Torna a casa ~ Kraft x Hayboeck

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"Che questo è un viaggio che nessuno prima d'ora ha fatto

Alice, le sue meraviglie e il Cappellaio Matto

 Cammineremo per sta strada e non sarò mai stanco

Fino a che il tempo porterà sui tuoi capelli il bianco"


(Stefan na Danielu)










Kiedy już było po wszystkim, a w jego żyłach krążyła rekordowa ilość alkoholu, spojrzał na telefon i zauważył dziesięć nieodebranych połączeń od swojego chłopaka. Postanowił, że oddzwoni do niego; z góry założył, że Michael chce mu pogratulować medalu, w końcu wiedział, jak bardzo tego pragnie. Nic bardziej mylnego, już od samego początku owa konwersacja zboczyła na niewłaściwy tor.

- Mogę wiedzieć dlaczego leżysz na Huberze? - zapytał chłodno bez żadnego powitania, ot tak po prostu jakby nie stało się nic wyjątkowego. Stefan rozumiał jego rozżalenie, to że nie dostał się na igrzyska, ale z drugiej strony... ile można chować urazę? Aschenwald jakoś potrafił do nich zadzwonić na face timie, pogratulować, natomiast Michael... Kraft miał wrażenie, że go traci i nic nie jest w stanie go zatrzymać.

- Dzwonisz tylko po to? - Położył się na łóżku, czując jak zmęczenie ogarnia jego ciało. Miał wrażenie, że zaraz się popłacze, a to wszystko było winą Michaela - mężczyzny, który obiecał, że z jego powodu z jego oczu nie popłynie chociażby najmniejsza łza. Kłamał.

- Zastanawia mnie również, dlaczego nie odbierałeś wcześniej. Pieprzyłeś się z nim? - Te słowa wypadły z ust Hayboecka zdecydowanie za szybko, kiedy uświadomił sobie ich sens, pragnął je cofnąć, ale to nie działa w ten sposób.

- Jak możesz? - Stefan był w stanie powiedzieć tylko tyle, później miał wrażenie, że się dusi. Zaczął się jeden z ataków paniki, ten podczas którego miał wrażenie, że walczy o ostatni oddech, jego serce łomocze zbyt głośno, a słowa mieszają się w głowie.

- Skarbie ja przepraszam. - Michael czuł skruchę, chociaż nie wiedział, co się dzieje z jego ukochanym. Może to był czas, aby się rozłączyć - Stef, jesteś tam?

Kraft zaczął stosować tylko znaną dla siebie technikę, która spowodowała, że jego ciało zaczęło się uspokajać, jednakże dalsza rozmowa z Hayboeckiem nie miała już dla niego żadnego sensu.

- Nie mogę uwierzyć, że myślisz, że cię zdradziłem - wyrzucił. To było bardziej bolesne niż można było się spodziewać, zwłaszcza że to Michael trzy lata temu przespał się z Claudią pod wpływem alkoholu. Stefan mu wybaczył, chociaż na początku było ciężko; wyobrażał sobie jak jego dłonie krążą po jej ciele, dotyk Hayboecka parzył go niczym ogień, ale z czasem można przyzwyczaić się do wszystkiego.

- Ja też nie wierzę, że to powiedziałem. - Michael usiadł na kanapie, w ich domu w Austrii, to nie tu powinien być. Pragnął igrzysk, a w zamian za to co dało mu życie? Występy w kontynentalu z zawodnikami prawie o raz młodszymi od niego.

- Może to już czas, żebym się rozłączył. Jutro dekoracja, a nie wiem, czy zauważyłeś, ale wygraliśmy jakieś tam złoto - szepnął i wyjrzał przez okno. W Chinach była już noc, ciemność ogarnęła świat, podczas gdy w Austrii nadal królowało słońce. Stefan popadł w zadumę; jak to będzie wyglądać jak wróci? Bał się tego momentu, ponieważ wiedział, że trzeba zdecydować, co robić z ich związkiem, a raczej okruchami tego, co z niego pozostało.

- Wiem słońce i naprawdę przepraszam oraz gratuluję! Jestem z ciebie tak bardzo dumny - Michael powiedział to szczerze. Naprawdę cieszył się z tego medalu. Po prostu jego kariera ostatnio była jednym wielkim niewypałem; najpierw ta operacja, później opóźniony występ w Pucharze Świata, a wszystko to zostało udekorowane brakiem nominacji na Igrzyska, które mogły być jego ostatnimi. Na domiar złego tracił Stefana. Kiedyś byli nierozłączni; wspólne pokoje, rozmowy, towarzystwo, teraz królował Daniel.

- Dzięki Michi, ale to i tak nic nie zmienia. Wiesz, że jak wrócę do domu czeka na nas rozmowa, a później nie wiem, co będzie. - Stefan już nie wytrzymał, nadmiar emocji, zmęczenia oraz wydarzeń spowodował, że rozpłakał się na dobre, a Michael miał wrażenie, że jego ciało przebiega bardzo nieprzyjemny dreszcz. On nie chciał się rozstawać.

- I co potem? Wyprowadzisz się z domu, weźmiesz Lio, a ja zostanę sam? Zakończę pewnie karierę skoczka i będę patrzył jak świetnie skaczesz, a mnie nie ma przy twoim boku.... Powiedz szczere, czy chcesz się rozstać? - Głos Michaela przypominał szept, ale nie potrafił nic poradzić na to, że wiadomości, o których teraz mówił, nie potrafiły mu przejść przez gardło.

- Nie mam pojęcia, co mam robić. - W głosie Stefana słychać było jedynie ból, a Hayboeck wiedział, że to jego sprawka.

- Jak na razie proszę cię wróć do domu, ponieważ robi się tutaj tak zimno, a ja już nie mogę czekać.

- Wiesz, że nie jestem w stanie wrócić do piątku, dopiero wówczas się zobaczymy i zadecydujemy, co zrobimy dalej.

- A jak tam reszta radosnej gromady, jak tam ich nastrój? - Michael starał się zmienić tok rozmowy, na coś bardziej przyjemnego.

- No wiesz... Hoerl ogolił jakiegoś typa ze sztabu na łyso, Manuel narąbał się jak świnia i jak jutro będzie potrafił stać prosto to będzie cud, a Daniel.. - Na sam dźwięk tego imienia Stefan oblał się rumieńcem. Huber przekroczył dzisiaj jego przestrzeń osobistą niejednokrotnie, jednakże nie było to nic nielegalnego. Jego dłonie po prostu zbyt często krążyły po jego ciele, a Kraftowi nie przeszkadzało to jakoś za bardzo, zwłaszcza kiedy jego chłopak ostatnio był zwykłym chujem.

- Co Daniel? - Michael chciał, ale nie potrafił wyrzucić ze swojej głowy obrazu Daniela, który rozbiera Stefana. Ich przyjaźń nie byłaby taka zła, gdyby nie jej początek. W końcu niewiele osób wie, że w wieku nastu lat ci niepozorni Austriacy byli w związku. Hayboecka czasem szlag trafiał, jak widział jego ramiona wokół Krafta, a on przypominał sobie, że byli dla siebie pierwszym wszystkim.

- Nic, był po prostu miły - Stefan wzruszył ramionami, gdyby któryś z kadrowych kolegów robił coś takiego, młodszy nie brałby tego jako jakąkolwiek formę podstępu, ale to był Huber i Kraft wiedział, co się szykuje.

- Widzę, jak na ciebie patrzy i o nic cię nie oskarżam, ale podejrzewam do czego to wszystko zmierza i bardzo mi się to nie podoba - Michael postawił na szczerość.

- Porozmawiamy o tym jak wrócę i zdecydujemy, co robimy z tym wszystkim, bo sam wiesz, że to nie może tak wyglądać - Stefan pokręcił głową, powrót do Austrii wydawał się dla niego coraz bardziej straszny.

- Proszę cię tylko wróć do domu, ponieważ boję się, że zniknę - wyszeptał, a Kraft westchnął cicho. Chyba oboje popadli w jakąś dziwną depresję.

- Wrócę, a teraz dobranoc Michi.

- Dobranoc Stef, do piątku.

Chcecie II część?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro