Ville Kantee x Matti Hautamäki

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dla GlueAccident

______________

Dziś ma się spełnić moje marzenie, jakim jest występ na żywo, przed wielotysięczną publicznością.

Choć wiedziałem już o tym wcześniej to w dalszym ciągu nie mogę się uspokoić. Stres zawładnął moim ciałem. A co jeśli pójdzie coś nie tak?

Nie pierwszy raz mam śpiewać, ale zwykle robiłem to w piwnicy, lub u kogoś znajomego w domu. Tym razem, mam stanąć na scenie, tak  samo jak dawniej moi idole. 

Gdyby ktoś jeszcze kilka lat temu powiedziałby mi, co mnie czeka w przyszłości, to bym go wyśmiał.

- I jak tam Ville? Gotowy na dzisiejszy występ?

- Nie za bardzo.

- Dalej się stresujesz? - usiadł obok mnie -  Naprawdę nie masz czym, będzie dobrze, damy czadu.

- Łatwo Ci powiedzieć Matti. Ty tylko grasz na gitarze. Ja jeszcze muszę coś zaśpiewać.

- Rozumiem co czujesz, ale uwierz mi na słowo. Jestem pewien, że jak tylko wejdziesz na scenę i zaczniesz śpiewać, to po chwili cały stres z Ciebie wyleci.

- Jesteś pewien?

- Ja nigdy się nie mylę. A nawet jeśli coś pomylisz, to nie będzie to przecież koniec świata. Myślisz, że innym artystom nigdy nie zdarzyła się żadna wpadka? To jest normalne. Jesteśmy tylko ludźmi. 

- Może i masz rację.

- Oczywiście, że mam. Chodź tu do mnie - rozłożył swoje ramiona, a ja przytuliłem się do niego.

- Nie wiem co bym zrobił bez Ciebie.

- Znając Cię, pewnie byś nie wyszedł z pokoju.

- Ej, to nie jest śmieszne. Psujesz cały romantyczny nastrój - chciałem się odsunąć, ale nie pozwolił mi na to.

- No już, nie denerwuj się. Wiem, że jest to dla Ciebie trudne, sam to przeżywam. Teraz przynajmniej jest nas dwoje.

- Kocham Cię, wiesz?

- Nie od dziś mi to wiadomo. Ja Ciebie też - pocałował mnie w policzek - już się uspokoiłeś?

- Trochę tak. Będzie mi jeszcze lepiej, kiedy dasz mi buziaka.

- Da się zrobić - zaśmiał się, po czym zbliżyliśmy swoje twarze do siebie, by następnie złączyć swoje wargi.

Chciałem nie przerywać czynności, ale Matti nie na to nie pozwolił

- Zapomniałeś, że mamy dzisiaj koncert? Na pewno nie będziemy się teraz kochać.

- A nie możemy po prostu tutaj zostać, i olać resztę?

- Kochanie, wiem, że byś chciał, ale naprawdę, musimy tam pojechać. Publiczność na nas czeka. Przyjechali tam specjalnie dla nas,  i nie możemy ich zawieść.

- Ale....

- Nie ma żadnego ,,ale". Jednak mogę Ci obiecać, że jak tylko wrócimy, to rozważę Twoją propozycję - puścił mi oczko.

- Stoi

- Już? Szybko - gdy tylko zrozumiałem kontekst, lekko go popchnąłem - a to za co?

- Za Twoje brudne myśli.

- Ale to nie ja przed chwilą chciałem się kochać.

- Racja. To co w tej sytuacji robimy?

- Wstajemy, i wychodzimy. Przed nami długa droga. Przez ten czas postaraj się trochę odprężyć.

- Przy Tobie już czuję się zrelaksowany.

- No mam nadzieję.

- Kocham Cię.

- Ja Ciebie bardziej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro