Tom Riddle x OC (lemon)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Przegrałam zakład tak, więc obiecałam to napisać. Szykuj się na raka mózgu
VeronikaStarlight

Film/książka - Harry Potter

Typ - lemon

Bohaterowie - Veronika Travers i Tom Riddle (jako animag o formie węża)

Uwagi :
1.Zawiera przekleństwa
2. Zoofilia i te sprawy ;)
3. No ogólnie RAK MÓZGU, i nie tylko, gwarantowane.

Zamówienie - VeronikaStarlight

Blondynka o długich, kręconych włosach otworzyła drzwi od Wielkiej Sali, jednym, mocnym kopnięciem. Słysząc huk, wszyscy uczniowie odwrócili się w stronę wkurzonej Veroniki.
Zawsze, gdy zielonooka pojawiała się na korytarzu lub w dormitorium Slytherinu, panowała groźna atmosfera. Nie była zbyt miłą osobą przez co raczej nikt za nią nie przepadał. A szczególnie Ginny.

— Z drogi. — Warknęła Travers odpychając siedzącego przy stole jakiegoś przypadkowego chłopaka, by zająć miejsce obok Toma. Wystraszony chłopczyk z pierwszego roku, uciekł gdzieś sporo dalej.

— Hej. — Mruknął cicho brunet.

— Hej. — Odpowiedziała krótko i nałożyła na swój talerz naleśniki z powidłami.

W ciszy spożywali posiłek, aż do pewnego momentu.

— D-Dlaczego tak potraktowałaś te dziecko? — Odezwała się nieśmiało Ginny zza pleców.

— Słucham? — Warknęła groźnie Veronika i odwróciła się do gryfonki. Podniosła się z ławki i stanęła obok chudej dziewczyny. Popatrzyła się na Wesley z góry i skrzyżowała ręce na piersi.

— Możesz powtórzyć? — przechyliła głowę i rozszerzyła oczy.

— Nie powinnaś odtrącać tak tego chłopaka. — oznajmiła śmielej prostując się. Po tych słowach, jedna z przechodzących obok osób potknęła się i popchnęła Ginny wprost na ślizgonkę wylewając mleko na jej szatę z talerza trzymanego przez Wesley.

— Co ty robisz głupia?! — wściekła blondynka popatrzyła na gryfonkę z rządzą mordu w oczach. Szybko udała się w stronę drzwi, nie zwarzając na to czy kogoś potrąca czy nie. Kręconowłosa ruszyła wprost do łazienki i zablokowała drzwi.

Gdy stanęła przed lustrem, złość w jej oczach aż wypalała dziury. Zdarła z siebie szatę i oparła dłonie po obu stronach umywalki.

— Wredna mała suka. — Warknęła wprost do swojego odbicia. Przeczesała swoje długie włosy ręką, gdy nagle usłyszała za sobą syk.
Jednym szybkim ruchem, dobyła różdżki i na oślep rzuciła zaklęcie pomniejszające.

Ślizgonka odwróciła się i spostrzegła małego, słodkiego węża zwiniętego u jej stóp.

— Aww! Jaki uroczy! — Pisnęła dziewczyna po czym kucnęła i delikatnie podniosła zwierzę.

— Przepraszam za tak okropne przywitanie. — Uśmiechnęła się.

— Skąd ty się tu wziąłeś? — zagadnęła niby do siebie i pogłaskała nowego pupilka. — No nic, w takim razie od dziś jesteś mój.

Veronika zorientowawszy się, że stoi w samej bieliźnie, szybko zarzuciła na siebie zamoczoną szatę i ciągle głaszcząc węża ruszyła do swojego pokoju.

*Time skip*

Wieczorem, dziewczyna ubrała się w czarną koszulę nocną i ułożywszy zielonego pupila na poduszce obok siebie, zgasiła światło.

Już usypiała, gdy poczuła coś między jej udami. Dziwny przedmiot mknął wpros pod jej bieliznę. Szybko otworzyła oczy.

— Co jest kurwa?! — Warknęła dziewczyna i z przerażenia zrzuciła z siebie kołdrę. Nagle poczuła jak coś zagłębia się w jej kobiecość przez co opadła z powrotem na poduszki. Coś grubego i śliskiego poruszało się w niej nie dając możliwości odkrycia co to takiego. Ślizgonka wiła się za sprawą przyjemności jej sprawianej. Gdy nagle wszystko ustało.

Jeden cichy wybuch i przed jej oczami ukazał się siedzący nago Riddle.

— C-c-c-co ty tu robisz?! — wyjąkała zielonooka zakrywając się pościelą.

— Nie powiem, bielizna niezła. Tak jak i ciałko. — Mruknął Tom i przybliżył się do dziewczyny.

— Wypieprzaj mi stąd raz dwa ty pizdokleszczu! — Wrzasnęła Travers rzucając w chłopaka poduszką.

Ten jednak zrobił unik i zdarł z blondynki okrycie. Jednym szybkim ruchem przygwoździł Veronikę do materaca a drugą ręką suną od uda aż po talię, odsłaniając jej brzuch.

— Czekaj, chyba nie chcesz... ?! — warknęła.

— Ależ tak, po tym co zobaczyłem w damskiej toalecie, miałem na ciebie ochotę. — przerwał jej Tom i zaraz dodał.

— Uprzedzając twoje pytanie. Tak to ja byłem tym słodkim wężem.— Brunet uśmiechnął się figlarnie i zatopił swoje wargi w ustach dziewczyny. Jego ręka znalazła się z powrotem na udzie dziewczyny i zmierzała ku jej bieliźnie.

Tom delikatnie zdjął koronkowe figi dziewczyny i rzucił na podłogę. Co chwilę łapiąc oddech między pocałunkami zanurzał się w jej kobiecości palcami. Ciche sapania zielonookiej nie podniecały chłopaka tak jak wcześniej, przez co już chwilę później, brunet przybrał postać węża.

Zwinięty na obojczyku dziewczyny zwierzak postanowił zjechać niżej. Delikatnie wpęzł pod koszulę nocną, między piersiami Travers. Schodził coraz to niżej po brzuchu, gdy dotarł do upragnionego celu.

Język węża pobudzał zewnętrznął część a jego ogon wpełzł do otworu. Ciche syczenie Toma było całkowicie zagłuszane przez odgłosy przyjemności, wydawane przez ślizgonkę.
Jego ogon poruszał się coraz to głębiej i szybciej. Veronika zaciskała dłonie na prześcieradle. Gdy była już blisko szczytowania, wygięła swoje plecy w łuk i głośny jęk wydobył się z jej ust.

Bezwładnie opadła na materac i poczuła jak wąż wypełza z niej. W jednej chwili znowu był człowiekiem.

— Nie powiem, jesteś niezła w te klocki. Nie spodziewałem się tego. To był twój pierwszy raz? — Spytał po chwili Tom, głaszcząc Veronikę po włosach.

— A twój? — Zagadnęła podchwytliwie.

— Oczywiście, że nie. Chyba jesteśmy już dorośli prawda? — Odparł Tom i opadł na poduszki obok towarzyszki.

— Siedemnaście lat to dorosłość? — Prychnęła dziewczyna.

— Oczywiście. To jak? Byłem tym pierwszym czy może ktoś mnie uprzedził?

— Chyba jasne, że nie byłeś pierwszym! — Zbulwersowała się zielonooka i skrzyżowała ręce na piersi.

— Ach, szkoda. — Mruknął cicho chłopak i podnosząc się na przedramieniu, wpił się w różowe wargi ślizgonki.

— Czyli...— Zaczął Tom.— Jestem pierwszy?

— Tak. — Mruknęła cicho dziewczyna i ponownie złączyła ich usta.

— Czyli mogę się pochwalić, że przeleciałem Travers? — spytał z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.
Na twarzy Veroniki malowała się wściekłość. Usiadła na torsie bruneta i przycisnęła mu poduszkę do twarzy. 

— Tylko spróbujesz podstępna żmijo! — Warknęła podduszając Riddle'a.

— D.. Do... Dobra! Żar.. Żartował.. Em! — Dusił się chłopak i gdy wreszcie uwolnił się z twoich sideł, ponownie przybrał uśmiech na ustach. 

— Albo i nie... — Mruknął Tom i szybko wyskoczył nagi z łóżka. Oczywiście blondynka podąrzyła za nim, goniąc go po całym pokoju.

— Jak ja cię dorwę...

1023 Słów!

Chyba najdłuższy shot od... jakiegoś czasu. Od razu przepraszam za tak długą przerwę w pisaniu ale sami wiecie... Szkoła to ZUO. Nie polecam.

A to oczywiście zamówienie było, w pewnym sensie, przegraną tak więc... No.

Postaram się dodawać rozdziały mniej więcej raz na miesiąc. Częściej nie dam rady chyba, że to ferie, wakacje czy jakaś przerwa.

Liczę na wyrozumiałość i do następnego napisania! 

*Uwaga!*

Jak coś to jest inna Ginny Weasley (powiedzmy, że takowa istniała za czasów Toma Riddle'a)

















Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro