194 Länder ~ Kraftboeck

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Es gibt 194 Länder, ich will jedes davon seh'n, Sechseinhalb Tausend Sprachen, ich versuch' sie zu versteh'n.
Die ganze Welt voll Abenteuer, will so viel wie's geht erleben, aber dich, Baby, dich, nur dich, gibt's halt einmal für mich"

Los Angeles było piękne, miało w sobie jakiś dziwny urok. Masa ludzi, będąca radosna, bez względu na wszystko. Widziałem wiele legend, które na zawsze pozostaną zapamiętane. Bawiłem się w  najsłynniejszych kasynach, piłem najlepsze drinki. Nigdy w życiu nie podjąłem tylu złych decyzji, jednak nie żałuję. Takie przygody również są potrzebne.

Francja była inna. Bardziej cicha, refleksyjna, pozwoliła mi chociaż na małą chwilę uspokoić zszargane nerwy. Siedzenie w porcie Marsylii i patrzenie na rybaków łowiących różne zwierzęta, a swoją drogą także i przedmioty, było niezwykle przejemne. We Francji miałem wrażenie, że nic nie ma znaczenia. Ważny byłem tylko ja, ty zszedłeś na daleki plan, w którym nie widziałem dla siebie miejsca.

Uganda była ciepła, ale nie podobało mi się tam. Nie znalazłem w niej zajęć dla siebie, dlatego też z powodu braku jakichkolwiek rzeczy do robienia stale myślałem o tobie. Kilka razy pragnąłem wysłać ci list, ale coś mnie powstrzymywało. Jakaś dziwna siła nie pozwoliła mi tego zrobić. Mam wrażenie, że był to rozum, któremu ten jeden raz udało się zwalczyć serce.

Wzgórza w Dublinie nie podziałały na mnie kojąco. Czułem tam dziwną energię, która pchała mnie w twoje ramiona. Irlandia nie była przyjazna, ale to nie jej wina. Moje nastawienie do tych przeklętych podróży, do których swoją drogą namówił mnie Gregor, stawało się coraz bardziej sceptyczne. Nigdy w życiu nie cieszyłem się tak bardzo, że opuszczam ten kraj.

Florencja, drzewa, wino, Toskania. Bywało lepiej, chociaż tam poczułem ten relaks, wrażenie bycia wielkim, o którym Schlierenzauer tak często wspominał. Włoski wpadł mi w ucho, był taki przyjemny i melodyjny, a miejscowi  ludzie przyjaźni i sympatyczni. Poznałem tam nawet  piękną Włoszkę, ale nic z tego nie wyszło. Jakoś nie mogłem o tobie zapomnieć.

Kraków. Przypadkiem spotkałem tam Kamila. Chciał mnie zabrać do siebie, uraczyć polską gościnnością, pokazać wiele nieznanych i pięknych zakamarków Polski, ale ja nigdy nie marzyłem, by tak szybko uciec od niego. W końcu tak cholernie mocno kojarzył mi się z tobą.

Warszawa. Uciekłem mu. Udało się, nie byłem z tego powodu dumny, w końcu po raz kolejny musiałem wyjść na dupka, na pewno nie wyglądałem dobrze w jego oczach. Stolica Polski miała w sobie to coś, niewidoczne dla nikogo wspomnienia, sentymentalizm zamknięty w mało znanych uliczkach większego miasta. Może nie był to mój kochany Wiedeń, ale coś ciągnęło mnie w tamtą stronę. Kiedyś wrócę tam, mam nadzieję, że z tobą.

Nie wiem czy śpiewanie w chórze na Manhatanie było genialnym pomysłem, może kiedyś tego pożałuję, ale wtedy czułem się cudownie! Po raz pierwszy od kilku miesięcy wysłałeś mi wiadomość, nie mogłem być bardziej szczęśliwy. Natychmiast odpowiedziałem ci serduszkiem. Z mojej twarzy nie schodził uśmiech.

Droga Świętego Jakuba to był najgłupszy pomysł. Nie wiem po co się tam pchałem, mogłem od razu wrócić do Wiednia, ale uparłem się na to. Naprawdę było mi głupio, kiedy nie poczułem niczego.

Wróciłem do Austrii, chyba nigdy tak bardzo za nią nie tęskniłem.

Byłem w tylu krajach; Ameryce, Francji, Irlandii, Hiszpani, Polsce, Ugandzie, Włoszech. Jednak zawsze brakowało mi czegoś, na początku myślałem, że to strach przed tym, co nieznane, ale myliłem się. Za każdym razem pragnąłem po prostu ciebie, obok mnie.

I kiedy wszedłem do domu, a ty spałeś na kanapie z rudzielcem, łzy od razu pojawiły się w moich oczach. W końcu co mi po; 194 krajach, które pragnąłem poznać? 6000 językach? Mimo, że zawsze pragnąłem je zrozumieć to i tak nie miało znaczenia. Świat pełen przygód też nie był ważny, bo ty, ty jesteś dla mnie tylko raz, a ja muszę to wykorzystać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro