Laito x Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie dla BlackCat_The_Killer mam nadzieję, że sie spodoba;)
*********************************
-Bitch-chan gdzie jesteś? - Nawoływał zdesperowany Laito z miną pedofila.

Tylko spokojnie, nic ci nie zrobi... Oprócz gwałtu to nic... Jeju co ja gadam on jest niebezpieczny nawet, gdy śpi. Nigdy nic nie wiadomo, jeszcze cię zaciągnie gdzieś w krzaki.

-Suczko choć do mnie, chcę się tylko zabawić... Pogadamy... Pogramy w różne gry *lenny*- ostrożnie kroczący pedofil w kapeluszu zbliżał się w zawrotnym tempie.

Jego ulubiona gra z przedszkola to słoneczko. Od najmłodszych lat gustował w takich zabawach. Chyba bardziej zboczonym to już być nie można.

Schowana pod łóżkiem w pokoju Subaru miałam duszę na ramieniu. Akurat na złość cała rodzinka Sakamakich musiała wyjechać i do opieki nade mną przydzielili pedofila.

-No choć tu! Pokażę ci kotki w piwnicy... - mruczał lekko podenerwowany kapelusznik.

Tylko, że oni nie mają piwnicy... Tylko lochy... Zapowiada się dłuuuga noc.
Zdesperowany Laito chodził po wszystkich pokojach w rezydencji. Zboczeniec jeden, zachciało mu się zabaw.

-Nie bawmy się w kotka i myszkę, i tak cię zgwałcę... To znaczy znajdę. - przejęzyczenie czerwonowłosego mówiło samo za siebie.
Jego głos stawał się głośniejszy a kroki wyraźnie zbliżały się do miejsca mojej kryjówki. Tak to by było na tyle. Moja egzystencja w przeciągu chwili ulegnie samodestrukcji. Umrę. Zabiję się. Skoczę z... Dywanu! Tak to doskonały plan.

-Mam cię suczko! - krzyknął Laito zwisając do góry nogami z łóżka.

Ok umarłam. Właśnie teraz.Zawał.

Czerwonowłosy zboczeniec wyciągną swoją rękę w moim kierunku. Twarz miałam bladą jak kreda, czułam nadchodzący koniec. Cofałam się głębiej w ciemność pod łóżkiem. Nie mogłam uciec. Niby jak? Uciekać przed wampirem? Niewykonalne.

-Laito...- zaczęłam przestraszona.
-Słucham słoneczko. - na twarzy chłopaka wykwitł uśmieszek.
-A ... jak sama wyjdę to nic mi nie zrobisz?
-Oczywiście, że... Nie... - uśmiech powiększał się z każdą sekundą.
Jasne jasne... Zboczeńcu.

-Jestem poprostu taki samotny...- W jednej sekundzie twarz Laita zmieniła się nie do poznania. Zrobił słodkie oczka i strzelił z ust podkówkę.

Kiedyś stąd musze wyjść. Albo sam mnie wyciągnie. Wolę pierwszą opcję.
-Wyjdę, ale odejdź do drzwi. - postawiłam jeden warunek.

-Jak sobie życzysz Bitch-chan! - krzyknął uradowany. W mgnieniu oka znalazł się przy wejściu do pokoju.
Dobra ,raz kozie śmierć. W tym wypadku marny dobór słów. Delikatnie wycząłgałam się spod łóżka. Gdy tylko to zrobiłam, chłopak z prędkością światła znalazł się przy mnie.
No tak... Tryb zboczeniec został włączony.
Laito bardzo delikatnie oparł rękę na moim pasie. Przyciągnął mnie do siebie i... Przytulił?
Objął mnie swoimi silnymi ramionami i wtulił głowę w zagłębienie mojej szyi. Pogłaskał lekko po (Twój kolor włosów) włosach i zamknął oczy.

Halo? Laito? To ty? Ewidentnie jego procesor przestał działać. Spaliły mu się przewody i z trybu "zboczeniec" przeszedł w tryb... Sama nie wiem jak to nazwać.

Przerażona oczekiwałam jego choćby najmniejszego ruchu. Jednak nic się nie działo. Zawsze myślałam, że Laito to tylko bezmyślna maszyna zaprogramowana do... *lenny*
A tu jednak, czyżby miał uczucia?

-Brakowało mi tego... - odezwał się czerwonowłosy. Nie zbyt zrozumiałam. Czego mu brakowało?

-Moja matka ,jak wiesz, nie okazywała nam miłości. Zawsze chciałem przytulić się tak do drugiej osoby, jestem taki samotny... - dalsza wypowiedź zdziwiła mnie ogromnie. Nigdy bym nie przypuszczała usłyszeć czegoś takiego.

Zdrętwiała, przerażona i zaskoczona lekko objęłam Laito na co zaskoczony chłopak podniósł głowę. Spojrzał uważnie w moje (twój kolor oczu) oczy i wyszeptał:
-(Twoje imię)... Kocham cię.
Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia. Wiem, żyję tu z nimi już długi czas ale Laito to ostatnia osoba po, której spodziewałabym się takich słów. No dobra przed ostatnia... Reji wygrywa.

Z dużego napływu szoku rozluźniłam uścisk i moje ręce swobodnie opadły wzdłuż mojego ciała. Czerwonowłosy jedną ręką przyciągnął mnie w pasie tak, że nasze ciała się stykały a drugą chwycił za brodę.
Byłam jakby z kamienia. Nie mogłam poruszyć ani jedną częścią.  Kapelusznik kożystając z okazji przysunął głowę bliżej i bliżej. W jednej sekundzie nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Z początku nie odwzajemniłam ,lecz po chwili emocje mną targające zadziałały swoje. Nic na to nie poradzę. Jego ciepłe wargi muskały moje. Było to cudowne uczucie. Zarzuciłam delikatnie ręce na szyje chłopaka.

Byliśmy tym tak przejęci, że nie usłyszeliśmy ,gdy drzwi do rezydencji otworzyły się.
Cała rodzinka wróciła. Dopiero, gdy z hukiem zapaliło się światło w pokoju, odskoczyliłśmy od siebie jak opażeni.  Przy drzwiach stał wkurzony Subaru. No tak, przecież to jego pokój...
Najwidoczniej nie trafił w pstryczek od światła i zrobił ogromną dziurę w ścianie.

To cały Subaru...

*********************************
Jak się podobało?  Mam nadzieję, że mi wyszło. (Przepraszam za błędy ale nie jestem orłem w tym i jestem zbyt leniwa by to poprawiać i chcę jak najszybciej wstawiać dla was wasze zamówienia) 
Trzymajcie się!  Cześć!  :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro