Yamato x Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zamówienie dla WiktoriaBiskup
*********************************
(Ti) - twoje imię
(Tk) - twój kolor włosów.

--------------------------------------------

-(ti) czekaj! - krzyczał czarnowłosy.

Biegłam nieprzerwanie. Palący ból w piersi wzrastał za każdym razem ,gdy próbowałam nabrać oddechu.

-Prosze... czekaj! - dyszący Yamato zbliżał się w zawrotnym tempie.

Łzy ściekały po twarzy, ostry, zimny wiatr rozpraszał moje (tk) włosy i kaleczył twarz. Słone krople zbierały mi się w oczach zasłaniając cały widok, koniec końców biegłam w nieznanym kierunku i w nieznanym celu.

Yamato to mój chłopak już od 2 lat. Byłam z nim szczęśliwa. Opiekuńczy, miły, wesoły, kochający... Jednak coś ostatnio się zmieniło. Coś między nami pękło. Coraz więcej kłótni o błache sprawy, więcej łez, krzyków a teraz i to.

Dziś rano przyszłam jak co dzień do szkoły. Zazwyczaj spotykaliśmy się w szatni i szliśmy razem na lekcję. Nie tym razem. Zdjęłam rzeczy i rozglądając się ruszyłam w stronę klasy. Nigdzie go nie było.

-To nic. Może zaspał albo jest chory? - tłumaczyłam sobie pod nosem.

Pierwsza lekcja minęła a jego dalej nie było. Druga, trzecia...
Po skończonych zajęciach postanowiłam udać się do jego domu. Było dosyć chłodno na zewnątrz, więc oby tam był. Gdy podeszłam pod jego dom ,brama była otwarta. Dziwne, zazwyczaj zamykają ją.

Yamato miał ogromny, dwupiętrowy dom. Uchyliłam drzwi wejściowe, które również powinny być zamknięte. Po cichu, żeby zrobić mu niespodziankę, udałam się na górę.
Lekko uchyliłam drzwi do pokoju a tam zobaczyłam Yamato patrzącego na istotę u jego boku. Na jego nagim torsie ułożona była głowa pewnej dziewczyny. Miała długie brązowe włosy, które opadały delikatnie na pościel. 

-Czyli jednak mnie zdradzasz... - wycedziłam przez łzy.
Zaskoczony Yamato odwrócił głowę w moim kierunku.

- (ti) ...Co? Nie nic z tych rzeczy. - powiedział nadzwyczaj spokojnie.

-Kłamca! - krzyknęłam, budząc dziewczynę.

-Yatuś, wczoraj było bardzo fajnie... *ziewa* może jeszcze dziś się pobawimy. - jej słodki, wręcz dziecięcy głosik odezwał się.

-Wiedziałam... - wyszlochałam i zaczęłam zbiegać ze schodów.

-(ti)  zaczekaj! To jest moja... - nie dane było mu dokończyć ,gdyż z hukiem zamknęłam drzwi jego domu.

I tak o to trafiłam tu. To znaczy... Na ulicę, biegnąc... No tak. Ironia losu.

Nie widziałam gdzie biegnę. Słyszałam tylko głos Yamato wołający mnie gdzieś wstyłu. W jednej sekundzie usłyszałam trąbienie i głośny pisk opon.
Obejrzałam się a światła reflektorów wnikły w moje oczy oślepiając je. Po chwili poczułam ogromny ból i upadłam na ziemię. Zanim jeszcze do reszty odpłynęłam widziałam tylko buty zbliżające się do mojej głowy.

Ocknęłam się w ogromnej sali szpitalnej. Podłączona do aparatury i cała obolała leżałam w śnieżnobiałej pościeli. Czułam przyjemne ciepło na lewej dłoni. Lekko odwróciłam się do źródła ciepła i spostrzegłam śpiącego Yamato. Jego głowa spoczywała na moim łóżku, dłoń na mojej dłoni. Musiał zasnąć wyczerpany, wygląda teraz tak uroczo...

Co ja gadam?!  Przecież ten typ mnie zdradził! Nie wybaczę mu tego. Jak on mógł!

Jednym szybkim ruchem wyrwałam swoją dłoń spod dłoni bruneta tym samym budząc go. Przerażony podniósł twarz i spojrzał na mnie. Miał czerwone, podkrążone oczy, sinawe usta i zmęczone spojrzenie. Poczułam ukucie w sercu. Dlaczego tak reaguje?

-Obudziłaś się. Dzięki Bogu... - powiedział z ulgą Yamato.

-Wyjdź. - warknęłam.

-A-ale... (Ti)...

-Nie chcę cię znać... Jak mogłeś! - podnosiłam głos z każdym słowem.

-Daj mi...

-Wyjdź! Mam ci to przeliterować?!- nie wytrzymałam i zerwałam się.
Odłączyłam wszystkie kable przyczepione do mojego ciała i wstałam z łóżka.

-Jak ty nie chcesz wyjść to ja to zrobię! - krzyknęłam. Nie dane mi było odejść ani jednego kroku, gdyż zrobiło mi się słabo i upadłam. Tym razem jednak nie poczułam bólu związanego ze spotkaniem z podłogą. Silne, ciepłe ramiona Yamato chwyciły mnie ,przyciskając nas do siebie tak jakbym miała zaraz się rozpłynąć.

-(Ti)... Ta dziewczyna to moja siostra. - szepnął mi do ucha głaszcząc mnie po włosach.

-K-kłamiesz...

-Ma na imię Yuki. Jest córką mojej cioci.

-To... Dlaczego z nią spałeś? - spytałam słabym głosem.

-Nie spałem. W środku nocy przyszła do mnie. Nawet nie zauważyłem kiedy. Ma 12 lat, ciocia musiała załatwić kilka spraw w Tokio i poprosiła mnie o pomoc.
Właśnie, Yuki! - chłopak zerwał się na równe nogi.

-Yatuś, co się stało? - w tej samej sekundzie do sali weszła drobna, brązowowłosa dziewczynka w różowej sukience. Jedną rączką trzymała misia a drugą... Jakąś kobietę. 

-Yamato co się stało? - spytała wysoka szatynka.

-(ti) potrącił samochód... To przeze mnie... Ja... - tłumaczył się skołowany chłopak. Nie mogłam wytrzymać. Wstałam i nie zwarzając na spojrzenia kobiety, objęłam mocno bruneta. Zdziwiony szybko objął mnie ramionami.

-To nie przez ciebie... - mruknęłam wtulona w jego
T-Shirt.

-Choć Yuki, zostawmy ich samych. - odezwała się kobieta i wraz z dziewczynką opuściły salę.

-To ja to źle zrozumiałam, przepraszam nie powinnam była cię oskarżać nic nie... - Yamato nie wytrzymał. Wplótł rękę w moje (TK)  włosy a drugą położył na moim policzku. Ciepło jego dłoni wywołało rumieńce na moich policzkach.

-Nic nie mów... Ważne, że żyjesz. - powiedział łagodnie chłopak i przybliżył twarz. Delikatnie zatopił się w moich ustach. Jego sinawe wargi przybrały już odpowiednią, różaną barwę i ciepło ,które wytwarzały powodowało dreszcze przechodzące przez całe moje obolałe ciało. Nie przerywał pocałunku. Czułam, że chce mnie trzymać już zawsze. Byłam tego pewna. 

Uniósł mnie lekko, jakbym była porcelanową laleczką. Tak kruchą, że przy zetknięciu z ziemią mogłaby się rozpaść na milion drobnych kawałeczków. Delikatnie ułożył mnie na szpitalnym łóżku. Cały czas zatopieni w namiętnym lecz delikatnym pocałunku.

Gdy zabrakło nam tchu ,oderwaliśmy się od siebie.

-Kochałem cię, kocham cię i będę kochał na wieki. - odezwał się spokojny głos bruneta. Wpatrzony w moje oczy uśmiechał się radośnie.

-Yamato... Też cię kocham. - przybliżyłam twarz by nasze wargi ponownie złączyły się w namiętnym pocałunku.

Pierwsza rada dla dziewczyn: rozmawiajcie ze swoimi chłopakami. Rozwiązujcie problemy razem. Miejcie do nich zaufanie(no powiedzmy, że czasami można troszkę podramatyzować). 😏

*********************************
Jak się podobało?  Mam nadzieję, że się udało. Przepraszam za ewentualne błędy.

A wy macie swoje drugie połówki? Piszcie w komentarzach :*

Pa pa!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro