꧁Królestwo Saksonii & Księstwo Warszawskie꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Zamówienie od Nyyyyyyyyyyya

Każda para nawet ta najbardziej idealna ma swe gorsze i lepsze dni. W małżeństwie Królestwa Saksonii i Księstwa Warszawskiego zdecydowanie więcej było tych gorszych dni. Małżonkowie nie potrafili odpowiednio traktować się wzajemnie. Przyczyną było małżeństwo oparte na celach politycznych, a nie na miłości. Każde z nich ciężko przystanęło na ów związek, lecz ani jedna, ani druga strona się do tego nie przyznała. Ucieczką dla Księstwa Warszawskiego były spotkania z jej najbliższym przyjacielem, I Cesarstwem Francuskim. Mężczyzna zawsze potrafił podnieść ją na duchu. Dziś także spędzała z nim dzień. Rozmawiali o dawnych czasach, gdy razem biegali jaki małe dzieci i bawili się w różne ciekawe zabawy.

- Powiedz kiedy to tak szybko minęło? - spytała go z uśmiechem.

- Nie mam pojęcia. - zaśmiał się mężczyzna. - Wiem jedno. Dużo się zmieniło, ale nasza przyjaźń pozostanie na zawsze, więc śmiało przychodź do mnie gdy tylko masz problem. - powiedział z powagą.

- Oczywiście. - odpowiedziała mu z uśmiechem. Gdy wróciła do domu zastała swojego męża. Stał wpatrując się w okno, lecz gdy usłyszał zamykające się drzwi spojrzał w jej kierunku.

- Znowu z nim byłaś, prawda?

- Nie muszę ci się tłumaczyć z każdego mojego wyjścia. - odparła Księstwo.

- Zważaj na słowa! Byłaś z nim! - Królestwo Saksonii podniósł nieco głos.

- Co z tego? Zabronisz mi wychodzić z domu?

- Wszyscy zaczynają w koło rozszerzać plotkę, że jesteście kochankami! Myślałaś o tym?

- A skąd miałabym o tym wiedzieć? Moja wina, że są ślepi i nie odróżniają kochanków od przyjaciół? - odparła zirytowana. Mąż zbliżył się do niej.

- Masz już się z nim nie spotkać, jasne?

- Nie będziesz mnie ograniczał!

- Jeżeli postępujesz w tak lekceważący sposób to nie mam wyboru! Nie po to wszystko było. Nasze plany, ślub.

- A ty wciąż o planach! Wyciągnął byś choć raz nos z polityki i zaopiekował się mną jak należy! Dziwisz się, że chodzę do niego? A kto inny da mi wsparcie!

- Zawsze mogłaś przyjść do mnie.

- Tak! Ale co słyszałam? "Nie teraz, jestem zajęty", "Nie zawracaj mi głowy", "Sama to rozwiąż"!

- Nie przesadzaj już tak.

- Nie przesadzaj?! Wiesz co ci teraz powiem?! Mam dość twojego egoistycznego spojrzenia! Ciągle tylko mówisz mi jak mam postępować! Że mam zakończyć przyjaźń i siedzieć w domu jak jakiś pies!

- Nie przeginaj! Kazałem ci ograniczyć z nim kontakt! Nie po to tyle pracuje, byś wszystko zniszczyła!

- Ja ?! Zniszczyła?! Od zawsze starałam się cię wspierać! Mimo wszelkich odtrąceń! Mimo wszystkich przykrych słów! Zawsze chciałam być jak dobra żona! Wspierać męża, wtedy gdy tego potrzebuje!

- Dziękuję za takie wsparcie! Wszyscy myślą, że ci nie wystarczam i postanowiłaś zaspokoić się u innego! - odparł. W kącikach oczu Księstwa Warszawskiego pojawiły się łzy.

- Jesteś bezczelny! Wybacz, że nie potrafiłam zapewnić ci wszystkiego! Nie myślałam, że małżeństwo bez miłości będzie tak trudne!

- Nie tylko ty się poświęciłaś! Ja również żałuję, że nie ożeniłem się z miłości! Ale cóż poradzić?! Człowiek robi głupie rzeczy w celach politycznych!

- Choć raz się zgadzamy! - odparła ocierając łzy. Zapadła cisza. Oboje nie patrzeli na siebie. W myślach trawili każde wypowiedziane słowo. Pierwszy przerwał ciszę Królestwo Saksonii.

- Czyli, ty również zostałaś "zmuszona" do małżeństwa?

- Nie jestem z tego dumna... Zawsze marzył mi się księże na białym koniu, choć to bajka dla dziewczynek.

- Można powiedzieć, że ja szukałem swojej księżniczki. - zaśmiał się, co nieco uspokoiło atmosferę.

- Każde z nas chyba inaczej wyobrażało sobie życie. - zaśmiała się Księstwo.

- Masz rację. A teraz? Mamy problem, by podołać obowiązkom.

- Masz rację...  Przez to, że nie jest to małżeństwo z miłości... Czułam, że powinnam zachować się bardziej profesjonalnie...

- Ależ skąd. Swoboda była zawsze na pierwszym miejscu. Ja pragnąłem zapewnić nam dobrą przyszłość, ale obawiałem się jej.

- Z powodu braku miłości?

- Tak, zgadza się.

- Nie tylko ty się tego obawiałeś.

- Chyba pierwszy raz udało nam się znaleźć wspólny język. - zaśmiał się Królestwo. Księstwo uśmiechnęła się i usiadła na kanapie. Mężczyzna usiadł obok niej.

- Pomyśleć, że tyle lat to trzymaliśmy w tajemnicy.

- Chyba od tej rozmowy powinno się wszystko zacząć.

- Masz rację.

- Wybacz, że się uniosłem. Po prostu, czułem się źle z tym, że czułaś się z nim lepiej niż ze mną mimo moich starań. Bałem się, że może faktycznie będziesz woleć jego...

- Jestem twoją żoną, może i nie z miłości... Ale nigdy bym cię nie zdradziła. Jestem ci wierna do śmierci.

- Wybacz proszę... - jej dłoń spoczęła na jego policzku.

- Nie przejmuj się. - odparła z uśmiechem. Po chwili Królestwo objął ją, a ona wtuliła się w niego. Ich serca drgnęły. Jakby poczuły potrzebę wzajemnej bliskości. Przez to Księstwo bardziej wtuliła się w męża, a on zaczął głaskać jej głowę. Po chwili odsunęli się lekko, lecz pozostali we własnych objęciach. Spoglądali sobie w oczy, a coś zdawało się pchać ich ku sobie. Księstwo uległa jako pierwsza. Musnęła delikatnie usta męża, co ten zaczął odwzajemniać. Pocałunek z chwili stawał się coraz bardziej romantyczny i pełen emocji. Mężczyzna po chwili wodził dłońmi po talii ukochanej, a ona przybliżała go do siebie bardziej. Po krótkiej chwili przenieśli się do sypialni, gdzie oddali się sobie wzajemnie. Księstwo czuła się naprawdę szczęśliwa, podobnie jak Królestwo Saksonii. Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Nie byli małżeństwem z polityki, a z miłości.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro