~ Larry ~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tym razem coś krótkiego i dla fanów Lou i Hazzy <33

Przepraszam, że tak rzadko się odzywam... Ale jeszcze żyję jakby ktoś pytał xx










Po całym wyczerpującym dniu podczas którego wykonaliśmy długi koncert, nie miałem już siły na nic. Byłem tak zmęczony, że jedyne o czym marzyłem to chwila spokoju. No i może mój słodki Loczek siedzący obok by wspierać mnie psychicznie.

Starałem utrzymać się na nogach, ale nieprzespane noce nagle dały o sobie znać i od razu po wejściu do pokoju rzuciłem się na łóżko. Kochałem fanów i występy na żywo, jednak czasami było tego za dużo i to wszystko po prostu traciło sens. Gdy leżałem i w teorii nic nie robiłem, dość często moje myśli kierowały się do jednego pytania.

"Dlaczego?"

"Dlaczego nie pozwolą mi normalnie żyć?"

"Dlaczego nie mogę być tym kim jestem; dlaczego nie mogę po prostu go kochać; dlaczego nie mogę być w związku z kimś kto jest dla mnie najlepszym człowiekiem na świecie?"

"Dlaczego oni po prostu nie chcą mnie, a właściwie to nas, zaakceptować?"

Byłem pewien, że fani zrozumieją. Jesteśmy jedną wielką rodziną, co jest słowami większości z nich i co często czytam na portalach takich jak Twitter czy Instagram.

Skoro jesteśmy rodziną, to dlaczego nie mogę przytulić go na scenie i pocałować?

Wszystko wydaje się być takie skomplikowane...

Wzdycham zrzucając buty na ziemię i nie przejmując się tym, że jestem w ubraniach wchodzę pod pościel zamykając oczy. Nie mija jednak nawet chwila, a słyszę na korytarzu kroki, które od razu mogę poznać jako mojego ukochanego.

Gdy drzwi się otwierają widzę, że miałem rację więc wysilam się na uśmiech w jego stronę.

- Hi? - piękne zielone oczy lekko błyszczą nadal pełne emocji związanych z koncertem i spotkaniem ważnych dla nas osób, a jego twarz rozświetla wesoły uśmiech. Tak bardzo skupiam się na tym jak cudownie wygląda, mimo tych kilku naprawdę wyczerpujących dla nas godzin, że nawet nie zauważam kiedy kładzie się koło mnie, opierając głowę o moje ramię.

- Oops? - odpowiadam co powoduje cichy śmiech mojego Słoneczka, na który w środku się rozpływam.

- Jak się czujesz Lou? - pyta ukazując swoje dołeczki by po chwili delikatnie skrzywić się na widok tego, że leżę w ubraniach w czystym łóżku. Najwidoczniej już się do tego przyzwyczaił, bo nie komentuje mojego zachowania ani słowem tylko wpatruje się we mnie oczekując odpowiedzi.

- Dobrze, jestem tylko zmęczony ale dziękuję, kochanie - mówię chwytając go za dłoń i splatając nasze palce ze sobą. Czuję się jakbyśmy byli stworzeni idealnie dla siebie i to sprawia, że przez moment mój oddech zamiera.

A potem to wszystko zaczyna mieć sens. Bo jeśli tylko Harry jest obok  mogę wszystko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro