#35

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

– Nie mogę oddychać. Nie mogę myśleć. Nie mogę...

Takie słowa wyszły z ust młodej dziewczyny imieniem Faith. Fara, jej starsza o rok siostra, nie miała pojęcia, jak jej pomóc. Podeszła do niej bliżej i niepewnie zamknęła ją w swoim uścisku. Faith nie odepchnęła jej, ale się w nią wtuliła. Nie przestawała płakać i sama nie wiedziała, co się z nią działo. Ostatnio takie ataki zaczęły przytrafiać jej się dość często. Zawsze w czasie kłótni z Farą.

– Spokojnie, siostrzyczko. Nic się nie stało. Przepraszam, że znowu powiedziałam za dużo. To tylko głupia sukienka. Nie powinnam była na ciebie krzyczeć – mówiła i uspokajająco głaskała ją po plecach.

Odkryła podczas ostatniej kłótni, że ten gest potrafił uspokoić jej młodszą siostrę na tyle, by ta znów mogła zacząć w miarę normalnie mówić. Zanim jednak Fara zrozumiała, że powinna ograniczyć ich kłótnie, które wyczerpywały je obie i dodatkowo uderzały w wrażliwość Faith, wybuchały one dość często. Dziewczyna potrafiła zdenerwować się na siostrę za byle co i sama potem tego żałowała.

Podczas trzeciej kłótni gdy Faith znienacka się rozpłakała, Fara wkurzyła się na nią jeszcze bardziej. Tamtego dnia starsza siostra zamknęła się w swoim pokoju i udawała, że nie słyszy łkania Faith. Nie miała pojęcia, jak zareagować. Wolała uciec, niż widzieć jakich przykrości jej przyspożyła. Dopiero później zrozumiała, o co mogło chodzić. Przesadziła, a jej siostra była chora na jakąś niezidentyfikowaną chorobę psychiczną. Musiała być. Nikt inny nie rozpłakałby się w trakcie trwania kłótni. Jak tak nad tym się zastanowić miało to sens. Po uświadomieniu sobie tego starała się unikać kłótni, ale czasami nie wychodziło. Bo ona też miała pewnien problem ze swoim myśleniem, aczkolwiek sama nie wiedziała jaki. Prawda była taka, że obie potrzebowały psychologa, ale żadna z nich nie potrafiła się przemóc, by do jakiegoś pójść.

– Powiedz mi, o czym myślisz, proszę. Chciałabym pomóc ci przez to przejść, ale nie jestem pewna, czy potrafię. – Fara nie przestawała jej przytulać ani głaskać. Starała się przekazać jej swoją miłość, mimo wcześniejszych ostrych słów wypowiedzianych pod wpływem chwili.

– Kolejny raz ciebie zawiodłam... Zniszczyłam ci sukienkę, w której miałaś iść na randkę. Przepraszam. Powinnam była poczekać aż wrócisz i pozwolisz mi ją przymierzyć.

Czasami Fara zastanawiała się czy zamieszkanie razem było dobrym wyjściem. Gdy mieszkały osobno, ich kłótnie były naprawdę rzadkie. Zdarzały się raz na jakiś czas. Kiedy jednak zamieszkały razem, kłótnie stały się coraz częstsze. Żadna z nich nie potrafiła nad nimi zapanować. Głównie to Faith obrywała podczas takich kłótni, co coraz częściej kończyło się jej płaczem. Obie cierpiały, ale nie wiedziały jak przestać. Faith była młoda. Nie rozumiała niektórych rzeczy, a Farę bardzo łatwo było wyprowadzić z równowagi. Miała jeden z gorszych okresów w pracy i odreagowywała złość na siostrze.

Dzisiaj jednak Fara zdawała się zrozumieć. Dzisiaj Fara chciała przeprosić. Chciała móc cofnąć swoje słowa. Żałowała, że i tym razem dała się ponieść emocjom. Kochała swoją siostrę, ale nie potrafiła zapanować nad swoją złością. Już sama nie wiedziała, na kogo była zła. Dlaczego czuje bezsilność i zdarza jej się nie spać po nocach. Nie miała pojęcia, co z tym wszystkim zrobić, dlatego przytulała do siebie płaczącą Faith. Dzisiaj chciała naprawić swoją relację z siostrą.

– Nie zawiodłaś mnie. To ja powinnam ciebie przeprosić. Nie radzę sobie ze swoją złością. Nie wiem, jak ją wyładowywać. Cały czas chodzę zła i już sama nie wiem, na kogo jestem taka zła. Proszę, wybacz mi. Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała.

– Ale...

– To nie była twoja wina. Poza tym mam inne sukienki, a randka jest dopiero za godzinę. Jeszcze się wyrobię, ale zostanę tu z tobą, dopóki nie przestaniesz płakać. Nawet jeśli miałabym ją przegapić. Zawsze ważniejsza będziesz ty.

Te niepozorne słowa, ten uścisk starszej siostry sprawił, że Faith coś poczuła. To było ciepło, które zapełniło na chwilę jej pustkę. Pustkę, która pogłębiała się z każdą kolejną kłótnią z Farą. Pustkę, która sprawiała, że dziewczyna rozważała targnięcie się na swoje życie. Pustkę, która nie pozwalała jej żyć pełnią życia. Która sprawiała, że była żywym trupem. Faith poczuła się kochana. Wreszcie coś poczuła. Coś, co nie było smutkiem, a miłością. Nie potrafiła tego pojąć umysłem, ale chciała, by to ciepło na zawsze w niej zostało. Zapragnęła, by wypełniło jej pustkę. By wypełniło ją całą. Poddała się uczuciu i mocniej wtuliła się w siostrę. Tym razem płakała ze wzruszenia. Nigdy nie przypuszczała, że coś będzie w stanie wypełnić jej pustkę. Że kiedykolwiek poczuje jakąś miłość, a tu proszę. Wystarczył uścisk siostry i jej ciepłe słowa. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła się szczęśliwa.

– Kocham cię – wyszeptała.

– Ja ciebie też.

Faith zasnęła na półgodzinny przed randką Fary. Starsza siostra przeniosła ją do jej łóżka i wtedy odkryła, jak strasznie lekka jest Faith. Fara postanowiła przypilnować ją następnym razem, by zjadała całe posiłki. Przykryła siostrę kocem. Przebrała się w inną sukienkę, niż początkowo zamierzała i wyszła cicho z domu. Szła powoli na randkę. Nie spieszyła się. Była spokojna. Zastanawiała się nad rozwiązaniem siostrzanych problemów. I po raz pierwszy do głowy przyszedł jej pomysł, by udać się do psychologa na rodzinną terapię. Uśmiechnęła się lekko do siebie. To mogło być dobrym rozwiązaniem, nawet jeśli kiedyś się przed tym zbraniała. Potrzebowały pomocy, bo same już nie potrafiły dać sobie z tym wszystkim rady. Była gotowa i zdeterminowana, by naprawić relację z siostrą. Poczuła nadzieję, że jeszcze wszystko da się naprawić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro