Subaru x Reader (lemon)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Współpraca z 

**Yui**
Biegałam po korytarzach rezydencji Sakamakich, szukając Subaru. Sprawdzałam już każde miejsce. Nie sprawdzałam jeszcze tylko ogrodu do, którego wbiegłam po chwili.
Rozjerzałam się uważnie. Mrok okrył ziemię ,jednak od czasu do czasu zza chmur wyłaniał się srebrzysty, jasny księżyc. Gdzieś w cieniu wysokich krzewów róż przemknęła biała czupryna. Nareszcie go znalazłam. Już miałam podbiec do niego, gdy zauważyłam, że zmierza do lasu. Postanowiłam go śledzić.
Chłopak dotarwszy do początku lasu obejrzał się, tak jakby nie chciał by ktoś go śledził i zniknął w gęstwinie drzew.

Szłam za nim próbując nie zwracać na siebie uwagi. Co Subaru może chować w lesie i to o tak późnej porze?
Zdecydowanie muszę się tego dowiedzieć.

Wędrowałam za nim już parę dobrych minut ,gdy dotarłam na małą polanę, dobrze oświetlona przez księżyc. Stała tam tajemnicza dziewczyna o bladej cerze i (twój kolor włosów) włosach.

Białowłosy szybko podbiegł do niej i podniósł ją na ręce czule całując. Kim jest ta dziewczyna?! Co ona tu robi?! Byłam wściekła, to właśnie dziś miałam wyznać Subaru co do niego czuję.
Już od dawna podobał mi się. On jako jedyny chciał mi pomóc i nie wykorzystywał mnie jako bank krwi. A teraz ma inną?
Nigdy nie widziałam Subaru obchodzącego się tak delikatnie z dziewczyną, albo z kim kolwiek.

**Reader**
-Już myślałam, że się nie wyrwiesz od swoich braci. - rzuciłam się mu na szyję.
-Miałbym nie przyjść na najważniejszy dzień w moim życiu? - odparł całując mnie.
-Twoja rodzina nic nie wie o ślubie? - spytałam.
-Nic a nic.
-To dobrze. - uśmiechnęłam się.
Wyciągnęłam rękę i pociągnęłam chłopaka w stronę klifu obok, którego znajdowała się opuszczona, lecz przytulna chatka leśniczego.
Przebrawszy się w ubrania wcześniej przygotowane w leśniczówce udaliśmy się nad klif.

Gdy chmury odkryły srebrny księżyc, mogliśmy zacząć ceremonie. Jako wampiry, ślub nie wyglądał jak ludzki, był zupełnie inny. Subaru z kieszeni swojego białego garnituru wyjął piękny srebrny sztylet i naciął swoją wewnętrzną część dłoni wlewając do jednego z kielichów swoją krew. Postąpiłam podobnie. Nastąpił moment kulminacyjny. Mojemu ukochanemu podałam swój kielich i a on swój. Skrzyżowaliśmy łokcie i wypiliśmy czerwony płyn. Wtedy na naszych wewnętrznych częściach nadgarstków pojawiły się czarne znaki kropli. Wyglądały pięknie.

Ostatnim krokiem rytuału było wyrzucenie kielichów z wysokiego klifu co miało pieczętować zawarty związek.
Uśmiechnięta spojrzałam na Subaru.

-Masz tu trochę krwi. - podeszłam i kciukiem dotknęłam jego ust na co chłopak przyciągnął moje ciało do siebie i namiętnie zaczął całować.
Szybko podniósł mnie i nie przerywając pocałunku wszedł do chatki.
-Teraz jesteś już na zawsze moja.-wyszeptał i delikatnie ułożył mnie na podłodze na miękkiej ,białej,futrzastej skórze obok palącego się kominka.

Powoli zaczął rozpinać moją białą, koronkową sukienkę. Całował mnie od ust schodząc coraz niżej. Kiedy byłam już w samej bieliźnie, Subaru przyjrzał mi się uważnie.

-Jesteś jeszcze piękniejsza bez ubrań. - wymruczał zdejmując z siebie koszulę. Jego blada jak śnieg cera i krwistoczerwone oczy przyprawiały mnie o dreszcze. Jego lodowate ręce błądziły po moim ciele zatrzymując się na staniku.
Całując mnie po szyi wsunął ręcę pod moje łopatki i próbował rozpiąć zbędną część bielizny. Nie przychodziło mu to łatwo ,więc podniósł mnie do góry. Jednym ruchem ręki zrzucił papiery i inne notatki z drewnianego biórka pod oknem i posadził mnie tam.

Wszystkie rolety były zasłonięte tak, że gdyby nie palący się w kominku ogień, w pomieszczeniu panowałaby ciemność.

Ponownie nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku a białowłosy jednym szybkim ruchem rozdarł mój stanik.

-Nie chciało ci się rozpinać ,więc postanowiłeś rozerwać? - śmiałam się.

-Za dużo roboty. - rzucił Subaru i przystąpił do przysysania moich warg.

Chwycił za moje piersi i ugniatał. Zjechał jedną ręką do mojej dolnej bielizny przyprawiając mnie o dreszcze. Lekko popchnął mnie bym się położyła na blacie i jednym szybkim ruchem zsunął bieliznę.
Składał pocałunki jeden po drugim, od mojej szyi aż po pachwiny. Było to bardzo przyjemne. Cicho jęczałam ,gdy jego zimne usta dotykały jakąś część ciała.
-Czy to nie jest troche nie fer? - uśmiechnęłam się zalotnie.
-TO czyli co? - przyglądały się czerwone oczy chłopaka.
-Ja jestem już naga a ty nadal masz spodnie. - podniosłam się, usiadłam na samej krawędzi biurka i chwyciłam za pasek Subaru.
Gdy już pasek był w mojej dłoni przystąpiłam do rozpinania rozporka. W jego spodniach powoli robił się namiocik ,więc niby przez przypadek przejechałam ręką w miejscu wybrzuszenia. Białowłosy syknął z rozkoszy a ja szybko zsunęłam jego spodnie. Moim oczom ukazał się seksowny wampir w białych bokserkach.
-No, no ty bez ubrań też źle nie wyglądasz. - posłałam zadziorny uśmieszek chłopakowi.
Gdy już chciałam powoli ściągnąć jego bokserki on powalił mnie spowrotem na blat.
-Nie drocz się ze mną- warknął.
Zdjął bieliznę i oparł jedną rękę tuż przy mojej głowie.
-Gotowa? - popatrzył się w moje ( twój kolor oczu) oczy.
"Droczyć się z nim czy nie?" pomyślałam i wpadłam na genialny pomysł.
Odwróciłam się na brzuch głową do torsu Subaru.
Zaskoczony chłopak stał zdezorientowany i wpatrywał się w każdy mój ruch. Wiedziałam, że był już tak podniecony, że nie mógł wytrzymać. Wzięłam do ręki jego męskość i zaczęłam składać pocałunki.
Ciche pojękiwania chłopaka nakręcały mnie do działania jeszcze bardziej. Poruszałam ręką w górę i w dół by usłyszeć coraz to głośniejsze jęki wampira.
W końcu lekko wsadziłam go do ust i powoli zatapiałam się w rozkoszy jaką mu sprawiałam. Powolutku, coraz głębiej.
-Denerwujesz mnie kobieto. - wysyczał przez zęby i pchnął biodrami tak, że jego męskość weszła cała do moich ust.
Szybko wyjęłam ją i zza przymrużonych powiek powiedziałam z gniewem.
-Nie dasz się pobawić.
Na co chłopak chwycił mnie za pośladki i uniósł. Przerzucił mnie jak worek ziemniaków przez bark i udał się do innego pomieszczenia.
Upuścił mnie na ogromne ,dwuosobowe łóżko i oparł się ręką przy mojej twarzy.
Był już tak napalony, że w jego oczach widziałam pożądanie i ekscytację rosnącą z każdą chwilą.
-Będzie boleć- syknął i wpił się w moje usta. W jednej sekundzie ,jednym szybkim ruchem wszedł we mnie. Pisnęłam mu w usta na co chłopak uśmiechnął się i kontynułował zabawę. Miejsce bólu zastąpiła ekscytacja i rozkosz. Jego biodra poruszały się coraz szybciej. Całował mnie tak, że w końcu brakowało mi powietrza. Oderwałam się i głęboko nabrałam w płuca tlenu. Coraz szybsze ruchy i ciche jęczenie chłopaka sprawiały mi straszną rozkosz. Jęczałam ,gdy w jednej chwili poczułam ciepło w podbrzuszu i wygięłam plecy w łuk. Doszłam a zaraz po mnie on. Padliśmy wręcz nieprzytomni na łóżko i głośno oddychaliśmy, łapczywie nabierając powietrza.

Subaru dosyć szybko unormował oddech, więc podniósł mnie jak pannę młodą na ręcę, by po chwili położyć mnie znowu na miękki materac i przykryć. Ubrał swoje bokserki i poszedł pozbierać rozrzucone papiery i ubrania.

Byłam tak zmęczona, że nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.

**Yui**
Przyglądałam się całej tej sytuacji. To nie do pomyślenia, żeby ktoś kogo kocham ożenił się i uprawiał seks z jakąś laską. Musiałam szybko się jej pozbyć. Tylko jak zabić wampira skoro on i tak już nie żyje?
Włożyłam rękę do kieszeni mojego płaszcza i natknęłam się na rękojeść srebrnego sztyletu podarowanego niegdyś przez Subaru. Tak to będzie moja zemsta.

Przez lukę w roletach zobaczyłam, że białowłosy udał się do sypialni. Teraz mogę dokonać mojej zemsty. Wślizgnęłam się przez drzwi i znalazłam się w salonie. Po cichutku podeszłam do łóżka, gdzie spała ta wampirzyca. Już uniosłam sztylet by wbić jej go w serce, gdy zobaczył to Subaru.
Zerwał się w jednej chwili tak gwałtownie, że dziewczyna obudziła się.

**Reader**
Poczułam szybkie zeskoczenie z łóżka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam niską blondynkę z sztyletem wymierzonym we mnie.
Aha no ok.
-Yui! Odłóż to! - krzyknął Subaru i podbiegł do niej.
-To ja cie kocham! Powinieneś być ze mną! - krzyczała dziewczyna.
-Yui uspokuj się! - chwycił dziewczynę za nadgarstki i wyrwał jej nóż. Wykręcił jej ręce .
-Nie daruje ci tego- syknął i wbił kły w jej szyję.

Pił tak długo aż nie wyssał z niej całego życia. Rzucił jej ciało a jego oczy stały się jeszcze bardziej czerwone. Z jego kącika ust popłynęła stróżka krwi.

Podeszłam do niego, przyłożyłam dłoń do jego policzka i kciukiem wytarłam czerwoną ciecz.
Subaru cały drżał ze złości. Czułam jak jego mięśnie pod wpływem mojego dotyku rozluźniają się.

Białowłosy objął mnie i oparł czoło na moim barku.

-Kocham cię (Twoje imię). - wyszeptał.
-Ja ciebie też Subaru. - odpowiedziałam i objęłam jego nagie plecy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro