Ayato x Reader (lemon)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Anime - Diabolik lovers

Zamówienie dla - @NishiKonekeshi

Miłego czytania !

— Jestem wykończona. — mruknęłam pod nosem i zakręciłam wodę lejącą się do wanny. Zdjęłam ubrania i zanurzyłam się w gorącej cieczy z ogromną ilością piany.

Kto by pomyślał, że praca w biurze może być aż tak wyczerpująca.

Zamknęłam oczy i oparłam głowę o brzeg. Mogłabym tu spokojnie usnąć, gdyby nie ten głos.

— Ore-sama jest głodny. — Z przerażeniem otworzyłam oczy i omało nie wylałam wody z wanny. Wpadłam pod taflę a, gdy podniosłam się, kaszlu nie było końca.

— A... Ay.. Aya... AYATO! — Krzyknęłam nadal próbując wykrztusić wodę. 

— Jak tu wszedłeś?!

— Jak to jak?  Przez drzwi. — odparł naturalnie czerwonowłosy.

— No co ty geniuszu nie powiesz. Myślałam, że oknem wleciałeś. — warknęłam.

Wampir rozejrzał się po pomieszczeniu i zmarszczył brwi. 

— Ale tu nie ma okna.

Jak to możliwe, że jego ojciec jest królem wampirów...

— Nieważne... Wyjdź.— mruknęłam zasłaniając się pozostałą pianą.

— Ore- sama jest głodny! — warknął zniecierpliwiony zielonooki.

— To niech Ore- sama ruszy tyłek i sam sobie zrobi.

Ayato zareagował na to spokojnie. Aż podejrzanie ZA spokojnie.
Wzruszył ramionami i jak, gdyby nigdy nic opuścił pomieszczenie.

Przez chwilę zdezorientowana wpatrywałam się w zamknięte drzwi. Zamiast się zrelaksować, jeszcze bardziej wezbrały we mnie wszystkie emocje. Co za wampir...

*30 minut później*

Ubrana w cienką, satynową yukatę z (kolor) paskiem szłam przez korytarz wycierając moje (kolor)  włosy. Najspokojniej w świecie weszłam do mojego pokoju i zamknęłam drzwi, by już żaden zboczeniec nie, wlazł.

Nagle czyjeś silne ramiona objęły mnie od tyłu. Z zaskoczenia odwinęłam się i walnęłam mokrym ręcznikiem oprawcę.

— Ała! Desko! — ten piskliwy głos zdradził tożsamość chłopaka.

— Co ty tu robisz?! — wrzasnęłam i wyrwałam się z ramion czerwonowłosego.

— Czekałem na ciebie. Mówiłem, jestem głodny!— jego oczy błysnęły a ciało zbliżyło się do mojego.

— Dobra! Już! Zrobię ci te takoyaki. — poddałam się. —Tylko daj mi się ubrać.

Ayato chyba znowu niezbyt zrozumiał co oznaczał mój przekaz i stał tak jak stał.
Po chwili ruszył się lecz nie w tą stronę co potrzeba. Powoli dystans między nami zmniejszał się.  Chłopak złapał mnie za nadgarstki.

— Co ty robisz?! To boli!  Puszczaj! — wrzasnęłam próbując się wyswobodzić z uścisku. Na moje nieszczęście wampir był silniejszy. Zaczął iść na mnie jeszcze bardziej przez co musiałam się cofać. W pewnej chwili potknęłam się i wylądowałam na łóżku.
Przygwożdżona do materacu nie mogłam się ruszyć.

—Zostaw mnie albo pożałujesz tego gorzko. — wysyczałam przez zaciśnięte zęby.

— Dobrze wyglądasz w yukacie i do tego łatwo ją zdjąć. — moje nadgarstki powędrowały nad głową i zostały jeszcze bardziej przyciśnięte dłonią Ayato. 

Wolną ręką dosięgnął do (kolor), satynowego paska od mojego stroju i powoli pociągnął za jeden koniec rozwiązując go. 

Taki debil a wie jak rozebrać kobietę. No tak... jego bratem jest Laito. Mogli by się nauczyć gotować a nie jak szybko kogoś pozbawić ubrań.

W jednej chwili okrycie rozjechało się na boki mojego ciała odsłaniając wszystko.
Zadowolony komar schylił się i złożył długi pocałunek na szyi.

— Puszczaj!— krzyczałam i wierzgałam nogami jednak ten nic sobie z tego nie robił.
Wierciłam się, lecz nadal byłam na straconej pozycji.

Nagle dłoń Ayato przejechała wzdłuż mojej talii aż po udo. Delikatnie sunął w górę i w dół,  zbliżając się ku środkowi.

— Nawet nie próbuj! Jak tylko się uwolnię, nie będziesz mógł chodzić przez miesiąc po moim kopniaku między nogi. Tylko spróbuj a... — moją wypowiedź przerwał długi pocałunek czerwonowłosego. Przyssał się do moich ust jak glonojad, przez co nie mogłam wydusić z siebie słowa.  Nagle jego język przejechał po moich zaciśniętych wargach, prosząc o dostęp do środka. Lekko uchyliłam je, by zaraz zacisnąć zęby na niepożądanym przedmiocie.

— Ał! To teraz przegięłaś. — warknął zielonooki oblizując usta.

Z kącika wyciekała mu strużka krwi, bynajmniej nie moja.

Pochylił się nade mną i przyssał do mojej szyi, by zaraz zatopić w niej kły. Przeszywający ból dał o sobie znać przez co pisnęłam i zacisnęłam zęby. Przymknęłam oczy, z których popłynęły łzy.  Chłopak nic sobie z tego nie robił i zjechał dłonią aż do mojej kobiecości. Delikatnie przejechał palcami po czułej części i powoli wprowadził je głębiej. Czułam, że opadam z sił. Przestałam się wiercić i szamotać.

Wampir czując to, wyjął swoje kły z mojej szyi.
— No, teraz będzie mi łatwiej. — szepnął i zanużył głębiej swoje dwa palce. Wydobyłam z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. Nie do końca wiedziałam czy było to niezadowolenie czy może jednak przyjemność. Długie palce wampira zagłębiały się we mnie coraz to mocniej. Przyspieszał swoje ruchy schodząc pocałunkami na moje obojczyki jak i potem piersi. Bezsilna leżałam na miękkim materacu, nie mogłam się ruszyć ani protestować. Straciłam za dużo krwi, by mieć energię. Ayato, zobaczywszy to,  puścił moje nadgarstki, które z pewnością były już sinoczerwone. Co chwilę przyspieszał ruchy dłoni. Cicho pojękiwałam czując napływającą rozkosz połączoną z obrzydzeniem.

Wykonał jeszcze tylko kilka szybkich i głębokich ruchów palcami po czym ostrożnie je wyjął. Uśmiechnął się pod nosem i rozsunął zamek od spodni. Nie zdjął ich lecz tylko wyjął nabrzmiały maszt z bokserek.

Już chciał wejść we mnie lecz nagle usłyszałam otwierające się z hukiem drzwi. Nie miałam siły się podnieść albo nawet ruszyć. Front z pewnością został wywarzony, gdyż drzwi były zamknięte. 

— Łapy precz od niej! — usłyszałam głos... Ayato?!
To była prawda. Czerwonowłosy podbiegł do mnie szybko i opatulając mnie moją yukatą, podniósł na ręce.

— Laito! Mówiłem ci, że ona jest moja! — wrzeszczał zielonooki.

— Oj, no i po zabawie. — gwałciciel pstryknął palcami i moim oczom ukazała się prawdziwa twarz wampira. Laito uśmiechnął się do mnie i odparł.

—Może to kiedyś powtórzymy?

Nie dane mi było odpowiedzieć, gdyż zostałam wyniesiona na silnych ramionach prawdziwego Ayato.

— Jeśli cię to interesuje... — zaczął chłopak.

— To prawdziwy ja wszedł ci do łazienki. Potem jednak próbowałem sam coś ugotować ale... Byłem tym tak pochłonięty, że na nic nie zwracałem uwagi. Gdybym nie spalił już siódmej tacki to pewno mój brat dokończyłby dzieła.  Przepraszam cię. — Ayato przytulił mnie i delikatnie pocałował w czubek głowy.

— Oczywiście możemy dokończyć u mnie. — uśmiechnął się zadziornie i wszedł do swojego pokoju wraz ze mną na rękach.

Jak bardzo mam przechlapane?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro