valentines {j. learoyd}

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Walentynki. Święto zakochanych.

Poprawka. Święto szczęśliwie zakochanych. Takich,co mogą na facebooku ustawić status W związku. Gdyby to było święto wszystkich zakochanych,świętowałabym od rana do nocy. A tak to zostaje mi Netflix i lody. Dużo truskawkowych lodów i żelków. To zdecydowanie mój ulubiony starterpack.

Oczywiście,mój maraton 13 powodów poszedł się miziać,a ja musiałam zająć się Lucyną i Gabrielle,córkami mojego brata Dawida i jego żony,którzy postanowili na Walentynki odwiedzić mnie w Paryżu,ale nic nie wspominali,że sami pójdą na miasto a mnie zostawią z tymi bachorami.

Życie w Paryżu,okrzykniętym miastem zakochanych,najbardziej uciążliwe jest w właśnie Walentynki. Miłość i słodkie perfumy Katy Perry czuć na kilometr. Za jakie grzechy wybrałam liceum akurat w Paryżu?!

Co prawda,nie mogę narzekać. Chodzę do jednego z lepszych paryżańskich liceum, rodzice wynajęli mi własne mieszkanie,więc nie muszę dzielić z nikim pokoju w internacie, ludzie są super, z językiem nie było problemu,bo uczę się francuskiego od zerówki, a dwie ulice od mojej kamienicy jest świetne centrum handlowe.

Ale gdybym nie uczyła się we Francji,nigdy nie poznałabym pewnego sportowca,w którym się zakochałam, i z którym utkwiłam we Friendzone. Taki ze mnie forever alone. Co prawda, dostałam dużo róż i walentynek (w tym od rodziny,przyjaciół i adoratorów),ale brakuje mi tej jednej,podpisanej nazwiskiem Learoyd.

Podczas gdy Jonathan pewnie szlaja się gdzieś ze swoją Franceską,ja muszę siedzieć z dwoma dziewczynkami,które jarają się Walentynkami,tak jak ja widokiem butów. A na punkcie butów obsesję mam straszną. Zgadzam się pójść z nimi do wspomnianego już wcześniej centrum handlowego,aby pooglądać je przystrojone na imieniny Walentego,i kupić jakieś walentynkowe ubrania. Przynajmniej zyskam nowe buty.

W centrum wybieramy mnóstwo sukienek, kubków, lizaków, pomadek, butów,a za to wszystko płacę oczywiście ja. Wystawię mojemu bratu za to rachunek. Jako że moje bratanice chciały jeszcze wypić jakiś walentynkowy napój,idziemy do Starbucksa. Składamy zamówienie,a po odebraniu go siadamy przy wolnym stoliku. Nagle,niewiadomo skąd pojawili się Jonathan i Franceska. Dosiedli się,i wdają się z Lucyną i Gabrielle w dyskusję na temat piękna obchodzonego dzisiaj święta (prowadzoną w języku angielskim,chociaż trochę trudno było im się dogadać). Ja siedziałam tam i miałam ochotę wepchnąć tej Francesce do gardła słomkę, którą akurat gryzłam. Wyjęłam więc telefon i udałam,że dostałam od Dawida SMSa z informacją, że już mamy wracać. Zebrałam więc dziewczynki i wróciłyśmy z powrotem do mojego mieszkania. Na szczęście, Dawid i Marta już byli. Zapytałam jak tam randka się udała,a następnie ogłosiłam,że idę SAMOTNIE na spacer. Ubrałam nowiutkie botki i wyszłam z kamienicy.

Postanowiłam udać się w podobno najbardziej romantyczne miejsce na świecie, czyli pod Wieżę Eiffla. Jako że nie miałam do niej szczególnie blisko, musiałam przebyć ten dystans metrem i trochę piechotą.

Stanęłam pod gigantyczną wieżą i spojrzałam w górę. Dla Jonathana nawet bym z niej skoczyła, pomyślałam. Rozejrzałam się wkoło. Wszędzie zakochane parki. Tylko ja sama,chociaż mogłoby się wydawać,że na kogoś czekam. Nie powiem,chciałabym tu na kogoś czekać. Chyba każdy doskonale wie,na kogo.

Nagle usłyszałam krzyki,a następnie okropny hałas. Potem ujrzałam dym,ogień i ciemność. I nie było już nic.

Następnego dnia w gazetach:

'Wczoraj,czternastego lutego, dokładnie w Walentynki, o godzinie 16.38 doszło do zamachu terrorystycznego w Paryżu,pod Wieżą Eiffla. Zamach został dokonany przy użyciu bomby atomowej. Na szczęście Wieża Eiffla nawet się nie zachwiała. Bomba pochłonęła 96 ofiar,w tym między innymi znaną projektantkę mody i siostrę polskiego skoczka narciarskiego,Dawida Kubackiego. Rannych jest 124. Na miejscu jest policja i wojsko,badają sprawę,lecz oficjalnie o zamach podejrzewane jest Państwo Isamskie'


546 słów

Wow,dziękuję Wam za 100 wyświetleń. Wiem,że w porównaniu do innych to strasznie mało,ale dla mnie to naprawdę rekordowa liczba. Buzi ;)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro