Subaru x Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie dla VeronikaStarlight.
Oby się spodobało :*

—Subaru... pomocy... Laiato znowu chcę mnie przytulić.- dreptałam na tych swoich krótkich nóżkach do siedzącego na huśtawce białowłosego.

—Ale laleczko, chcę cię tylko dotknąć. - mówił piskliwym głosikiem mały Laito.

—Ale ja mam tylko... Raz, dwa, trzy, cztery,... Pięć latek!- krzyczałam licząc na palcach.

Subaru zeskoczył z huśtawki i stanął obok mnie.

—Spokojnie, ja cię obronię. - uśmiechną się czerwonooki.

Stanął przede mną i zaczął wymachiwać patykiem w stronę chłopczyka w kapeluszu.

—A tylko ją tkniesz. - mruknął mały Subaru. 

—Wyzywasz mnie na pojedynek? - Mały Laito dopadł szybko patyka i wymierzył go w stronę przeciwnika.

—Oo... to teraz się zacznie, prawda desko?- Podszedł do mnie mały Ayato.

—EJ... Nie nazywaj mnie tak mam dopiero pięć latek!... Nie oczekuj zbyt wiele. - oburzona usiadłam na huśtawce i patrzyłam się jak Subaru goni z patykiem Laito.

Biedny mały zboczeniec ledwo trzymał się za kapelusz, który zaczął mu odfruwać.

—Ona jest moja! - krzyczał Subaru nie przestając gonić kapelusznika.

—Dobra dobra, wygrałeś! - stanął zdyszany Laito.

—Laleczka jest twoja. - dodał usiadwszy na ziemię.

—No ja myślę... - syknął i podszedł do mnie.

—(Twoje imię) wygrałem cię. Jesteś moja.- uśmiechnął się zdyszany Subaru.

—Jeej! Kocham cię Subaruś! - zeskoczyłam z huśtawki i rzuciłam się na szyję mojemu wybawcy. Chłopak odwzajemnił przytulasa.

*7 lat później*

—Subaru pomocy, Laito chce mnie pocałować!- piszczałam biegnąc po korytarzu w rezydencji Sakamakich.

—Laleczko nie uciekaj. Chcę cię tylko spróbować. - szczerzył się kapelusznik.

Pędem wbiegłam do pokoju Subaru i zatrzasnęłam drzwi.

—Co się stało (Twoje imię)? - spytał zdziwiony 13-letni Subaru.

—Lait... Laito... Chce...Mnie poca...łować.. - dyszałam opierając się o drzwi.

—Głupi zboczeniec... - wymamrotał czerwonooki.

Jednym pociągnięciem jego silnych rąk, wylądowałam w jego ramionach.

—Spokojnie, obronię cię. - objął mnie, gdy po chwili wszedł do pokoju napalony Laito.

—No nie... Laleczko choć tu do mnie... Ze mną poczujesz się lepiej. Obiecuję. - Mówił z uśmieszkiem kapelusznik.

—Po moim trupie. Nie dostaniesz jej. - schowałam się za plecami Subaru.

—Psujesz mi zabawę sztywniaku. - syknął.

—To nie jest zabawa Laito. - wymienili się groźnie spojrzeniami.

—E tam... Do zobaczenia innym razem Laleczko. - szybko się poddał. To nie w jego stylu. Ale się cieszę.

—Już jesteś bezpieczna.- przytulił mnie białowłosy.

—Dziękuje Subaru, mój bohater.- cmoknęłam go w policzek na co chłopak zarumienił się.

*6 lat później*


— Subaru pomocy! Laito chce mnie zgwałcić! - krzyczałam biegając po salonie.

Chyba już gdzieś to widziałam... Cholerny zboczeniec nie odczepi się ode mnie chyba nigdy...

Nawet teraz, gdy mam 18 lat, albo właśnie szczególnie teraz.

Przy wejściu do kuchni wpadłam na kogoś.

—Subaru, pomocy... On... Chce... Mnie... Zgwałcić! - dyszałam chowając się za chłopaka.

— Nie pozwolę na to. - zdenerwował się Subaru.

—Dorwę cię! - krzyknął i przywalił pięścią w ścianę.

Gdy zobaczyłam zbliżającego się zboczeńca objęłam mocno mojego obrońcę. Wczepiłam się w jego koszulkę jak jakiś leniwiec.

Subaru od najmłodszych lat ratował mnie z opresji. Gdy zdarłam sobie kolano, szybko przybiegł z plastrem. Założył go i pocałował bolące miejsce. Zawsze był taki opiekuńczy i dorosły. Bronił mnie przed Ayato i Laito... Co było trudne.

—Nawet się do niej nie zbliżaj- warknął Subaru zobaczywszy Laito.

—No weź, podziel się. Tylko raz. Potem ci ją oddam. - błagał czerwonowłosy.

—Ona nie jest rzeczą!

—Oj ale możesz się podzielić. Prześpimy się raz i dalej jest twoja. Obiecuję.

—Ona jest moja i nie pozwolę ci jej dotknąć nawet palcem. - syknął wkurzony Subaru.

—Ale ja jej palcem nie dotknę... - Laito zaczął znacząco poruszać brwiami.

—Po moim trupie! - Już białowłosy chciał mu przywalić ale ten cofnął się.

—Egoista.- mruknął Laito i poszedł na górę.

—Kolejny raz ratujesz mnie.- wtuliłam się w plecy Subaru.

Chłopak w jednej chwili odwrócił się przodem do mnie.

—Dziękuję. - cmoknęłam go w policzek.

—Nie musisz mi dziękować. -objął mnie i pogłaskał po głowie.

Wpatrywał się w moje (kolor oczu) oczy. Przybliżył swoją twarz do mojej i chwycił mnie delikatnie za brodę. Uniósł ją do góry i pocałował mnie w usta. Było tak przyjemnie. Nigdy nie myślałam, że to się stanie. Byłam zaskoczona ale i zadowolona. Mój pierwszy pocałunek przeżyłam z Subaru. W miejscu gdzie chłopak trzymał mnie za brodę pulsowało ciepło. Nasze wargi długo były połączone razem.
Czułam, że tworzymy jedność. Druga ręka spoczywała na mojej talii. Ja wczepiona w niego jak jakiś leniwiec, obejmowałam go.

W przeciwieństwie do natury wampirów był dosyć ciepły. I taki przyjemny.

W jednej chwili chłopak puścił moją brodę i podniósł mnie za tyłek do góry. Zmierzaliśmy po schodach nie przerywając naszego pocałunku. Nie znałam go od tej strony.

Gdy dotarliśmy do jego sypialni ostrożnie położył mnie na swoim łóżku.
Na chwilę oderwał się ode mnie i nachylając się powiedział.

—Długo czekałem, żeby to powiedzieć. Kocham cię (Twoje imię).- po czym uśmiechną się pokazując swoje kły.

—Ja ciebie też Subaru, już od dawna. - odpowiedziałam tym samym słodkim uśmieszkiem.

Po moich słowach ponownie złączył nasze usta w słodkim i namiętnym pocałunku.

Powoli zaczął rozpinać moją koszulę. Czułam jego chłodne ręcę na moim ciele.
Obawiałam się co będzie dalej. Podświadomie tego chciałam, ale czy jestem na to gotowa?  Zaczęłam podwijać jego koszulkę.
Nagle chłopak przestał rozpinać mi koszulę i całować. Spojrzał na mnie uważnie z góry. Złapał mnie jedną ręką za dłoń, która dotykała już jego nagiego torsu.
—Trzęsiesz się. - spojrzał uważnie mi w oczy.

—Denerwujesz się? - spytał po chwili.

—Nie... To znaczy... Tak... Trochę. - Jąkałam się.

—Poczekam jak nie chcesz tego robić. - lekko wykrzywił usta w uśmiech.

—Wiesz... Nie to, że nie chcę ale... Trochę się boję. To mój pierwszy raz...

—Spokojnie, poczekam. Nie musimy tego dziś robić. - złożył długi pocałunek na moich ustach i pogłaskał mnie po głowie.

—Dziękuję - szepnęłam.
Chłopak położył się a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową.

Przez bardzo długi czas rozmawialiśmy. Nie zwróciłam nawet uwagi, która godzina.
Po czasie zasnęłam na chłopaku, który nie przestawał gładzić mnie po włosach. Było mi bardzo przyjemnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro