Erwin x Levi SnK *Lemon* +18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Może i nie miałam takiego zamówienia ale no jakoś mnie naszło na to hehe. Mam nadzieję, że wszystkim miłośnikom yaoi się spodoba. Tak, więc rozdział +18 nie tylko ze względu na przekleństwa...
Przed Wami całe 800 słów czystego seksu. Zachęcam do czytania ^^

Drzwi gabinetu otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wparował wkurzony czarnowłosy. Przerażona ochrona bardzo szybko ulotniła się z pomieszczenia. Każdy to wiedział, wkurzony Levi to zły Levi.

— Erwin do cholery co to ma być?! — Levi trzasnął plikiem papierów w drewniany blat biurka. Blond włosy mężczyzna spokojnie podniósł się ze swojego fotelu, ujął dokumenty i przejechał wzrokiem po nagłówku.

— Jak to co? Z tego co wiem, twój cały oddział specjalny zginął na ostatniej wyprawie. Z tego powodu zorgan...

— Zorganizowałeś nabór do MOJEGO oddziału tak? — Ciemnowłosy krótko i błyskawicznie przerwał wypowiedź Smith'a akcentując jego przynależność.

— Uznałem, że przed kolejną wyprawą za mury będzie potrzebna nam dobrze wyszkolona kadra. — Głos generała korpusu zwiadowczego pozostawał cały czas spokojny i niewzruszony.

Ackermann jednym, szybkim ruchem chwycił koszulę Erwina i warknął srogo wprost w jego twarz.

— Jak śmiesz wpieprzać się w mój oddział. Rekrutuj sobie swoich przydupasów. — Ich twarze dzielił zaledwie milimetr, gdy blondyn wydał z siebie krótkie westchnięcie, uśmiechnął się i złączył ich usta.

Potężny mężczyzna parł na Levi'a prowadząc go wprost na ścianę. Gdy tylko plecy czarnowłosego dotknęły gładkiej powierzchni, noga Erwina powędrowała między jego uda. Levi z początku wyrywał się i zdecydowanie nie wyglądał jakby zamierzał oddać pocałunek, lecz po chwili przestał się opierać. Rozluźnił uścisk i przeniósł swoją rękę na kark partnera. Ten natomiast ręką zaczął zdejmować jego kurtkę oraz biały fular*.

Ich języki prowadziły walkę o dominację w ustach krótkonogiego, lecz jak to bywa w życiu, silniejszy, co za tym idzie wyższy był na prowadzeniu. W jednej chwili odczepili się od siebie by nabrać oddechu. Chłodna dłoń blondyna pięła się pod koszulą w górę po torsie Ackermanna.

— Tch, pieprzony zboczeniec. — Prychnął Levi, gdy kolano Erwina zaczęło uciskać na jego krok.

— A może tak przenieślibyśmy się na biurko? — Mruknął wprost do ucha Smith.

Nie czekając na odpowiedź, jego silna ręka podniosła lekkiego Levi'a i przeniosła wprost na krawędź stołu. Jednym szybkim ruchem zrzucił wszystkie papiery na podłogę i przyparł czarnowłosego do blatu. Ponownie złączył ich usta w namiętnym pocałunku i pozbył się koszuli towarzysza. Zjeżdżał pocałunkami coraz niżej. Jego język zataczał mokre ślady od szczęki, przez szyję oraz obojczyki docierając do sutków jego towarzysza. Levi cicho pojękiwał zaciskając zęby a Erwin korzystając z okazji, wyszeptał mu do ucha.

— Podniecają mnie twoje jęki. — W tej samej chwili naparł na swojego uke kroczem, by pokazać jak bardzo jest już twardy na co sam się zdziwił.

— O, tobie też stoi. — Uśmiechnął się blondyn.

— Pierdol się i twoje brwi.

— Samemu to nie zabawa. — Generał zaczął ssać sterczące sutki leżącego partnera i schodząc coraz niżej zaczął rozpinać wszystkie szelki oraz pasy. Dostając się do spodni, odpiął guzik i rozsunął suwak. Złożył czułu pocałunek na wybrzuszeniu kapitana oraz szybkim ruchem zdjął spodnie by ułatwić sobie dostęp do przyrodzenia. Levi cały czas zaciskał zęby, by nie wydobył się z jego ust nawet najcichszy jęk, ale gdy tylko jego członka dotknęły ciepłe wargi Erwina, odchylił głowę i cicho sapnął.

Język wielkobrwiowego począł zataczać kręgi na nowej zabawce aż wreszcie wziął go do ust. Zasysając lice, poruszał głową w górę i w dół, coraz bardziej przyspieszając słysząc akompaniament pojękiwań czarnowłosego. Ackermann coraz bardziej odchylał głowę i zaciskał pięści. Widać było, że te igraszki sprawiały mu przyjemność.  Gdy już był na skraju wytrzymałości, Erwin zaprzestał swoich czynów. 

— Idioto, dlaczego przestałeś... — Warknął niezadowolony na co został odwrócony na brzuch.  Słychać było dźwięk rozpinanych spodni i po chwili ciało obce znalazło się w tyle leżącego mężczyzny. Ból był tak przeszywający, że z ust Levi'a wydobył się głośny jęk. Erwin szybko zareagował i wepchnął mu do ust jego
fular, by taka sytuacja nie miała już miejsca. Stojący mężczyzna poruszał się coraz szybciej i mocniej we wnętrzu kapitana, aż do momentu gdy ten nie zrobił się wystarczająco luźny. Obaj czuli, że zbliżają się do końca.  Erwin wykonał jeszcze kilka mocniejszych pchnięć i doszedł ciężko sapiąc. Usłyszawszy głośniejsze jęki Ackermanna, wyjął mu z ust materiał i szybko zatkał mu swoimi wargami. Wykonał ostatnie pchnięcie, gdy jego partner również doszedł wydając jęk prosto w usta dominującego mężczyzny.

Obaj zdyszeni, tkwili jeszcze przez chwilę w namiętnym i głębokim pocałunku. Gdy oderwali się od siebie, łapczywie nabrali powietrza w płuca a Erwin powoli wysunął się z czarnowłosego. Mężczyźni powoli odsunęli się od siebie i zaczęli się ubierać. 

— Wpadaj częściej na takie pogawędki. — Uśmiechnął się blondyn i złożył przelotny pocałunek na ustach kapitana.

— Pierdol się. — Warknął Levi zakładając kurtkę.

— Jeszcze chcesz? Ale ty niewyżyty...

Niski czarnowłosy mężczyzna opuścił pomieszczenie, zostawiając wyszczerzonego dowódcę w całym tym bałaganie.


* fular - To biały materiał, który Levi zakłada do każdego stroju. Wygląda jak śliniaczek. (Ta wiem, moje tłumaczenie jest takie zrozumiałe...)

Po tak długiej przerwie, mam nadzieję, że choć trochę wynagrodziłam Wam to. Jak się spodobało to mile widziany komentarz jak i gwiazdka 😉

To do następnego!
SAYONARA ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro