23. Oikawa Tooru x Reader

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Anime: Haikyuu
"Rozdział Specjalny"

Po pierwsze, rozdział udostępniam wcześniej. Mimo że, planowana data była 14. Lutego.

A po drugie, chce was zaprosić na nowe opowiadanie. Pt.: Last Hope. Który już jest udostępniony prolog. Opowiadanie jest o "Więzień Labiryntu" i jego kontunuacji. Zapraszam serdecznie. ; )

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czytałaś książkę, czekając na swojego chłopaka. Który już trochę się spóźniał. Siedziałaś już 20 minut a za oknem padał deszcz. Co niezbyt cię pocieszyło bo w końcu, nie miałaś przy sobie żadnej bluzy czy parasolki.

Wróciłaś z powrotem do czytania, jakieś gazetki. Gdyż było to ciekawsze niż liczenie minut, aż pojawi się chłopak.

-Czy podać coś jeszcze?- spytała kelnerka, podchodząc do twojego stolika z małym notesem i długopisem.

-Nie dzię...

-Dwie kawy latte, poprosze- nagle z nikąd pojawił się zdyszany brunet i natychmiast usiadł przy stoliku, po drugiej stronie. Uśmiechając się uwodzicielsko do kelnerki. Kobieta się zarumieniła i kiwneła głową, odchodząc w strone baru.

-Dlaczego dwie? Czyżby jeszcze jakaś twoja "Dziewczyna" ma przyjść?- spytałaś. -Chętnie ją poznam- dodałaś sarkastycznie. Wlepiając swój znudzony wzrok w chłopaka.

-Moje fanki, nie są moimi "dziewczynami", tylko ty nią jesteś. Po za tym to nie moja wina, że tak się do mnie kleją- odparł i wygodniej oparł się o fotel.

-Ale jakoś ci nie przeszkadzają- rzekłaś z przekąsem, mrużąc brwi.

-Nie chce być nie miły i nie chce stracić popularności- powiedział.

-Zaraz to ty możesz stracić dziewczyne- zaczełaś, widziałaś jak ścisnął mocno pięści. A jego wzrok wędrował na puste i mokre uliczki za oknem. Najwyraźniej był zdenerwowany. W tym momencie przyszła kelnerka z wcześniej i podała nam kawe. Ukradkiem patrząc na Oikawe. Co wyraźnie ci się nie spodobało. Ale chłopak miał to gdzieś, nie zwracając w ogóle na nią uwagi. Na szczęście chwile po tym odeszła. Westchnełaś przeciągle by przerwać tą niezręczną cisze panującą przy waszym stoliku. -Tooru, ja wiem, że nie robisz tego specjalnie. Ale w ogóle nie spędzasz ze mną czasu. Jesteśmy razem pół roku. A od jakiegoś czasu, widzimy się tylko raz na tydzień- dodałaś. Brunet spojrzał na ciebie przelotnie, wiedział, że miałaś racje. Przez co zrobiło mu się głupio.

-Przepraszam cię [imię]. Ale teraz będę więcej czasu z tobą spędzał- powiedział z promienym uśmiechem Oikawa, patrząc ci prosto w oczy. Łapiąc w swoje dłonie, twoje. -To będzie ostatni raz- dodał i zrobił dziwną minę.

-Jak ostatni?- powtórzyłaś, nie wiedząc o co mu chodzi.

-No, bo...- przerwał, co długo mu zajeło. -Jutro jadę z drużyną na mecz, a po tem, jestem umówiony z kilkoma fankami i innymi graczami na...-przerwałaś mu tylko zabierając swoje dłonie. Jutro? Jest 14 luty. Walentynki. Myślałaś, że zrobi to dla ciebie i spędzi z tobą ten dzień. Ale najwodoczniej się myliłaś. I to bardzo. Wstałaś z fotelu, głośno przy tym szurając. -[Imię], gdzie idziesz? Wytłumacze ci wszystko- powiedział zdziwiony i złapał cię za rękę. Ale szybko ją wyrwałaś.

-Po dziękuję, zbędne mi są twoje wyjaśnienia- rzekłaś i wyjełaś pieniądze kładąc za zamówienie na stole. -To koniec Oikawa, zrywam z tobą- dokończyłaś swoją wypowiedź i szybko wyszłaś z kawiarni. Zostawiając chłopaka w osłupieniu.

• • •
[Oikawa Tooru]

Wiedziałem, że źle zrobiłem. Zostawiając ją samą w ten w swój sposób, "ważny" dzień. Bardzo tego żałowałem. Próbowałem się do niej dodzwonić pare razy, ale wyłączyła telefon. A wiadomości zablokowała, by nie otrzymywać Spamu, który w moim przypadku byłby nie zbędny.

-Kapitanie? Wszystko w porządku?- spytał mnie Iwaizumi, podchodząc do mnie z piłką w ręku.

-Hmm? Pewnie- powiedziałem z sztucznym uśmiechem, by go nie zmartwić. Wiedziałem, że się nabierze..

-Kłamiesz- powiedział znudzonym głosem. -A teraz mów prawdę- powiedział i odbił pare razy piłkę o parkiet.

-[Imię] ze mną zerwała- powiedziałem, było mi z tym tak bardzo źle.

-Nie dziwię jej się. Też bym to zrobił. Dziwne, że tyle z tobą wytrzymała- powiedział.

-Ejj! To nie było miłe- odparłem, powinienem się w końcu przyzwyczaić.

-Ale taka jest prawda- powiedział. Kolejny który miał rację. -I co teraz zrobisz?- spytał spoglądając na nasza drużyne, która się rozgrzewała. A my staliśmy jak dwa kołki z tyłu. Wzruszyłem ramionami. Ale po chwili wymyśliłem wspaniały pomyśł.

• • •
[Imię]

-Nie idziesz dzisiaj nigdzie z Tooru?- spytała cię mamą, przygotowując się na wyjście z twoim tatą. Kiwnełaś przecząco głową. Kładąc się na kanapie i włączając telewizor.

-Nie jesteśmy już razem- powiedziałaś. A twoja matka się zdziwiła.

-Dlaczego?- spytała.

-Po prostu- powiedziałaś. Chcąc zakończyć tą nie zręczną rozmowe. I ci się udało, bo nagle w drzwiach pojawił się twój ojciec, informując mamę, że już wychodzą. Tak zostałaś sama, oglądając w telewizji, jakieś filmy romantyczne. Przez co zrobiło ci się smutno.

Nie, że nie kochałaś Oikawy i znalazłaś wymówkę by z nim zerwać. Po prostu byłaś strasznie samotna i zazdrosna widząc jak dobrze się bawi z innymi dziewczynami.

Nagle twoje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Wstałaś leniwie i podeszłaś do drzwi, otwierając je. Zobaczyłaś wielki bukiet czerwonych róż, zakrywający osobę, która go przyniosła.

-Chyba pomyliłeś budynki. Naiwna dziewczynka już tu nie mieszka- powiedziałaś i chciałaś zamknąć drzwi. Ale jego noga ci przeszkodziła. Wyłonił swoją głowę z bukietu.

-Nie? A myślałem, że mieszka tu ta co skradła mi serce. Pięknym uśmiechem na jednym z meczu- rzekł z nie winnym uśmiechem.

-Najwyraźniej była głupia, uśmiechając się do takiego podrywacza

-Chyba on, nie doceniając tego co było dla niego najważniejsze- rzekł. -Wpuścisz mnie, czy sąsiedzi mają się tak patrzeć?- spytał. Widząc jak jedna z sąsiadek patrzała przez okno na sytuacje, która odgrywała się przed twoimi drzwiami. Stanełaś w progu i wpuściłaś go do środka. Nie wiedząc po co. W końcu mogłaś go odprawić, ale chciałaś wiedzieć co powie.

Wszedł do kuchni, bo dobrze ją znał. Był tu nie raz i położył kwiaty na blacie.

-[Imię], chciałem cię bardzo przeprosić. Wiem, że zawiodłem jako chłopak i to totalnie. Dlatego postanowiłem, odejść z druży...- przerwałaś mu, kiedy walnełaś go w głowę.

-Za co to?- spytał oburzony.

-Za to, że jesteś takim bezmyślnym idiotą- powiedziałaś mu z jadem, prosto w oczy.

-Ałć zabolało- powiedział teatralnie łapiąc się za serce.

-Oczywiście, że nie musisz rezygnować z drużyny. Robisz to co kochasz. Co bardzo szanuje. Ale boli mnie to jak patrzysz na inne- powiedziałaś to co leżało ci od nie dawna na sercu. Chłopak nagle objął cię w ramiona i przytulił mocno do siebie.

-Wiem [imię]. Wybaczysz mi?- spytał mając nadzieję na cud.

-Niestety ale tak- powiedziałaś głośno wzdychając. W końcu go kochałaś.

~~~~~~~~~'''1047 słów'''~~~~~~~~~

Szczerze nie miałam na to pomysłu i myślałam, że zakończe to przy 500 słowach. Ale jednak veny mi nie brakuje.

I napisałam to w 2 godziny xd

Jak pewnie widzicie. Rozdział Walentynkowy!

Piszcie w komentarzach jak wam się spodobała postać zazdrosnej Reader i załamanego Tooru, oraz zarysu tej krótkiej fabuły ; )

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro