Harley Quinn

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj idziemy z Werxx do kina na Suicide Squad więc macie one shota o Harley. Mam nadzieję, że się spodoba :) Akcja dzieje się po uwolnieniu Jokera :)

Razem z Puddin'em pędziliśmy przez miasto w fioletowym lamborghini. Teraz już nic nam nie przeszkodzi. Wreszcie będziemy mogli być razem.
Zatrzymaliśmy się w jakimś starym, trochę zniszczonym magazynie przy porcie.
- Yh, trochę się posprząta i będzie dobrze. - powiedziałam słodkim głosikiem.
- Lepiej nie.
Wszędzie szczury i pajęczyny...
Jak ja tu wytrzymam?! Dam radę! Przecież jestem razem z Puddin'em i to się liczy, a nie jakieś małe, wstrętne, włochate, brzydkie, brudne szczury. Spokojnie Harley. To są zwierzątka, obrzydliwe, ale zwierzątka...
Pan J wszedł po jakichś schodach zostawiając mnie samą.
Usiadłam na podłodze i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pare centymetrów od mojej nogi leżała kreda. Wzięłam ją do ręki i zaraz na podłodze znalazł się napis H + J w serduszku. No dobra może to nie napis, ale kto tam by zwracał uwagę?
Spojrzałam rozmarzonym wzrokiem na rysunek i zaczęłam wodzić palcem po serduszku.
- Teraz już nic nam nie przeszkodzi i już zawsze będziemy razem.
W tej chwili usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach. Był to oczywiście Joker.
- Zbieraj się! Muszę coś załatwić!
Przeszedł po moim rysunku. Niestety nie udało mi się zabrać ręki i nabawiłam się czerwonego śladu, który, gdy tylko wstałam zaczęłam trzeć.
- Ale Panie J myślałam, że teraz będziemy mogli chociaż chwilkę spędzić razem. - powiedziałam z nadzieją.
- Posłuchaj kochanie, - pstryknął mnie w nos - muszę coś załatwić, a później jeśli będziesz grzeczna to może.
- Jej! - klasnęłam w ręce - Będę grzeczna obiecuję. - zaśmiał się w ten swój szaleńczy sposób.
- Chodź za mną. Tylko szybko. - warknął i pociągnął mnie za nadgarstek.
Szliśmy po schodach i weszliśmy do pokoju. Nic by mnie nie zdziwiło, bo cały pokój był jak reszta magazynu - obskurny - ale na środku siedział facet. Przywiązany do krzesła. Miał zawiązane usty szmatką, która była cała od krwi w sumie tak jak cały ten człowiek.
- Widzisz Harley ten pan był bardzo bardzo niemiły dla mnie i aż mi serce się rozpada gdy go widzę. - powiedział z udawanym smutkiem - Zrób coś z tym! - dokończył już twardo, bez emocji i rzucił w moją stronę pistolet.
Facet zaczął się szamotać.
- Ale Panie J... Ja... Ja... Nie umiem.
- Och, Harley, Harley - pokręcił głową - wiedziałem, że tak się stanie, ale widzisz... Niestety albo go zabijesz, albo oboje zginiecie. - wycelował pistolet w moją stronę.
Schyliłam się i drżącymi rękami podniosłam broń.
Dasz radę Harley! Dasz radę!
Wycelowałam, zamknęłam oczy i pociągnęłam za spust. Joker zaczął się śmiać więc otworzyłam oczy i zobaczyłam, że zamiast pocisku z pistoletu wystrzelił jakiś patyk a z niego zwisała flaga z kolorowym napisem 'BANG'. Też się uśmiechnęłam, ale zaraz po tym Puddin' podał mi jeszcze jedną broń.
Znowu zamknęłam oczy i wycelowałam, ale tym razem pistolet wystrzelił, a J się znowu zaśmiał.
- Dobra, po sprawie. - zacierał ręce - Jedziemy dalej.
Joker szybko zbiegł po schodach spoglądając na zegarek.
- Dwunasta jeszcze zdążę. - nie odpowiedziałam, bo wiedziałam, że powiedział to bardziej do siebie.
Pan J oczywiście przeszedł po rysunku, ale ja go starannie ominęłam.
Wsiedliśmy do auta.
Przez całą drogę zastanawiałam się jak to możliwe, że tak spokojnie jeździmy po Gotham. Joker dużo mi opowiadał o Batsy'm i z tych historii wynikało, że teraz napewno ugania się za Puddin'em.
Dojechaliśmy... Gdzieś.
Dopiero teraz zobaczyłam wystawki z ciuchami, a nawet pare ze sklepów poznałam.
- Posłuchaj kochanie, masz niecałe pół minuty, aby wybrać sobie co chcesz. Później na zabawę wpadną niechciani goście. Okej?
Pokiwałam głową.
Joker wybił szybę i wpadliśmy do sklepu.
Przed wyjściem na zakupy miałam czerwono-czarny kombinezon z długimi rękawami i nogawkami, które były lekko rozkloszowane. W sumie znalazłam go na dnie szafy i nie mam pojęcia jak się tam znalazł.
Jak to Pan J ujął miałam znaleźć coś ładnego i coś na codzień.
W dwadzieścia sekund znalazłam długą czerwoną sukienkę, z głębokim dekoltem i rozcięciem z boku do połowy uda. Zdążyłam również zabrać czerwono-niebieski gorset, również w tych kolorach spodenki z naszywkami na kieszeniach z tyłu w kształcie diamentów, na niebieskiej połówce był czerwony, a na czerwonej niebieski, a do tego jeszcze zakolanówki każde innego koloru.
I właśnie to zdążyłam znaleźć.
Kiedy weszłam do samochodu Joker nie zwlekając zaczął jechać i bardzo dobrze, bo za chwile mogłam ujrzeć samochód Batka, a po kolejnych dwudziestu sekundach rozbłysły światła policyjnych świateł. Dziwił mnie fakt, że nawet nie próbowali nas gonić. Mniejsza...
Podjechaliśmy pod jakąś kamienicę, trochę zniszczoną.
- Przebierz się i przyjdź do mnie. - powiedział Joker, gdy wysiadaliśmy z auta, a ja pokiwałam głową.
Gdy tylko zmieniłam strój zaczęłam się rozglądać. Postanowiłam poczekać przy barze. Usiadłam na jednym z wysokich krzeseł. Przeleciałam wzrokiem jeszcze raz po
lokalu. Naprzeciwko mnie były kanapy, znajdowało się tu dużo ludzi elegancko ubranych, niektórzy krzyczeli inni siedzieli opanowani, jakby na kogoś czekali. Na barze chwilami zdawało mi się, że widzę czerwone plamy, które raczej nie były farbą.
Nagle koło mnie zjawiła się jakaś kobieta. Miała  rude, długie włosy z wplecionymi kwiatkami i zieloną, długą sukienkę. Nie zwracałam na nią uwagi dopóki nie odezwała się do mnie.
- Cześć. Co tu robisz?
- Co proszę? - byłam zdziwiona, że ktoś się mną zainteresował.
- Pytałam się co tu robisz, skarbie? Bo widzisz większość z tych przyszło tutaj albo aby kogoś zabić, albo żeby nie zostać zabitym. Tak więc co tu robisz?
- Czekam na Pana J'a.
- Czekaj! Nie mów mi, że to ty jesteś kolejną zabaweczką Jokera. - pokiwałam nieśmiało głową - Posłuchaj dam ci radę: zakończ tą znajomość on tylko zrobi ci krzywdę albo wykorzysta. - nie zamierzałam opuszczać mojego Puddina'a. Mimo, iż ta dziewczyna bezkarnie źle mówiła o nim to jednak ją polubiłam. - A tak poza tym jestem Pamela.
- Harley Quinn. - oficjalnie już nie ma Harleen Quinzel.
- Wybacz Harley, ale przyszedł ktoś z kim ja muszę porozmawiać.
- Cześć. - pokiwałam ręką.
Zaczęłam lekko machać nogami, ale po chwili, gdy zorientowałam się, że to nic nie pomaga przestałam i zeskoczyłam z krzesła.
Nagle zaplątałam się nogami z kimś i prawdopodobnie bym upadła, ale ktoś mnie złapał. Nie no! Jak to Puddin zobaczy to go zabije... I mnie też. Oczywiście mogło być gorzej i jest. Mężczyzna zaczął się do mnie przesuwać. On chce mnie pocałować?! Nie no co jeszcze?!
- Puść mnie!
Puścił mnie tylko, że dosłownie upadłam na podłogę, a jego sztywne ciało koło mnie. Zobaczyłam na drzwi- oczywiście stał tam J z wyciągniętym pistoletem. Wstałam i podbiegłam do Puddin' a. Niestety on tylko coś warknął i mocno chwycił mnie za nadgarstek wykręcając mi rękę. Spojrzałam jeszcze na lokal. Nikt nie zwracał na nas uwagi, nikt oprócz Pameli, patrzyła na mnie, ale inaczej... Smutno. Wtedy łzy, które hamowałam zaczęły lecieć.
Wsiedliśmy do auta, a J walnął rozwścieczony w kierownicę.
- Przepraszam. - mruknęłam przysuwając się w stronę drzwi.
- Zamknij się.
Jechaliśmy bardzo szybko.
Kiedy dojechaliśmy Joker znowu ścisnął mi nadgarstek i prowadził. Weszliśmy po schodach, ale nie tych co wcześniej, tylko po drugiej stronie magazynu. Otworzył drzwi, a tam podłoga* kończyła się tworząc, jakby trampolinę do skoków do wody... Tylko nie było wody... I nie było to ruchome. Wyszłam, aby zobaczy co jest na dole. Były tam otóż kadzie... Może z sześć i we wszystkich znajdował się ten sam płyn.
- Co to jest?
Puddin' zaczął się śmiać.
- Zobaczysz.
I popchnął mnie tam. Czułam jak lecę, a gdy wpadłam do jednej z kadź całe moje ciało przeszedł dreszcz. Nie miałam czym oddychać. Próbowałam wdychać tą substancje co nie skończyło się dobrze. Zaczęło mnie palić od środka. Wszystko mnie bolało. Nagle usłyszałam śmiech J' a i dopiero po chwili zrozumiałam, że dołączyłam do niego. Cały magazyn wypełniał nasz śmiech.
- Teraz jesteś taka jak ja. Idealna.- powiedział odgarniając pasmo włosów z mojej twarzy.
Wtedy wszystko się zmieniło nie tylko moje blond włosy były teraz białe jak skóra, ale ja. Teraz poczułam się prawdziwą Harley Quinn. Po chwili Joker zaczął się śmiać, a paru sekundach dołączyłam do niego.



* wiecie taki most?! Jak są u góry w wielkich pomieszczenia?! Takie rusztowania?! Nieważne...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro