#17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Siedziała na ławce w parku, co chwila spoglądała na godzinę, którą miała na wyświetlaczu swojego telefonu. Jej najlepszy przyjaciel spóźniał się już niecałe dziesięć minut. Denerwowała się nie na żarty. Nie napisał, że się spóźni, więc również martwiła się o niego. Wreszcie po dwóch następnych minutach oczekiwany przez nią chłopak pojawił się w wejściu do parku. Rozglądał się chwilę, a kiedy ją dojrzał, ucieszył się i podbiegł do niej. Jego czarne włosy idealnie komponowały się z jego cerą, aczkolwiek mimo że był Mulatem, jego tęczówki były w odcieniu nieba. Wyglądało to niesamowicie. Zatrzymał się przed nią i uśmiechnął się lekko, wyrównując oddech.

- Wybacz mi to spóźnienie, ale musiałem posprzątać pokój. Wiesz, jutro mamy gości...

- Jasne. Idziemy na lody?

- W rzeczy samej.

Dziewczyna wstała z ławki i zaraz znalazła się obok chłopaka. Następnie oboje udali się w stronę biedronki. Choć w szkole krążyły różne plotki na temat ich przyjaźni, nie przejmowali się tym. Póki mogli na sobie polegać, nic nie mogło zepsuć tego, iż są przyjaciółmi. W drodze do sklepu Aaron postanowił zagadać Emilię.

- Dlaczego chciałaś się spotkać? - postanowił od razu zadać jej pytanie, które go trapiło.

- Nie wiem... Po prostu dawno ze sobą nie rozmawialiśmy. Zatęskniłam za tym.

- Na pewno?

Dziewczyna spojrzała na przejeżdżający ulicą samochód. Zastanawiała się, co odpowiedzieć. Chłopak postanawił poczekać cierpliwie.

- Muszę ci o czymś powiedzieć... Ale najpierw pójdziemy na lody.

- Znam cię, powiesz mi to dopiero, jak dotrzemy na nasze miejsce.

- Prawda - zaśmiała się.

Aaron uśmiechnął się lekko, ale mimo to poczuł nikły niepokój o swoją przyjaciółkę. Wreszcie dotarli do działu z lodami. Chłopak od razu otworzył chłodziarkę i wyciągnął loda frugo. Natomiast dziewczyna zastanawiała się, co wybrać. Zawsze długo wybierała. Od ostatniego czasu chłopak zamiast na to narzekać zaczął się jej przyglądać. Dzisiaj ubrana była w czarne legginsy, białe buty i skarpety. Bluzka również była biała, aczkolwiek ozdobiona czarnym serduszkiem. Swoje blond włosy miała rozpuszczone, a na prawym nadgarstku gościły różne bransoletki, w tym jedna z nich była ich bransoletką przyjaźni. Uśmiechnął się lekko. On rzadko ubierał ich bransoletkę, bo najzwyczajniej w świecie ciągle ją gubił. Znał ją i wiedział, że ważne jest dla niej wnętrze, jak i wygląd zewnętrzny. Lubiła być na topie i podążać za trendami mody, ale najzwyczajniej w świecie często zapominała sprawdzać obecne trendy, które zmieniały się, co chwile. Z kolei on nie przywiązywał większej uwagi do ubrania. Nawet dziś ubrał niechcący dwie różne skarpetki o dwóch kompletnie innych wzorach, zupełnie niepasujących do siebie. Czarne, dresowe spodnie i błękitną koszule. Cieszył się, że Emilia mimo tego jak się ubierał wciąż była jego przyjaciółką. Już nie jedna dziewczyna z nim przez to zerwała. Kiedyś Zosia kazała ubrać mu lawendową koszule, by pasowała do jej stroju. On o tym zapomniał i ubrał czarną. Wkurzyła się i zakończyła znajomość. Wtedy Mila musiała go pocieszać. Jednak to jego przyjaciółka miała więcej wpadek w związkach, a pocieszyć ją było niezwykle trudno. Jego rozmyślania przerwała właśnie ona, oświadczając że znalazła już odpowiedniego loda.

- No nareszcie. Już myślałem, że prędzej mój się roztopi niż ty coś wybierzesz.

- I tak byś się ucieszył, gdyby się stopił, bo lubisz wypijać końcówkę tego loda.

- No w sumie...

Udali się do kasy. Ustawili się w kolejkę i czekali, aż przyjdzie im zapłacić. Dziewczyna zaczęła szukać portfela. Przeklęła w myślach swoją sklerozę, którą u siebie podejrzewała. Spojrzała błagalnie na Aarona.

- Znowu zapomniałaś pieniędzy?

W odpowiedzi tylko pokiwała głową na tak.

- Dobra płacimy razem, bo ja tym razem mam.

Oboje uśmiechnęli się na wspomnienie tamtegoż dnia, gdy oboje chcieli kupić lody, ale żadne z nich nie miało pieniędzy. Po zapłaceniu udali się do wyjścia. Przy koszu, który był obok sklepu odpakowali swoje lody, a papierki wyrzucili. Następnie od razu obrali kierunek na północny wschód. Zaczęli iść w stronę swojego ulubionego miejsca. To zawsze tam się sobie zwierzali. Był to duży, wiekowy dąb na wzgórzu za miastem. Niedawno to Aaron wraz z wujkiem zrobili z drewnianych desek i łańcucha huśtawkę, którą umiejscowili na jednej masywnej gałęzi tegoż drzewa. Zjedli swoje lody w ciszy. Po drodze natrafili na kosz, dlatego mogli pozbyć się niechcianych papierków. Ruszyli w dalszą drogę. Nadal nie zamienili z sobą ani słowa. Oboje byli pochłonięci przeróżnymi myślami. Chłopak rozmyślał nad sensem jutrzejszych odwiedzin gości, a dziewczyna układała w głowie plan jak wyznać swój sekret przyjacielowi. W końcu zrobiła coś niewybaczalnego. Coś, co złamało jedną z ich zasad, które zostały spisane przez nich przed laty.

Kiedy doszli na swoje ulubione miejsce, chłopak od razu położył się na trawie. Od tygodnia świeciło ładne słońce, więc nie obawiał się deszczu ani tego, że trawa jest mokra. Dziewczyna za to usiadła na huśtawce. Zaczęła lekko się bujać. Pamiętała swój upadek z niej sprzed paru tygodni, więc była ostrożniejsza niż ostatnim razem, choć chłopak zapewniał, że wraz z wujkiem wzmocnili konstrukcję.

- Co takiego chciałaś mi powiedzieć?

Emilia zeszła z huśtawki i usiadła obok przyjaciela. Musiała być z nim szczera, a tylko przy patrzeniu sobie w oczy mieli pewność, że druga osoba mówi prawdę. Aaron podniósł się do siadu. Spojrzał w jej zielone tęczówki. Dziewczyna wzięła głęboki wdech jakby miała zaraz wyznać mu, że wzięła udział w napadzie na bank. Wraz z wypuszczeniem powietrza z ust zaczęła mówić.

- No tak jakby... Straciłam dziewictwo z chłopakiem... Który nie był tego wart...

- Co? Przecież od dwóch miesięcy nie byłaś w żadnym związku...

- Niekoniecznie. Ukrywaliśmy się z naszym związkiem przez miesiąc... Wczoraj ze mną zerwał...

- Nie gadaj, że jesteś w ciąży...

- Nie jestem, ale złamałam naszą trzynastą zasadę, mówiącą o tym, że nie powinniśmy tego robić przed osiemnastką... - dziewczyna spuściła wzrok.

- Przestań. Stworzyliśmy ją, by nie mieć kłopotów jako niepełnoletni gówniarze, ale skoro już jesteś po tym, jak było?

- Tak całkiem nie pamiętam... Ale fajnie tylko nie z tym, co trzeba...

- Żałujesz?

- Tak.

Nagle dziewczynę uderzyło wspomnienie powodu, dla którego zerwał z nią tamten chłopak. Zaczęła łkać. Aaron nie wiedział o co chodzi, ale mimo to przybliżył się do niej i objął ją swoim ramieniem, jak to miał w zwyczaju, ilekroć zaczynała płakać.

- Skrzywdził cię?

- Tak...

- Jeśli nie chcesz nie mów więcej, ale pozwól mi go zbić, zdradzając jego dane osobowe.

Nie otrzymał odpowiedzi, więc zamilkł. Postanowił poczekać aż dziewczyna się uspokoi. Wciąż trzymał ją w objęciach, pozwalając na to, by pobrudziła mu koszulę. Zaczął się zastanawiać, co takiego stało się, że dziewczyna płacze. Co zrobił jej tamten dupek? Po chwili postanowił, że nikt nie będzie krzywdził jego przyjaciółki. Chciał dać nauczkę tamtemu chłopakowi.

- Adam...

- Lis?

- No tak.

- Dobra. Dzięki. Już nigdy więcej cię nie skrzywdzi.

- Nie zabij go czasem. Nie chcę, byś miał kłopoty - zaśmiała się lekko.

- O to się nie martw.

Zapadła między nimi cisza.

- To, co teraz? - spytała dziewczyna.

- Odprowadzę cię do domu i umówimy się na piknik - uśmiechnął się.

- Dobra.

Oboje wstali. Dziewczyna zaczęła iść przodem. Chłopak dorównał, po chwili, jej kroku. Szli razem, ramię w ramię. Oboje wpatrzeni przed siebie.

- Następnym razem obiecuję ci, że pogadamy dłużej. Zrobimy sobie nawet piknik - zapewnił Aaron.

W odpowiedzi Emilia lekko się uśmiechnęła. W jej głowie wciąż krążyły myśli związane z Adamem, ale u boku najlepszego przyjaciela stawały się one mniej bolesne. Cieszyła się, że wreszcie zrzuciła z siebie ciężar tamtej tajemnicy. Nieoczekiwanie postanowiła zmienić swoje nastawienie do związków. Im bardziej poznajesz kochaną osobę, tym lepiej ją znasz. Tym lepiej się do siebie nawzajem przywiązujecie. Jest większa szansa, że będziecie z sobą razem dłużej niż dwa miesiące.

- Hej. Co tak się zamyśliłaś? Pamiętasz, co mówił kiedyś nam mój wujek? Miłość przyjdzie z czasem. Wystarczy tylko cierpliwie czekać. Kiedyś w końcu oboje znajdziemy swoje drugie połówki i oboje będziemy szczęśliwi.

- Masz rację.

Kiedy doszli pod dom dziewczyny, spojrzeli sobie w oczy. Uśmiechnęli się do siebie.

- Dziękuję ci za dzisiaj.

- Nie ma sprawy. Do następnego.

Oboje przytulili się, jak zwykle, na pożegnanie. Ostatni raz nawiązali kontakt wzrokowy i Emilia zaczęła iść do domu. Przed wejściem pomachali sobie. Później dziewczyna zniknęła za drzwiami. Chłopak stał jeszcze chwilę, aż wreszcie poszedł w swoją stronę. Cieszył się, że ma taką przyjaciółkę. Miał nadzieję, że zgodzi się pójść z nim na piknik. Już powoli planował jego przebieg. Na samą myśl o tym uśmiechnął się pod nosem i radosny wrócił do domu.

One-shot dla  DonBasilio
Miał być już dawno, ale jest teraz :/, wybacz

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro