Zwei Tagen ~ Kraft x Hayböck

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

To już akurat kiedyś publikowałam

 "One man can build a bomb, another run a race

To save somebody's life and have it blow up in his face

I'm not the only one who finds it hard to understand

I'm not afraid of God, I am afraid of man"

Czym dla Was są dwa dni? Zwykłe czterdzieści osiem godzin, kilka tysięcy minut, nieznaczące sekundy, mijające tak szybko. Czy w dwa dni może zniknąć wszystko? Rozsypać się jak domek z kart? Niektórzy stwierdzą, że to niemożliwe, ponieważ rzeczy, których kochamy jest mnóstwo. Inni, bardziej doświadczeni, uśmiechną się smutno i będą udawać, że nie słyszą tego pytania. Nasz bohater, Stefan Kraft, należał do tej pierwszej grupy.... Do czasu.

Gdybyście dwa dni temu wpisali w wyszukiwarkę; Austria. Najprawdopodobniej ujrzelibyście stronę wikipedii, jakieś ciekawostki na temat tego państwq oraz biura podróży, oferujące wycieczki do kraju gór. Gdybyście dwa dni temu sprecyzowali swoje wyszukiwania i wyszukali; Austria atak terrorystyczny. Znaleźlibyście informacje o ataku z drugiego listopada 2020. To nie było tak dawno, zginęło pięć osób, straszna tragedia. Tak było dwa dni temu.

Dwa dni temu Stefan Kraft był zwykłym człowiekiem. No może nie do końca tak bardzo zwyczajnym. To zależy jak na to patrzymy. Nasz filigranowy bohater był skoczkiem narciarskim. Dobrym skoczkiem, można dodać. Był szczęśliwy. Miał wszystko. Na pierwszy rzut oka zdawał się być promykiem. Na jego palcu dumnie lśnił pierścionek zaręczynowy, miłość rozpierała go od zewnątrz i nie bał się nią dzielić. Wszystko było piękne, piękne ponieważ w jego życiu był ktoś kto go kochał, ktoś komu Stefan oddał całe twoje serce. Ale ta osoba również odwzajemniała jego uczucia. Byli idealni, świetnie dopasowani; Kraft ogień, on woda.

Gdybyście znali Stefana bliżej wiedzielibyście, że za cztery dni miał się odbyć ich ślub. Cudowna uroczystość, pieczętująca kilka lat ich związku. To miało być zwieńczenie tak pięknej miłości. Garnitury wisiały obok siebie, były idealnie skrojone, dekoracje świetnie dopasowane. Michael, bo tak nazywało się żywe szczęście Stefana, śmiał się, że Kraft planował to od dziecka i po prostu teraz realizował postanowienia jakieś listy. Ale dla naszego bohatera liczyło się wszystko, nawet głupia melodia w kościele, swoją drogą mieli grać: you are the reason. Wszystko idealnie dopasowane, wszystko.

Gdybyście dwa dni temu zapytali, co jest największym zmartwieniem Stefana Krafta powiedziałby, że dziura w oponie tudzież delikatny stres spowodowany pogodą za cztery dni. Ale to było dwa dni temu. Później wszystko runęło, wszystko.

Któżby się spodziewał ataku na Austrię? Ponownego ataku w takim czasie, w takim miejscu, oni nawet nie mieli blisko do Wiednia, mieszkali na obrzeżach ich wspaniałego kraju, jednakże sprawca zaatakował. Mężczyzna z bronią obrał sobie za punkt ich miasto. Ich, nie moje, nie wasze, ale właśnie ich. Michael poszedł jedynie do sklepu, aby kupić jajka, głupie jajka. To paradoksalne, zginął w drodze po chrześcijański symbol życia. Gdybyście dwa dni temu wpisali w wyszukiwarce; Michael Hayböck, zobaczyliście uśmiechniętego mężczyznę; bladego, przystojnego, mającego tyle zdjęć ze swoim ukochanym, będącym szczęśliwym. Jeszcze dwa dni temu odliczał czas do ich ślubu. Teraz, gdy wpiszecie jego imię, zobaczycie wielkie plakaty; wyrażające współczucie, znicze, kwiaty. Symbole żałoby. Bo przecież on odszedł. Nie tylko on. Zginęło kilkanaście osób.

Szczęśliwa Austria po raz kolejny pogrążyła się w rozpaczy, załkała nad losem poległych, przytuliła ich do siebie, tak jak ojczyzna przytula do siebie wszystkich poległych. Ale niebawem oni zostaną wspomnieniami, zjawami, które przeminęły. Inaczej będą patrzeć na to osoby spokrewnione z ofiarami. Dla nich to nie będzie tylko element historii, ale strata, niewyobrażalna strata.

I gdy patrzymy na Stefana teraz, on jest już wrakiem. Zniknęło wszystko, nie ma miłości, wiary i nadziei. Nie ma ślubu, garnitury wiszą obok siebie i kurzą się w jednym miejscu. Na dłoni Krafta są dwa pierścionki; ten zaręczynowy oraz ślubny, obie kojarzą się z bólem. Obrączka Michaela wisi na jego szyi, blisko serca, jej chłód uderza w ciało Krafta, przypomina o tym, że jeszcze żyje. Ubrania Hayböcka wiszą na ciele Stefana, jednak ten nie potrafi się z nimi rozstać. Głupi sentyment, okropne uczucia. Tak trudno jest być człowiekiem.

I niekiedy Stefan się budzi, szuka tych ramion, które ściskały go mocno w nocy, ale ich nie ma. Druga połowa łóżka jest zimna jak lód. Niewinna krew została przelana. To zabawne, bo Michael miał za kilka tygodni wziąć udział w biegu, którego celem miało być uratowanie czyjegoś życia. Ale nie jest mu to dane. Już nigdy nie będzie oddychał, cieszył się życiem, skakał. I praktycznie to wszystko ominie również Stefana. Bo świat nie zatrzymał się dla niego, czas mija. Nic nie kreci się wokół tej straty.

I mówią, że żałoba po czyjeś śmierci trwa rok. Że przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni uda nam się przyzwyczaić do tej pustki. Ale to kwestia indywidualna, nie powinno się niczego narzucać, bo Stefan się nie otrząsnął. I nadal nie może uwierzyć, że dwa dni może tyle zmienić. Bo to przecież tylko czterdzieści osiem godziny, kilka tysięcy minut, nie znaczące godziny, mijające tak szybko. Jednakże jak widać na załączonym obrazku nawet sekunda może odebrać człowiekowi wszystko. Także szanujmy czas, ponieważ nie wiem, ile jest nam go dane.





A się pochwalę, jest taka firma Jump an Reach i to są sponsorzy Krafta i Hayboecka i zorganizowali kilka rozdań, zgadnijcie komu idzie bluza i czapka z Austrii?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro