NamKook

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Krótki opis:
Rap Monster i Kookie poznają się na kakaotalku. Co się stanie, jak spotkają się w życiu realnym?
Zapomniałam napisać dla kogo xd
To jest dla Nemeziss_
Miłego Ryże
----------------------------------------------------------

//perspektywa kooka//
Jak co dzień od razu po powrocie ze szkoły, usiadłem przed laptopa, aby popisać z miłością mojego życia. I co, że przez Internet? Mam to gdzieś. Oboje wyznaliśmy sobie miłość jakiś tydzień temu, w sumie nie wiem, jak wygląda, ani on nie wie, jak wyglądam ja, ale pasuje nam taki układ, nie to żebym był brzydki ,ale no miłość nie zwracająca uwagi na wygląd jest super. Od razu, kiedy wszedłem na komunikator miałem juz kilka wiadomości.

Rap Monster: Kochanie jak tam?
Ej.... żyjesz?
Ciasteczko
;;

Małe ciasteczko: Już jestem skarbie. Przepraszam szkoła mnie pochłonęła, ale już jestem 😗

Jakoś nigdy nie napisałem, czy jestem chłopakiem, czy dziewczyną, a zawsze pisałem w formie nijakiej. Pewnie sam się zorientował, że jestem chłopakiem.

Rap Monster: A jak mój skarb się miewa? Wiesz co? Może się spotkamy? Gdzie mieszkasz?

Małe ciasteczko: W Busan. A ty?

Rap Monster: Omo... ja też. A do jakiej szkoły chodzisz?

Małe Ciasteczko: Do 24. Kurde. Może my już się znamy, a tego nie wiemy. Xdd

Rap Monster: O kurde. Szukaj jutro w opuszczonej części, w łazience chłopaka, który wygląda tak

Małe ciasteczko: boziu jaki ty ładny. Na pewno mnie tam znajdziesz. 😗 A teraz muszę iść lulu. Dobranoc skarbie .

Rap Monster: Dobranoc moje maleństwo. Do jutra ❤
*wyświetlono*

W środku piszczałem ze szczęścia. Poznam moje kochanie. Mieszkamy w tym samym mieście... w dodatku chodzimy do tej samej szkoły. Moja klasa, ogółem wszyscy znajomi  wiedzą, że jestem gejem i im to nie przeszkadza, więc cieszą sie razem ze mną, że znalazłem chłopaka. Położyłem sie wcześniej spać. Muszę jutro być piękny dla niego.

//poranek//

Obudziłem sie wyspany. Od razu pobiegłem do łazienki wziąć szybki zimny prysznic. Wyszedłem z kabiny i pierwsze co, to zacząłem suszyć i układać włosy. Musze być idealny prawda?

Po chwili stałem goły przed szafą...nie mam co założyć... idę płakać... okej ostatecznie znalazłem białą luźną koszulkę, pocięte, czarne rurki, a do tego... hym....bluza rozpinana, szara. Tak, tak jest ok. Przejrzałem się w lustrze i znów po poprawiałem. No może być...Mam nadzieję, że mu się spodoba. Wyszedłem z domu z plecakiem na rękach, olewając krzyki mamy, że mam zjeść śniadanie. Byłem tak podjarany tym spotkaniem, że prawie wpadłem z trzy razy pod samochód. W końcu dotarłem. Nareszcie. Jeszcze kilka godzin i sie spotkamy. Poszedłem na pierwszą lekcje...matma...a nie przepraszam. MATEMATYYYYYYKA KRÓLOWA NAUK. Bla bla bla. Patrzyłem się na zegarek błagając by czas płynął szybciej. W końcu dzwonek. Plastyka i geografia minęły szybko. Puściłem sie pędem do starej części szkoły i przed łazienką zacząłem się poprawiać. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem. Tam był on. Mój Rap Monster. Bawił się papierosem. Nie przeszkadza mi, że pali. Niech robi co chce. Aby ze mną. Podszedłem do niego i nieśmiało go przytuliłem. Tyle na to czekałem.

//rm//

Stałem sobie na spokojnie w łazience, byłem podekscytowany. Czekałem na moją laskę. Na pewno będzie ładna. Musi być, bo w końcu moja.

//kookie//

Nagle poczułem , jak ktoś mnie odpycha. Zagubiony stanąłem przed nim.

- Co się stało? - zapytałem go cicho. Czemu mnie odepchnął? Zrobiłem coś nie tak? Nie podobam mu się?

- Tak, przykleiłeś się do mnie koleś. Weź stąd idź, mam tu spotkanie z naprawdę super laską - powiedział i oblizał usta. Omo jaki on seksowny. Po chwili dotarło do mnie, co powiedział .

- Nie z laską... ze mną - powiedziałem z uśmiechem może jest bi...

- Nie żartuj sobie koleś. Jestem popularny. W dodatku jestem raperem. Nie umówiłbym się z gościem - powiedział drwiąc ze mnie i dźgnął mnie w tors. Zaniemówiłem. No ok. Nie wierzy mi, to mu to udowodnię. Wyjąłem telefon i napisałem do niego - o widzisz już moja dupeczka do mnie pisze - powiedział z uśmiechem i spojrzał na ekran, poczym oniemiał. Zobaczył tam

"Kochanie czemu mnie tak obrażasz? Nie podobam ci sie już? Ubrałem sie tak specjalnie dla ciebie. Czemu mnie odrzucasz?"

Dopiero po chwili na mnie popatrzył

-To chyba jakiś żart nie? - zapytał z nadzieją, a ja pokręciłem przecząco głową - ale ja nie mogę umawiać sie z chłopakiem - powiedział. Widziałem, jak był zagubiony i sam nie wiedział, co robić.

- Przecież widzę, że mnie lubisz. Co z tego, że jestem chłopakiem? Lubisz mnie i tyle - powiedziałem i znów ostrożnie go przytuliłem. Poczułem, jak on mnie obejmuje. Nareszcie. Tak było mi milutko. Pocałował mnie w czoło i nagle powiedział.

- To nie wyjdzie. Zapomnij o nas. Nie chce z tobą być - mówiąc to, cały czas omijał mój wzrok. Widzę, że kłamie, ale czemu? Mocniej go przytuliłem

- Nie okłamiesz mnie - powiedziałem i pocałowałem jego policzek, nagle poczułem jak mnie odpycha.

- Odpierdol sie szczylu, nie jestem pedałem - powiedział i odepchnął mnie tak mocno, że wylądowałem na ziemi oniemiały i patrzyłem na niego ze łzami w oczach - brzydzę sie takimi jak ty - powiedział patrząc w bok cały czas unikał mojego spojrzenia. Po chwili plunął na podłogę obok mnie i wyszedł, kopiąc mnie w brzuch. Zrobił to lekko, ale sam fakt, że osoba, którą kocham gardzi mną i bije mnie, tak strasznie bolało. Tak...w środku. Czemu on wmawia sobie i mi, że nie jest gejem? Zacząłem płakać, po chwili wstałem i wybiegłem ze szkoły, olewając wszystkich i wszystko wbiegłem do domu i rzuciłem się na łóżko. Zakopałem sie w pościeli i tak płakałem do poduszki. Po kilku godzinach usnąłem. Obudziłem sie, a na moim łóżku siedziała siostra i głaskała mnie po plecach.

- Czemu płakałeś?- zapytała mnie troskliwie.

- Kasę masz na szafce, weź sobie tam ile chcesz - powiedziałem i Zakopałem sie głębiej.

- Wezmę, jak powiesz co ci?

- Chce zostać sam. Jest mi smutno, nie chce ludzi. Ludzie to świnie. Powiedz rodzicom, że jestem chory i nie będę jeść i że śpię - powiedziałem, a ona zrezygnowana pogłaskała mnie jeszcze trochę po plecach i wzięła kasę.

- Przyniosę ci coś dobrego. Weź chociaż się przebierz - powiedziała i wyszła kłamać rodzicom. Znów zacząłem płakać. Co ja mam teraz zrobić? Kocham go. Czemu on nie chce sie przyznać, że jest gejem? Coś musze zrobić. Ale nie teraz. Teraz chce leżeć... sam...

Zdjąłem spodnie i koszulkę, zostając w samych bokserkach i poszedłem spać. Obudziłem się nazajutrz. Była juz 12: 37. Najwyraźniej rodzice nie kazali mi wstawać. Moja siostra musiała nieźle nakłamać. Popatrzyłem na szafkę. Było tam dużo słodyczy. Czekolady, lizaki, żelki. Kocham moja siostrę. Zacząłem jeść żelki i napisałem do V. On był moim przyjacielem. Byliśmy ...jak sie to mówi? A no tak! Przyjaciółmi z przywilejami...chyba tak to szło. Po prostu on był też gejem i oboje chcieliśmy zobaczyć jak to jest spać z facetem, polubiliśmy to i póki nikogo nie mamy, śpimy ze sobą jeżeli mamy chcice. Mi to pasuje i jemu tez. Choć od kiedy mam mona nie sypiam z V. On chyba sobie też kogoś znalazł. Nadal się jednak przyjaźnimy.

Do v:
Hej stary...mam.. dziwne pytanie. Co cię we mnie podnieca? Co mam zrobić, by podniecić Mona?

No może to dziwne, ale to część planu

Od v
Cho cho stary. Wzięło cię nieźle. Załóż te swoje czarne rurki...podkreślają twoja dupę. Do tego... ooo tą lekko prześwitującą koszule...o, o...i włosy uczesz w tą no wiesz grzywkę... wiesz jaką. Tak, tak go na pewno podniecisz. Nie zapomnij wazeliny i prezerwatyw!!!

Zaśmiałem się i szybko mu odpisałem.

Do v

A wiesz gdzie Kim Namjoon mieszka?

Jego ojciec to dyrektor. Na pewno wie i mi powie. Idę do niego dziś. Czy będą rodzice czy nie, udowodnię mu, że jest gejem i że mnie kocha.

Od v

Tak juz wysyłam ci adres...uuuu on ma 18 lat i mieszka sam w niebieskim apartamentowcu tam wiesz koło parku. Pietro 7 numer domu to 34

Do v

Stary kurde kocham cie. Okej to ja idę sie ogarnąć.

Od v
P R E Z E R W A T Y W Y!!! I WAZELINA!!! NIE ZAPOMNIJ MIŁEJ ZABAWY (^O^)/

Do v
Nie zapomnę 😗 ok ja idę się ogarnąć i do mona...papapaapapaaaaapa

Wysłałem i wyłączyłem telefon. Oki. Teraz czas przekonać go, że jest gejem. Poszedłem do łazienki i przejrzałem się w lustrze. O.M.G. wyglądam okropnie. Podkrążone oczy do tego lekko napuchnięte. Policzki mokre i czerwone, a włosy...masakra. Szybko wszedłem pod prysznic. Depilacja tu i tam. Do tego wszędzie się myłem porządnie. Nawet tam. Czysty, gładki i pachnący wyszedłem z pod prysznica. Uczesałem i wysuszyłem włosy w taki sposób, że wyglądałem słodko. Założyłem te ubrania, o których mówił Tae Tae po czym wyszedłem na dwór.

Szedłem spokojnie, jakieś pół godziny i trafiłem na miejsce. Zadzwoniłem do mona i skłamałem, że mam paczkę. Wpuścił mnie. To dobrze. Wjechałem windą na jego piętro, poprawiając się po drodze. Stanąłem przed jego drzwiami, zapukałem, a po chwili staliśmy już twarzą w twarz. Popatrzyłem mu w oczy, a on zaniemówił. Po chwili oblizał usta, mierząc mnie całego wzrokiem. Podobam mu się. To dobrze.

- Co ty tu robisz? - zapytał mnie w końcu się otrząsając.

- Pokazuje ci co twoje - powiedziałem i obróciłem się w kółko, aby pokazać sie z każdej strony - mogę wejść i pokazać ci więcej?- zapytałem go z uśmiechem. Nic nie powiedział... no nic dam rade. Głęboki wdech, wydech i wszedłem mu do domu zamykając drzwi za sobą, wskoczyłem na niego, objąłem go nogami w pasie i rekami na karku. Pocałowałem namiętnie jego usta, ssając dolną wargę i ocierając sie kroczem o jego członka. Poczułem, jak mu staje. I dobrze o to mi chodziło.

- Nie lubię chłopaków. Zrozum. Nie jestem pedałem - powiedział tak, że nawet dziecka, by nie przekonał.

- Ćśś... Nie martw się, nikogo tu nie ma i nikt sie nie dowie. Po prostu mnie dotykaj...po prostu ze mną bądź. - wyszeptałem i znów złączyłem nasze usta, tym razem on przejął inicjatywę i przygniótł mnie do ściany. Nareszcie. Tak bardzo chciałem go poczuć. Chciałem. Być jego. Na zawsze...

Zaczął rozpinać moja koszulę i jeździć dłońmi po moim torsie, co chwile zahaczając o już twarde sutki. Sapałem mu do ucha. Złapałem za jego koszulkę i szybko ja ściągnąłem. Piękny. Nie puszczając mnie, zaczął iść do sypialni, gdzie rzucił nas na łóżko. Po chwili leżeliśmy już na nim nadzy, a Mon robił mi malinki na szyi i obojczykach.

- Jesteś pewny? - zapytał mnie z troską i pogłaskał dłonią mój czerwony policzek.

- Tak. Jestem - powiedziałem i wbiłem sie w jego usta. Poczułem jak wsuwa we mnie dwa palce, które nie wiem, kiedy i nie wiem czym nawilżył. Nie bolało mnie to. W końcu to nie mój pierwszy raz. Zacząłem sie nabijać na jego palce jęcząc cicho w jego usta.

- Chce więcej - wyspałem

- To dobrze - wymruczał i uśmiechnął sie zadziornie. Powoli sie we mnie wsunął. Widziałem, że nie był pewny, czy jestem gotów, więc szybko zacząłem ruszać biodrami. Dźwięk obijanych sie o siebie ciał, rozszedł się po całym pokoju. Nam przyciągnął mnie do siebie tak, że siedzieliśmy na łóżku, a ja musiałem skakać. Jęczałem i mocno go obejmowałem. Tak długo czekałem, by go poczuć. Czułem ze to nie był jego pierwszy raz, ponieważ po chwili znów zmienił pozycje. Ustawiał mnie, jak mała porcelanową laleczkę. Tym razem. Opierałem sie na kolanach i na dłoniach, a on wchodził we mnie, aż po jądra.

- Ja...ja zaraz dojdę - wyjęczałem i zgiąłem ręce tak, że opierałem sie na łokciach.
- Dojdź dla mnie... - wysapał tuż nad moim uchem, opiewając je swoim ciepłym oddechem. Nasze jęki roznosiły sie po pokoju, jak nie po całym mieszkaniu. Zapach potu był coraz mocniejszy. W końcu doszedłem, jęcząc głośno jego imię i wyginając sie w łuk. NAJLEPRZY. ORGAZM. ŻYCIA. Gdy tylko moje mięsnie zacisnęły sie na jego członku, rozlał sie we mnie. Przez chwilę się nie ruszał. Chyba to był też jego NAJLEPRZY ORGAZM W ŻYCIU. I dobrze. Chcę, by był szczęśliwy i w końcu przyznał się do swojej orientacji. Po chwili położył sie na łóżku i wtulił mnie w siebie. Ucałował moje ramie.

- Było genialnie - wymruczał i mocniej mnie objął, następnie przykrywając nas kołdrą. Nareszcie. Nareszcie byłem w jego ramionach. Po chwili oboje usunęliśmy. Obudziłem sie o 9: 43. No to trochę zaspałem. No nic po prostu nie pójdę dziś do szkoły. Popatrzyłem na jeszcze śpiącego mona, który nadal mnie obejmował. Jego zazwyczaj postawione do góry białe włosy teraz przysłaniały mu oczy. Jego piękne, duże usta były lekko uchylone. Cały piękny widok dopełniały promienie słoneczne przedzierające sie przez liście i padające na jego twarz. Był cudowny i cały mój. Poprawiłem jego włosy, a on powoli otworzył swoje piękne czarne oczy

- Dzień dobry kochanie ja tam?- zapytałem go z uśmiechem i moooocno przytuliłem. Po chwili, jednak leżałem na podłodze.- CO JA ZROBIŁEM?!?!?! - wrzasnął na całe mieszkanie i szybko założył bokserki i wybiegł z pokoju, po drodze wywalając się prawie cztery razy. Wrócił do mnie z jakimiś ubraniami wodą i tabletkami. Śmiałem sie na ten widok i wlazłem znów na łóżko. Miałem bardzo dobry humor. Wziąłem tabletki i popiłem je do połowy pełną szklanką, ponieważ resztę Mon rozlał po drodze tutaj.

- U-ubieraj sie szybko i...i...jak już nie będzie boleć to cię odwiozę i...i no ten...jakby co...nie znamy się. Nic sie nie stało. Nie pisz. Nie zagaduj. Nic....nie ma mnie dla ciebie. Ja...ja nie jestem gejem. - popatrzył w bok - nie mogę - mówił jąkając się i ściskając głos, a moje oczy zaczęły sie szklic. Patrzyłem na niego, otwierając szeroko usta

- Ale...ale - zająkałem sie, a łzy popłynęły mi po policzkach. Poczułem, jak mnie przytula i nakłada bokserki.

- Nie mogę u już. Zapomnij o mnie i już. Trzymaj się z dala - powiedział zakładając na mnie koszulkę, a następnie spodnie - zawiozę cie do domu - powiedział i ucałował moje czoło. Wziął mnie ma ręce i zaniósł do samochodu. Troszczy się o mnie. Był...taki ciepły. Wtulałem sie w jego tors ze spokojem na twarzy. Po chwili usnąłem, przez jego lekkie kołysanie i głaskanie po plecach. On mnie tak uspokajał. Po jakimś czasie obudził mnie całusem w czoło.

- Już czas...idź do domu i od jutra...mnie nie znasz - powiedział patrząc znów w bok.

- ja sie nie poddam! - znów zacząłem płakać. Poczułem, że ponownie całuje moje czoło. Wybiegłem z samochodu zapłakany i rzuciłem sie na łóżko i znów pogrążyłem sie w rozpaczy. Sam. Całkiem sam. Usnąłem szybko. Znów nie chodziłem do szkoły prze kilka dni, jednak w końcu nastał poniedziałek i musiałem iść do budy. Na szczęście miałem tez plan. Znów go uwiodę. Założyłem obcisłe czarne rurki z dziurami na kolanach do tego luźna biała koszulkę i lekko za dużą bluzę. Słodki, ale seksowny. I tak miałem wyglądać. Ułożyłem włosy i poszedłem do szkoły. Po drodze do budynku zobaczyłem, jak RM śmieje się z kumplami i jara fajki. Zwrócił na mnie, wiec uwagę zakręciłem lekko biodrami. Ma mnie pragnąc. Lekcje, jak zwykle sie dłużyły. Na szczęście w końcu nastała długa przerwa. Szybko skierowałem się do starej opuszczonej łazienki i ha! Znalazłem. Stoi przy oknie sam i znów jara. Podszedłem do niego przytuliłem mocno i otarłem sie jęcząc przy okazji do jego ucha.

- Co ty tu? Przecież mówiłem..

- A ja mówiłem, że sie nie poddam. Kocham cię. Zrozum. Wiem, że ty mnie też. Nie odtrącaj mnie... nawet sam nie wiem dlaczego. Daj nam szanse.

- Ale... ja nie jestem gejem. Nie lubię chłopaków. Nie kocham Cię. Nie podniecasz mnie. Nie mam czemu dawać szansy .

- Skoro cię nie podniecam to skąd ten namiot? Czemu widzę ,że przygryzasz wargę? Przecież wiem i ja, i ty ze mnie kochasz. Czemu to wypierasz?

- Jestem bad boyem... jestem tez raperem. Nie mogę...nie moge być gejem - dalsza rozmowa nie miała semsu wiec szybko wbiłem sie w jego usta. Ocierałem sie o niego, a on nie zostawał obojętny. Widziałem, że ze sobą walczy, ale przegrał. Złapał za moje uda i podniósł mnie niosąc tym samym do jednej z kabin. Zaczął mnie szybko rozbierać. Złapałem za jego dłonie i spojrzałem mu w oczy

- Daj nam szansę - powiedziałem cicho, a on wbił sie w moje usta, po czym wypowiedział dwa krótkie, ale najpiękniejsze słowa jakie mógł powiedzieć.

- Kocham cię - wbiłem sie w jego usta i dałem mu sie rozebrać. Wszedł we mnie delikatnie, ale widząc, że ruszam biodrami, od razu przyspieszył. Po dłuższej chwili rozlał się we mnie, a ja na nasze torsy. Wtuliłem sie w niego.

- Nie wychodź jeszcze....chcę cię czuć - wysapałem zaciskając sie na jego członku

- Dobrze kochanie - wysapał i usiadł na zamkniętej toalecie. Mocno sie w niego wtuliłem.

- Może zanocuje dzisiaj u ciebie?- zapytałem go niepewnie, a on tylko sie uśmiechnął.

- Jestem za. Może zrobimy u mnie jeszcze jedną rundkę. A potem cię umyje...wszędzie. Mój skarb nie może być brudny - mówiąc to polizał moje ucho na co się obficie zarumieniłem.

Tak szczęśliwie minęło nam kilka miesięcy. Wszystko było idealnie. No...prawie... nie ujawniliśmy sie nadal. Mon stawał się coraz popularniejszy i nie chciał stracić fanów. Pogodziłem sie z tym i cieszyłem każdą wolna chwilę z moim chłopakiem.

Jednak zawsze po radości musi nastąpić chwila smutku...

Od dawna widziałem, że przyjaciele Mona mnie nie lubią, bo twierdzą, uwaga cytuję
" jestem pierdolonym pedałem, który daje dupy każdemu" no mniej więcej tak...olewałem to, jednak bolało mnie coś innego...Nam nigdy nie reagował na ich słowa...no może raz mówił, żeby sie odczepili ale no...to nie działało. Dziś rapiś szykował ponoć coś specjalnego, poszedłem do łazienki po lekcjach , aby sie obejrzeć. Wolałem być idealny, bo w końcu nie wiem czy nie chce mnie zabrać gdzieś na miasto. Kim miał po mnie przyjść tutaj, wiec spokojnie czekałem na parapecie Patrząc przez okno. Usłyszałem jak jego kumple wchodzą i znów śmieją sie perfidnie przy mnie z gejów.

- Ok nie lubicie mnie... ale musicie mnie tak obarczać? - zapytałem juz lekko zirytowany. W odpowiedzi moja twarz spotkała sie z podłoga. Poczułem mocne kopnięcia w brzuch i w nogi. Zacząłem płakać z bólu i prosić, by mnie zostawili. W odpowiedzi tylko splunęli na mnie.

- Takie pedały, jak ty nie mają prawa głosu - zaśmiał sie jeden. Czekałem na cud, który sie na szczęście zdarzył. Mon wparował do łazienki i zaczął na nich wrzeszczeć, a nawet bić. Oniemieli odeszli ode mnie .

-Ty co tak go bronisz? Przyjęliśmy go do grupy, było śmiesznie, ale pora kończyć tą zabawę.

- Dla mnie to nie zabawa - uklęknął przy mnie i pomógł mi usiąść. Opierałem sie o jego tors. Poczułem jak ściera z mojego policzka ślinę jakiegoś chłopaka.

- Boże nie przejmuj sie nim tak. To tylko pedał. Takimi sie gardzi - zaśmiał sie i spojrzał na mnie.

- Czyli ze gardzisz mną?! Tak! Jestem gejem! A to mój kurwa chłopak! Jesteście zjebani! Jestem lepszy niż ktokolwiek z was! A on? On jest o wiele lepszy niż wy wszyscy razem wzięci! Kocham go, a wy idźcie pierdolić gdzie indziej, bo mam was dość tępe chuje!!!- wydarł sie, a ja patrzyłem na niego oniemiały. Przyznał sie...przyznał. Wtuliłem sie w niego mocniej, a po policzkach pociekły mi łzy. Tamci oniemieli. RM po chwili wstał ze mną na rekach i namiętnie mnie pocałował co ja mu oddawałem cały czas płacząc. Wyszliśmy z łazienki.

- Kochanie nic ci nie jest?- zapytał z troską i ruszył w stronę samochodu

- Ty sie przyznałeś - powiedziałem i mocniej go objąłem

- Tak skarbie. Do ciebie od dziś zawszę będę sie przyznawać. Kocham cię. Dziś chciałem cię zawieść do moich rodziców, ale pojedziemy tam innym razem, bo chyba teraz nie dasz rady. - pocałował mnie w czoło i wsadził do samochodu zapinając mi pasy - zajmę się tobą, aż wydobrzejesz - uśmiechnąłem sie i po chwili juz jechaliśmy do niego.

- Kocham cie Kookie - powiedział patrząc mi w oczy, jak staliśmy na czerwonym.

- Ja ciebie też kocham Monie - powiedziałem z uśmiechem...

................happy end..................

--------------------------------------------
    
Mam nadzieje, że nie był taki zły
Komentarze i gwiazdki mile widziane
Zapraszam tez do moich innych dzieł

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro