꧁Księstwo Warszawskie & Kozak Zaporoski꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Zamówienie od Geli_Heli

Każdy z nas ma wrogów. Jedni zostają nimi na zawsze. Inni idą w zapomnienie, a jeszcze inni zmieniają się. Może nie od razu w przyjaciół, ale mogą stać się nam nieco bliżsi. Jednakże są przypadki, że wrogów połączyło niezwykle figlarne uczucie miłości, która zdaje się czasami wybierać wszystkich nie tak jak trzeba.
Nie były to do końca zwykłe czasy. Wyróżniała je panującą woja między wieloma. Księstwo Warszawskie mimo swego młodego wieku, także była spowita cieniem wojny. Jej wrogiem był Kozak Zaporoski. Chłopak, także był młody, lecz zdecydowanie bardziej przygotowany do wojny. Różnica była widoczna. Warszawa była zaledwie piętnastoletnią dziewczynką, a Kozak miał już za sobą pełnoletność. Ich wojna mimo wszystko była niezwykle krwawa, a jej obecnym centrum był Batohem. Bitwa rozpoczęła się, a wojska wzajemnie atakowały. Kozak odnalazł wśród nich Księstwo, która mimo mniejszego doświadczenie, dzielnie pokonywała przeciwników. Zaatakował ją z zaskoczenia, lecz udało jej się uniknąć śmiertelnego ciosu. Walka była niezwykła, ruchy zdawały się być chaotyczne, lecz oni nie gubili się w nich. Ostatecznie Kozak wywrócił Księstwo i przyłożył jej szablę do gardła.

- Gotowa na śmierć? - spytał, a ona spoglądała na niego z pogardą.

- Szują jesteś i nią pozostaniesz.

- Odważna i głupia. - mruknął. Następnie nakazał by jego rycerze pojmali jej osobę. Księstwo Warszawskie straciła przytomność, przez utratę krwi. Gdy ponownie się zbudziła, znajdowała się w pokoju, związana do łoża, tak by nie mogła się ruszyć.

- Obudziłaś się. Nareszcie. Zacząłem się obawiać, że na zawsze zasnęłaś.

- Wypuść mnie!

- Spokojnie, wszystko w swoim czasie.

- Masz mnie wypuścić! Nie mam zamiaru być twoją zakładniczką!

- Więc się uwolnij. Jeżeli ci się uda, droga wolna. - odparł z uśmiechem Kozak. Dziewczyna skarciła go wzrokiem.

- Jesteś podły.

- Raczej nieco bardziej doświadczony moja droga. - odparł i podszedł do niej. - Wybacz, że spożywasz w tej oto pozycji, lecz niegodne jest kazać księżnej spoczywać na krześle.

- Jesteś przerażający! - odparła, lecz nie odważyła się poruszyć. Gdy on na nią patrzył, coś dziwnego działo się w jej umyśle. Podobne uczucie towarzyszyło mu. Dlatego by go uniknąć opuścił pomieszczenie. Wrócił na wieczór z jedzeniem. Położył je obok łoża. 

- Przyniosłem ci kolację. 

- Nie ma zamiaru nic jeść od cienie. 

- Nie jest zatrute. 

- Nigdy nie uwierzę wrogowi. - mruknęła. 

- To może uwierz znajomemu? - spytał i wziął kawałek posiłku do ust. - Gdyby było zatrute, nie zjadłbym. - odparł, gdy wszystko połknął. To zachęciło Warszawę do pewnej współpracy. Dziewczyna spędziła mnóstwo czasu u Kozaka. Ten każdego dni przychodził do niej i rozmawiał z nią. W pewnym momencie ich rozmowy stawały się coraz bliższe i szczere. Wspólnie poznali się zdecydowanie lepiej. Księstwo wyznała, że nigdy nie chciała tej wojny, a Kozak przyznał, że żałował ataku. 

Obecnie siedzieli razem w jego komnacie i rozmawiali. Dziewczyna spoczywała w fotelu, a on zasiadł na rogu łoża. 

- Naprawdę podziwiam cię za podjęcie się walki w tak młodym wieku. 

- Dla moich ludzi zrobię wszystko. 

- Czyli prawdziwy materiał na godną władczynię. - powiedział z uśmiechem. 

- Dziękuję. - odparła cicho się śmiejąc. - Z tego co się orientuję, ty również jesteś dobry materiałem na władcę. Wciąż dążysz do sukcesów swego państwa. 

- Tak, ale nie widzi mi się to, że muszę niekiedy robić to kosztem innych. 

- Świat od zawsze spowity był cieniem mroku. 

- Racja. Muszę ci przyznać, że mimo wieku jesteś naprawdę inteligentna i bystra. 

- Powinnam się urazić? - zaśmiała się, a on razem z nią. Wieczory spędzali na wspólnym czytaniu książek i podziwianiu dzieł sztuki, które ukazywali tamtejsi malarze. Można śmiało stwierdzić, że coś między nimi zaiskrzył, lecz na początku oboje bali się do tego przyznać. Kozak zakochał się jako pierwszy, gdyż twierdził, że zakochał się w jej pierwszym uśmiechu do niego. Ona natomiast zakochała się w nim, gdy po raz pierwszy wspólnie przechadzali się po ogrodach starszego. W końcu nadeszła chwila, gdy oboje postanowili, by połączyć się w związek. Mimo planów, niestety zaistniał pewien problem, albowiem RON, który dowiedział się o ich planach nie wyrażał zgody na to. 

- Ani mi się waż! To twój wróg! 

- Nic nie poradzę, że skradł me serce. 

- Jest odpowiedzialny za śmierć twoich ludzi!

- Ale żałuje tego! - odparła zła Księstwo. 

- Proszę mi uwierzyć, że ja naprawdę żałuje. - wtrącił Kozak. 

- Zamknij się! Nie chcę słyszeć ni słowa z twoich ust! - warknął RON. - Księstwo nigdy nie będzie z tobą! Póki żyje nie dopuszczę do tego!

- Jestem już na tyle dorosła, by móc zadecydować o tym, komu powierzę swoje serce! Nie możesz nic z tym uczynić!- odparła zła. RON zacisnął wściekły pięści. 

- Młoda i głupia jesteś. To widać na pierwszy rzut oka. - odparł spoglądając na nią. - Naiwna, myślisz, że dane ci będzie żyć tak, jak zapragniesz. Masz swe obowiązki i powinnaś się nimi kierować!

- Życie pragnę spędzić u boku Kozaka! Póki śmierć nas nie rozłączy, me serce będzie bić tylko dla niego. - krzyknęła. Rzeczpospolita, nie mogąc już znieść jej absurdalnego zachowania postanowił, że ziści jej słowa, nawet kosztem nienawiści z jej strony. Wyjął swój miecz z pochwy i nim Kozak Zaporoski zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, zranił go śmiertelnie. Krzyk dziewczyny rozniósł się po pokoju. Upadła i zbliżyła się do ukochanego, który konał.

- Proszę cię.... - szepnęła, a on położył swą dłoń na jej policzku. 

- Nie... Nie dane było nam zaznać szczęścia tu... Zaznamy go wspólnie w innym świecie, lecz nie śpiesz się do mnie. Będę ja czekał na ciebie cierpliwie. - odparł. Jej słone łzy opadały na jego oblicze, gdy jego oczy zamknęły się na wieki. 

- Słowa twe się ziściły. Teraz możesz szukać innego. - odparł RON pozostawiając ją całkiem samą z ukochanym. Księstwo rozpaczała długo, lecz mimo wszystko pragnęła postąpić z wolą Kozaka. Złożyła śluby i przysięgła, że nikogo nie pokocha tak, jak pokochała jego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro