Hanjoo

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wracałem nocą po ciężkim treningu. W sumie mogłem się tego spodziewać w końcu wybiłem się wraz z zespołem Topp Dogg. Wracałem sam, bo chciałem odpocząć w ciszy, bez tej szalonej paczki. Nie bałem się. Umiałem się bić, więc groźne Seulskie gangi mi nie przeszkadzały. Przechodząc obok jednej z ciemnych uliczek usłyszałem krzyki:

- Nie! Proszę zostawcie mnie! Nic wam nie zrobiłem! Czego ode mnie chcecie?! - te błagania mnie zatrzymały, chciałem zobaczyć jak to się rozwinie.

- Przytrzymajcie go! Ja się z nim zabawie! - Po tych słowach zobaczyłem jak ktoś zdejmuje z niego koszulkę obnażając mleczno białą skórę. Stwierdziłem, że już wystarczy tego dobrego. Nie mogłem pozwolić, by skrzywdził tego biednego blondyna.

- Puśćcie go! - Krzyknąłem. Rzuciłem torbę z ubraniami na ziemię i pobiegłem w stronę chłopaka. Pokonałem napastników po czym złapałem chłopaka za rękę i uciekłem z nim jak najdalej się dało, po drodze zabierając moją torbę. Nie chciałem ryzykować że nas dogonią, więc nawet się nie odwracałem. Po przebiegnięciu z obrzeży do centrum tego zatłoczonego miasta poczułem, że mój współuciekinier zwolnił. Zatrzymałem się.

- Nic ci nie jest? Gdzie jest twój dom? Zaprowadzę cię tam.

- M-mieszkam na 35 dzielnicy. - Po tych słowach zemdlał wpadając mi w ramiona. Wziąłem go na barana po czym udaliśmy się do jego domu.

......... Rano........

Pilnowałem go całą noc, ale nad ranem już nie dałem rady. Usnąłem na krześle obok tego przeuroczo śpiącego blondyna. Obudził mnie zapach smażonej jajecznicy przyciągnąłem się. Zdziwiłem się, bo nie byłem już na krześle a w dwuosobowym łóżku przykryty kocem. Rozejrzałem się po pokoju byłem w nim sam. Wstałem i zacząłem podążać z zapachem aktualnie smażącego się bekonu. Gdy dotarłem do kuchni ujrzałem pół nagiego blondyna.

- Jak się nazywasz? - Zapytałem lekko zaspanym głosem.

- Bjoo. A ty??

- Hansol. Wiesz może czego chcieli od ciebie tamci kolesie?

- Nie wiem, ale cieszę się, że tam byłeś, nie chce nawet myśleć jakby się to skończyło. A zmieniając temat. Lubisz jajecznice z bekonem??

- Tak. A ty tu tak sam mieszkasz? To duży dom.

- Niestety tak, mieszkam sam. Nie znalazłem jeszcze nikogo odpowiedniego.

- A nie boisz się tak sam?

- No może trochę. Ale staram się tu rzadko przebywać. Dlatego wczoraj tak późno byłem na ulicy.

- Może lepiej już nie chodź tak późno sam, bo znowu cię dopadną.

- Sam jestem sobie winny. Gdybym miał inną pracę to by nawet mnie nie zauważyli.

- Pracę? A jako kto pracujesz??

- A czy to ważne?

- No nie, ale - Nie zdążyłem dokończyć, bo Bjoo położył śniadanie na stole i powiedział:

- No właśnie nie. A teraz siadaj i zajadaj. Założę się, że twoi znajomi się o ciebie martwią. No chyba, że nie masz znajomych... - O matko mój zespół. Oni pewnie umierają ze zmartwienia.

- Która godzina???

- Już koło 11

- O nie. Zaraz będę musiał iść

- Co się stało?

- Mam trening i muszę iść, ale jak chcesz będziemy mogli się zagadać później.

- Jaki trening?

- A tam taki. Nie ważne. Będę musiał iść.

- Dobrze. Ale najpierw zjedz śniadanie. Będziesz potrzebować siły, żeby ćwiczyć. Może cię odprowadzić?

- Oj zjem całe. Jest pyszne! Jak ci się chce, możesz mnie odprowadzić. A ty nie musisz iść do pracy??

- Nie. To raczej taka nocna praca.

- Aha. Okej. Opowiesz mi o niej?

- Kiedy indziej. A teraz jedz, a ja idę się ubrać. - I po tych słowach poszedł schodami na górę . Z jednej strony szkoda go, lekko umięśniona klata to był widok, który się nie nudził. Boże o czym ja myślę! Przecież wolę dziewczyny! Co się ze mną dzieje! Muszę przestać o tym myśleć. Skończyłem jeść śniadanie rozmyślając o tym jak się wytłumaczę moim kolegom. Umyłem talerz i poszedłem do pokoju gospodarza, aby zapytać się czy jest gotowy do wyjścia. Ale widok który zastałem wchodząc tam sprawił, że zrobiło mi się gorąco a serce zabiło mocniej. Był to blondasek w samych obcisłych bokserkach. Gdy mnie zobaczył powiedział:

- Już chwila. Zaraz będę gotowy. Co się tak patrzysz?

- J-ja. - Zaniemówiłem i wróciłem się do korytarza.

- Spokojnie nie gryzę. Już się ubieram. Matko nie wiedziałem, że jestem aż tak brzydki. - Zaśmiał się, a ja byłem w szoku, jak może tak na mnie działać ten chłopak. Zacząłem się zastanawiać, czy może jednak jestem gejem.

- N-nie jesteś brzydki.- Powiedziałem zawstydzony. Nigdy mi się coś takiego nie stało. Zawsze byłem pewny siebie i wręcz władczy, ale w stosunku do niego nie mogłem. Wręcz łagodniałem przy nim.

- Wszystko okej? - Zapytał wychodząc z pokoju

- Tak wszystko ok. Ja tylko poczułem się głupio. Tak wlazłem bez pytania.

- Nie no spoko ja się nie wstydzę. Raczej nie mam czego. - Miał rację był porostu idealny. - A ty się nie martw. Po prostu ja cię kiedyś tak nawiedzę. - Puścił mi oczko i się uśmiechnął. - Bo coś mi się zdaje, że i ty nie masz się czego wstydzić. - Poczułem jak nogi robią mi się jak z waty, ale tym razem odpowiedziałem.

- A no nie mam. Dobra, chodźmy na trening. Bo się spóźnię.

- No tak trening. Chodźmy. - Zeszliśmy po schodach. I udaliśmy się do wyjścia. Po niecałych 30 minutach spędzonych przy ciągłej rozmowie znaleźliśmy się na miejscu.

- To tutaj. - Powiedziałem wskazując na budynek mojej wytwórni.

- Ty tutaj pracujesz?? Jako kto??

- Jestem w zespole Topp Dogg. Aktualnie mamy swój debiut.

- Jak to Topp Dogg? Czekaj jak się nazywasz?

- Hansol. A ty słyszałeś o nas?

- Hansol? Na prawdę? Nie skojarzyłem cie. Tak słyszałem. Mam wasze piosenki na telefonie.

- Aha, ale nie będziesz piszczeć, ani nas przytulać, ani nic??

- Nie no coś ty, ja kocham waszą muzę nie was. Choć ciebie lubię, ale to dlatego że cię poznałem.

- To ok, jak będziesz chciał, to cię nauczymy układu.

- Jasne kocham tańczyć.

- Dobra, chodźmy już, bo mój szef się wścieknie. - 3eszliśmy do budynku wjechaliśmy windą 2 piętra do góry. Po czym udaliśmy się do sali treningowej na końcu korytarza.

- Hej chłopaki. Choreograf już jest?

- O matko gdzieś ty był? Nie jeszcze nie przyszedł masz farta. A kto to ten chłopak za tobą?

- Długa historia, ale nic mi nie jest. A on? To Bjoo. Mój... - Spojrzałem na niego badawczo. Nie wiedziałem jak mogę go nazwać, ale on szybko spojrzał na mnie i odpowiedział.

- Jestem przyjacielem Hansola. I przepraszam, że go wam zabrałem na kilka godzin, ale musiał mi pomóc.

- Nie no spoko. Nie ma problemu, tylko niech następnym razem zadzwoni, że go nie będzie.- Powiedział łagodnie Atom

- Ja już go przypilnuje. - Podszedł bliżej, po czym uszczypnął mnie w tył uda tak, żeby inni nie zauważyli. Zaczerwieniłem się.

- Dobra ja idę się przebrać. A wy grzecznie z moim przyjacielem. - Spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się potakując. Pobiegłem się przebrać, ale oczywiście po tym uszczypnięciu mój "przyjaciel" o sobie przypomniał. Więc musiałem zajść do łazienki, by go uspokoić i dać mu to czego chciał. Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie dość, iż jestem gejem to jeszcze kocham się w Bjoo. Było to dziwne, bo znam go zaledwie kilka godzin. Starałem się o tym nie myśleć. Potem jak się przebrałem pobiegłem to sali treningowej. Wybiegłem dosłownie minutę przed trenerem. To dobrze, bo inaczej bym zginął z jego rąk. Oczywiście jak tylko zobaczył Bjoo zaciągnął go do pracy razem z nami. Nie dało się go przekonać, że nie należy do zespołu. Tuż po tym jak nauczył nas układu, zaczął uczyć Bjoo śpiewać fragment piosenki który miał być mój. Nie miałem nic przeciwko, ponieważ i tak miałem spory kawał tekstu do nauki, a dzięki temu nie było aż tyle tego. A przy okazji usłyszałem ten niebiański głos. Nie mogłem się na niego napatrzeć ponieważ ćwiczył bez koszuli, bo nie chciał jej przepocić. Przez to musiałem wytrzymać 5 godzin w towarzystwie pół nagiego chłopaka, który mnie pociągał w tak dużym stopniu, że musiałem kilka razy wyjść się uspokoić. Po treningu mieliśmy iść do kina, więc poszedłem pod prysznic. Usłyszałem jak drzwi od kabiny się otwierają.- No, no, no. Jaki piękny czyścioszek. - odwróciłem się zdziwiony, a w uchylonych drzwiach stał sam Bjoo oblizujący wargi. - Co się tak dziwisz? Przecież ci obiecałem, że nie zostanę ci dłużny.

- Co ty tu kurwa robisz?! Wywalaj! Nie widać, że się myje?! - Moje okrzyki zamiast go odgonić wywołały jeszcze większy uśmiech na jego twarzy. Popatrzyłem na niego otępiale. Wtedy zdałem sobie sprawę, że oboje jesteśmy goli. Poczułem jak się czerwienie a mój członek staje. To był najmniej odpowiedni moment.

- Uuu widzę, że komuś tu potrzeba pomóc.

- Co? - Nie rozumiałem żadnego słowa które wypowiadał do mnie. Odwróciłem się do niego tyłem przytulając się przy tym do ściany i powiedziałem :

- Wyjdź! - W odpowiedzi usłyszałem tylko śmiech i poczułem jak się do mnie przytula, a jego penis wbija mi się w tyłek. Wzdrygnąłem się, na co on tylko pocałował moją szyję i wyszedł z mojej kabiny by znaleźć się zaraz w kabinie obok i zacząć się myć jak gdyby nigdy nic. Nie rozumiałem co się dzieje. W ślimaczym tempie umyłem się i ubrałem. Gdy dołączyłem do chłopaków powiedziałem, że idę do domu.

- Ale jak to do domu? A co z kinem? - Nie mam ochoty, zmęczony jestem pójdę się położyć.

- O, a słyszałeś dobre wieści?

- Nie. Jakie dobre wieści?

- Mamy nowego członka w grupie.

- Kogo?

- jak to kogo. Twojego przyjaciela! Fajnie nie?

- Super! A zamieszka z nami?

- Tak i zdecydowaliśmy że będzie z tobą w pokoju. W końcu nie będziesz już w nim sam.

- Ooo ok. To ja przy okazji ogarnę pokój, że jak przyjdziecie to będzie mógł się rozłożyć.

- Spoko. To my lecimy. Papa

- Pa - O nie, jak to go przyjęli? Czemu? I w dodatku ma być ze mną w pokoju? Nie żebym miał coś do niego, ale nie wytrzymam tak przy nim. Pociąga mnie i ja jego chyba też, ale nie mogę z nim być. To przecież chore. Wróciłem do domu. W sumie cieszyła mnie myśl że będę sam przez kilka godzin. Poszedłem do pokoju, aby się położyć, ale gdy tylko zapaliłem światło przywitał mnie młodszy.

- Hej. Słyszałeś że do was dołączyłem? Super nie? Teraz będziemy spędzać razem więcej czasu.

- Nie. - odwróciłem głowę i już chciałem wyjść z pokoju, ale on złapał mnie za rękę i przygwoździł do ściany.

- Czemu się nie cieszysz? Przecież wiem, że się we mnie kochasz. A teraz mamy okazję spędzać razem więcej czasu. Ja na przykład się cieszę.

- Ale ja, ja wcale się w tobie nie kocham! - Wykrzyczałem to z spuszczoną głową, bo wiedziałem, że nie dałbym rady powiedzieć tego w twarz.
dobra daj mi pół godzinki

- Wiesz co Hansolku? Nie umiesz kłamać. - Zaczerwieniłem się, a on złapał za mój podbródek tak bym patrzył prosto w jego czarne niczym noc oczy. - I co teraz zrobisz? Znów spróbujesz mnie okłamać? Czy może w końcu mnie pocałujesz? - Zaniemówiłem, nie wiedziałem co zrobić. Zamknąłem oczy i przestałem walczyć z moim pożądaniem. A wtedy poczułem jak Bjoo wbija się sprawnie w moje usta. Na początku nie wiedziałem co się dzieje, lecz z czasem zacząłem odwzajemniać pocałunki, a nawet przejmować kontrolę. Odepchnąłem się z nim od ściany i poszedłem (oczywiście nie przerywając pocałunków ) na łóżko by usiąść. Posadziłem go na sobie okrakiem. Miałem ochotę go wtedy przelecieć, ale zapanowałem nad tą rządzą, myśląc o tym że nie dam się pukać jakiemuś pierwszemu lepszemu. Zdjąłem z moich nóg jego sadząjąc go obok na łóżku i wstałem. Na to zagranie usłyszałem tylko pomruki niezadowolenia i gdy się odwróciłem zobaczyłem jak ten blondasek wydą usta na kształt smutnego pieska.

- Nie wszystko na raz.

- Ale ja chcę. Ja chce cię teraz. Chce całego. - Wstał i poszedł do mnie znów łącząc nasze usta w namiętnych pocałunkach. Nasze języki splatały się raz po raz. Poczułem jak zaczął mi zdejmować koszulkę. Odepchnąłem go.

- Mówiłem nie wszystko na raz. - Spojrzał się na mnie błagalnie. - Nie. Musimy zrobić dziś jeszcze wiele rzeczy. Jak na przykład, co z twoją pracą?

- Proste. Idę się zwolnić.

- Pójść z tobą??

- Tak. W sumie, to boję się iść sam.

- Czemu?

- Bo mój szef się wkurzy.

- Dobrze to idźmy razem, ale teraz.

- Okej. - Ruszyliśmy ku pracy młodszego. Prowadził mnie, bo nie miałem pojęcia gdzie on pracuje. Gdy doszliśmy do jakiejś podejrzanej ulicy Bjoo zatrzymał się tuż przed klubem dla gejów.

- Ty tutaj pracowałeś?

- Tak. Niestety.

- Proszę powiedz mi, że jako barman.

- Nie. Niestety nie. Pracowałem, w sumie jeszcze pracuje jako tancerz.

- Jednym słowem striptizer.

- Tak. - Zatkało mnie. Po raz kolejny nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. - Nie martw się. Nie sypiałem z klientami.

- Choć tyle dobrego. Czekaj chwilę. Czy mi się zdaje czy to, że ty tu pracowałeś ma coś wspólnego z tym gangiem, który próbował cię zgwałcić?

- Tak ma. Ich "przywódca" zobaczył jak tańczę i nie mógł sobie darować. Chciał mnie przelecieć, ale ja nie chciałem, bo czekałem na tego odpowiedniego na pierwszy raz.

- Czekaj. Jak to, to ty jeszcze nie?

- Nie nigdy. Bo czekałem na kogoś kogo pokocham i okazało się, że to ty.

- Czyli ty nie chcesz po prostu mnie przelecieć???

- Nie. Ja na prawdę cię kocham.

- Ja, ja też cię kocham. - Przytuliłem się do niego i pocałowałem. Wtedy byłem już pewny, iż nie chce się mną tylko zabawić- Dobra trzeba tam iść, zwolnić cię i wyjść.

- Ok - Złapał mnie za rękę i zaprowadził do środka. Posadził mnie przy jednym ze stolików, po czym sam udał się 4 dalej, aby usiąść przy swoim szefie. Na początku nie słyszałem co mówili, ale po chwili szef podniósł ton.

- Jak to odchodzisz? Nie możesz, jesteś najlepszym tancerzem. Co ja mam teraz zrobić?

- Nie wiem. Ale ja mam już nową i lepszą pracę. Tam nie muszę świecić tyłkiem. A poza tym znalazłem sobie chłopaka i wątpię, żeby spodobało mu się to co tu robię.

- Ale ty tu pracujesz. Nie możesz tak z dnia na dzień stwierdzić że odchodzisz!

- Mogę. Nie mam z tobą żadnej umowy.

- Dobrze droga wolna ! Ale nie wracaj mi tu potem z płaczem!

- Uwierz mi, nie będę. Aaaa i jeszcze jedno. Powiedz synalkowi ,że jak następnym razem spróbuje mnie zgwałcić to naślę na was policję. - Po tych słowach wstał od stołu, podszedł do mnie złapał mnie za rękę tak, żeby jego były szef zobaczył i wyszedł razem ze mną z klubu. Po tym jak przeszliśmy 20 metrów stanął i odetchnął głęboko po czym się uśmiechnął i powiedział:

- No to teraz jesteśmy wolni. Co ty na to by wrócić do domu i rozpakować moje rzeczy?

- Jestem za. - Szliśmy dalej trzymając się za ręce myśląc, iż wszystko się teraz ułoży, ale gdy tylko skręciliśmy w następną ulicę Bjoo otrzymał soczystą pięść w twarz. Zdezorientowało mnie to a on upadł na ziemię. Szybko kleknąłem obok niego patrząc czy nic mu nie jest. Wtedy sam otrzymałem z kija bejsbolowego w plecy. Próbowałem nie stracić przytomności, bo przecież ktoś musiał obronić Bjoo, ale gdy próbowałem wstać, ten sam chłopak, który próbował zgwałcić mojego partnera, synalek właściciela popchnął mnie nogą do tyłu i ostatnie co widziałem to jego roześmianą mordę, nakładającą mi worek na głowę.

....... Nieokreślony czas później..........

Ocknąłem się przywiązany do krzesła, światło raziło mnie po oczach do tego stopnia, że nic nie widziałem, a moje ciało było tak zdrętwiałe, iż nie mogłem poruszyć żadną jego częścią. Choć to było również spowodowane sznurami oplecionymi do okoła mojego ciała. Poczułem przeszywający ból w plecach i równie nie przyjemne zimno przechodzące w załóż mojego ciała, które okazało się być okryte tylko przez bokserki, w dodatku nie należące do mnie i uwypuklające moja męskość. Nigdy w życiu nie czułem się tak upokorzony. Miałem nadzieję, że to tylko sen. A jedyna rzecz, która trzymała mnie przy życiu był Bjoo. Myślałem tylko o tym gdzie jest i czy potrzebuje mojej pomocy. Kiedy tylko odzyskałem czucie w kończynach zacząłem się wyrywać, ale niestety wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem i falą okropnego bólu. Gdy nagle światło przygasło zamarłem. Nie wiedziałem co się teraz stanie. Rozejrzałem się po pokoju. Był on w miarę duży, ale jedynymi meblami jakie były to było krzesło do którego byłem przywiązany i łóżko. Nie chciałem wiedzieć do czego ono służy choć sumie się domyślałem. Po krótkiej chwili usłyszałem dźwięk otwieranych zamków. Następnie do pokoju wszedł syn właściciela klubu.

- No witam, witam. Widzę, że księżniczka się obudziła. To dobrze.

- Kim ty do cholery jesteś i po co mnie tu przywlokłeś?

- Spokojnie wszystkiego się dowiesz. W swoim czasie. - Uśmiechnął się podstępnie, po czym podszedł do mnie i oparł się rękami na moich barkach.

- Mmm przystojniaczek z ciebie. Zadbany jesteś. Nawet ja się chyba nie powstrzymam. - Oblizał wargi

- Odsuń się ode mnie! - Wrzasnąłem i zacząłem się wyrywać.

- Na twoim miejscu byłbym grzeczny. Nooo chyba, że nie zależy ci na twoim chłoptasiu.

- Gdzie jest Bjoo?! - Warknąłem, a on tylko zaczął się śmiać.

- Spokojnie jeżeli będziesz grzeczny to was wypuszczę.

- Grzeczny? O co ci chodzi?

- No. Grzeczny. Od paru dni miałem na niego ochotę, ale gdy zobaczyłem ciebie od razu mi z nim przeszło. Więc teraz od ciebie zależy, czy wyjdziecie stąd cali i zdrowi.

- O czym ty do mnie pierdolisz?!

- Mówiąc w prost. Albo się grzecznie ze mną prześpisz, albo mózg twojego chłoptasia znajdzie się na ścianie.

- C-co? - Zapytałem cicho zwieszając głowę. Mój wybór był oczywisty. Chciałem go bronić za wszelką cenę. Kochałem go. Przestałem się wyrywać.

- O widzę że podjąłeś słuszną decyzję. - Uśmiechnął się parszywie i usiadł na mnie okrakiem, aby następnie rozwiązać sznury oplatające moje ciało. Z każdym jego nawet najdelikatniejszym ruchem moje ciało spinało wszystkie mięśnie. - Spokojnie. Nie martw się. Będę obchodził się z tobą jak najdelikatniej potrafię. - Wstał ze mnie, aby uwolnić mnie z reszty węzłów, które znajdowały się na moich plecach. Próbowałem opanować mój oddech, ale z każdym jego ruchem bałem się coraz bardziej.

- No już jest wolny. Możesz wstać. Chyba, że wolisz na krześle. - W momencie, w którym się podniosłem moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa i wylądowałem na podłodze.

- Aż tak się boisz? - W odpowiedzi usłyszał tylko cichy szloch. Podszedł i kucnął przy mnie, po czym wytarł łzy spływające mi po policzkach. - Bądź grzeczny i przestań płakać. - Po tych słowach wziął mnie ma ręce i przeniósł na łóżko. Ja kilkoma głębokimi oddechami opanowałem łzy. Starałem się być odważny. Musiałem ochronić Bjoo. - Połóż się. - Zrobiłem to co mi kazał, a on chwilę po tym usiadł mi na biodrach okrakiem. Dalej już rozpoczęło się prawdziwe piekło. Nachylił się do mnie i zaczął się ze mną całować. Próbowałem czerpać z tego przyjemność, ale nic nie działało. W końcu wyobraziłem sobie że to Bjoo. Mój słodki blondasek. To zadziałało. Gdy tylko o nim pomyślałem mój członek stwardniał.

- U widzę że komuś się to podoba. Mmm fajnie nareszcie przestałeś stawiać opór. Widzisz. To nie jest takie trudne. Da się mnie polubić - Po tych słowach nie wytrzymałem

- Nie lubię ciebie tylko Bjoo. To o nim teraz myślę i to on tak na mnie działa. Nie ty! - Spojrzał na mnie z zdziwieniem

- Ty go naprawdę kochasz. Kurwa. Nie wiedziałem. To może ci go tu przeprowadzę. I wy będziecie się bzykać, a ja nakręcę o was film. - Spojrzałem na niego. Wyczułem ironię w jego głosie . - Jak to film? Co?

- No oczywiście najpierw cię przelecieć a potem każe ci się z nim bzykać. No chyba że będziesz bardzo grzeczny morze wtedy was od razu wypuszczę.

- W-wypuść nas!

- No dobrze dobrze. Nie będę robić o was filmu. I wypuszczę, o ile będziesz zajebisty w łóżku.

- Ale, ale ja jeszcze nigdy tego nie robiłem! To jak do kurwy nędzy mam być zajebisty?!

- Jak to? Jesteś prawiczkiem? No to się zabawimy. - Przekonałem głośno ślinę a on znów zaczął mnie całować lecz tym razem po szyi, zjeżdżając coraz niżej i robiąc mi malinki. Ja starałem się jak tylko mogłem. Chciałem już mieć to za sobą i również, żeby nas już wypuścił. Gdy zjechał językiem na mojego sutka jęknąłem. Było to nad wyraz przyjemne. A zwłaszcza, że wyobrażałem sobie Bjoo. Po chwili poczułem jak jeździ po wewnętrznej stronie ud. Aby następnie zdjąć mi obcisłe bokserki. Już miał wziąć mojego penisa do buzi, gdy nagle rozległ się huk wyważanych drzwi, a ekipa policjantów wkroczyła do pokoju odciągnęła chłopaka ode mnie. To sprawiło, że odetchnąłem z ulgą ale i za razem rozryczałem się na dobre. Ekipa ratownicza wyszła zostawiając mnie tylko z jednym z nich. On podszedł do mnie, okrył kocem i powiedział:

- Nic ci nie jest? Możesz iść? Czy potrzebujesz pomocy?

- N-nic mi nie jest. - po tych słowach straciłem kontakt z rzeczywistością. Odciągnąłem się w szpitalu. Przy moim łóżku siedział blondasek. Gdy tylko zobaczył, że nie śpię rzucił się na łóżko przytulając mnie.

- Boże, Hansol nic ci nie jest? Czy on ci coś zrobił?

- Nie, nie zdążył nic zrobić. Nic mi nie jest. - Do sali wkroczyło dwóch policjantów. Wyprosili Bjoo, a mi zadali stertę pytań. Na szczęście po 30 minutach skończyli, a ja mogłem w spokoju zacząć szykować się do powrotu do domu. Oczywiście Bjoo mi pomógł. Gdy dotarliśmy, chłopaków jeszcze nie było.

- O nie ma ich?

- Nie. W sumie jest dopiero 21 więc pewnie są na piwie. - Trudno było mi uwierzyć, że to było tylko 9 godzin.

- Myślałem, że co najmniej kilka dni minęło a ty?

- Tak ja też. A tu proszę kilka godzin. - Powiedział równie zdziwiony współlokator.

- Dobra chodźmy cię rozpakować zanim tu przyjdą. Nie chce już o tym rozmawiać. Ani tego pamiętać. - Podsumowałem

- Tak, ja też - Zgodził się ze mną. Udaliśmy się w ciszy do pokoju i zaczęliśmy rozpakowywać jego rzeczy.

- Szybko nam poszło. - Powiedział wskazując na zegarek. - 20;30. A może wiesz kiedy wrócą tu z tej imprezy?

- Pewnie koło 3. Oni jak już zaczną chlać to nie umieją przestać.

- Aha, a co my będziemy robić?

- Może obejrzymy film? - W sumie to nie wiem czemu, ale po tym dniu tak naprawdę miałem ochotę tylko na ciepły i romantyczny prysznic z moim skarbem, ale nie wiedziałem jak zareaguje na tą propozycję.

- No myślałem o czymś innym. O czymś bardziej ciekawym. - Zdjął koszulkę, a mój penis jak na zawołanie stanął powodując wybrzuszenie na moich dresach. - O, widzę że ktoś tu myśli o tym samym - Powiedział patrząc na moje krocze.

- W sumie to po dzisiejszych przeżyciach powinniśmy odpocząć.

- Ale posłuchaj. Pomimo dzisiejszych przeżyć jesteśmy teraz tu. Szczęśliwi i obydwoje pragniemy siebie na wzajem. Myślisz, że odpoczniemy lepiej oglądać film i pilnując się żeby nie doszło do zbliżenia czy kochając się i zapominając o wszystkim co się dziś stało? - Powiedział

- Masz rację. Pragnę ciebie tu i teraz. - Po tych słowach wskoczył na mnie i zaczęliśmy się całować idąc do łazienki. Po drodze zdjął mi koszulkę i nie wytrzymaliśmy. Położyłem go na blacie kuchennym i zacząłem zdejmować mu spodnie. On jęczał i co chwila przyciągał mnie, żeby się pocałować, gdy już obydwoje byliśmy nadzy zdjąłem go z blatu i rzuciłem się z nim na kanapę stojącą obok. Składałem namiętne pocałunki na jego klatce piersiowej i obojczykach, gdzie również zrobiłem malinkę. Gdy zacząłem jeździć ręką po penisie słyszałem tylko jęki przeplatane z wykrzykiwaniem mojego imienia. Wziąłem jego penisa do ust. Po krótkim czasie on doszedł w moich ustach, a ta słodka, biała maź została sprawnie przeze mnie połknięta.

- Wejdź we mnie - Powiedział stając na czworaka przede mną. - Proszę. Pragnę cię poczuć w sobie.

- Jesteś pewny?

- Tak! - Po tych słowach zacząłem rozciągać jego otwór najpierw 1, a potem 2 palcami. Na początku syczał z bólu, ale po chwili zaczął ruszać biodrami, a z jego ust wydobywały się tylko jęki rozkoszy. Gdy uznałem że jest gotowy wszedłem w niego bardzo powoli. Gdy już miałem zacząć działać usłyszałem jak chłopaki wchodzą do domu spanikowałem. Że akurat dziś musieli wrócić wcześniej. Szybko wziąłem go na ręce i poszedłem z nim do łazienki aby dokończyć co zaczęliśmy. Po godzinie usiłowania stłumienia każdego jęku wyszliśmy z łazienki. Chciałem pójść prost do mojego pokoju nie spotykając żadnego z moich kolegów, a zwłaszcza dlatego że, pewnie wszytko słyszeli, a nawet jeśli nie to obydwoje z Bjoo byliśmy goli, bo nasze ubrania były rozrzucone po dormie. Gdy weszliśmy do dużego pokoju był tam tylko Atom i P-Goon, który trzymali nasze ubrania w ręku. Poczułem jak się czerwienie.

- Hansol? Co to jest? - Powiedział pokazując nam nasze majtki

- To moja bielizna.

- Tylko twoja? - Spuściłem głowę. To oczywiste, że się domyślili, ale na szczęście całą sprawę uratował Atom

- Dobra odpuść im. Porostu chcieli się zabawić. Ciesz się ich szczęściem.

- Okej. Masz rację, a wy następnym razem uważajcie gdzie gacie rzucacie.

- Dobrze będziemy uważać. - Gdy już byliśmy w drodze do naszego pokoju cicho się śmiejąc z tej sytuacji usłyszałem jak Kidoh krzyczy ze swojego pokoju.

- A i bardzo was proszę następnym razem chociaż postarajcie się być ciszej. - Po tych słowach pobiegliśmy do pokoju, przebraliśmy się w piżamy i poszliśmy spać. Oczywiście w jednym łóżku. Kto by pomyślał, że w ciągu dwóch dni moje życie się tak diametralnie zmieni. Ale teraz jak leżałem przytulając mój mały skarb nawet wydarzenia z przed kilku godzin nie miały dla mnie znaczenia. Liczyło się tylko tu i teraz. Tak rozmyślając usnąłem. Rano obudził mnie mój skarb szepcąc mi do ucha:

- Pora wstawać kochanie - Ja tylko się uśmiechnąłem

- Dzień dobry skarbie - Pocałowałem go w czoło, a gdy on chciał zacząć się ze mną całować sykną z bólu.- Co się stało?

- Mój tyłek. Boli

- ㅋㅋㅋㅋㅋ. Wczoraj zaszaleliśmy więc dziś tyłeczek boli. - Obydwoje zaczęliśmy się śmiać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro