hate you (love you) ♠ J-Hope

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  - Odpieprz się w końcu ode mnie! - krzyknęłam zdenerwowana jak nigdy.

  - Pokazujesz pazurki? - prychnął czarnowłosy.

  - Zaraz mogę Cię podrapać tymi pazurkami - odburknęłam mu.

  - Ty dobrze wiesz, gdzie możesz mnie nimi podrapać~ - mruknął uwodzicielskim głosem wprost do mojego ucha, a mnie przeszły dreszcze.

  - Pieprz się - powiedziałam, odpychając go od siebie.

  - Oj no kotku nie bądź taka. - szepnął, oblizując wargi. - Wiem, że mnie pragniesz~

  - Pragnę Ci przypierdolić, Jung Hoseok.

  - Spokojnie, złość piękności szkodzi, słońce~

  - Nazwij mnie jeszcze raz słońcem, kotkiem, czy Bóg wie czym tam jeszcze, a Ci przyjebę. - zagroziłam, podciągając rękawy bluzy.

Chłopak podszedł do mnie i objął mnie swoimi ramionami, wokół mojej talii. Nachylił się do mnie i przygryzł lekko płatek mojego ucha, na co syknęłam.

  - Kociaku~ - mruknął niczym kot.

Nie wytrzymałam i kopnęłam go tam gdzie słońce nie dochodzi. Chłopak skrzywił się i złapał za krocze, odsuwając się ode mnie.

  - Ostrzegałam Cię, Hoseok. - powiedziałam pewnie i odeszłam w stronę wyjścia ze szkoły i od razu udałam się do akademika, gdzie mieszkałam na czas roku szkolnego.

***

W ten weekend musiałam zostać w akademiku, ponieważ miałam do zrobienia z koleżanką z sąsiedniego pokoju projekt na biologię. Wyrobiłyśmy się w cztery godziny i w sumie mogłam jechać do Gwangju, jednak myśl, że mogłabym spotkać tam tego idiotę Hoseoka, odwiodła mnie od tego i postanowiłam zostać tu w Seulu. Całe popołudnie obijałam się, a wieczorem postanowiłam wyjść do sąsiedniego klubu, bo co ja miałam niby innego robić?

Ubrałam się, pomalowałam i wyszłam z pokoju udając się do wyjścia. Ochroniarz jak zwykle spał na swoim krześle, zamiast pilnować kto wchodzi i wychodzi z akademika, ale co się dziwić? Najtańszy akademik w całym Seulu.

Swoje kroki skierowałam od razu na ulicę obok, gdzie znajdował się klub, w którym często przebywałam. Jednak nigdy zbyt długo, bo zawsze musiał się tam zjawiać tamten debil Hoseok, doprowadzając mnie do białej gorączki. Weszłam do klubu i od razu uderzyła mnie znajoma woń alkoholu i głośna muzyka dudniąca w głośnikach. Od razu podeszłam do baru i na rozluźnienie zamówiłam sobie drinka. Strzeliłam shota na dokładkę i ruszyłam na parkiet, dając się ponieść muzyce.

Tańczyło mi się super, do czasu, aż jakiś oblech zaczął mnie obmacywać. Przywaliłam mu w mordę i tak się skończyło. Większość personelu i ludzi w tym klubie bardzo dobre mnie znało i wiedzieli, że ze mną nie ma zabaw. Facet trochę się wkurzył i wyszedł z klubu, a ja w dalszym ciągu tańczyłam.

Wyszłam z klubu po kolejnych czterech godzinach tańczenia, wypiciu dwóch drinków i pięciu shotów. Lekko podpita, chwiejnym krokiem i z super humorem, ruszyłam na przód chcąc dostać się jak najszybciej do akademika. Niestety moje plany pokrzyżował tamten facet, co sprzedałam mu plaszczaka w ryj za obmacywanie. Zaciągnął mnie w zaułek, a biorąc pod uwagę, że nie myślałam rozsądnie, zaczęłam się szarpać i krzyczeć.

Mężczyzna zaczął ze mnie zdzierać ubrania i brutalnie całował mnie w usta, wpychając mi swój język, aż po samo gardło, to było takie obrzydliwe. Cały czas próbowałam go od siebie odepchnąć, jednak nie miałam na tyle siły, żeby sobie poradzić. Nagle tamten facet oberwał od kogoś w głowę, a ja złapałam głębszy oddech, zsuwając się po ścianie budynku, do którego byłam jeszcze przed sekundą przygnieciona.

  - Wszystko okej? - zapytał chłopak o bardzo znajomym głosie.

Pokręciłam głową i objęłam się ramionami, ponieważ zaczynało mi się robić zimno. Przez szok, nie umiałam wyksztisić z siebie ani jednego słowa. Chłopak, który mnie uratował, zarzucił na moje ramiona bluzę, a perfumy rozpoznałam od razu. Mocny zapach pomarańczy z pieprzem i drzewa sandałowego. Wszędzie rozpoznałabym ten piękny zapach.

  - Zabrać Cię do akademika? - zadał kolejne pytanie.

Pokiwałam tym razem głową i uniósłam lekko głowę, widząc przed sobą Hoseoka. Co on tutaj robił?

Chłopak uśmiechnął się lekko i wziął mnie na ręce w stylu na pannę młodą. Wtuliłam się w jego pierś, wdychając bez przerwy zapach jego cudownych perfum, które zapamiętałam już po pierwszym spotkaniu z nim. Nie lubiłam go. Wręcz nim gardziłam. Nie miałam żadnego większego powodu do tego uczucia, ale po prostu grał mi na nerwach...

  - Dlaczego? - zapytałam drżącym głosem.

  - Nikt nie ma prawa Cię w ten sposób dotykać. - mruknął poważnie.

Pokiwałam powoli głową i przymknęłam powieki. Byłam dziwnie zmęczona, zresztą nie dziwię się po tym co się wydarzyło. Jednak dalej dziwi mnie to nagle pojawienie się Hoseoka w tym zaułku. Śledził mnie? Z nim wszystko możliwe. Jest chodzącą zagadką...

Po chwili zasnęłam. Było mi ciepło i wygodnie.

***

Obudziłam się w swoim łóżku. Byłam w bieliźnie i za dużym, męskim podkoszulku co mnie ogromnie zdziwiło. Usiłowałam sobie przypomnieć co się działo ostatniego wieczoru... Skoro jestem w bieliźnie to chyba do niczego z nikim nie doszło.... Mam taką nadzieję, bo inaczej nie będę miała życia.

Westchnęłam cicho i wstałam z łóżka. Na fotelu była zawieszona czarna bluza. Należała do Hoseoka. Koszulka zresztą też. Pachnie jego perfumami... Złapałam się za głowę i zaczęłam myśleć o tym co się w takim razie działo... Czemu jestem ubrana w koszulkę Hoseoka i czemu w moim pokoju jest jego bluza?!

  - Co tak się za głowę trzymasz? - zapytał właściciel bluzy, na co lekko się przestraszyłam.

  - Co Ty tu robisz?! - pisnęłam.

  - Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz. - mruknął. - I przyniosłem Ci wodę. - dodał rzucając w moją stronę butelkę.

Złapałam butelkę i popatrzyłam na nią z wielkim zdziwieniem.

  - Co się wogóle wydarzyło? - zapytałam.

Chłopak popatrzył na mnie przenikliwym wzrokiem i wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Podszedł do mnie i pociągnął w stronę łóżka, abyśmy usiedli. Posłałam mu pytające spojrzenie, a on dalej lustrował mnie wzrokiem takim, jakby sprawdzał czy nie kłamę.

  - Naprawdę nie pamiętasz? - zapytał dla upewnienia.

  - Gdybym pamiętała, to bym nie pytała... - burknęłam.

  - A pamiętasz cokolwiek?

  - Tylko tyle, że byłam na imprezie w barze...

  - No to nieźle alkohol na Ciebie działa. - mruknął z zawadiackim uśmieszkiem. - Muszę to kiedyś wykorzystać. - oblizał seksownie wargi.

  - Czy chociaż raz nie umiesz mi normalnie odpowiedzieć na pytanie? - zapytałam już lekko poddenerwowana.

  - Nie denerwuj się tak, kotku~ - odpowiedział spokojnym tonem, a ja zaczęłam go zabijać wzrokiem.

  - Więc..?

  - Wczoraj byłaś na imprezie, przyjebałaś kolesiowi za macanie, zresztą bardzo pięknie, schlałaś się w cztery dupy, tamten facet z klubu Cię dorwał i próbował zgwałcić, ale jak przystało na najlepszego mężczyznę na świecie obroniłem Cię i zabrałem tu. - wytłumaczył szybko.

  - A czemu jestem w Twojej koszulce?

  - Prześmierdłaś alkoholem i papierosami, więc przebrałem Cię w moją koszulkę... - powiedział, wzruszając ramionami. - Oczywiście nic Ci nie zrobiłem. Tylko zdjąłem z Ciebie ubrania i założyłem mój podkoszulek~

  - Mogę Ci zaufać?

  - Nie, za 9 miesięcy będziemy mieli dziecko. - powiedział to z aż nazbyt poważną miną, że gdyby nie zaczął się po chwili śmiać, to bym mu uwierzyła.

  - Imbecyl - burknęłam.

  - A gdzie "dziękuję", słońce? - wyszczerzył się.

  - Dzięki - mruknęłam.

  - Nie satysfakcjonuje mnie to - skrzywił się. - Lepszą nagrodą będzie to~ - powiedział i przyciągnął mnie do siebie, całując mnie prosto w usta.

Otworzyłam szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w to co się w tamtej chwili działo. Ocknęłam się po chwili i próbowałam, odsunąć od chłopaka, ale on trzymał mnie mocno i nie puszczał. Dotknął mojego słabego punktu, przez co jęknęłam, a jego śliski język wsunął się między moje wargi,  splatając się z moim w mokrym tańcu. Ułożyłam dłonie na ramionach Hoseoka i przymknęłam powieki, odwzajemniając pieszczotę. To, że się całujemy jeszcze nic nie znaczy...

Chłopak pchnął mnie lekko i położyłam się na materacu. Zawisł nade mną i nie przestawał całować. Jedną ręką podpierał się o łóżko tuż przy mojej głowie, a drugą wsunął pod koszulkę, którą miałam na sobie i zaczął lekko gładzić mój brzuch. Mruknęłam mu w usta z przyjemności jaką dawał mi swoim dotykiem i oplotłam nogami jego biodra. Hoseok uśmiechnął się pod nosem i zdarł że mnie koszulkę zostawiając mnie w samej bieliźnie. Nie pozostała mu zbyt długo dłużna i rozwiąż zaciągnęłam z niego koszulkę, ujawniając jego umięśnione ciało.

Hoseok zaczął jeździć palcami po mojej wrażliwej skórze przy podbrzuszu, wywołując u mnie niekontrolowany jęk. Chłopak spiął się, słysząc to, ale postanowił po chwili kontynuować doprowadzanie mnie do szaleństwa. Zaczęłam siłować się z guzikiem od spodni Hoseoka, z którym poradziłam sobie dość szybko. Pomogłam mu zsunąć dżinsy, dzięki czemu oboje byliśmy teraz w bieliźnie. Czarnowłosy przeniósł usta na moją szyję i dekolt, zostawiając po sobie kilka krwistoczerwonych malinek.

Kiedy chłopak chciał ściągać ze mnie bieliznę, drzwi od pokoju otworzyły się i weszła do niego moja współlokatorka. Od razu odepchnęłam od siebie Hoseoka i zakryłam się jego koszulką, która była najbliżej.

  - O jeny, sory! - krzyknęła i wyszła szybko z pokoju.

  - Cholera jasna, całkiem zapomniałam, że miała wrócić wcześniej... - szepnęłam, chwytając się za włosy.

  - Kontynuujemy? - zapytał czarnowłosy z uniesioną jedną brwią i zbliżył się znowu do mnie, muskając gorącymi ustami moją szyję.

  - Aish! - burknęłam i odsunęłam go znowu od siebie. - To jest też jej pokój, okej? Musi się rozpakować.

  - Ale wyszła, tak? Gdyby chciała się rozpakować, to by mnie wywaliła, no nie?

  - Właśnie nie. Ona taka nie jest. A teraz wywalaj!! - krzyknęłam i skopałam go z łóżka. - Żeby nie było, taka łatwa nie jestem. - dodałam i wstałam z łóżka, i podchodząc do szafy, wyjmując z niej ubrania.

  - Wolałbym słyszeć jak jęczysz pode mną, a nie gadasz o głupotach. - mruknął i wstał z podłogi, zakładając spodnie.

  - Zamknij się, Jung. - powiedziałam ostro i ubrałam pierwszy lepszy podkoszulek i spódnicę.

  - Ta spódnica ma mnie sprowokować? - zapytał, zachodząc mnie od tyłu i zaczął przesuwać dłoniami po moich udach.

  - Zostaw mnie. - mruknęłam, czując przechodzące mnie dreszcze.

  - Bo co? - szepnął i zaczął muskać ustami mój kark.

  - Bo Cię znowu kopnę tam gdzie słońce nie dochodzi i skończy się Twoje cwaniactwo. - powiedziałam odważnie, wstrzymując jęk w sobie.

  - Oj, kotku~ Lubię jak jesteś taka niedostępna - wyszeptał mi do ucha, zagryzając jego płatek.

  - Ah.. - wymsknęło mi się. - Naprawdę Ci zaraz coś zrobię, Jung.

  - Nununu~ - mruknął, odwracając mnie przodem do siebie i zablokował mi nogi i ręce.

  - Puść mnie - zarządałam, próbując się wyrwać.

  - Nie ma tak łatwo~

  - Puszczaj mnie, idioto.

  - Pod jednym warunkiem, słoneczko~

  - Jakim?

  - Mów do mnie oppa~

  - Jak spadłeś z łóżka to uderzyłeś się w ten łeb?

  - Nie. - wyszczerzył się jak głupi. - To chcesz, żebym Cię puścił, czy nie? - zapytał, zaciskając uścisk na moich nadgarstkach.

  - Aish.. - mruknęłam. - Oppa.. - szepnęłam.

  - Słucham? Nie słyszę Cię, kocie.

  - Oppa. - powiedziałam trochę głośniej.

  - Jeszcze głośniej~

  - Oppa! - krzyknęłam. - Zadowolony?

  - Ajajaj kotku~ Powiedz to takim swoim, głębokim głosem~

  - Ja pierdole... - mruknęłam.

  - Nie Ty, a ja Ciebie~ Może nie dziś, jednak kiedyś na pewno~ A teraz grzecznie~

  - Niech Ci ręką starczy - mruknęłam.

  - Oj kotku, tak się nie będziemy bawić~ - powiedział i zbliżył swoją twarz do mojej, tak blisko, że stykaliśmy się nosami.

  - Wypieprzaj, OPPA - powiedziałam z lekkim uśmiechem.

  - Aish, naprawdę... - pokręcił głową i odsunął się ode mnie.

Ubrał koszulkę i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą. Po chwili weszła do środka Mai.

  - Laska co tu się odjebało? - zapytała, zamykając drzwi z trzaskiem.

  - Chcę o tym po prostu zapomnieć... - powiedziałam, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Nienawidzę go...

_________________________________________________________________

Siemaneczko~

Jak w szkole ludki?
Jutro już piąteczeeeeeeek~~
Kto się cieszy~?
Macie jakieś plany na weekend? ^.^

Dla wyjaśnienia to jest jedna z dwóch części~
Druga pojawi się w najbliższym czasie ;')

Lowe Was Wiewióreczki 🐿️❤️

Kim Yoni odmeldowuje się~! *heartu*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro