Urgot x Gragas

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uniwersum: League of Legends
Postacie: Urgot, Gragas 
Znajomość uniwersum: wymagana 
Uwagi: JA TEGO NIE PISAŁAM, WSTAWIAM BO ŚMIESZNE

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gr00by i Gr00bszy

- JESZCZE JEDNO PIWO! – wykrzyczał całkiem mocno już nafurany pijaczek.

Gragas zastanawiał się czy podanie mu kolejnej porcji trunku jest aby na pewno dobrym pomysłem. Po chwili zastanowienia jednak napełnił kufel moczymordy do pełna. Ciekawiło go, czy owy jegomość jest w stanie w ogóle zapłacić za cały zamówiony alkohol. Cóż, w razie czego miał swoją ochronę, która bez problemu znalazłaby sposób na spłacenie długów uciążliwego klienta. Gragas jakby nie było, przyzwyczaił się już do ludzi tego typu, odkąd zajął się produkcją własnego piwa oraz prowadzeniem lokalu, jest to dla niego codzienność. Graggy ice (tak nazywało się jego napój) było najlepszym piwem w całej Runeterze. Znane było wszędzie, od Noxusu do Ionii, nawet nieliczne karczmy w Shurimie sprowadzały ten znamienity złoty napój. Historia powstania tego browaru jest zadziwiająco prosta, lecz bardzo smutna. Gragas w szkolnych latach miał romans z pewnym tajemniczym osobnikiem znanym Urgotem, który na nie korzyść dla obu z nich, nie zakończył się happy endem. Rudo-brody był tą całą sytuacją bardzo załamany, postanowił więc utopić swe smutki w piwie. Pił tak dużo, że nawet się nie zorientował, kiedy się uzależnił. Wtedy właśnie zdecydował się nie walczyć z nałogiem, wręcz przeciwnie, chciał zrobić z tego biznes. Tym sposobem powstał wcześniej wspomniany trunek, przez niektórych nazywany „Napojem Bogów".

Chwilę później rozpoczęła się typowa karczemna walka. Zaczął ją nie kto inny jak wcześniejszy ostro wstawiony pijak. Gragas z zaciekawieniem oglądał walkę, ciekawiło go jak szybko ktoś znokautuje nabombanego gościa. Po chwili jednak ktoś inny przykuło jego uwagę, był to niski, wytatuowany typeczek. Szedł prosto w jego stronę. Gragas lekko zaniepokojony wezwał szybko swoją ochronę, by ta rozprawiła się z potencjalnie niebezpiecznym gościem. Lecz on był na to przygotowany, dwoma szybkimi ciosami powalił obu bodyguardów. Dużobrzuchy nie zważając ani chwili sięgną po swoją wybuchową beczkę i cisną nią w najemnika. Baryłka wybuchła tuż za nim, odpychając go prosto w stronę rudowłosego zawadiaki. Wleciał prosto w jego brzuch odbijając się od niego z P O T Ę Ż N Ą siłą w stronę sufitu. O dziwo nie zahamował go dach i nie wylądował na ziemi. Wyleciał przez strop, robiąc przy tym całkiem pokaźną dziurę. Wylądował dokładnie 102 metry dalej. (Później historycy uznali że lot ten był nadzwyczaj daleki, więc nazwali go „Rekordem Skoczni") Jednak jak się okazuje to nie był koniec tak zwanych kłopotów Najmana. Kilka sekund po tym jak niski jegomość w spektakularny sposób opuścił karczmę, pojawił się on. Dawna miłość konesera piwa – Urgot. Gragasowi na chwilę odebrało dech w piersi, przypomniał sobie wszystkie wspaniałe chwile razem spędzone. Krabonogi stał chwilę w wejściu, lecz po chwili odpalił swoje mordercze kolana. Wiele osób dziwnym trafem dostaje strzałą w kolana, on natomiast strzelał z kolan. Rozniósł w drobny mak wszystkie osoby w karczmie, prócz grubego. Urgot myślał, że chłop ma flashbacki z Wietnamu.

-Gragas ty ulana mendo co tak stoisz jak dzban?!

W tym momencie długobrody ocknął się.

-Ur..Urgot-chan?

-Łeb masz jak chan pijaku zapchlony, przyszedłem tu po zemstę!

Gragas szybko jednak odzyskał świadomość i zrozumiał powagę sytuacji. Schował się pod ladę, gdzie trzymał zapas Graggy Ice. Trunek ten działał na niego jak Magiczny napój na Obelixa. Dawny kochanek dobrze wiedział co planuję rudy, wystrzelił więc w niego hak z brzucha, mający na celu przyciągnąć go do siebie oraz wchłonąć go przez brzuch. Łańcuch przebił się przez drewnianą ladę i trafił Gragasa, zaczął go więc po woli przyciągać. Nie było to łatwe ze względu na wielkość jego ofiary. Łysy nie wiedział co ma robić, szarpał się i wyrywał lecz na nic były te starania. Łańcuch Urgota jest niczym trytytka, jak się zaciśnie to nie da się z niego uwolnić. Już miał wchłonąć grubego, ale jak sama nazwa wskazuje, chłop jest gruby – za gruby żeby zmieścić się w jego brzuchu. Przylgnęli więc do siebie brzuszkami nie do końca wiedząc co mają zrobić. Gragas spojrzał się Urgotowi głęboko w oczy. Patrzył się na niego, aż w końcu coś w nim pękło, coś się w nim rozpaliło. Było to uczucie, takie samo jak kiedyś, kiedy byli razem, było to uczucie pożądania i pragnienia. Widział w oczach grubego to samo, wiedział, że on też to czuje. Obaj myśleli tylko o jednym – pocałunku. Niestety na ich drodze stały całkiem wielkie przeszkody. Były nimi ich brzuchy. Brzuszek rudego był zakotwiczony w brzuszku Urgota, co zważając na ich wielkość, powodowało iż usta dwóch ulańców były od siebie bardzo oddalone. Sytuacja która miała ich do siebie ponownie zbliżyć szybko przemieniła się w całkiem niezręczną. Graggy nie wiedząc co w tym momencie poczynić, postanowił szamotać się na boki, próbując ponownie uwolnić się z łańcucha Urgota, pocierając tym samym jego brzuch swoim. Jak się okazuje czynność ta była całkiem przyjemna i spodobała się obu stronom, więc kontynuowali pocierańsko. I tak ocierali się do końca swoich dni, bo z hak Urgota był zaprojektowany w ten sposób, by nie dało się z niego uwolnić, więc Gragas został uwięziony już na zawsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro