Vkook

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tytuł: Nowy dom

Opis: Tae był wychowywany przez ćpunów, którzy zarabiali na jego ciele. Jak odnajdzie się w świecie gdzie jeden mężczyzna zlitował się nad nim widząc jak bardzo jest zniszczony?

----------------------------
Szedłem ciemną drogą już trochę podpity.  Mój przyjaciel Yoongi obiecał mi, że załatwi jakieś towarzystwo na tą noc. I to nie byle jakie, a najlepiej wyszkolone w Seulu!  Szedłem za nim, a wiatr sam odganiał mi włosy z twarzy. Wrzesień... juz nie jest tak ciepło jak niecały miesiąc temu, noce robią się coraz bardziej zimne, a słońce zapomina o nas o poranku. Latarnie oświetlały mokry chodnik w nie do końca bezpiecznej dzielnicy. Nawet samochody praktycznie nigdy tu nie wjeżdżały, ja jednak ufam Yoongiemu. On wie, gdzie mnie prowadzi. Już po chwili byliśmy pod starym zaniedbanym domkiem, w którym świeciły się światła. Suga zostawił mnie samego i poszedł kilka domów dalej. Wejść?  Nie wejść? Sam już nie wiem, nednak te procenty alkoholu w mojej krwi odezwały się, a nogi same ruszyły do drzwi, przekraczając próg. Do mojego nosa niemal natychmiast wdarła się woń piwa i papierosów.
Ohydny odór starości i spoconych ciał roznosił się po całym pomieszczeniu. Niemożliwym wręcz było nie stanięcie na puszkę czy jakiś brudny, jednorazowy talerzyk. Gdyby nie to,  że przed telewizorem siedział obleśny, łysy typ w tatuażach, a obok niego latała dziewczyna z dupą na wierzchu pomyślałbym,  że była tu dopiero impreza, jednak nie. To są po prostu świnie.

- Ponoć wiesz, gdzie można dobrze poruchać - powiedziałem prosto z mostu, chcąc tu być jak najkrócej. Popatrzył na mnie i podniósł się z szerokim uśmiechem, odsłaniając swoje żółte, wybrakowane zęby.

- Oczywiście, że wiem!  Woli szanowny pan chłopców czy dziewczynki? - zapytał dalej się szczerząc i patrząc na mnie wyczekująco.

- Wszystko mi jedno, jednak dziś mam ochotę na chłopca - mruknąłem odsuwając się od niego. 

- Tym korytarzem prosto i ostatnie drzwi na lewo - powiedział zachrypniętym głosem, a ja niemal natychmiast tam ruszyłem.  W korytarzu dało się czuć już tylko smród. Nie przeszkadzał on mi jakoś bardzo, bo miałem nadzieję, że chociaż w pokoju będzie porządek. Gorzej pomylić się nie mogłem.  Kiedy wszedłem do pokoju, do moich nozdrzy wdarł się zapach potu i lekkiej zgnilizny, cóż się dziwić. Ściany nie były pierwszej młodości.  Pozdrapywane, czerwone tapety wyglądały obleśnie tak samo jak szary, chociaż w niektórych miejscach czerwony dywan, który kiedyś prawdopodobnie był biały. Na łóżku zobaczyłem śpiącego chłopca. W tym burdelu wyglądał jak anioł. Jego białe włosy układały się na poduszkach, jakby miał aureolę. Ile on może mieć lat? Góra 17! Chcą bym ruchał dziecko? Zacząłem go lekko głaskać po ramieniu, a on widząc mnie, przerażony od razu założył na swoją kostkę łańcuch, a z szafki nocnej złapał w ręce smycz.

- Panie, jak mam się zwracać? - zapytał z uśmiechem. Miał białe zęby, widać, że choć w jakimś stopniu o niego dbali. 

- Panie? Mów mi po imieniu, jestem Jungkook. A ty? Jak masz na imię? Ile masz lat? - pytałem, głaszcząc jego nagie ramię. Teraz, gdy się odkrył, zauważyłem, że jest nagi. To okropne w jakich warunkach żyje. 

- Ja... nie mam imienia. Nie zasługuję na nie.  Nie wiem ile mam lat, mój tata wie. Wiem tylko, że pracuję już od ponad dziesięciu - szepnął, po czym zaczął całować moją szczękę.

- Nie, przestań - powiedziałem, ale on zaczął rozpinać mój rozporek. - Nie będę spał z prawdopodobnie nieletnim - westchnąłem, jedną ręką głaszcząc jego głowę, a drugą odciągając jego palce od moich spodni.

- Zrobiłem cos źle?! - pisnął w panice, mając już łzy w oczach.

- Nie ty. Twój ojciec. Poczekaj tu chwilę - szepnąłem dalej go głaszcząc, po czym wyszedłem, udając się znów, jak mniemam do dużego pokoju.

- Ile on ma lat? - zapytałem z wyzutem, patrząc na niego.

- 16, a co? - zapytał, wzruszając ramionami. - Zrobił coś źle? - powiedział od razu wstając i wyjmując pasek ze spodni.

- Chcę go od ciebie odkupić. Podaj cenę - powiedziałem wzdzychając, a kiedy wskazał jego wartość, bez problemu zapisałem ją na karteczce czekowej. Byłem dość bogaty, dzięki spadkowi po babci. 

- Miło się z panem robi interesy - powiedział z uśmiechem i przyprowadził mi chłopaka na smyczny. Był nagi, ale czego mogłem się spodziewać? Jedyne co miał w rękach to mały pluszak i bajka dla dzieci. Niezły mi dobydek.  Zdjąłem marynarkę i okryłem go nią, tak by nie zmarzł.

- Mam jeszcze jedno pytanie.  Czy to pański syn? 

- Tak - mruknął i wrócił na kanapę. Objąłem chłopca ramieniem i dość szybko wyprowadziłem z domu. Szedłem z nim dość szybko, kierując się w stronę mojego samochodu, jednak sam nie wiem czemu on płakał i trząsł się.

- Boisz się? - zapytałem i wziąłem go na ręce, by nie pokaleczył sobie stóp.

- Nigdy nie byłem poza domem - szepnął zapłakany i wtulił się we mnie. W mojej głowie rodziło się coraz więcej pomysłów na zabicie jego ojca.

- Nie musisz się bać maluszku. Już zaraz będziemy w samochodzie i pojedziemy do mnie. 

- Samoco? - zapytał, a ja przytuliłem go mocniej. Był jak dziecko, ale co się dziwić, skoro cały czas był w tamtym pokoju. 

- Takim fajnym czymś, co jeździ po drodze - powiedziałem najprościej jak umiałem.

- Fura? - zapytał, a ja kiwnąłem głową. Cały czas starałem się mu o czymś odpowiadać, by odwrócić jego myśli od nocy i miasta, których jak na razie się bał. Wsadziłem go do mojego samochodu i zapiąłem mu pas, a następnie zamknąłem ostrożnie drzwi, by nic mu nie zrobić. Dość szybko znalazłem się za kierownicą, zapiąłem pas i ruszyłem w stronę domu.

- Musisz mieć jakieś imię - mruknąłem do niego.

- Ale nie mam, a wie pan ile mam lat? - zapytał ciekawy, wlepiając we mnie swoje ciemne ślepia.

- Tak,masz szesnaście, a urodziny będziesz obchodzić jutro, dobrze? Bo twój ojciec nie raczył mi podać daty - mruknąłem niezadowolony. - Jutro kupię ci wszystko co jest potrzebne, a dziś umyjesz ząbki paluszkiem, dobrze? - zapytałem, gładząc jedną ręką jego włosy. 

- Dobrze panie - powiedział przytulając mocniej pluszaka. Był uroczy, ciekawy, a jednocześnie wystraszony.  Wyraźnie było widać, że cieszy się, iż go stamtąd zabrałem.

- Nie musisz mi mówić per panie. Już ci podałem swoje imię. Jestem Jungkook. Jeon Jungkook - westchnąłem, patrząc na drogę.

- Dobrze panie Jeon - wybuchnąłem śmiechem wjeżdżając na mój podjazd.

- Wytłumaczę ci wszystko jutro, dziś jest już późno i tacy mali kosmici śpią - zaśmiałem się ponownie i wyszedłem z samochodu, następnie biorąc go na ręce i ruszyłem z nim do domu.

- Jesteś głodny? Chcesz coś do picia albo skorzystać z łazienki? Zaraz idziemy do  wanny, żeby cię umyć - mówiłem z uśmiechem, a on zaczął się wiercić, więc postawiłem go na ziemi.

- Mogę wodę - zapytał patrząc na mnie, a ja sięgnąłem do szafki po szklankę i nalałem mu jej trochę.

- Pij na zdrowie - powiedziałem patrząc jak pije. Kiedy skończył nie zdążyłem nic zrobić, bo padł na kolana i zaczął dobierać się do mojego rozporka.

- Co ty robisz?! - wydarłem się zdziwiony, a on nie zważając na moje krzyki kontynuował.

- Ja tylko dziękuję, panie... robię to źle? - zapytał zdziwiony, a ja złapałem go pod pachami i postawiłem na nogi.

- Mówi się dziękuję, a jak chcesz możesz mnie jeszcze całować w policzek albo przytulać, ale nic więcej. Nie chcę cię wykorzystywać. To jest złe - powiedziałem spokojnie i wziąłem go na ręce, cicho wzdychając. - Będziesz spać w pokoju gościnnym naprzeciwko mnie, a jutro wybierzesz sobie jeden pokój z trzech i zrobimy ci w nim sypialnię - powiedziałem idąc po schodach, na co on pocałował mnie w policzek i przytulił. Przynajmniej się nie dobierał tym razem. To dobrze, bo musze się przyznać, że umie podniecać. 

Tego wieczora wykąpałem go porządnie i zaprowadziłem do pokoju gościnnego.

- Połóż się i jakby coś się działo to jestem naprzeciwko. Chcesz lampkę nocną? - zapytałem z troską, a on podał mi książkę, tuląc pluszaka.

- Poczytasz mi? I tak chcę lampkę - powiedział, a ja usiadłem na łóżku.

- A co powiesz na książkę dla osób w twoim wieku? - zapytałem, a on niemal natychmiast się zgodził. Ruszyłem w stronę regałów z książkami i wybrałem pierwszy tom Percy'ego Jacskona.

- Umiesz czytać? - zapytałem ciekawy, a on pokręcił głową. - Nauczę cię wszystkiego - powiedziałem spokojnie i ułożyłem się wygodnie na łóżku obok niego. Czytałem aż zasnął, na co długo czekać nie musiałem,  szkoda tylko, że usnął na mnie. Odłożyłem książkę i starałem się jakoś zdjąć go z mojego ciała, jednak on coś wtedy zaczął mamrotać, więc  poddałem się i po prostu zostałem z nim.  Zamknąłem oczy i odpłynąłem do krainy snów, planując jak sprawić, by jego życie było normalne.

-----------------
Moge napisać kolejną część jak będą chętne ryże,  przepraszam ostatnio źle sie czujemy...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro