💚Harry Styles - Idealnie💚

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Harry Styles.

Chłopak z niesamowitym głosem i naprawdę fantastyczną karierą muzyczną.

Idol milionów dziewczyn i chłopaków na całym świecie.

Jedna z najbardziej rozpoznawalnych gwiazd tuż obok Shawna Mendesa i Justina Biebera.

1/5 One Direction

Można wymieniać i wymieniać jego zalety i cechy charakteru właściwie bez końca.

Ale można też skrócić to do jednego prostego słowa, którym posługuje się jakaś część fanek.

Ideał.

Wzór do naśladowania.

Ikona.

Ale...

Dużo ludzi zapomina, że Harry jest przede wszystkim normalnym człowiekiem.

Człowiekiem, który miał tyle szczęścia, że ktoś go zauważył.

I dzięki temu teraz występuje na największych scenach. W miejscach, o których nawet nie marzył.

Wszystko wydaje się być tak idealne.

Tylko nikt nie potrafi zauważyć, że Harold zawsze uśmiecha się trochę inaczej gdy ktoś wspomni o zespole.

Jego oczy zasnuwa delikatna mgiełka rozmarzenia, a uśmiech staje się bardziej naturalny.

Bo wtedy przypomina sobie jak to było występować razem z chłopakami i to jak był wtedy szczęśliwy mimo wszystko.

Dużo osób twierdzi, że oni wolą solowe kariery. Ale w rzeczywistości Stylesa jest trochę inaczej.

Jasne, uwielbia śpiewać własne piosenki, ale z czwórką tak samo szurniętych jak on idiotów, było inaczej.

Lepiej.

Bardziej... Rodzinnie.

I to uczucie powraca do niego przy każdym solowym wykonaniu jakiejkolwiek piosenki One Direction.

Gdy fani tak właściwie śpiewają za niego, nie zwracając uwagi na jego drobne lub czasami duże zmiany.

Zachowują się jakby nigdy nic się nie zmieniło. I starają mu się to pokazać, że chcą by tak było...

***

- Harry? - podniosłem wzrok i uśmiechnąłem się widząc przed sobą ostatnią już nastolatkę czekającą na podpis płyty i zdjęcia. Dziewczyna przyglądała mi się niepewnie ale po chwili pokręciła głową i wyjęła komórkę włączając aparat.

- Emm... Hazza wszystko w porządku? - zapytała, a ja przytaknąłem całkowicie nie spodziewając się tego pytania. W końcu wszystko jest idealnie, prawda?

- Dlaczego pytasz? - przeczesałem palcami włosy, trochę krótsze niż zawsze. W mojej głowie aktualnie trwała mała bitwa na temat tego jak ustawić się i jaką minę zrobić, by dla niej była to naprawdę dobra pamiątka.

- Twój uśmiech. Nie jest szczery. I mam wrażenie, że nie ma cię tutaj dzisiaj z nami - wymamrotała szatynka z lekko czerwonymi policzkami. Zdziwiony zmarszyłem brwi i przygryzłem wargę.

- Faktycznie, masz rację. Po prostu... Czasem odpływam i wspominam jak to było robić to wszystko z chłopcami- wytłumaczyłem czując dziwne wrażenie, że muszę jej to wyjaśnić. Niebieskooka słabo się uśmiechnęła i oddała telefon osobie, która była odpowiedzialna za tą część pamiątki po koncercie.

- Masz jakieś specjalne życzenia co do tego jakie mają być zdjęcia? - spytałem widząc, że fance błyszczą się oczy, zapewne z podekscytowania.

- Mogę się przytulić? I... Zrób co chcesz, po prostu zostań tu Harreh - mruknęła niższa, a ja powoli rozłożyłem ręce po raz kolejny w tym dniu czekając na przytulasa. Po chwili dziewczyna się we mnie wtuliła, a ja pokazałem Nickowi liczbę 4. Bo tyle akurat miałem pomysłów na fotografie, które będą dla młodszej czymś co będzie wspominać jeszcze długo.

Pierwsze polegało na tym, że schyliłem się chowając nastolatkę w moich ramionach i na tyle na ile było możliwe zakryłem też swoją twarz. Po usłyszeniu pstryknięcia poczułem, że moja koszulka zaczęła robić się mokra.

- Hej, słońce... Skarbie, proszę nie płacz - poprosiłem delikatnie panikując, bo nadal nie do końca wiedziałem jaka jest dobra reakcja na całkowicie niespodziewany płacz kogoś z fandomu.

- Przepraszam... Ja... Naprawdę przepraszam - wydusiła z siebie szatynka cofając się o krok, by wytrzeć policzki rękawem bluzy.

I na widok nastolatki ocierającej łzy bluzą z napisem "Treat People With Kindness", która próbuje wesoło się uśmiechnąć (swoją drogą wyszedł jej dość nie przekonujący grymas), właśnie na ten widok moje serce się ścisnęło.

- Czemu płaczesz? - zadałem cicho pytanie patrząc na nią z troską. Fani to rodzina, więc źle się czułem nie wiedząc o co chodzi.

- Ja... Nie chcesz tego słuchać...

- Chcę - przerwałem jej wbijając w nią swój wzrok.

- Tęsknię za tobą Harry.

Nie za Harry'm Stylesem.

Za Hazzą, uroczym chłopakiem, z którego usilnie próbują zrobić tego złego, ale im się nie udaje.

Tęsknię za wami. Za One Direction. W pełnym składzie. Bo mimo, że ostatnią płytę wydaliście w czwórkę, to w moim i nie tylko moim serduszku zawsze było, jest i będzie was pięciu.

Tęsknię za waszymi wpadkami.

Za tym jak wszyscy opiekowaliście się Niall'em.

Za wodnymi bitwami Lilo.

Za nieśmiałym Zayn'em.

Za Tommo w paskach i czerwonych spodniach.

Za Liam'em, który boi się łyżek.

Za blond włosami u Irlandzkiej Księżniczki. 

Za tym jak szybko zakrywałeś usta gdy tylko zaczynałeś się śmiać.

Tęsknię "But it makes this harder,
And the tears stream down my face" -
zaśpiewała dziewczyna, która poddała się i już nie wycierała mokrych policzków, bo na nowo pojawiały się na nich łzy.

- Nie chodzi o to, żebyście wracali na siłę. Wręcz przeciwnie. Jeśli bardziej podoba się wam bycie solowymi artystami, to po prostu to powiedzcie.
Bo każdym znakiem, nawiązaniem czy chociażby słowem wszyscy dajecie nam nadzieję. A to boli. Boli, bo czekamy już około 5 lat. To ponad trzy razy więcej niż 18 miesięcy. Przepraszam Hazz... Po prostu... To tak boli... - zakończyła chowając twarz w dłonie, by nie szlochać jeszcze bardziej.

A ja... Ja stałem patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem, też ze łzami na policzkach.

Bo tak, wiedziałem, że przedłużając przerwę w jakimś stopniu ranimy w ten sposób fanów. Ale nie wiedziałem, że aż tak bardzo. Nie miałem pojęcia jak oni to przeżywają. I to.. to sprawiło, że przytuliłem szatynkę jeszcze raz i zacząłem płakać razem z nią.

- Przepraszam, to ja przepraszam, naprawdę - szeptałem w kółko zachrypniętym od płaczu głosem.

Zdałem sobie sprawę z tego, że nie, nie jest idealnie. I nigdy nie będzie, do póki nie spełnimy danej obietnicy, do póki nie wrócimy.

- Kochana, mogłabyś zdradzić mi swoje imię? - poprosiłem drżącymi dłońmi wyciągając z kieszeni telefon.

- Jestem Diana - przedstawiła się niepewnie, a ja wiedziałem, byłem pewien, że to musi być jakiś znak.

- W takim razie Diana, czy chciałabyś pomóc mi w pewnej małej sprawie?

***

Stałem, a właściwie siedziałem za kulisami stukając rytmicznie palcami w udo. Stresowałem się.

Nie, stres to za mało powiedziane, by określić to co czułem.

Brzuch skręcał mi się z podekscytowania, ale na twarzy widniał szeroki uśmiech.

Szczery uśmiech.

- Na pewno? Loczek, pomyśl jeszcze raz czy chcesz to robić teraz - odezwał się blondyn siedzący obok, a ja spojrzałem na niego zdziwiony.

- Nini, nie robiłbym tego gdybym nie był pewny na 100%. Po za tym, proszę cię, widzę jak się cieszysz. I nie tylko ty. Przecież chłopacy nie potrafią wytrzymać w jednym miejscu. A pomyśleć, że to tylko mój koncert - mruknąłem szturchając Horana w ramię, po czym zeskoczyłem ze stołka poprawiając dżinsy.

Wracamy, więc czarne rurki też wracają. Ale żeby nie było, koszulę nadal mam na sobie. Co za dużo na raz, to nie zdrowo.

- Hazza, jak ty na to wpadłeś, boski aniele?! - wykrzyknął Louis wchodząc do pomieszczenia razem z Liam'em. Obydwoje się szczerzyli co tylko potwierdziło, że ten pomysł jest dobry.

- To nie ja. Mamy strasznie kreatywną Directioner w fandomie. Diana, czeka na wszystko pod sceną razem z resztą fanów. Którzy myślą, że przyszli na zwykły koncert Harry'ego Stylesa - odparłem przeczesując włosy, po czym ktoś pokazał, że czas już na mnie.

- Powodzenia na scenie - usłyszałem jeszcze od całej czwórki i wbiegłem, rozpoczynając koncert.

- Cześć kochani! - zawołałem stając na środku, a w ręce trzymałem mikrofon.
Nie taki zwykły. Z zielonym paskiem dookoła. Pisk był ogłuszający ale od razu naładował mnie energią. Tak działają występy przed tysiącami widzów.

- Okej. Jest taka ważna sprawa. Mianowicie, wiecie może który dzisiaj jest dzień? - zapytałem przechodząc przy krawędzi tuż po zaśpiewaniu kilku utworów.

- Jest 25 Marca! - krzyknęła znajoma szatynka, a ja skinąłem w podziękowaniu.

- Oh okej, dziękuję - wymamrotałem "tracąc humor" i stanąłem czekając na początek kolejnej piosenki.
Piosenki, którą w tym miesiącu śpiewałem więcej razy niż przez ostatnie 5 lat.

Melodia zaczęła lecieć, a ludzie płakali, śmiali się i piszczeli.

- Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try -
Zamknąłem oczy słysząc głos Liama.
Liama, który wyszedł na scenę i stanął obok mnie obejmując ramieniem.

Po kolei każdy z chłopaków wychodził na scenę, a ja śpiewałem gdy była moja kolej, a gdy jej nie było... Patrzyłem na fanów. Osoby, które były szczęśliwe. Ze łzami na policzkach były szczęśliwe. I wtedy...

Wtedy dopiero po raz pierwszy od długiego czasu było idealnie.














One shot po prostu jest dedykowany jasmin5002. Wszystkiego najlepszego, przepraszam, że tak smutno i...
Pamiętaj, że Cię uwielbiam xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro