I'd rather ~ Lellinger

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Boże, to jest takie beznadziejne. Jak coś to w gifie jest Alexander.

- W takim razie żegnaj - oznajmił obojętnie i ostatni raz tego wieczoru obejrzał się za nim. Alexander wyglądał niewinnie i żałośnie.

- Zaczekaj - poprosił i przytulił się do jego pleców - Dlaczego nie czujesz nic? To moja wina - Zadał pytania, które nurtowały go najbardziej.

- Alex, już ci to tłumaczyłem, nie potrafię cię pokochać - westchnął, chcąc wyplątać się z jego uścisku.

- Czyli nigdy nie darzyłeś nikogo miłością? - zapytał i spojrzał na niego przenikliwie.

- Darzyłem - stwierdził i poszedł do salonu, gdzie usiadł na kanapie. Stwierdził, że jest mu winien wyjaśnienia.

- W takim razie, kto to był? - Alexander był rozgoryczony. Nie spodziewał się po nim, aż takiej szczerości.

- Nazywał się Andreas i był ode mnie młodszy, niewiele młodszy, nie tak jak my - westchnął i założył kosmyk włosów za jego ucho -  Poznałem go na imprezie, gdzie bawił się ze swoimi przyjaciółmi, którzy niewiele później stali się również moją paczką. Był twoim przeciwieństwem, wiesz Alex? - zrobił dłuższą przerwę, starając się wyobrazić sobie wizerunek Andreasa, jednak nie potrafił. Ich historia zaczynała blaknąć, a siedzący przed nim Alexander, niczego mu nie ułatwiał.

- Był blondynem, miał niebieskie oczy i kochał aktywny wypoczynek. Uwielbiał się śmiać i czerpać radość z życia, jednak w pewnym momencie między nami zaczęło się psuć. Wiedziałem, że go ranię, on również zdawał sobie z tego sprawę, dlatego postanowiliśmy się rozstać - stwierdził smutno, a Alex widząc jego pogarszający się nastrój, położył dłoń na jego plecach i delikatnie przytulił się do niego.

- Wtedy wszystko się skończyło? - Poprawił się na kanapie i założył nogi na jego kolana. Nie wiedział, gdzie została postawiona granica między nimi, ale chciał zaryzykować. Miał świadomość, że ich rozstanie jest nieuniknione, dlatego pragnąłby ich pożegnanie wyglądało we właściwy sposób.

- Nie. Nie potrzebowałem wiele czasu, by uświadomić sobie, że wolę cierpieć z nim, niż żyć bez niego, ale było za późno Alex. On już poukładał sobie życie, a ja mogłem jedynie z boku patrzeć na jego poczynania. Byłem zazdrosny i zraniony, ale nie chciałem niszczyć jego związku z Laurą, w końcu spodziewali się dziecka. Gdy zobaczyłem Rose byłem oczarowany. Była taka drobniutka, ledwo mieściła się w moich dłoniach. Uwielbiałem brać ją na ręce i kołysać w rytm tylko mi znanej melodii, ale później Laura zachorowała, więc wyjechali. Postanowili, że będą ją leczyć w Wielkiej Brytani. I zniknęła moja piękna Rose, i Andreas, już nie wrócili. Wiem, że Laura zmarła kilka lat temu na płuca, a Rose opanowała angielski do perfekcji. Czasem Andi wysyła mi jej zdjęcia, jest do niego podobna. - Zakończył swoją opowieść, a zasmucony Alex usiadł na jego kolanach i objął szyję Stephana.

- On sobie ułożył życie, co oznacza, że ty również masz do tego prawo. Nie oczekuję od ciebie wiele, ale proszę cię Stephi zostań - pocałował go w policzek, a Leyhe pokręcił głową.

- Przykro mi Alex, ale nie mogę. Nigdy nie będę kochał cię w ten sposób, kupiłem już bilety do Wielkiej Brytani, w środę jadę i mam nadzieję, że go znajdę. Może jeszcze coś czuję?

- Doszłeś do tego teraz? - pisnął, niemogąc uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu był w stanie oddać mu wszystko, a teraz ten niszczył go w ten sposób.

- Myślałem o tym już kilka miesięcy, mając nadzieję, że ty mi pomożesz. W pewnym momencie nawet myślałem, że cię kocham, ale to nie była prawda, ja po prostu zapomniałem o nim - westchnął, a zraniony Alexander ściągnął ze swojego nadgarstka bransoletkę, którą podarował mu na ich okrągłą drugą rocznicę.

- W takim razie, nagle ci się znudziłem, czy co?

- Nie, dostałem od niego zdjęcie. Pytał jak się trzymam - stwierdził rozmarzony i uśmiechnął się szeroko, a Alex zastanawiał się, czy przyłożyć mu teraz czy później. Ostatecznie porzucił to rozwiązanie, mimo tej irracjonalnej sytuacji w jakiej się znalazł, nadal go kochał.

- W takim razie powodzenia Steph - westchnął i spuścił głowę, po jego policzkach spływały słone łzy.

- Alexander to, że ja jestem chujem, nie oznacza, że ty jesteś taki sam. Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś dla siebie - delikatnie musnął ustami jego blady policzek, obiecując sobie, że już nigdy nie pojawi się w życiu tego chłopaka. Sam zabrał ze sobą swoje rzeczy i opuścił niewinnego Alexandra, by móc znaleźć miłość swojego życia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro