Wind of change ( Kraftboeck)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziałem na naszej ulubionej ławce i oglądałem ludzi. Każdy gdzieś się śpieszył, nikt nie oglądał tego wspaniałego parku. Uwielbiałeś to miejsce. Uwielbiałeś tą ławkę. Uwielbiałeś czas spędzony ze mną w tym miejscu. Kochałeś mnie.

Teraz kiedy wyjechałeś, znalazłeś dziewczynę, zaręczyliście się i twoje marzenia się spełniają czuje, że nie dałem ci wszystkiego czego chciałeś.

Ruszyłem biegiem w stronę auta. Na GPS-ie wystukałem twój adres, który dostałem od Gregora. Jechałem nie patrząc na prędkość, po drodze kupiłem twoje ulubione czekoladki i kwiaty.

Nie lubię być nieproszonym gościem, ale za bardzo cię kocham i potrzebuję. Muszę być blisko ciebie.

W mojej głowie wciąż jest nadzieja na to, że jak mnie zobaczysz to zrozumiesz, że się szybko nie poddam. Przypomnisz sobie nasze wszystkie pocałunki, wspólne marzenia, piękne wspomnienia.

Zapukałem do drzwi z niepewnością. Otworzyłeś mi je i spojrzałem w te twoje niebieskie oczy. Mój własny ocean.

- Cześć Michi. To dla ciebie. - Podałem wcześniej kupione prezenty. Nie wziąłeś ich, ale patrzyłeś mi w oczy.

- Co ty tu robisz? Skąd wiesz gdzie mieszkam? - twój ton głosu był chłodny, nieprzyjemny, a dla mnie bolesny.

- Mogę wejść? - spytałem niepewnie.

- Nie możesz. - zagrzmiałeś.

- Michi, czy to wszystko dla Ciebie nic nie znaczy? Te wspomnienia? - Z niezrozumieniem patrzyłem na ciebie, lecz twoje oczy nadal były zimne. Mój ocean zamarzł.

- To co między nami było, to nic takiego. Potrzebowałem czegoś nowego, dziwnego. Stefan nie kocham cię, nic dla mnie nie znaczysz ani ty, ani "nasza" przeszłość.

Tu moje życie się zawaliło. Dlaczego mi to mówisz?

- Przecież mówiłeś, że mnie kochasz. Nie rozumiem. - mój głos się załamał, po policzkach płynęły łzy. A ty? Nadal stałeś i bez emocji patrzyłeś.

- Bo inaczej byś nie chciał. Idź stąd już. - Niczym niewzruszony zamknąłeś drzwi przed moim nosem.

Nie wytrzymałem, rzuciłem prezentami sam nie wiem gdzie i uciekłem do samochodu. Nie czekając, aż obraz przestanie mi się rozmazywać przez łzy, ruszyłem do domu.

Kto wie, może to wszystko inaczej by się skończyło, gdybym wiedział, że wyszedłeś po podarunki ode mnie. Że płakałeś, bo mnie kochałeś. Że mnie w taki sposób chroniłeś, bo ktoś nas nakrył i grożono ci. Może ja bym teraz nie leżał w drewnianej trumnie z oczami zamkniętymi już na zawsze. Ty pewnie stoisz i cierpisz w środku, a twoja narzeczona nie może się doczekać powrotu do domu. Kto wie?

Wszystko mogło skończyć się inaczej, lecz wybraliśmy taką drogę.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Shot autorstwa zakazaneMango (Karolina)

Mam nadzieję, że się podoba. Mi osobiście nie. :/

Proszę jej nie słuchać, jest świetny! ( Gosia)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro