrażenie szczęśliwych, wielu im zazdrościło. Wydawałoby się, że mają wszystko. Sława, pieniądze, a przede wszystkim miłość, głupie pozory.

Po konkursie udali się do hotelu, byli zmęczeni. To nie był czas na uczucia, to nie był czas na miłość. Johann zaczął się pakować, robił to mechanicznie. Stjernen spojrzał na niego z przygryzioną wargą, to była jego wina i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

- Przepraszam, nie wiem dlaczego to zrobiłem - powiedział ze wstydem. Johann uniósł głowę i spojrzał na niego zdumiony.

- Spoko, w końcu nikt nie obiecywał mi raju - rzekł nader obojętnie. Starszy poczuł rumieńce na swoich policzkach.

- Obiecywałem ci to - mówił patrząc na podłogę. Johann spojrzał na niego zdziwiony.

- Pamiętasz? - Był zszokowany.

- Johann... Wiem, że między nami się nie układa, ten pocałunek nie powinnien mieć miejsca, ale...ja nadal cię kocham - spojrzał na niego z czułością.

Forfang poczuł zmieszanie.

- Andreas.... mówiłeś to kilka miesięcy temu, nic nie zmieniło się od tego czasu. - Żal w jego głosie był wyraźnie wyczuwalny.

- Zmienię się - obiecał, a słowa te z jego ust wybrzmiały jakoś inaczej, była w nich nadzieja - Wierzysz mi?

Johann z zawahaniem pokiwał głową.

- Mogę cię dotknąć? - spytał Andreas.
Forfang nic nie powiedział, tylko zbliżył się do niego. Stjernen zrozumiał jego gest, przyciągnął go do siebie i mocno przytulił. Nie potrzebował niczego więcej, taka bliskość była wystarczająca.

- To był zły rok, bardzo zły rok - szeptał do jego ucha ze skruchą - A to wszystko moja wina. Odsunąłem się od ciebie, zdradziłem, a później postawiłem przed faktem dokonanym, nie pozwalając dokonać wyboru. To było okropne, ale obiecuję, że się zmienię. Musisz mi tylko zaufać. - Pocałował go. Był przekonany, że Johann mu uwierzył, mylił się. Młodszy był wyczulony na jego puste słowa i krokodyle łzy*. Dusił się.

Nawet nie był zdziwiony, gdy następnego dnia spotkał Wellingera patrzącego na niego ze skruchą, w jego oczach błyszczały łzy. Doskonale wiedział, co jego chłopak zrobił, kolejna zdrada, to już nawet nie bolało. Wszedł do hotelowej stołówki. Czuł na sobie spojrzenie wielu skoczków, słyszał ich słowa, nawet się z tym nie ukrywali. Zerknął w kierunku stolika niemieckiego. Stephan Leyhe świdrował wzrokiem kogoś kto znajdował się kilka miejsc dalej, gdyby spojrzenie zabijało Stjernen już dawno byłby martwy. Co się dziwić? W końcu wydawało się, że Wellinger od zawsze był jego.

A Johann? Johann oprócz wstydu nie czuł niczego więcej, grzebał widelcem w swoim talerzu modląc się o powrót do miasta rodzinnego, tam zaszyłby się w domu, spotkał z Celiną, pobiegał z Wilmą, robiłby wszystko, co sprawiało mu radość, a przede wszystkim przebywałby z dala od tego dupka.
Rozmarzył się, nagle poczuł, jak ktoś szturcha go w ramię. To był Daniel, niespełniona miłość Forfanga, która wepchnęła go w ramiona Stjernena.

- Jak się czujesz? - spytał z troską. Johann spojrzał na niego krzywo.

- Daniel... nie rozmawialiśmy od kilku, długich miesięcy, a dokładnie od momentu, gdy powiedziałem ci, że cię kocham, więc może lepiej nie pytaj, jak się czuję, bo to nie ma sensu - Johann zdziwił się, jak ostry był jego głos, ale chyba tego potrzebował. Wyżycia się na kimś, a niestety wybór padł na blondyna.

- Rozmawialiśmy o tym, nie potrafiłem odwzajemnić tego, co czujesz - Daniel spojrzał na niego współczująco.

- I właśnie dlatego wepchnąłeś mnie w ramiona Stjernena? Wiedziałeś jaki jest, nasz związek nie miał przyszłości...

- Zrobiłem to, bo czuł do ciebie, to co ja chciałem czuć - przerwał mu Daniel - Patrzył na ciebie rozmarzonym wzrokiem, mówił o tobie tak, jak ja chciałem, a później, gdy zobaczyłem was razem poczułem, że.... - zawahał się - To nie jest rozmowa na teraz, możemy spotkać się wieczorem przed hotelem, w tym parku?

Zaintrygowany Johann pokiwał głową, zastanawiało go, co takiego ma do powiedzenia Tande, który usiadł obok niego i w spokoju wziął się za jedzenie owsianki.
Nagle Stjernen zmienił swoją pozycję i stanął nad nim, Forfang zadarł głowę i spojrzał na niego z pogardą.

- Czego chcesz? - spytał o dziwo Daniel, który mordował Stjernena wzrokiem.

- Nie twój interes Tande. Wiem już o wszystkim - Andreas spojrzał z nienawiścią na blondyna. Johann już nic z tego nie rozumiał.

- I jak się z tym czujesz? - Daniel starał się wyprowadzić, go z równowagi.

- Przyłożę ci zaraz - ostrzegł Stjernen.

- Kompletnie nic nie rozumiem, ale może to i lepiej, dajmy temu spokój, a ty Daniel chodź ze mną, wystarczy mi przebywania z tym kłamcą - powiedział Johann i pociągnął Daniela za rękę. Andreas spojrzał na nich z nieukrywaną zazdrością.

Kilka minut później rozpoczął się trening, na którym Forfang poraz pierwszy od wielu miesięcy ćwiczył w parze z Danielem.

To było inne, bardziej intensywne, jego dotyk był kojący i łagodził połamane serce.

Po wielu ćwiczeniach zmęczeni udali się do hotelu, niestety pokój mieli osobno, więc postanowili wziąć szybki prysznic i spotkać się w hotelowym holu.

Johann zapomniał o jednej ważnej rzeczy. Pokój dzielił ze swoim już byłym chłopakiem, który niestety w chwili, gdy Forfang pojawił się w pomieszczeniu, leżał na jeszcze złączonych łóżkach.

Johann patrząc na niego czuł złość, chciał mu przyłożyć, ledwo się powstrzymywał. Natomiast Stjernen nie miał żadnych skrupułów. Wstał z łóżka i podszedł bardzo blisko biednego Forfanga, na policzku, którego położył dłoń.

- Co? Tak szybko przerzuciłeś się na Daniela? Nie pamiętasz, jak złamał ci serce? Jak płakałeś? Jest w tym sens? - Starał się zasiać w Johannie ziarenko niepewności.

- Nie twój interes Stjernen - wysyczał Forfang, który starał się wejść do łazienki, jednak nie mógł. Drogę zagrodził mu Andreas.

- Skarbie, co tak ostro? Nie pamiętasz, jak było nam dobrze? - włożył ręcę pod jego koszulkę, młodszy starał się go odepchnąć, ale brunet był za silny.

- Jakoś sobie tego nie przypominam, a teraz puść mnie. - Johann zaczął się go bać.

- Nie zamierzam kotku - powiedział i pchnął Johanna na łóżko. Forfang poczuł przerażenie. Andreas przyszpilił go mocno. Nie miał szans na ucieczkę. Stjernen już ściągał z niego spodnie, młodszy przygotował się na najgorsze, jednak niemalże w ostatnim momencie w pokoju pojawił się Daniel, który widząc rozgrywającą się przed nim scenę, odciągnął Stjernena i zawołał trenera, który zadzwonił na policję.

Natomiast Johann leżał na łóżku przykryty kołdrą, w momencie gdy Tande ponownie tego dnia pojawił się w ich pokoju, ten rzucił się na niego i mocno przytulił. Daniel spojrzał na niego z czułością.

- Miałem to zrobić później, ale chyba teraz jest ten moment. Wtedy, gdy powiedziałem, że cię nie kocham... Kłamałem.

- Dlaczego to zrobiłeś?

- Nie wiem. Chyba spanikowałem, to wydawało się tak bardzo nieprawdopodobne. Byłem niepewny swoich uczuć, wszystkiego i nagle ty, pewny tego, co czujesz, wyznałeś mi miłość, nadzwyczajniej na świecie ogarnął mnie strach... - jąkał się.

- Czyli mnie kochasz? - był zdziwiony.

Daniel pokiwał głową.

- Przepraszam cię, nie powinnienem, może ja już pójdę? - Daniel czuł się niepewnie.

Forfang spojrzał na niego rozbawiony i objął jego szyję.

- Nigdzie nie pójdziesz. Musisz mi wynagrodzić te kłamstwa. - Stanął na palcach i musnął jego usta swoimi, a Daniel idealnie zrozumiał aluzję i tak trwali, szczęśliwy chłopak i słaby kłamca.

*krokodyle łzy - udawany / pozorny żal

Shot autorstwa: ......

Zgadnijcie 😏 ( osoba, która pierwsza udzieli poprawnej odpowiedzi, otrzyma nagrodę w postaci własnego zamówienia, które spełnię ( pozwalam Wam na całkowitą dowolność, wszystko! to już się nie powtórzy!)

Karolina, czy Gosia? Kto to napisał?

Wiem, że ten shot trochę bez ładu i składu, ale obiecuję się poprawić 😊

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro