꧁Ameryka & Polska꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Zamówienie od x_willby_x

~ Lemon

Był wieczór. Ameryka wraz z Polską wracali właśnie ze spaceru. Wiosna pięknie rozkwitała w koło, dlatego nie mogli siedzieć przez cały dzień w domu. Spacer był pomysłem Polski, który był spragniony ruchu wśród kiełkujących już roślin. Ameryka z chęcią dotrzymał mu towarzystwa. 

- Wiesz co Ame? - zagadał Polska, gdy byli już blisko domu USA.

- Co tam? - spytał Ameryka  patrząc na niższego. 

- Chyba dopada mnie niechęć względem szkoły. Wiem, że jutro muszę do niej iść, ale na samą myśl skręca mnie w żołądku. 

- Może niestrawność? - spytał rozbawiony USA. 

- Tak, niestrawność względem amerykańskich potraw. - odparł Polak przewracając oczami. Ameryka westchnął teatralnie. 

- Jak możesz obrażać moje dania! - odparł i udał, że obraża się na Polaka i jego niedocenienie. Jednak nie uzyskał tym upragnionej reakcji Polski. Ten stał i przyglądał mu się z uniesioną brwią. 

- Skończyłeś? 

- Jesteś okrutny. - podsumował USA i zaczął iść dalej. Polska dorównał mu kroku.

- Nie zachowuj się jak małe dziecko Ame. Inaczej będę zmuszony tak cię traktować. 

- Jesteś straszny. - odparł Ameryka i po chwili niespodziewanie chwycił Polaka w pasie i przerzucił sobie przez ramię.

- Ej! Nie jestem workiem ziemniaków! - zwołał Polska. 

- Może i nie, ale ciążysz jak on. - zaśmiał się USA, za co oberwał kuksańcem w plecy. Zaśmiał się głośniej i nic sobie z tego nie robiąc szedł dalej. Odłożył Polaka dopiero pod drzwiami domu. 

- Zabije, przysięgam, że zabije. - mruknął Polska patrząc w bok. Ameryka zaśmiał się i zaczął szukać kluczy. Po chwili weszli do środka. 

- Kan! - krzyknął Ameryka. Jednak odpowiedziała mu tylko cisza. 

- Twojego brata znów nie ma? 

- Ta, pewnie poszedł na noc do Ukrainy. Zaraz zobaczę, czy nie zostawił czegoś na lodówce. 

- Ja pójdę skorzystać z łazienki. 

- Okej, pamiętasz, które drzwi? 

- Tak, tak. Pamiętam. - odparł niższy i odszedł. Amerykanin nie mylił się. Na lodówce była przyczepiona magnesem kartka od Kanady. Poszedł na noc do Ukrainy, więc Ameryka miał cały dom dla siebie. Po chwili przyszedł Polak. 

- I jak? - spytał. Ameryka uśmiechnął się. 

- Mamy chatę dla siebie. 

- Naprawdę? 

- Ta. Tak jak mówiłem brat poszedł do Ukrainy i to na noc, więc ty także możesz zostać na noc u mnie. - powiedział z triumfalnym uśmiechem Ame. 

- Wiesz co Ameryka, nie jestem do końca pewny, czy mogę...

- Oczywiście, że możesz! Co to za pytanie? Jesteś moim chłopakiem i mam prawo choć raz zaprosić cię na noc. Mój brat co jakiś czas idzie do Ukrainy. 

- No nie wiem...

- Słuchaj, związek na tym polega. Trzeba dbać o siebie nawzajem. Dlatego zadbaj o mnie i zostać. Proszę. 

- No niech ci będzie, ale nie mam ciuchów. 

- To nie problem. - odparł wesoło Ameryka, dumny ze swojego małego zwycięstwa. - Pożyczę ci wszystko co będzie trzeba. - zapewnił. Polska wciąż nie był do końca przekonany, lecz zgodził się w końcu na propozycję Ameryki.

- Zobaczysz, że będzie fajnie. - zapewniał Ame. Polak uśmiechnął się delikatnie i skinął głową. Po chwili zaczęli razem przygotowywać kolację. Po jej zjedzeniu poszli do pokoju Ameryki. Ame otworzył szafę i zaczął szukać ubrań, które będą nadawać się dla Polski. Po chwili znalazł koszulkę i podał Polsce.

- Zraz poszukam jakichś spodenek.

- Nie musisz. Koszulka wystarczy.

- Niech będzie. - odparł wesoło Ameryka.

- To idź pierwszy się umyć, a ja przygotuję łóżko.

- Zgoda.

Minęło kilka chwil. Polska wyszedł ubrany w bokserki i koszulkę Ameryki, która swoją długością zakrywała nieco bieliznę Polaka. Ameryka uśmiechnął się.

- Wiesz co Polska? Musisz częściej chodzić w moich ubraniach. - zaśmiał się, lecz zaraz tego pożałował, gdyż oberwał poduszką w twarz. Po pokoju rozległ się śmiech Polski, a przegrany westchnął.

- Staraj się wygrać ze zwycięzcą. Nie dasz rady za cholerę. - odparł śmiejąc się. - Dobra moja kolej. Ty możesz już się swobodnie położyć na łóżku. Jest już przygotowane do spania.

- Dziękuję Ame.

- Żaden problem. - odparł z uśmiechem wyższy i udał się do łazienki. Polska leżał już przez dłuższą chwilę, ale ciągle nie mógł zasnąć. Po chwili oplotły go ręce Ameryki.

- Coś nie tak? Dlaczego nie śpisz?

- Ciężko mi zasnąć...

- Boisz się?

- Nie, to nie to... Po prostu czuję dziwny niepokój...

- Ej no. - powiedział Ameryka i zawisnął nad Polską. - Nie pozwolę byś czuł się niekomfortowo. - zapewnił i pocałował Polaka. Polska niepewnie odwzajemnił pocałunek. Ameryka zaczął głaskać go delikatnie, by zaczął czuć się swobodniej. Tak też się stało. Polska rozluźnił się i skupił na przyjemności. Ameryka delikatnie wsunął dłonie pod koszulkę Polaka. Poczuł jak rozpalone jest jego ciało. Oderwał się od jego ust i spojrzał głęboko w oczy.

- Jesteś rozpalony.

- To nic takiego...

- Powiedz mi o co chodzi. Proszę. - Polska zawstydzony spojrzał w bok.

- Jesteśmy parą od roku i ciągle "tego" nie zrobiliśmy...

- W tym problem?

- Jestem... - urwał, gdyż poczuł falę zawstydzenia.

- Pol. Ja też się stresuję, nie przejmuje się. Dodatkowo ja również jeszcze tego nie robiłem, ale można powiedzieć, że się trochę podszkoliłem. Nie będę mówić w jaki sposób, ale jeśli chcesz to możemy to teraz zrobić. Poprowadzę cię.

- Naprawdę?

- Tak. I nie masz czym się przejmować. Ból także jest tylko chwilowy.

- Rozumiem... Chcę to zrobić Ame... Z tobą... - USA uśmiechnął się delikatnie i znów złączył ich usta pocałunkiem. Po chwili zaczął błądzić na nowo rękami po skórze Polski. Podwinął jego koszulkę, a następnie przerwał pocałunek. Zjechał do brzucha Polski i zaczął zaznaczać niektóre miejsca malinkami. Polska wciąż się rumienił. Gdy Ameryka sprawił mu wystarczająco przyjemności, przyszła pora na ich zbliżenie. Obaj denerwowali się, lecz byli pewni, że będzie to niezapomniana noc. Ameryka zaczął przygotowywać Polaka. Delikatnie zaczął rozluźniać jego wejście. Gdy wydało mu się odpowiednio przygotowane, naparł lekko na wejście Polski. Gdy jego członek znalazł się w środku, Polska powstrzymał cichy jęk. Ból był dosyć silny, lecz każda chwila osłabiała go. Już po chwili znikł, a zastąpiła go rządza bliskości. Polska pragnął, by Ameryka zaczął już się poruszać, dlatego już po chwili pokój wypełnił się ich naprzemiennymi jękami. Dobrze, że Ameryka już od jakiegoś czasu planował ich zbliżenie. Dzięki temu miał w pokoju prezerwatywy i można było "coś zdziałać". Inaczej nie zaryzykowałby, gdyż martwił się o Polskę. Jednak patrząc na niego po wszystkim, wtulonego w jego tors i śpiącego, wiedział, że dobrze się stało. Gdyby mógł, chciałby by każda noc wyglądała tak, jak ta. Tylko poranki mogłyby wyglądać inaczej, gdyż zawitał do jego pokoju brat, a widząc ich obu w takiej sytuacji, zaczął krzyczeć, że nie spodziewał się zostania wujkiem w tak młodym wieku. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro