#19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zapytałeś mnie kiedyś czym jest miłość. Odparłam bez zastanowienia: miłość to poświęcenie się dla drugiej osoby. To życie dla kogoś.
Teraz jednak wiem, że miłość to nie tylko poświęcenie. To także zrozumienie, okazany czas, słowa, drobne gesty czy prezenty. Niesamowite, nieprawdaż?
Byłeś dla mnie, ja dla Ciebie. Rozumieliśmy się nawet bez słów. Wprawdzie nie zasypywałeś mnie górą prezentów, rzadko mówiliśmy sobie: kocham, ale mi to nie przeszkadzało - wystarczyło, że byłeś. Aż pewnego zimowego dnia w naszej miłosnej relacji coś zaczęło się psuć.
Zacząłeś zamykać się w sobie. I choć próbowałam Cię zrozumieć - nie potrafiłam. Chciałam poznać przyczynę Twojej nagłej przemiany, ale Ty wolałeś milczeć. Oddaliliśmy się od siebie. Nie wiedziałam kogo mam za to obwiniać. Czy siebie, czy Ciebie? Nie miałam pojęcia, co mam o tym wszystkim myśleć. Gorączkowo zaczęłam szukać odpowiedzi na pytania, które nie dawały mi spać, a związane były z naszym związkiem. Ale im więcej starałam się zrozumieć, tym bardziej siebie niszczyłam. Schudłam, zasypiałam podczas zdawania prawa jazdy, a nawet zaczęłam cuchnąć. Widziałeś jak bardzo to wszystko mnie niszczy. Cierpiałeś, widząc mnie w stanie, do którego sam mnie doprowadziłeś. Moje pytania nadal pozostawały bez odpowiedzi. A Ty zerwałeś ze mną wszelki kontakt, by zwyczajnie nie musieć na mnie patrzeć. Nie wiedziałam, co poszło nie tak. Upadłam nisko, chcąc Cię zrozumieć, a Ty zamiast wyjaśnić - zostawiłeś mnie. Płakałam. Stałam się wrakiem człowieka.
Aż do dnia, w którym spotkałam jego. Wtedy pojęłam, że jeszcze mogę być szczęśliwa. To on poskładał mnie z powrotem do kupy. Odnalazł we mnie tą dawną, kochaną dziewczynę. Dzięki niemu znowu zaczęłam o siebie dbać. Razem byliśmy szczęśliwi, ale wciąż się bałam, że on także zawsze może mnie porzucić.
Dokładnie w rocznicę naszego pierwszego pocałunku, przyznania, że oboje coś do siebie czuliśmy - dostałam list. Był od Ciebie. Bałam się go otworzyć. Zwlekałam z tym dokładnie pięć dni. Aż wreszcie ciekawość zwyciężyła.

Kochana,
wybacz, że Cię zniszczyłem. Nie chciałem. Pragnąłem być z Tobą, a nie patrzeć jak cierpisz, chcąc mnie zrozumieć. Jednak nie mogłem wyznać Ci przyczyny. Nie byłem dla Ciebie odpowiedni. Wiedziałem to. Moim błędem było rozkochanie Cię w sobie, zakochanie się w Tobie. Wiem jak to brzmi. Przepraszam. Nadal Cię kocham, mimo że masz innego u boku. Mimo że zniszczyłem ci pewną część Twojego życia i mimo pozostania przykrym wspomnieniem. Wybacz, że nie potrafię Ci tego wyjaśnić. Życzę Ci szczęścia. Tak dla jasności, mimo że jesteś moim błędem - nie żałuję. Cóż za sprzeczność, nieprawdaż? Nie potrafię żyć ze świadomością, że przeze mnie cierpiałaś, a żeby to zmienić wystarczyła tylko szczera rozmowa. Przyznanie się do prawdy, lecz jestem tchórzem. Wolałem uciec, niż wyznać dlaczego zacząłem tracić z Tobą kontakt. Przepraszam. Proszę Cię tylko o wybaczenie.
Twój pierwszy dojrzały facet ;)

Czytałam ten list wiele razy, starając się go zrozumieć. Był prosty w przekazie, ale ja sądziłam, że jest w nim ukryte coś więcej. Chociażby jakieś wyjaśnienie. Następne dwa dni spędziłam, rozmyślając nad treścią listu i naszym związkiem. Aż przechodząc kiedyś koło kościoła, z ciekawości zobaczyłam kto umarł. Zobaczyłam tam Twoje imię i nazwisko. Jakaś cząstka mnie, która wciąż należała do Ciebie zaczęła lamentować, a ja poczułam nagłe przygnębienie. Umarłeś bez wyjaśnień, których poniekąd od Ciebie oczekiwałam. Zrozumiałam, że w życiu nie zawsze układa się tak kolorowo jakbyśmy chcieli. Nie miałam pojęcia czy kiedykolwiek dostanę odpowiedzi na pytania, które chyba wolały być bez nich, a które prawie każdej naszej rocznicy kotłowały mi się w głowie. Mimo to cieszyłam się życiem u boku mężczyzny, który poskładał mnie na nowo.
Do czego zmierzam, pisząc ten list do Ciebie po pięciu latach od naszego rozstania? Chcę napisać, że jestem szczęśliwą żoną i matką trójki dzieci. Nadal nie rozumiem dlaczego tak się potoczyły moje, nasze życia, ale coś mi się wydaje, że tak miało być.
Dziękuję Ci za czas spędzony ze mną, dziękuję za każde miłe słowo jak i za złe. Za Twoją miłość, którą mnie obdarzyłeś. Za każdy dotyk Twych na moim ciele. Za każdą nieprzespaną noc i za pozostawienie po sobie wszystkich tych pytań bez odpowiedzi. One sprawiają, że nie mogę o Tobie zapomnieć. Może to będzie i lepiej, jeśli takie pozostaną? Dziękuję Ci za to, że byłeś. Czasem tęsknię, ale wiem, że zawsze mogę odwiedzić Twój grób. Ładny jest. Kto wie może kiedyś będzie mi dane zrozumieć Twoje zachowanie sprzed laty? Spoczywaj w pokoju, mój pierwszy dojrzały facecie <3

Alles Gute zum Geburstag Susanne 😸❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro